Helikopter był w trasie. Dwóch pilotów bez słowa prowadziło maszynę wgłąb górzystego lądu. Kilkanaście metrów dalej leciał drugi helikopter. W pierwszym helikopterze siedziała nasza drużyna. Nastroje nie były wesołe, rzec można bardziej poekscytowane, zdrowo czy niezdrowo. Helikoptery leciały nisko przy ziemi, powód był oczywisty - zmniejszenie prawdopodobieństwa wykrycia przez radary. Operator z M4 odchrząknął i zaczął.
-Dobra ludki, słuchać. Mamy do załatwienia całą bazę turbanów, wjazd na podziemną bazę i zwinięcie jakiegoś syfu. Jest ich tam około trzydziestu. Raporty wskazują że być może otrzymają posiłki, druga drużyna ma coś na czołgi. Nie mogą wezwać pomocy, w jednostce 60 kilometrów dalej jest z dwieście żołnierzy i kilkanaście czołgów. Musimy to zrobić szybko i sprawnie. Plan idzie tak. My wchodzimy do bazy i zabieramy sprzęt. Druga drużyna zasadza się na posiłki i zapewnia wsparcie snajperskie. Prawdopodobnie mają karabiny maszynowe, minimalne prawdopodobieństwo karabinów snajperskich. Zresztą, to tylko turbany. Tera informacje o radiu - moja drużyna to Alfa, wasza Beta, a wsparcie to Charlie. Po wylądowaniu wykonam test radia z bazą. Jakieś pytania?
Drugi żołnierz z beznadziejnym wyrazem twarzy, sporym plecakiem i MP5ką z drugiej drużyny kichnął i przetarł nos.
Drużyną Beta dowodzi James - kastyl
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Kiedy lądujemy? - Spytał się Chris bawiąc się granatem. Był ciekawy jak przebiegnie jego pierwsza misja w oddziale Delta Force. Troche się o tym na słuchał a teraz na okazję sprawdzić to na własnej skórze. Ta perspektywa co najmniej go ekscytowała.
Crig sprawdzał po raz ostatni swój sprzęt. Wszystko było na miejscu. Granaty i część amunicji do SPAS-a na pasie piersiowym, reszta schowana. HK na plecach, SPAS w ręku. 2 magazynki do HK przy sobie.
- Jakie siły są na powierzchni, o ile jakiekolwiek są. - James trzymał nerwy na wodzy. Był opanowany jak zawsze. Dla niego lot śmigłowcem przed misją był dość naturalny. W końcu w tym się szkolił w 101.
- No i ile mniej więcej będziemy mieli czasu i jakie są rozkazy, jeśli zawiadomią posiłki. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Ostatnio zmieniony przez kastyl 2009-06-06, 13:34, w całości zmieniany 1 raz
- Oby jak najszybciej. Siedzenie kilkanaście minut w ściśniętej grupce chłopów niezbyt mi pasi... - mruknął pod nosem John, żując coś w ustach i odbezpieczając broń.
- Kto pierwszy ustrzeli *** ma u mnie piwo! Haha!
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
-Kiedy lądujemy? - krzyknął dowódca do pilota. Pilot nieśpiesznie odrzekł - 20 minut.
-No to widzisz - dokończył, po czym zwrócił się do Jamesa - Jakie siły pytasz? Naszych? Zero. Ich? Z 30 w samej bazie. Raczej nie mają czołgów, o tyle dobrze. Ewentualne posiłki, podobnie jak wszystkich, zniszczyć. Charlie trochę spowolni posiłki, mają naprawdę mocny sprzęt. Mam nadzieję że wszystko pójdzie sprawnie i zanim dotrą będziemy już daleko...
-Jakie piwo? - odrzekł żołnierz z MP5 w ramach nieco spóźnionego refleksu.
Dowódca obejrzał się po ludziach i zobaczył jak John odbezpiecza broń.
-CO TY DO KURWY ROBISZ? - wydarł się.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Hejjj dziewczyno spójrz na misiaaa miśśś przypomni chłopca dziś!!!! - wydzierał się na całe gardło James i patrzył w oddalone szczyty gwiazd zastanawiając się czy będzie można będzie strzelać do jeńców.
_________________ Obalić zkaja. Pierwszym aktem będzie pisanie jego nicku z małej litery.
Bycie robotem jest świetne, ale my nie odczuwamy emocji i czasami jest mi przez to bardzo smutno...
- ZABEZPIECZ BROŃ! - James krzyknął tuż po dowódcy. - Kurwa, postrzelasz sobie jak dolecimy. Teraz spokój. - Crig zwrócił się do śpiewającego - A ty się zamknij. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
- Boże dodaj mi sił. - Crig zastanawiał się, jakiego cudu będzie potrzebował, aby ukończyć tą misję z powodzeniem. - Ma ktoś knebel? -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Etienne siedział cicho w rogu, czytając sobie magazyn z projektami domów. Wybierał sobie właśnie kolor ścian do jadalni, do domu, który ma zamiar zbudować w Marsylii. To miała być jego ostatnia misja w Delta Force. Wolał pracować w francuskiej armii, gdzie, z jego kwalifikacjami, powitają go z pompą. W pewnym momencie, nad jego uchem przeleciał kawałek gumy żutej przez któregoś żołnierza z jego oddziału. Francuz wychylił się znad pisma, mierząc wzrokiem wszystkich w kabinie. Burdel na kółkach, pomyślał.
- Amerykanie, psia mać - stwierdził pod nosem, po czym wrócił do lektury.
- Ok, dobra, już zabezpieczam i wyrzucam! - powiedział John, zabezpieczając broń i odrywając od niej łapy. Buraki... - pomyślał mężczyzna i wypluł kolejny kawałek gumy w bok. Popatrzył jeszcze na żołnierza siedzącego obok i szeroko się uśmiechnął.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Ostatnio zmieniony przez Argon 2009-06-06, 14:23, w całości zmieniany 1 raz
O ja pierdole, pomyślał Chris przyglądając się reszcie drużyny, głównie Jamesowi. Szybko sprawdził czy wszystko ma, poprawił kewlar i mocniej chwycił swojego Steyra.
Helikopter dolatywał do celu. Nigdzie nie było widać bazy. Wylądowali w małej dolince między dwoma wzgórzami, zasłaniającymi widok dalej. Helikopter opadł i usiadł z gracją na ziemi.
-Ruchy, ruchy - rzucił dowódca, chwycił swój karabin i wstał. Klapa opadła. Wbrew oczekiwaniom, nie była to żadna pustynia. Gęsta trawa porastała ziemię. Klepnął nudziarza i wybiegli razem z helikoptera, odbijając w lewo. Ewidentnie już zmierzchało.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach