Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Gorąca paczka - Altaris
Autor Wiadomość
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-08, 20:59   

Nie widząc nikogo podejrzanego Sharin przez chwilę obserwował początek starcia kapłana Beliara z elfem. Już po pierwszym kontakcie półelf nie miał zbytnio wątpliwości - Argon powinien sobie poradzić bez jego pomocy. Natomiast on postanowił zająć się drugim elfem, którego ciągle widział łażącego za jednookim. Jeśli jego towarzysz włączy się do walki to Argon może mieć problem. Trzebaby go unieszkodliwić.

Półelf odwrócił się na pięcie i czujnie, tuż przy ścianie namioty zaczął przemieszczać się dookoła niego, lustrując kawałek po kawałku całe pole walki w poszukiwaniu następnego elfa. Miał nadzieję, że ten nie schował się gdzieś pod wozem, czekając by wbić Argonowi miecz w plecy. Wtedy Sharin może nie zdążyć go powstrzymać. Mag ciągle rozglądał się, sprawdzając, czy nikt się zbytnio nim nie interesuje oraz chcąc pozostać poza zasięgiem wzroku obu elfów.
 
 
 
REKLAMA 
Banish your fear


Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-08, 21:09   

 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-08, 21:09   

Wróg mógł przewidzieć pierwsze uderzenie Altarisa, wycofując się lekko i blokując Lucjona końcówką swojej broni. Elf wyprowadziłby uderzenie na prawą, jednak zajął go smutny obowiązek zablokowania ciosu na swój lewy bok, co udało mu się wyśmienicie. Wyprowadzony, korzystając z okazji cios na głowę Argona skończył się następnym jego krokiem wstecz.

-Rozejść się! - próbowali cywili rozgonić, z różnym skutkiem strażnicy. Dopiero wymachując mieczami dali im dostatecznie dobry argument. Powoli opuszczali teren, wciąż zaaferowani walką, która stawała się atrakcją dla patrzących z dalszych odległości.

Pełny obrót okazał się fatalnym pomysłem. Nie mogło być mowy o żadnym pchnięciu, gdyż tylko cudem (i to cudem popełnionym w wyniku nieco złego trzymania broni) sparował wyprowadzony skrycie cios Argona na swoje żebra.

Argon usłyszał jak coś na wozach chrobocze.

Po kilku następnych walnięciach, z których na szczęście żadne nie przeszło przez obronę, Argon stwierdził że unikanie ostrza będzie nie lada wyzwaniem. W końcu miał na sobie dość ciężką zbroję, która ochroni go przed większością ataków.

-Dobra, jedziemy - usłyszał z lewej strony, wewnątrz namiotu Sharin. Coś grubego się kroiło...
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-08, 22:08   

- Będę kąpać się w Twojej krwi, zdrajco! Twoja głowa będzie ozdabiała mój kominek! - krzyknął raczej przez zęby, niż pełnym głosem elf zawadiacko, przyjmując szermierczą pozycję, jaką przyjmował do pojedynkowania się, chociaż nie wiedział, czy starcie Opiekuna z mieczem kapłana Beliara można nazwać pojedynkiem - plugawy z góry walczył nieczysto, dysponując dziedzinami czarnej magii, co trochę irytowało Jednookiego. W każdej chwili może oberwać jakąś chmurą ciemnej, toksycznej, mrocznej energii.

Andariel widząc, że czarodzieja nie ma na wozach zostawało jedno miejsce - za namiotami, które ominął. Łucznik pewniej złapał dłoń i biegnąc pomiędzy przeszkodami lawirował w kierunku prawdopodobnej kryjówki maga, chowając się za osłonami, które mogłyby go obronić przed zaklęciem fali, jakiego doznał na plaży Portu. Plan był taki sam - skoczyć na czaromiota i zasypać go uderzeniami, by nie mógł rzucić żadnego zaklęcia.

Powiernik Lucjona uśmiechnął się zawadiacko i spojrzał przelotnie na ciężkie, obute w stal stopy renegata. Posłał mu spojrzenie przepełnione wyzwaniem i groźbą, po czym obracając mieczem w dłoni, robiąc krótki młynek doskoczył do przodu, markując uderzenie z góry, uderzając w powietrze i zataczając pojedynczy, pionowy młynek zadał kolejne, tym razem prawdziwe uderzenie z góry. Bardzo agresywnie, nerwowo i energicznie przystąpił do najzwyklejszego zasypania mężczyzny uderzeniami znad ramion, zmieniając co kilka sekund kierunek uderzeń ruchami nadgarstka. Cios za ciosem w każdej sekundzie żelazo opadało na przeciwnika, podczas gdy Altaris szykował się do ataku, który mógł to zakończyć. Skoczył w bok, atakując potężnie od dołu, gotowy również do uskoku. Próbował zaatakować spod biodra, by podbić lub wybić miecz zdrajcy w górę. Odsłoniłoby to sylwetkę bluźniercy i dało szansę do ataku, którą elf spróbuje wykorzystać i podskakując krok bliżej skieruje uderzenie w głowę - nieodsłoniętą część ciała.

W owo uderzenie przelał wszystko, co mu obecnie leżało na sercu - ostrze było ujściem jego negatywnych emocji i idei Obaliana. Próbował użyć w tym uderzeniu nie tylko siły swoich mięśni, ale również swojego ducha. Przelać cel wymierzania sprawiedliwości na zgorszonego osobnika. Zaatakował całym sercem, nie myśląc, co robić dalej. Myślał jedynie o tym, jak Lucjon roztrzaskuje czaszkę wroga. Wyobrażał sobie, jak robi to, do czego został stworzony. Bliźniacza Furia to oręż, który jest przeznaczony do walki z takimi, jak ten oto upadły paladyn. Sprawiedliwość musiała zagościć wśród świata żywych, by wśród bóstw zapanował spokój. Przecież był jednym z powierników nowiny Obaliana. On stał ponad nim i go obserwował. Był nadzieją na zmianę tego świata, a od jego przyszłości zależeć mogło to jedno, pojedyncze uderzenie.

- Adeptus Custodes Ordo Hereticus! - wykrzyknął nieznanymi słowy, które jakby napłynęły do jego umysłu od jakby nigdy nie spotkanej wcześniej osoby trzeciej. Nawet Lucjon nie miał chyba z tym nic wspólnego. No, chyba, że był pośrednikiem, pomiędzy Altarisem, a... A kim?
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-10, 20:42   

Elf, wbrew swojej naturze dał się ponieść emocjom, co mogło być jego zgubą. Jak na istotę, która przeżyła więcej lat od człowieka zachowywał się wyjątkowo lekkomyślnie. Zaprzysiężony zachował zimną krew. Nie z takimi już walczył. Prawdę powiedziawszy to ten elf miał niezwykłe szczęście. Wręcz nienaturalne jak na kogoś, kto pakuje się w takie kłopoty. Po takim odsłonięciu jak pełny obrót już dawno powinien skończyć z mieczem w bebechach. Ale zaniepokoiło go coś zupełnie innego i wiedział co się szykuje. Póki co jednak miał ręce pełne roboty z tym uciążliwym kapitanem.

Altaris znów zaczął atakiem z powietrza, który Argon próbował sparować zbijając płazem miecza, ześlizgując ruchem nadgarstka Lucjusza po ostrzu i kierując go w stronę przeciwnika. Tym samym próbował doprowadzić do klinczu mieczy, by wykorzystać swoją siłę. Zacisnął zęby i napierał z całej siły ciałem na broń wroga, by po chwili wykręcić ruchem dłoni obie bronie. Przy odrobinie szczęścia uda mu się wytrącić miecz elfa z ręki, lub chociaż dać jakiekolwiek odsłonięcie, które wykorzysta na wypad pchnięciem w kierunku żeber.

Pamiętał o swojej mrocznej energii, którą zbierał w sobie od początku starcia, jeśli znajdzie odpowiedni moment, chwilę, w której będzie mógł dobrze wymierzyć zaklęcie, rzuci Splunięcie Ulzritha w stronę nie wyleczonej do końca przez elfa rany.

- Dość tej zabawy. – wycedził przez zęby.

W ferworze walki Argon próbował przyprzeć elfa w kierunku wozów, by nie miał miejsca na odskok. Jeśli sytuacja doprowadzi do tego, będzie nacierał, próbując zawalić elfa lawiną ciosów z lewej i prawej flanki. Jedyna droga ucieczki będzie wtedy prowadzić do tyłu, co będzie utrudnione przez wóz. Zaprzysiężony nie da przeciwnikowi czasu na odpoczynek.

Beliarze. Kieruj mą ręką, bądź ostrzem w ciemności. Zwiastunie śmierci, boska zemsto,
prowadź do zwycięstwa.


Argon poczuł nagły przypływ sił. Przecież nie może zawieść swojego pana! Został wybrany spośród wielu! Obdarowany jego łaską! Przecież to on był zaprzysiężonym! Wpadł w furię. Na chwilę wszystkie lęki i uczucia były zagłuszone. Poza jednym - gniewem.

Zdeterminowany kapłan musiał go trafić lub wykluczyć z walki, by mógł zająć się o wiele poważniejszym problemem, który lada chwila może zaatakować. W międzyczasie bacznie obserwował wóz przed sobą, by nie dać się zaskoczyć niespodziewanym atakiem lub uskoczyć.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-10, 23:20   

Sharin słysząc dobiegające zza ściany namiotu głosy uważnie wychylił się zza namiotu i ruszając wzdłuż ich linii zaczął przemieszczać się w stronę wozów. Ciągle jednak cały czas uważał, rozglądając się dookoła, by nikt go nie zaskoczył z boku lub zza pleców.

Gdy tylko ktoś będzie próbował do niego podejść bądź go zaatakować Półelf od razu rzuci albo Spętanie, jeżeli będzie miał wystarczającą ilość czasu, w przeciwnym wypadku wystrzeli w stronę przeciwnika strumień magicznej energii, który zmiecie go z nóg.
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-10, 23:50   

No to turlamy

Atak Altarisa wymierzony z góry był dokładnie tym czego oczekiwał Argon. Markowanie ciosu tam gdzie za chwilę zamierza się go zadać raczej nie przynosi większego efektu - ani w skali strategicznej, ani taktycznej. Bez większego wysiłku Zaprzysiężony zablokował atak z góry. by po chwili wyprowadzić własne, poziome cięcie. Elfowi udało się odskoczyć, jednak końcówka miecza rozorała mu pancerz na wysokości piersi. Poczuł ból i uderzenie w mostek, który nie ustąpił pod naciskiem metalu.

Lucjusz, słysząc szczęk żelaza, ruszył w stronę kapłana z dobytym ostrzem, znalazłwszy się w polu widzenia Sharina. Andariel kontynuował bezowocne poszukiwania Sharina pod wozami...

Altaris splunął, zakląwszy szpetnie. Wycofał się i przyjął pozycję obronną. Musi to szybko skończyć...

Sharin spostrzegł jakiś ruch za sobą. Dwóch mężczyzn wzięło do ręki kusze, a na ramiona kołczany. Na razie nie zwracali na niego uwagi, najwyraźniej chcąc obejść go - jeden z lewej, drugi z prawej, za namiotem stojącym obok.

Za Sharinem siedział jakiś facet, sprawiający wrażenie żula. Sączył coś z butelki, spokojnie i opanowanie.

Kilka następnych, potężnych, dewastujących cięć Argona nie było w stanie sprawić żeby Altaris wycofał się w stronę wozów. Zaleta mobilności była jednak po stronie elfa..

Turlamy dalej

-Adeptuuuuu... - ryknął elf i zwinnie przeskoczył na prawą stronę, wyprowadzając cięcie. Argon nie zdążył zablokować go mieczem, poczuł silne uderzenie na swojej zbroi, która nie ustąpiła. Już chwilę potem wyprowadził poziome cięcie, na odlew, które miało sprawić żeby Altaris respektował dystans. Ten posłusznie wykonał unik w tył.

Oj, przydała mu się ta zbroja płytowa. Gdyby nie ona, leżałby na ziemi z strzaskanym i krwawiącym bokiem. Raczej nie byłby w stanie kontynuować walki. Będzie musiał sprawdzić czy aby nie wgnieciona, nie porysowana..

Tak czy inaczej Altaris widział już styl przeciwnika. Argon także szybko uczył się metod przeciwnika. Skoki i półobroty stawały się już powoli bezsensowne, gdy miecz uderzał dokładnie w odsłonięte punkty, zaś Altaris momentami tylko cudem unikał trafień.

Kolejne starcie. Elf przygotował się. Skoczył w bok. Chwycił Lucjona oburącz.
-Tak, zrób to! - krzyknęło podniecone żelazo.

Potężne skośne cięcie w górę...

Niestety, ten trik już nie przejdzie. Argon zablokował ostrze i wyprowadził własne uderzenie, trafiając Altarisowi ukośnie w klatkę piersiową, niezbyt silnie (czego szczerze żałował Zaprzysiężony) gardząc zbroją i jadąc po żebrach...

Elf wycofał się, chwytając się drugą ręką.
-Skurwysyn - wycedził.

W tym momencie Lucjusz zrównał się z elfem.
-Jestem tutaj - rzucił, wpatrując się pełnymi nienawiści oczami w kierunku Argona.

Sharin ruszył w prawo, podobnie jak facet z kuszą. Szedł za nim, tak więc ten go nie widział, ani o nim nie wiedział. Może i wiedział, ale go to nic nie obchodziło..

Andariel usłyszał jak coś w wozach rusza się. Szczęk stali, coś przesuwają..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-11, 08:46   

Widząc, iż podchodzi do niego Lucjusz elf uspokoił się, chociaż wciąż buzowały w nim emocje i chęć do zwyczajnego zamienienia Beliarowca w mielonkę - kupę sczerniałego, surowego, plugawego mięsa tego nędznika. Nie mógł jednak dać się zbytnio ponieść emocjom. Musiał być opanowany, skoro chciał wygrać ten pojedynek, który krok za krokiem przeradzał się w bitwę.
- Musimy uderzyć w niego całą swoją siłą... Nie krok po kroku ją zwiększać. Uderzyć raz, a dobrze. A tymczasem... - wysforował się na przód postępując krok do przodu i wysuwając przed siebie miecz.

Czuł na boku wilgoć posoki, która sączyła się chyba z jego rany, którą zadał mu plugawy. A co, jeżeli ostrze było zatrute? Co, jeżeli czarna moc Beliara dosięgnie go poprzez to małe zadrapanie i sprawi, że umrze? A on nie mógł umrzeć. Nie, nie on. On miał cel godny marzeń wielu istnień. Miał cel i musiał go spełnić - to trzymało go przy życiu.

- Giń, zdrajco! - wycedził przez zęby Altaris, próbując skierować całą swoją złość i moc, jaką posiadał do Lucjona. Po prostu próbował wysłać do niego swoją wiarę i wewnętrzną siłę, by ostrze, które teraz w lekkiej poświacie zaczęło przybierać kształt idealnie ostrego, mistrzowsko naostrzonego, dłuższego niż normalnie, jednoręcznego miecza mogło poćwiartować zbroję na części.

- Custodes! - krzyknął, atakując markowanym uderzeniem znad prawego barku, podskakując do mrocznego od boku, po czym uskoczył w bok znosząc ostrze poziomo i błyskawicznie przechodząc w cięcie na odlew od lewego biodra, odskakując i przyskakując ponownie, by sparować ewentualny atak i zbić miecz.

Próbował płynnymi ruchami miecza rysować w powietrzu znak klepsydry, lub inaczej - liczby 8, nie ustając w atakach, po czym nagle, by renegat nie spróbował kontry, łapie niespodziewanie podczas cięcia rękojeść oburącz i robiąc krok w bok obraca się lekko, ruchem bioder nadając impet swojemu mieczowi, którym z całą siłą uderza w kierunku głowy mężczyzny, szybko potem się obracając na pięcie i odskakując w tył, w obrocie wysuwając ostrze przed siebie i zamachując się nim, by odbić prawdopodobnie nadlatujące w jego plecy ciosy.

Andariel uśmiechnął się pod nosem w stronę wozów i zamienił broń na łuk, idąc w kierunku walczących w pojedynku dwóch przedstawicieli bóstw. To nie był jedynie zwykły pojedynek na miecze. Była to walka pomiędzy Obalianem a Beliarem...

Elf idzie w stronę walczących, cały czas szukając wzrokiem maga, któremu wpakuje strzałę w korpus, gdy tylko będzie miał do tego dogodną pozycję. Zanim pierwsza strzała dosięgnie celu naciągnie już kolejną, celując nią lekko przed cel i bardziej w dół, by trafić w łatwiejszy cel - większą ilość ciała.
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-12, 22:35   

Rąbnięcie w bok jego zbroi wywołało nieprzyjemny dla uszu zgrzyt. Wolną ręką przejechał po wierzchu zbroi, próbując wyczuć uszkodzenia. Popatrzył na elfa, ha! Krwawił jak prosię, a wkrótce będzie jeszcze bardziej. Zaprzysiężony nie odpuści, nie może, nie byłby sobą gdyby uciekał jak tchórz. Żądza krwi wyznawców Beliara nigdy nie jest nasycona. Czuł przychylność swego boga, a to znaczy dla niego wszystko. W głowie rozbrzmiewały mu echem trzy słowa: Zabić! Okaleczyć! Spalić!

- Ha ha ha! Wstawaj, nie przestawaj próbować, maleństwo! Zbyt dobrze się bawię.
Nagle wystąpił obok elfa jakiś żołnierz. Argon westchnął pod nosem widząc kolejnego pachołka rwącego się do bitki, który chciał zgrywać „bohatera dnia”. Widać muszą nadrabiać w Porcie liczebnością. Wiedział, że w straży nie stawiają na jakość, ale po kapitanie spodziewał się więcej doświadczenia.
- Ilu muszę jeszcze upuścić krwi, do cholery!? Ile was tam jeszcze wyjdzie z tej szczurzej nory!?

Elf był już ranny, a to niosło ze sobą spore konsekwencje. Nie tylko nie mógł tak gwałtownie wykonywać swoich cyrkowych sztuczek, ale także z każdą sekundą tracił krew. Argon pozwalał mu szarżować, rozważnie parując i robiąc uniki, czekając na dogodny moment do wykonania finty.
- Imperialne robaki Cesarzowej, będę delektować się waszym zniszczeniem!

Starał się uprzedzać każdy cios elfa, pozwalając wymachiwać na lewo i prawo, przy odrobinie szczęścia może trafić swojego. Zresztą i tak już był ranny, wystarczy żeby się zmęczył skakaniem jak małpa. Jeśli Argon dostrzeże swoją szansę do wykonania kontrataku, włoży w swój cios więcej siły niż poprzednim razem, wyprowadzając zamach całym ciałem, dodatkowo skręcając stopę, by nadać ostrzu prędkości. Elf nie był już tak skoczny z krwawiącym brzuchem, więc teoretycznie mogłoby mu się udać wymierzyć cios w okolicę górnych partii ciała.

Jednocześnie miał oko na jego pomocnika. Trzech w bezpośredniej walce to już tłok. Próbował tak manewrować po wolnym polu, by co chwilę zastawiać się jednym z oponentów. Mogliby zaatakować jednocześnie, jednak wtedy bo sobie tylko nawzajem utrudniali. Argon nie mógł dopuścić także, by jeden z nich zaszedł go z tyłu, także miał na to oko i zmieniał pozycję, starając się być w prostej linii do elfa i sierżanta.
 
 
 
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-12, 23:23   

Sharin przez chwilę podążając za mężczyzną z kuszą. Po chwili skręcił pomiędzy namioty i schował się przy jednym, tak by nikt na niego nie patrzył i przyjrzał się sytuacji na polu walki.

No, no, kapłan ma chyba drobne kłotopy, przemknęło mu przez myśl. Wygląda na to, że przyda mu się trochę magii. Po chwili był już skupiony, myśląc tylko o walczącym jedookim elfie i cząsteczkach magii krążących w jego ciele. Po chwili, gdy był już gotowy wypowiedział kilka słów mocy i po wykonaniu kilku szybkich gestów związał Spętaniem ciało elfa.

W razie niepowodzenia zaklęcia półelf ponownie je rzuca.
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-13, 00:20   

Wcześniejszy pomysł na tego posta był bardziej apokaliptyczny, ale pozostawiłam go bezpłciowym niczym końcówka ME3; co by was oszczędzić.

Altaris nie mógł już wyprowadzać zwinnych i sprawnych cięć bez ryzyka wzmożenia się krwawienia. Z trudem łapał oddech. Albo to trucizna, albo mroczny miał szczęście.. Teraz jednak nie miał już nic do stracenia. Argon ustępował pod naporem dwóch stali. Było oczywiste że Lucjusz jest dopiero początkującym, jednak siła uderzeń pozostawiała pewne wątpliwości. Zaprzysiężony zostawiał im coraz więcej miejsca.

-Zginiesz, psi synu - wycedził Lucjusz.

Elf popełniał błędy. Coraz więcej - szkolnych, podstawowych. Wykorzystanie ich mogłoby się jednak skończyć dla Argona fatalnie - ciosem od Lucjusza tak więc nie czynił tego. Im więcej gruntu poddawał tym większy odstęp brali od siebie. W końcu go okrążą.

-Dawać - krzyknął ktoś z wozów. Z tylniego wyskoczył człowiek w skórzanej zbroi z kuszą. Błyskawicznie wycelował w walczących. Drugi, z ostatniego wozu. Kilka metrów od Argona. Wycelował. Człowiek za który szedł Sharin szybko skręcił i zachowując odstęp przykuchnął, celując w Beliarowca. Ten, który ruszył na lewo obszedł namiot i podobnież podbiegł kilka metrów i wycelował. Z północy, za wozami, do Andariela zbliżało się dwóch im podobnych - z niczym nie wyróżniającym się sprzętem, a nawet niekiedy biedną i "żulerską" zbroją - za to z kuszami. Trzymali je pewnie i bezbłędnie.

Altaris, teraz już dość osłabiony, zauważył w oddali swojego znajomego "księdza".

-Kto się ruszy ten zginie - krzyknął człowiek stojący za Argonem.

Sharin, widząc że sytuacja nagle się zmieniła - najwyraźniej dalej nie został spostrzeżony, zdecydował się nie rzucać zaklęcia.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Avenker 
Mandarinki!



Dane w grze
Rasa: Pół-Elf
Miano: Sharin
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 30
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 1601
Skąd: się biorą dzieci? :P
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-15, 01:54   

Cholera, trochę się namieszało. Półelf zaprzestał rzucania czaru. Póki co nie miał zamiaru rzucać się na cały oddział kuszników. Musiał rozegrać to taktycznie. Na razie sytuacja z Argonem się w miarę ustabilizowała. Miał czas na podjęcie jakichś działań.

Czarodziej chciał zbliżyć się jak najbardziej do wozów, może zdobędzie jakieś ciekawe informacje, no i ciągle będzie mógł ewentualnie pomóc kapłanowi Beliara. Problem jednak był z dotarciem niezauważalnie na drugą stronę placu. No tak, pomyślał. Niewidzialność. Sharin miał jednak pewien problem - komponenty. Cóż, mimo ostatniej porażki warto spróbować.

Kusza, na razie niepotrzebna, spoczęła w kołczanie. Palce półelfa natomiast zacisnęły się na zimnej (mimo, że jest gorąco) rękojeści miecza. Powoli, rozkoszując się każdą chwilą wyciągnął oręż zza pasa. Szybkim spojrzeniem objął broń. Energia w jego ciele zadrżała, a następnie kierowana siłą woli czarodzieja połączyła się z mieczem. Ostrze lekko zafalowało, a po ramieniu przeszedł lekki prąd. Nie był to jednak dobry moment na zachwycanie się takimi błahostkami. Odrzucając wszystko inne mag zagłębił się w odmętach swojej duszy, sięgając po tętniącą w jego wnętrzu mistyczną moc. Sharin nie miał komponentów wymaganych do zaklęcia, musiał improwizować. Szybko wygrzebał z jednej z sakw perłę, którą zawinąl w płócienną szmatkę. Zaczerpnął z źródła magii odpowiednią, większą niż zazwyczaj (z racji braku odpowiednik składników) ilość energii, którą wpompował w perłę; wypełniająca jego żyły magia wywołała dreszcz podniecenia zaklęciem, które zaraz miał związać mag. Trzymając w jednej dłoni miecz, w drugiej perłę Sharin wyczuwał cząsteczki energii przepływające pomiędzy obiema dłońmi. Teraz najtrudniejsza część. Czarodziej momentalnie skoncentrował się; w jego umyśle istniał tylko czar. Ostrze otoczyła ledwie dostrzegalna aura energii. Półelf czuł w całym ciele przepływającą, energetyzującą i niewyobrażalnie ekscytującą moc. Mógłby trwać w takim stanie wieki, jeśli jednak nie zakończy czaru energia uleci z niego. Zaciskając palce na komponentach Sharin kontynuował wiązanie zaklęcia.

- Ast bhark mthublae wihant / khart hijia Kbinagth lhorthiam. - wypowiedział półelf, a każdy dźwięk przepełniony był magią, wywołując w słuchaczach niepokój i niepewność. Jednocześnie czubkiem zardzewiałego oręża wykonał kilka dokładnych ruchów, zostawiając za sobą lekką smugę, niemal niezauważalną na tle oświetlonego słońcem piasku.

Gdy tylko Sharin skończył rzucać zaklęcia, cała skumulowana energia, znajdując ujście, wydostała się, opuszczając ciało maga. Półelfa momentalnie zalała fala zmęczenia. Budząca do życia energia pozostawiła pustkę. Mag był jednak do tego przezywczajony. Za każdym razem, gdy tylko posługiwał się magią przychodziła ekstaza, a zaraz potem niechęć i demotywacja. Potem przeważnie przychodził efekt czaru, ponownie przywracając magowi chęci do życia.

Cząsteczki magii otoczyły postać półelfa, tworząc dookoła niego "bańkę" mocy, która ukrywała wszelkie jego działania przez wzrokiem większości stworzeń. Czarodziej poczuł otaczającą go magię - udało się. Mag z wielkim żalem schował miecz i rozwinął szmatkę. Zamiast perły znajdowała się tylko kupka ciemnego proszku, którą momentalnie porwał wiatr. Teraz, nie obawiając się łatwego wykrycia ruszył najoptymalniejszą drogą (najmniej ludzi i jak najkrótsza) ciągle jednak powoli i ostrożnie, zdając sobie sprawę, że ciągle mogą go usłyszeć. Przemieszczając się tak wśród namiotów mag skierował się w stronę wozów. Chciał sprawdzić ich zawartość i jednocześnie zlokalizować Cesarzową. Może być ciężko ale musi coś zrobić. W razie czego, ciągle gotowy był by rzucić się do pomocy Argonowi.
 
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-15, 19:41   

Widząc jak zewsząd zaczęły pojawiać się żołnierze Argon zaklął pod nosem.
- Nosz kurwa!
Teraz, gdy miał tego krwawiącego psa jak na widelcu wszystko poszło w łeb. Tym razem elfiego kalekę uratowało szczęście, ale następnym razem Zaprzysiężony postara się, żeby jego umęczona dusza nie zaznała spokoju.

Przez chwilę kapłan jeszcze obserwował zachowania dwójki walczących, po czym stanął spokojnie, przypatrując się kusznikom, którzy w niego celowali. Rozejrzał się dyskretnie, próbując ich wszystkich policzyć, jednak nadal utrzymywał postawę obronną, gdyby ktoś próbował się na niego rzucić. Zwrócił też uwagę na ostatni wóz, w którym miała być tajemnicza kobieta.

- Ci dwaj tutaj zaatakowali mnie bez powodu. Lepiej celujcie w nich nie we mnie.

Argon nie był głupcem. Wiedział, że w takiej sytuacji jak okrążenie przez strzelców nie może nic poradzić. Musiał zdać się na jego towarzysza Sharina, by przynajmniej odwrócił uwagę części.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Altaris 
Chrzest w ogniu



Dane w grze
Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 28
Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 1058
Ostrzeżeń:
 1/3/6
Wysłany: 2013-02-16, 08:42   

Jednooki zaśmiał się cicho, nie mogąc się powstrzymać, gdy plugawy twór zaklął szpetnie na widok jego ludzi. Cóż, posada Kapitana w Straży Portowej nie była jednak taka zła, jak mu się wcześniej wydawało. Tuzin zbrojnych, to przecież już coś, prawda? A kapłan Beliara doskonale o tym wiedział.

- Jest jeszcze jeden... Mag! - rzucił do nadchodzących kuszników i księdza, którego przywołał do siebie wcześniej cichym, melodyjnym, wyćwiczonym gwizdem. Jemu także przekazał, że został jeszcze mag do odnalezienia, a jeszcze go w tym obozie nie widział. Zniknął gdzieś na polu namiotowym i musiał przecież gdzieś tutaj być.

Słysząc zaś zarzuty ciemnego pomiotu zaśmiał się gardłowo i uśmiechnął się znacząco do Lucjusza, a potem do księdza, uśmiechając się lekko kącikami ust i rozejrzał się po kusznikach.
- Dobra robota! Nie spuszczajcie go z oczu. Zna kilka magicznych sztuczek... - obwieścił i cały czas uśmiechnięty zwrócił się do swoich dwóch towarzyszy. Na prawdę rozbawiło go to, że sługa Beliara próbował zwrócić ludzi Altarisa przeciwko niemu.

- Będę potrzebował Waszej pomocy - rzucił półszeptem bezosobowo do obu - sierżanta i kapłana Angrogha, po czym ruszył wolnym krokiem z obnażonym Lucjonem w kierunku Beliarowca i uniósł oręż w obronnym geście, wyciszając się i wsłuchując w otoczenie, jakby czekając na ukryty ruch - asa w rękawie, który upadły paladyn chce użyć w takiej sytuacji, jak ta. Próbował wyczuć wibrowania magii w powietrzu i wyczytać coś z jego twarzy.

- Chcesz coś jeszcze powiedzieć przed śmiercią, heretyku? Renegacie? Zdrajco i tchórzu? - zapytał słodkim, melodyjnym tonem, jakby ofiarując jakąś nagrodę. Chociaż śmierć mogła być nagrodą dla kogoś służącemu takiemu bóstwu, jak Beliar. Poza tym, jeżeli go nie zabije, to będzie torturowany... To może jednak go nie zabije?

Andariel poszukał obok miejsca walki jakiegoś podwyższonego miejsca, z którego mógł by operować swoim łukiem i szukać czaromiota z lepszego punktu obserwacyjnego niż ziemia.
_________________
Wypowiedzi Altarisa.
Wypowiedzi Andariela.


 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-16, 21:46   

Kusznicy zbliżali się. Dopiero teraz Argon zauważył że po drugiej stronie było także dwóch wojowników z bronią. To po prostu musiała być zaplanowana akcja.

Człowiek w długiej, czarnej szacie z kapturem podszedł blisko Argona, jakieś cztery metry. Miał na oku zarówno Altarisa jak i Zaprzysiężonego. Miał miecz, jednak nie sięgał po niego, krocząc spokojnie i niezbyt nerwowo.

-Rzućcie broń - powiedział spokojnie i powoli - Obaj - dodał, jakby odpowiadając na pytające spojrzenie elfa.

Sharin ruszył, krocząc powoli pod osłoną niewidzialności. Otoczył wozy z drugiej strony i mógł spokojnie myszkować. Ze względu na obłędną ilość worków musiałby tam przynajmniej wejść.. <małe ryzyko złamania zaklęcia>

Spostrzegł jednak jak dwaj kusznicy zachodzą wozy od tyłu, trzymając na muszce Andariela. W tym momencie zauważył ich. Mając napięty łuk, mógł próbować strzelać... <wysokie ryzyko śmierci>

Argon znowu obejrzał się. Dwóch kuszników za elfem, jeden na lewo, następny za nim. Mogło być ich więcej, nie chciał ryzykować.

Altaris zauważył jak - gdy już jego "znajomy" znalazł się blisko nich i rzucił hasło - z tłumu kieruje się w ich stronę niska postać, zakapturzona, w podobnych czarnych szatach.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Argon 
Plugawy nędznik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Argon
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 35
Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 583
Wysłany: 2013-02-17, 17:17   

W pierwszej chwili Zaprzysiężony był pewien, że to zasadzka elfa na jego osobę. Jednak gdy tajemniczy osobnik kazał rzucić broń również jemu, Argon zdziwił się chyba na równi z elfem, patrząc raz to na niego raz na czarną postać, jakby mieli się znać. To, że nie zaczęli strzelać od razu w kierunku jego osoby całkiem dobrze świadczyło, chociaż już mógł przypuszczać kto stoi za tą zorganizowaną akcją.

- Nie ma powodu do obrzucania się stalą. Pogadajmy. – rzucił ponuro w kierunku mężczyzny w czarnym kapturze. Mieli zdecydowaną przewagę.

Nie wykonując gwałtownych ruchów powoli próbował schował miecz z powrotem do pochwy i pokazał otwarte dłonie w popularnym geście „ja mam rączki tutaj”. Argon nie wiedział gdzie znajduje się Sharin albo co zamierza, ale póki co czarodziej zbytnio się nie przydał. Czyżby jego magia zawodziła, czy po prostu nie miał pomysłu, by ją w jakiś sensowny sposób wykorzystać? Tak czy inaczej Argon nie mógł zrobić nic, kiedy jest na muszce kilku kuszników, a za plecami stoi ktoś, kto chce mu wbić ostrze w plecy.
_________________
"All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 13