Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Gorąca paczka - Altaris
Autor Wiadomość
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-17, 23:59   

Sharin woląc nie ryzykować zignorował ciekawość, co jest w wozach i postanowił znaleźć jakieś miejsce, z którego będzie mógł obserowować sytuację w jakiej się znalazł kapłan Beliara i ewentualnie wspomóc go magią, ale też starał się mieć na oku elfiego łucznika, którego znalazł myszkującego pomiędzy wozami.
 
 
 
REKLAMA 
Chrzest w ogniu


Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-18, 09:19   

_________________

 
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-18, 09:19   

- Co do kurwy... - zaklął cicho pod nosem Jednooki i wyprostował się, z ukosa rzucając spojrzeniem najpierw na stojącego obok Lucjusza, a potem na zbliżającego się księdza. Jego oko zabarwiło się na toksyczną żółć, a krew zaczęła buzować. Zapomniał o walce i o ranie, próbował tylko zrozumieć, co właściwie się tutaj kurwa dzieje?

Wiesz o tym, że nawet jak oddalimy się od siebie, będziemy nadal blisko, prawda?

Zapytał uspokajająco Lucjona i z ociąganiem postąpił krok do przodu, delikatnie wbijając klingę skrzącego się teraz lekko miecza w ziemię i wrócił krokiem do tyłu do sierżanta, który jeszcze wcześniej mu służył jako pomocnik. Czyżby go zdradzono? Czyżby okazało się, że go wystawili? Czy po prostu od samego początku na niego polowali.

Czyli jego domysły o kulcie Beliara w tym mieście były prawdziwe...

- Mógłbyś to łaskawie wyjaśnić? - rzucił w kierunku kapłana od Cartera i spojrzał w kierunku niższej postaci. Thoin? Nie wiedział, czego ma się spodziewać, ale próbował także uważać, czy aby kto go nie atakuje. Gdyby ktoś go spróbował zaatakować, to zainterweniuje. Być może i zginie, ale wolał to, niż więzienie.

- Jak to dobrze, że jesteście. Pobiegł w tamtą stronę! - rzucił przezornie do przechodzących strzelców i lekko usunął się z drogi, chowając łuk i spokojnie i z uśmiechem potajemnie chwytając za rękojeść swojego miecza. Gdyby tamci próbowali go zastrzelić, robi najpierw zwód w bok, potem zanurza się lekko w dół i doskakuje próbując ciąć całą długością ramienia w kierunku mężczyzn.
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-18, 23:10   

-Rzuć to - wycedził do Andariela jeden z kuszników. Stali teraz w miejscu, celując w elfa. Z takiej odległości żaden unik nie wchodził w grę...

-Gogielki najpierw, słoneczko. Bez numerów, nie chcemy strzelanki - rzucił człowiek do Argona. Człowiek kompletnie olał pytanie Altarisa, jego wyraz twarzy nawet się nie zmienił. Nie trzymał rąk na broni, a jedynie wyprostowane wzdłuż ciała. Uśmiechnął się nieznacznie. Lucjusz był równie zdezorientowany jak i sam elf, nie mówiąc kompletnie nic.

Póki co Zaprzysiężony nie widział idącej w ich stronę od tyłu postaci - widział ją za to świetnie Altaris. Była coraz bliżej, w końcu, gdy postać była jakieś 5 metrów za Argonem, usłyszał on kobiecy śmiech, a potem silny głos:
-Witam, witam.

Zwykła, czarna szata z kapturem, spuszczona głowa. Twarzy nie sposób było dostrzec. Mimo to jednak kapłan Beliara poczuł się cholernie nieswojo.
-Też to mam - mruknęła zjawa.

Sharin po prostu pozostał na swojej pozycji. Z innej nie mógł mieć oka na wszystkich oraz na elfiego łucznika. Nie miał czystej pozycji do oddania strzału w kierunku kobiety, choć jej głos wydał się mu dziwnie znajomy...

Altaris pozostawał na muszce. Póki co nikt nie zamierzał wpakować mu bełta w plecy. Stał osłupiony, patrząc się jak te dwie postacie - w prawie identycznych czarnych szatach z kapturem robią swoje.

-50 many

Jeśli Argon zdejmie gogle
Jeden z kuszników podszedł do niego.
-Dawaj to żelazo - rzucił, po czym chwycił za jego miecz, po czym spróbował odebrać mu resztę ekwipunku.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-02-19, 08:58   

Zjawa w Argonie zesztywniała, jakby zaczęła węszyć. Po chwili warknęła mówiąc podniecona.

- To on! To on!

Zaprzysiężony nie wiedział o co chodzi, ale się domyślał...

- Ten co uciekł Panu, ten co ukradł Sarneth. Jest! Użył Czarnej Magii. To jest...

Zjawa znowu węszyła, łapała rozpaczliwie prądy magiczne.

- To... - przeciągnęła jakby nie dowierzając - Świadomy! On jest Świadomym! I używa Czarnej Magii! Bluźnierca! Heretyk! Niegodny!

Argon skarcił w myślach istotę i kazał jej podać lokalizację.

- W Kopalni! W Kopalni! Jest tam! Mogę go wyczuć bo używa Czarnej Magii!

Po chwili jednak zjawa syknęła z niezadowoleniem.

- Przestał... Ale jest tam! W Kopalni!
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-19, 23:18   

A więc to był Świadomy. Mógł się tego spodziewać. Żaden pierwszy lepszy idiota nie mógł skraść takiego artefaktu. No cóż, przynajmniej łatwiej go będzie rozpoznać po bladej cerze, o ile mu jeszcze się taka ostała.

Tym jednak zajmie się później. Miał teraz większe zmartwienie z którego musi się jakoś wykaraskać. Dostał czego chciał, Cesarzowa w zasięgu kilku metrów. Problem stanowił niestety oddział kuszników. W sumie nie wiedział też jak zachowa się elf i zresztą cała straż Cartera. Przez chwilę mignęła mu myśl o szukaniu „alternatywnego” sposobu by rozwiązać tę sytuację, ale postanowił jeszcze z tym poczekać, zawsze może polegać na swojej magii w razie gdyby zrobiło się nieprzyjemnie. Zresztą Argon nie wiedział, czy to nie kolejna kobieta podszywająca się pod Cesarzową.

- Mam nadzieję, że podróż z Akili nie była uciążliwa? – powiedział z przekąsem.

Zaprzysiężony spróbował odwrócić się i zobaczyć czy to ta sama aura, magiczna, którą widział wcześniej, ale najprawdopodobniej żołdacy do tego nie dopuszczą. Argon zdejmie gogle jednak nie odda swoich rzeczy, a na pewno nie będzie im tego ułatwiał.
- Precz z łapami. - warknął do kusznika.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-19, 23:40   

Jego całe ciało lekko jakby dygotało. Cały lekko, nieznacznie się trząsł, a serce przyspieszało swoim biciem, niczym rozpędzający się do galopu rumak. Nie były to jednak oznaki strachu. Oj, nie były. Elf spoglądał teraz spode łba swoim jastrzębim okiem na księżulka, który miał mu pomóc. Obdarzył człowieka szacunkiem i zaufaniem. To go zgubiło... Nie wszyscy są tacy, jak na przykład Marv. Ludzie są podli, zakłamani i bezduszni. Nie ma dla nich miejsca w gronie znajomków kogoś takiego, jak Altaris.

Cały kipiał ze złości - na Cartera i cały Port, oraz na samego siebie, że dał się tak oszukać i dał owinąć się komuś wokół palca. To nie było do niego podobne. Uległ człowiekowi. Co z tego, że dla większego celu, skoro teraz i tak się od niego oddalał? Musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Nie liczyła się już Cesarzowa, czy chociażby renegat. Liczyło się jedynie to, jak powinien postępować i jakim kodeksem powinien się kierować.

Tu już nie liczyła się kwestia Obaliana i Beliara. Nie liczyła się kwestia konfliktu pomiędzy obiema Cesarzowymi. Tutaj liczył się cel, który trzymał go przy życiu i który zwabił go do tej krainy. Nie zamierzał się teraz poddać! Nie zamierzał dać się zabić przez zdradzieckie szumowiny Cartera.

Port spłynie krwią... Wiara jest dla mnie wartością drugorzędną... Pierwszy jest honor elfów, a potem ich duma. Nie pozwolę, by ktoś tak, jak Carter, zabijał niewinnych elfów. Będę musiał z nim... porozmawiać, na ten temat. Chociaż to dziwne, czuję się teraz bliższy temu renegatowi, niż miejscowym podludziom. On przynajmniej nikogo nie udaje. Otwarcie jest zły i przesiąknięty plugawą, mroczną materią. Dlaczego wszystko nie może być łatwe? Wszystko się co chwila komplikuje... Muszę pamiętać, dlaczego tutaj jestem.

- Popełniasz błąd, człowieku... - rzekł z przerażającym spokojem i determinacją Jednooki. Z pozoru jego opanowany ton skrywał zimny gniew pełnego żądzy mordu zabójcy. Jego palce nerwowo zagrały w powietrzu, a jego cała sylwetka nieruchomo wtopiona była w ziemię. Nie podobało mu się to...
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-20, 14:39   

Argon spróbował się odwrócić, jednak zdążył wykonać jedynie kawałek obrotu zanim ręką żołdaka zatrzymała go. Coś tam faktycznie błyskało jakąś aurą, nie mógł jedynie określić co to - w każdym razie jeszcze takiej nie widział. Nie była to aura ani Beliara, ani Angrogha, ani typowej energii magicznej..

-Nie to nie - odrzekł człowiek. Argon usłyszał odgłos wyciągania czegoś, gdy kusznik opuścił broń w celu sięgnięcia za pas. Pozostali byli w stanie zauważyć że to konkretna drewniana pała z okuciami metalowymi...

"Ksiądz" puścił oko do Altarisa.

Sharin widział perfekcyjnie całą sytuację - miał nawet niezłe pole do strzału, jednak zdecydował się czekać.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-22, 01:14   

Sharin zza zasłony niewidzialności obserwował jak jeden ze strażników podchodzi do Argona, chcąc zabrać mu broń. Mimo, że nie słyszał jego odpowiedzi, domyślił się. W dłoni wojownika mignęła pałka wyciągana zza pasu. Kłopoty, pomyślał Sharin. Koniec oczekiwania, pora działać. Musiał coś wymyślić, inaczej w najlepszym wypadku jego towarzysz padnie zaraz nieprzytomny na ziemię. A w najgorszym padnie naszpikowany po lotki bełtami. Nie dość, że zawiódłby kapłana Beliara, to jeszcze Cesarzowa i ten chędożony elf by zatriumfował. Przez chwilę półelf rozważał kilka wariantów działania, jednak szybko doszedł do jednego wniosku. Nie miał szans z całym oddziałem kuszników. Jedyną opcją było wywołanie paniki i chaosu. Maga zalały wspomnienia z nauk u swojego mistrza - Dallasa. Wiedział już co zrobić.

- Siły żywiołów to wszechpotężne narzędzie. Niewielu opanowało nieokiełznane moce Natury. A najpotężniejszym i najbardziej niszczycielskim z nich jest Ogień. - rzekł Dallas.
Młody Sharin siedział razem ze swoim Mistrzem przy płonącym ognistu. Dookoła panował mrok, a płomienie trawiące drewno rozbłyskiwały w rytm słów mistrza. A może to tylko złudzenie?
- Jednaj jest to również najniebezpieczniejszy z Żywiołów. Nieobliczalny i cholernie trudny do opanowania. - kontynuował mężczyzna wpatrując się w płonące ognisko. - Mimo wszystko jeśli chcesz coś zniszczyć, wywołać chaos to nie ma lepszego narzędzia. Ogień zawsze przerażał. Zwykła Ognista Kula może wyrządzić ogromne szkody, a wyobraź sobie lawę, która stopi wszystko, co stanie jej na drodze czy też deszcz płonących odłamków, który spada na całe miasto. To jest prawdziwa moc niszczenia...


Deszcz płonących odłamków... Na twarzy Sharina mimowolnie pojawił się uśmiech. Sytuacja, w której się znalazł półelf była idealna dla takiego zaklęcia. Mimo, że było to bardzo potężne i skomplikowane zaklęcie, to Sharin musiał spróbować. Postanowił wykorzystując niemal całą energię (tak, by zostało mu na Falę czy Kulę ognia) wywołać deszcz ognistych pocisków, które spadną z nieba na oddział kuszników oraz osoby znajdujące się przy Argonie. Samego kapłana mag postara się wykluczyć z obszaru działania czaru (jeśli będzie trzeba to również elfa i osoby znajdujące się tuż przy wojowniku). Samym pociskom mag nada postać płonących odłamków skał o średnicy do 20 cm, które przy kontakcie z ziemią lub innym celem wybuchną, rozpadając się na małe kawałki. Z taką wizją czaru Sharinowi zostało tylko wykorzystanie i odpowiednio ukształtowanie magicznej energii.

Zamknął oczy i odrzuciwszy wszelkie inne myśli i wspomnienia skupił się tylko i wyłącznie na magii. Po chwili nie widział ani Argona, ani kuszników. Przepełniała go magia. Otaczała go i wypełniała każdą cząsteczkę namiotów, wozów, broni i zbroi. Dodatkowo jego ciekawość wzbudziła dziwna aura, nie kojarząca mu się z żadną, znaną u kapłanów Beliara czy Angrogha. Nie przypominała również aur emanujących od osób władających magią. Kontrowensyjna energia przez chwilę zastanawiała półelfa, jednak gdy tylko magia wypełniła ciało maga, ten momentalnie o niej zapomniał. Teraz musiał w pełni skoncentrować się nad planowanym zaklęciem. Nie mógł mu nikt przeszkodzić, póki co ciągle utrzymywał zaklęcie niewidzialności. Dopiero jak będzie gotów, rozwiąże ukrywający go czar. Wtedy już nie będzie go potrzebował.

Czarodziej zagłębił się w głąb swojej duszy, docierając do ukrytych zapasów magicznej energii, czekającej tylko na znak, impuls, który pozwoli wyzwolić się z niego. Nieokiełznana, dzika i pierwotna energia, którą ograniczała tylko wola maga. Półelf zaczerpnął niemal całą moc zebraną w jej źródłach. Przez jego ciało przeszedł dreszcz ekscytacji. Czuł niewyobrażalną przyjemność, gdy taka ilość czystej energii zaczęła wirować w jego ciele. Tylko siłą woli powstrzymywał ją przed wydostaniem się na zewnątrz. Teraz wystarczyłby moment dekoncentracji czy nieuwagi by stracić nad nią panowanie, co mogłoby mieć katastrofalne skutki. Wątpił, by taka ogromna moc bez żadnych konsekwencji rozejdzie się w eter. Bardziej prawdopodobna była wizja wydzielenia się jednocześnie dużych ilości energii; Sharin wolał nie myśleć czym by to skutkowało. Mimo tych obaw mag ciągle koncentrował magię, która miała posłużyć mu do zasilenia zaklęcia. Gdy czuł, że rozjuszona energia ustabilizowała się choć trochę, półelf rozpoczął kolejną część wiązania czaru.

Drżąca dłoń Sharina zacisnęła się na rękojeści miecza. Mag poczuł elektryzujący impuls. Mimo braku jakiejkolwiek aury magicznej w broni półelf podświadomie wyczuwał potężną moc broni. Dotyk zimnej stali dodał Sharinowi sił. Poczuł nagły przypływ energii, jakby ktoś wlał w niego część własnej mocy. Mag zawahał się, przypominając sobie poprzedniego właściciela broni. A jeśli to pułapka, specjalnie przygotowana i zaklęta tak, by opanować jego ciało? Jednak jego wątpliwości szybko zostały całkowicie rozwiane. Nie umiał tego racjonalnie wytłumaczyć ale wydawało mu się, jakby pomiędzy nim a mieczem utworzyła się magiczna więź, wspomagająca go. Przez zaciśnięte na rękojeści palce przepłynęła fala ciepła, rozchodząc się po całym ciele. Sharin czuł niewyobrażalne podniecenie. Jeszcze nigdy nie miał doczynienia z tak wielką ilością mocy, która była na wyciągnięcie ręki.

Szybkim ruchem dłoni mag sięgnął do jednej ze swoich sakw, wyciągając z niej garść bursztynowego pyłu, który rozsypał na ziemi, tuż przed stopami. Czubkiem miecza wyrył w piasku trzy skomplikowane runy, poznane podczas dawnej nauki, jednocześnie wypowiadając frazy zaklęć, odpowiednio modyfikując słowa oraz ich akcent. Gdy z ust wydobył się ostatni wyraz glify wyryte w ziemi zapłonęły. Sharin, chwytając w obie dłonie miecz, ustawił go ostrzem w dół, prostopadle do ziemi. Nadszedł kulminacyjny punkt rzucania zaklęcia. Teraz musiał cały ogrom zebranej energii przelać w związane zaklęcie. Od tego zależało, czy powiedzie się czar, czy też cały jego wysiłek pójdzie w cholerę. Zaczerpnąwszy w płuca powietrza, mag wbił miecz w ziemię, przebijając środkową runę, która momentalnie przygasła. Po chwili pozostałe symbole również wypaliły się, nie pozostawiając śladu. Przez ciało Sharina przepłynęła cała zebrana energia, kumulując się w broni. Ostrze miecza zapłonęło krwistoczerwonym płomieniem, obejmując dłonie maga, jednak nie czyniąc mu żadnej krzywdy. Przez ciało półelfa przeszedł paraliżujący wstrząs, gdy energia magiczna opuściła jego organizm, zasilając zaklęcie. Mag poczuł niewyobrażalne zmęczenie, pociemniało mu w oczach, poczuł jak odpływa; gdyby nie opierał się o wbitym w ziemię mieczu z pewnością runąłby na ziemię. Po kilkunastu sekundach opuściła go niemoc. Wyciągnął z ziemi miecz i rozejrzał się dookoła. Już nie ukrywał go czar niewidzialności. Nadal czuł osłabienie.

Wyglądało jednak na to, że wszystko poszło na marne. Ani śladu magicznej energii, ani śladu zniszczenia. Jednak czuł się nieswojo. Czuł, że coś jest nie tak. Dopiero jak na wozy, znajdujące się po drugiej stronie pola padł nienaturalny cień mag uniósł wzrok i spojrzał w niebo. Tuż nad obozowiskiem zaczęły kłębić się ciemnobrunatne chmury zasłaniające promienie słońca. Z przerażeniem i fascynacją Sharin przyglądał się jak chmury gęstnieją tuż nad głowami kuszników.
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-22, 12:00   

Zawsze lubiłam włączać w Wormsach Armageddon, ale turlamy.. 2 + rb + ściana tekstu.. LotF

Sharin zebrał w sobie moc. Kształtował ją chwilę. Odczuł jak schodzi z niego zaklęcie niewidzialności. Co z tego. Zbierał moc dalej. W momencie kiedy miał już prawie całą manę w małym paluszku postanowił rzucić zaklęcie..

Niestety, skąd weźmie płonące meteoryty? Z taką dokładnością? Żeby nie uderzyć kapłana? Wątpliwe że jakikolwiek mag byłby w stanie to zrobić!

Nie było jednak czasu na próżne rozważania. Meteorytami nie strzeli w przeciwników. Musi się wychylić...

Sharin wychylił się zza namiotu. Jedyna osoba która się nim zainteresowała to kobieta w czarnej szacie. Z tej perspektywy mógł wiedzieć jej nieskazitelną twarz i biały warkocz; dodatkowo twarz pełną przerażenia. Wyciągnął rękę, pełną mocy ognia i energii.

Szerokokątna fala ognia + fala
Widział jak kobieta usiłuje wyczarować przed sobą jakąś tarczę w momencie kiedy w jej stronę sunął słup ognia mieniący się niebieskimi barwami. Przebił się przez tarczę i uderzył prosto w nią, wysyłając ją lotem swobodnym przynajmniej pod wozy.

Reszta towarzystwa nie miała bynajmniej więcej szczęścia. Kusznicy nie zorientowali się w ogóle że coś leci. Odrzuciło nimi jak zwykłymi szmacianymi lalkami w lewo, daleko od wozów. W końcu słup ognia dotarł do elfa, Lucjusza i Argona.

Altaris poczuł blask, ciepło i potężne uderzenie w bok. Zerwało nim, następne do czuł to uderzenie w drewno wozu, gdy rozbijał się o bok karawany. Moc uderzenia odebrała mu przytomność.

Lucjusz przeżył to tylko nieco lepiej - wyrzuciło go na wóz. Był zdezorientowany i póki co obezwładniony.

Argon miał nieco większy kłopot i chyba więcej szczęścia - jego twarda zbroja i wysoko postawiony środek ciężkości sprawiły że staranował górną sekcję ściany wozu, wziął ze sobą dwa worki i wylądował po drugiej stronie.. wprost na jednym z kuszników. Był zupełnie rozkojarzony, dojście do świadomości zajmie mu chwilę. Po północnej stronie karawany znajdował się teraz leżący jak długi - podcięty od dołu strumieniem Andariel i przerażony towarzysz właśnie przed chwilą staranowanego żołnierza.

Strażnicy rąbnęli prosto w wozy, co musiało ich osłabić, przynajmniej by na chwilę wyłączyć ich z rozgrywki. Towarzysz kobiety też uderzył w wóz, jednak względnie szybko pozbierał się.. Strzelcy stojący z prawej strony wylądowali zaś na jakichś namiotach.

Niestety, było to też zaklęcie ognia. Wszystkim, bez wyjątku wszystkim którzy zostali poddani działaniu zaklęcia, zaczęły palić się szaty i elementy ekwipunku..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-22, 16:35   

Nagle Argon odczuł w pobliżu silne prądy magii. Wszystko wokół działo się teraz w ułamku sekundy, a czasu na reakcję praktycznie nie było. Nim cokolwiek zdążył zrobić fala uderzyła w niego i przeleciał dobre kilkanaście metrów przelatując przez drewniane wozy. O dziwo odczuł, że miał stosunkowo miękkie lądowanie. Jeszcze nie wiedział, że gruchnął w jednego z kuszników. Na chwilę zupełnie stracił poczucie świadomości. Nic nie widział, przed oczami latały mu kolorowe mroczki, a w głowie szumiało jak po kilku głębszych. Nawiedziła go wizja. Żywe wspomnienie, jakby wygrzebane po latach na dźwięk przywołanego z odmętów pamięci słowa.

*
Młody elf stał na skraju wioski. Przynajmniej tym, co z niej jeszcze zostało. Zrujnowane domostwa, dopalające się szczątki drewnianych chałup, które chłopak widział jeszcze całe oczami wyobraźni. Powietrze było przesiąknięte odorem śmierci i spalenizny. Wokół walały się zmasakrowane zwłoki i popalone kończyny. Elf niepewnie ruszył do przodu. Już z oddali dostrzegł, że w centrum wioski uformowano stertę trupów. Chłopakiem znów targnął odór spalonej skóry i włosów. Chwilę potem nie wytrzymał. Konwulsje żołądka targnęły jego ciałem i zwymiotował.

Na samej górze na włóczni wbite było dziecko. Mogło mieć co najmniej dziesięć lat. Jednak najohydniejsze w tym wszystkim było to, że dziecko… ruszało się. Spojrzało na elfa pełnym cierpienia wzrokiem. Potem zabrakło organizmowi sił na podtrzymanie ciała przy życiu i dziecko wyzionęło ducha. Argon odczuł silną więź emocjonalną… to była siostra elfa, była cała we krwi. Z oderwanych rąk kapała krew. Wszystko co potem Argon zobaczył zdawało się być już niewyraźnymi wizjami. Obrazami o tętniącej życiem Akili, potężnym orężu, uczuciem zaufania, zdradzie i zemście.
*

Wizja trwała niczym mrugnięcie powieką. Argon otworzył oczy.
- Co to było do cholery? – pytał sam siebie w myślach Argon. To z pewnością nie były jego własne wspomnienia, jednak odczuwał to tak, jakby był tego naocznym świadkiem i sam w nich uczestniczył. Zjawa zachowywała się niespokojnie i gadała od rzeczy w szaleńczym, niezrozumiałym tempie. Nie mogę, nie potrafię… oszukał mnie… oszukał… zaufałem mu, a on, a on…

Zjawa nagle przestała majaczyć, a w głowie Zaprzysiężonego znowu zapadła cisza. Co to było? Czyżby jego więź ze zjawą coraz bardziej się zacieśniała? Do kogo należała ta dusza? Czy zaczynają dzielić się wspomnieniami z poprzedniego życia? Zjawa milczała. Argon nie miał pewności jakie może to przynieść dla niego konsekwencje i czy jego więź z Beliarem na tym nie ucierpi. Musi dowiedzieć się od niej coś więcej. To jednak zaczeka, czas wziąć się w garść bo wróg nie śpi. No możliwe, ale z pewnością nie wszyscy.

Po chwili Argon dochodził już do siebie i zdał sobie sprawę, że przygniótł jednego z kuszników. A więc to był ten czas. Widząc jak mag zaczyna demonstrować swoją potęgę (chociaż w niebezpieczny dla niego sposób) Argon postanowił nie zasypiać gruszek w popiele i próbował wykorzystać szalejący wszędzie chaos sytuacji w której się znalazł. Wszystko albo nic, nie było już odwrotu. Widząc jak jego towarzysz ruszał do ataku nie było innego wyjścia jak wykorzystać tę sytuację. Nie wiedział jeszcze co stało się z innymi i jak zachowa się jednooki elf ale w razie potrzeby będzie go unikał, tak samo jak jego pomocnika. Jego priorytetem jest inna osoba. Nie czekając na reakcję swojego „amortyzatora” sięgnął szybkim ruchem po sztylet i jednym, pewnym ruchem wbił go prosto w serce kusznika, by w tej samej chwili wchłonąć wyrwaną nagle z ciała duszę. Workami, które zabrał ze sobą na wynos spróbuje ugasić ewentualny tlący się ogień na jego ubraniu. Postara się to zrobić w miarę szybko, nie wiedział w jakim stanie są pozostali strażnicy.

Leżąc jeszcze na zwłokach przyłożył rękę do jego klatki piersiowej i na chwilę zamknął oczy pełny skupienia. Przywołał do siebie boską moc, czując, jak wypełnia go i daje dodatkowe siły, pozwala mu osiągnąć potęgę niedostępną dla zwykłych śmiertelników. Złość wzbierała w nim coraz silniej, jeszcze zwiększając jego żądze. Jest rycerzem mroku, jest śmiercią, pulsując gniewem i czując płynącą w nim moc przemawiał do swojego pana.

Wzywamy cię. Twoi słudzy: uniżeni, wyzwoleni, pochwaleni, ukarani, podporządkowani,
Zaprzysiężeni.
Składamy ci dziś hołd w twoje imię Beliarze.
Wzywamy cię byś nas bronił, gdy nadejdzie nasza marna słabość.
Wzywamy cię byś nie opuszczał nas, gdy nasza godzina próby nadejdzie…


Gdy poczuł, że wypełnia go dostatecznie dużo boskiej energii spróbuje wtłoczyć ją do ciała martwego, dając mu czas na pełne powstanie. Tymczasem Argon spróbował wstać, jednak nie wyprostował się całkowicie. Schylony obserwował dzięki goglom (jeśli gdzieś nie wypadły) jak wygląda sytuacja. Kusznicy byli porozrzucani we wszystkie kierunku, jednak Argon póki co nie zajmował się nimi. Teraz albo nigdy. Jeśli dostrzeże kobietę w czarnej szacie ruszy schylony w jej kierunku, cały czas obserwując jej zachowanie. Próbował podchodzić tak, aby zobaczyła go jak najpóźniej, chociaż to może być trudne. Po drodze może napotkać jakiegoś zamroczonego (lub nie) żołdaka, którego spróbuje poczęstować machnięciem mieczem na odlew. Jeśli kobieta będzie próbowała rzucić czymś (lub kimś) w jego kierunku spróbuje w zależności od sytuacji uskoczyć na bok, paść na ziemię lub wykorzystać odłamki wozów lub kogoś jako żywą tarczę.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-22, 20:48   

Dlaczego? Dlaczego oni nie mają dla mnie szacunku i się ze mną nie liczą? Dlaczego? Dlaczego starają się, abym był uznawany za nieznaczącego pionka w tej grze. Dlaczego... Dlaczego kiedy stoję w pobliżu domniemanego księdza, oraz renegata i zdrajcy, to czuję się bliższy temu drugiemu, pomimo tego, że jest moim wrogiem? Dlaczego...

Twarz Jednookiego wygięta w grymasie zamyślenia i gniewu zamieniła się w nawet wzbudzającą współczucie twarz osoby cierpiącej i zagrożonej. Mina pełna strachu wstąpiła na jego twarz, zasłaniając ją, niczym teatralna maska pogrążona w smutku i rozpaczy. Jego jedno oko spojrzało prędko z ukosa na renegata, z dziwnym, tajemniczym błyskiem, a potem znowu wróciło w kierunku niosącej zgubę, demonicznej magii ognia, której obawiał się od dnia, w którym płomienie strawiły całe jego życie, pozostawiając po nim tylko namiastkę - pozostał tylko Jednooki...

Jego źrenica, zazwyczaj czarna jak noc zapłonęła żywym ogniem, gdy ściana gorejąca płomieniami płynęła falami w jego kierunku. Poczuł na skórze podmuch gorąca, a wszystko jakby stanęło w miejscu, tocząc się sekunda za sekundą niczym godzina za godziną. Widział, jak ogień pochłania kolejne metry obozu, uderzając w ludzi niczym kataklizm. Widział, jak ciało pożerane jest przez niszczycielski żywioł, a groźnie wyglądający kusznicy i strażnicy, pozamieniali się w bezwładne, niesione siłą odrzutu namiastki tego, czym wcześniej byli. Kobieta, którą uważał za Cesarzową, niczym piórko odfrunęła daleko, a ogień nie ustępując zatrzymał się, niczym ogromna ściana przed jego twarzą. Wszystko stanęło... Ciepło, które zbliżało się do niego jako śmierć, zastygło...

...Elf wpadł w najbliższe mu drzwi, barkiem otwierając je z hukiem i łapiąc oddech za rogiem zakasłał gardłowo krwią. Jego ramię naszpikowane było trzema strzałami, a zostawała przecież jeszcze rana na boku - szerokie rozcięcie od obusiecznego miecza sługi kościoła.

- Tu jesteś, renegacie! - usłyszał obok siebie, gdy z drzwi wyjrzała na niego opancerzona głowa paladyna. Nie było czasu na dziwienie się - wykonawszy niezgrabne parowanie kilkakrotnie unikami i zwodami wyminął rycerza, w którego rękach żelazo aż paliło się do walki. Dosłownie...

Cios za ciosem jego Zweihander ze szczękiem odbijał płomień, który gonił go już pół nocy po katakumbach i podziemiach katedry. Klingi zetknęły się ze sobą, a pełna płomieni dłoń paladyna wybuchnęła setkami małych iskier, uderzając w ich oboje, gdy po tym straszliwym ciosie miecz zamienił się w jedynie rękojeść. Górując, elf zdobył się ostatkiem sił na sztych, którym wsunął ostrze pomiędzy napierśnik a przyłbicę.

Płomienie uderzyły w niego ze wszystkich stron, a w jego głowie setkami głosów szumiało chóralne echo "Giń! Heretyku!", gdy mroczne postacie w szatach zamknęły go w całunie ognia. Czuł, jak jego cała skóra powoli się deformuje, a usta coraz bardziej zmieniają ton jego pełnego bólu i rozpaczy krzyku. Wołania o pomoc...


Wyrwany nagle z dziwnej wizji automatycznie podniósł rękę w kierunku płomieni, a jego zaskoczona i wystraszona twarz zastygła w kamiennej postaci. Nikt nie usłyszał już gardłowego okrzyku Lucjon! Jedyne, co dało się słyszeć, to cichy huk uderzenia płomieni, który stłumił wszystko, co wokół istniało. Jednooki bezwładnie huknął bokiem o jeden z wozów, tracąc przytomność.

Przerażony spojrzał się za siebie, z cichym okrzykiem przerażenia przyjmując na swoją osobę całą siłę zaklęcia ogniowego. A przynajmniej tak mu się wydawało, dopóki ściana płomieni nie zatrzymała się na stojącym obok wozie. Podcięty strumieniem energii upadł na ziemię z chrzęstem i rozejrzał się wokół siebie, widząc nagle pojawiającego się kapłana Beliara. Chwycił za rękojeść swojego miecza, po czym widząc palące się stopy wyrwał jeden worek od renegata i spróbował ugasić nim swoje odzienie. Przeniósłszy wzrok na kultystę i kusznika przeturlał się w bok, pod wóz, uciekając od tamtej dwójki. Musiał przecież ocalić Altarisa!

Przeczołgując się pod wozem wturlał się na plac boju, z gołymi rękami biegnąc w kierunku ognistej pożogi, w której zauważył czarną szatę Abalona. Runął w tamtym kierunku trzymając w swoich rękach ów worek, wypełniony chyba wełną, albo czymś lekkim i padając na kolana obok Jednookiego zaczął okładać go przedmiotem i próbował rozpaczliwie zgasić wszelkie oznaki kolejnych pożarów.

-No dalej! Altarisie! Wstawaj, tutaj nie jest bezpiecznie! Wokół sami wrogowie! No, proszę Cię, wstań i otrząśnij się! - nakłaniał cały czas Andariel, próbując pomóc swojemu towarzyszowi w ucieczce z tej strefy śmierci.


- Czy ja umarłem? - zapytał sam siebie leżąc z otwartym okiem wśród nieograniczonej żadnymi prawami pustki. Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć pustka, czerń, nicość - Nie, raczej nie... Za spokojnie tu. Znając moje szczęście, trafiłbym do miejsca pełnego diabłów i pupilków Beliara - zaśmiał się cicho Jednooki, po czym zerwał się i rozejrzał po nicości...

- Chociaż, być może pojawię się w Bezkresnej Krainie Dziewic, w której dawni posłańcy Obaliana pić będą najlepszy miód pitny, a usługiwać im będą piękne dziewoje! Ha! - tutaj nagle zdał sobie z czegoś sprawę i z lekkim uśmiechem dodał po chwili - Chociaż, jakbym tam trafił, to musieliby zmienić nazwę tego miejsca na Bezkresna Kraina...

Nicość otoczyła go całunem, a przed nim zmaterializowało się coś. Sylwetka. Wszystko jakby zaczęło się kształtować na pewien obraz. Kontury zaczęły przybierać materialny, stały krajobraz składający się z czarnego smogu.

- Jeszcze nie teraz - usłyszał w swojej głowie, po czym wszystko zniknęło równie nagle, jak się pojawiło, a wszystko zamieniło się z powrotem w swąd palonego odzienia...


- [...] wstań i otrząśnij się![/b] - słyszał nad swoim uchem, czując także uderzenia czymś miękkim po swoim ciele. Czuł ciepło bijące od jego czarnej szaty. Zebrawszy w sobie całą swoją determinację do wypełnienia życiowego celu zacisnął mocniej pięści i spróbował otworzyć swoje oko.
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-23, 00:38   

Z tej grupy najmniej zamroczony był faktycznie Andariel. Mimo że leżał na ziemi to ruchów nie krępował mu ciężki pancerz płytowy. Sprawdził czy mu się coś pali - szybko obrócił się parę razy na ziemi i już był 'ugaszony'. Następnie wstał i szybko spróbował ustalić co się stało. Kapłan Beliara leżał obok na kuszniku, też powoli dochodzący do siebie, obok stał (jeszcze) na nogach kusznik który przed chwilą celował w niego, teraz z opuszczoną bronią patrzył się na ciężką postać w zbroi.. Wyszczerbione drzewo na ścianie wozu. Musiał przylecieć z tamtej strony.

Wozy stały w ogniu. Nie było najmniejszej możliwości żeby przejść pod wozem. Andariel zauważył jak w jego stronę z wozu wyskakuje ruda kobieta w nieco porwanym cesarskim mundurze i turla się po ziemi, próbując zagasić ogień. Nieco dalej z wozu także wyskoczyło kilka osób.

Okrążył wóz - w końcu zobaczył zarówno Altarisa jak i Lucjusza, leżących bezładnie pod wozami.

-Wstawaj! - rzucił, uderzając każdego, najpierw lekko, potem mocniej. Lucjusz dość szybko doszedł do siebie - gorzej z Altarisem. Worki na wozach płonęły, nie było sensu niczego nimi gasić. Andariel najzwyczajniej w świecie rzucił się na towarzysza, mając w zamiarach stłamsić płomienie. Kolejne uderzenie podziałało na elfa trzeźwiąco. Obolały, zwlekł się z ziemi - teraz gdzieniegdzie splamionej jego krwią. Niech dalej wdłuż wozów zauważyli jak człowiek Cartera podnosi kobietę. Kaptur, który teraz obsunął się, wyraźnie uwidaczniał jej białe włosy i nieskazitelną cerę. Sharin był już teraz pewien - to Cesarzowa. Mężczyzna ruszył w stronę namiotów, nieco w kierunku czarodzieja.

Argon teraz już doszedł do siebie. Nie wiedział jak mocne obrażenia zadał człowiekowi lądując, ale jako prawdziwy mężczyzna musiał dokończyć to co zaczął. Po chwili już sztylet zagłębił się w piersi mężczyzny.

+1 dusza

Jego towarzysz otrząsnął się i wycelował kuszą w Argona. Miał dosłownie kilka metrów. Trafiłby przy najmniejszym ruchu Zaprzysiężonego.
-Tylko się rusz a zginiesz, psie! - krzyknął. Leżąca za nim kobieta właśnie kończyła dogaszać swoje szaty. Argon mógł teraz natchnąć zwłoki, jednak wcześniej musiałby się przynajmniej przeturlać by pozwolić im się normalnie ruszać.

Sharin przez chwilę patrzył na swoje dzieło ze zdumieniem. Niestety, wyssało z niego całą manę, ale cholera - opłacało się. Chyba.
-Rusz się, zginiesz - rzucił ktoś za nim.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-23, 16:23   

Sharin wzdrygnął się, słysząc za sobą głos. Jednak nie poruszył się. Cholera, nie miał już siły na kolejne zaklęcie, a jak niczego nie zrobi dostanie pewnie jakąś pałą po łbie i sobie utnie drzemkę. Musiał improwizować. Mimo zalewającego go zmęczenia półelf skoncentrował się i sięgnął w głąb swojej duszy, sięgając do najciemniejszej jej części, gdzie skrywana była najmroczniejsza, demoniczna energia. Ignorując szepczące w umyśle głosy, których mag wolał nie słuchać. Sharin zaczerpnął z odmętów czarnej magii moc, którą przelał w słowa.
- Nic nie zrobię, nie zaatakuję nikogo. - wypowiedział Sharin dziwnym, głębokim głosem, jednocześnie unosząc powoli ręce do góry i obracając się. - Opuść broń, nie zamierzam cię atakować.
 
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-24, 21:35   

„ - Rusz się, a zginiesz, psie!” – Argon cicho westchnął. Gdyby dostawał sztukę złota za każdym razem, gdy to słyszy… Z drugiej strony coś wyraźnie powstrzymywało cesarskich od zwyczajnego wpakowania mu bełta w dupę. Przez chwilę pomyślał jak on sam by się zachował na miejscu Cesarzowej. Prawdopodobnie od razu uciąłby jej łeb wiele nie rozmyślając i udał się do jego następnego zadania. A co zrobiłaby Cesarzowa, gdy już go rozbroją? Zaprosi go na rumianek, wyczyta życiowe błędy, da rozgrzeszenie i wypuści do domu? Tia…

Zaprzysiężony z początku przyglądał się celującemu w niego żołnierzowi, zastanawiając się jak mógł ustać na nogach coś takiego. Po chwili opuścił wzrok na turlającą się za nim po ziemi kobietę. Przynajmniej to było zabawne. Póki co osoba w jego położeniu wiele nie mogła zrobić, ale… no cóż, nie jest zwykłą osobą i ma parę sztuczek w zanadrzu. Po pierwsze ożywienie zwłok. Do tego nie trzeba się nawet ruszyć, wystarczy zwykły dotyk, a że leżał wprost na martwym kuszniku… Zresztą i tak zombie potrzebuje około 15 sekund do pełnego funkcjonowania. A to całkiem sporo czasu, który można przeznaczyć na inne czynności.

Kapłan jak zwykle poczuł w swoim ciele przypływ mrocznej energii, która rozchodziła się po kończynach, napawając go jednocześnie dumą ale i respektem do boga zła. O tak, już się o to postara. Zbierze dla boga ciemności czaszki pokonanych i ułoży pod jego tronem, zgodnie z jego wolą, z jego boskim porządkiem świata. Będą cierpieć. Poczują strach, przerażenie, dowiedzą się, czym jest prawdziwy ból. Przekonają się jak wiele można znieść zanim dokona się żywota. Śmierć jednak nie będzie ich wybawieniem, nie będzie końcem wędrówki ich dusz... Będą żałować, że przyszli na ten świat.

W jednej sekundzie tumany nieprzeniknionego czarnego dymu okryły jego najbliższe otoczenie pozostawiając celującego w niego kusznika zapewne w zupełnej niewiedzy i zdziwieniu. Siłą woli próbował ukształtować obłok tak, by objąć nim wszystko w zasięgu do ok. trzech metrów. Jeśli jego zaklęcie odniesie sukces przeturla się na bok (po wcześniejszym naznaczeniu zwłok) w obawie przed ewentualnym bełtem z kuszy, który mógł polecieć ślepo w jego kierunku.

Jeśli mu się powiedzie lewą ręką nasunie z powrotem swoje gogle na oczy, by nie błądzić po omacku. Dostrzegł teraz zarysy wszystkich postaci stojących wokół. Na dobry początek postanowił zająć się osobnikiem, który stał bezpośrednio przed nim z wyciągniętą kuszą. Jeśli kusznik wystrzelił na ślepo, Argon jak najszybciej do niego podbiegnie i uciszy sztychem miecza, nie dając mu czasu na przeładowanie. Jeżeli nie wystrzeli, kapłan skoncentruje swoją uwagę na samej jego broni, a konkretnie na cięciwie kuszy. Zapewne była zrobiona z organicznych materiałów (włosia lub ścięgien), więc teoretycznie mógł przy pomocy małej dawki zaklęcia rozkładu po prostu ją przerwać i wypaść na zaskoczonego żołdaka nie dając mu czasu na przygotowanie się. Cały czas będzie miał na uwadze kobietę stojącą za żołnierzem. W razie gdyby chciała rzucić jakieś zaklęcie Argon zasłoni się ciałem kusznika, lub rzuci nim jak lalką w jej kierunku.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 22:35   

@Avenker
Mroczna energia przelała się grubym strumieniem przez ciało Sharina.
-Doo... brze.. - człowiek opuścił kuszę. Sharin mógł się odwrócić. Widział że człowiek lekko drżał, zaś jego ręce były jak kawałki skały, które wbrew jemu trzymały kuszę skierowaną ku ziemi.

@Argon
Ładowanie i rzucanie zaklęcia nie wymagało ruchu, toteż Argon posłusznie leżał. Zdecydował że dopiero po rzuceniu chmury naznaczy zombie. W końcu chmura wypełniła powietrze, zaś Argon, wziąwszy wcześniej głęboki wdech i zamknąwszy oczy naznaczył umarłego. Sam wykonał przewrót i założył gogle.

Dość dobrze widział jak kusznik odbiega w stronę kobiety, z której emanowała dokładnie ta sama moc magii ognia co wcześniej z wozów cesarskich. Pomógł jej dogasić szaty i wstać. W tym czasie, zanim zdążył zawiązać następne zaklęcie i dokładnie wycelować w - teraz już stojącego w oddali - kusznika, zombie wstał i zerwał się na równe nogi, biegnąc w ich stronę z krzykiem wykrzywionej twarzy. Poleciał równo w ich stronę, i równie szybko odzyskał pełen kontakt z ziemią oberwawszy bełtem między oczy. Kobieta powoli dochodziła do siebie, a kusznik nie zdążył już przeładować - o to zadbał Argon, rozkładając organiczne komponenty jego broni. Dobył sztyletu. Czarodziejka mętnym wzrokiem popatrzyła się na Argona i powoli wyciągnęła ku niemu rękę.
-Morze... - zaczęła intonować zaklęcie.

-Idzie coś grubego, lepiej się schroń! - rzuciła zjawa.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 12