I dał głośny rozkaz do wymarszu. >
- Kompaniaaaa, wstać! Rzeeczy pakowaaać! Za mnąąąą marsz!
<po czym ruszył na północ, na Mirt, przy prawdopodobniej akompaniacie fletu. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Ostatnio zmieniony przez Lowcakur 2013-02-23, 22:10, w całości zmieniany 1 raz
REKLAMA Władca Puszek
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Sindri Myr Pełna KP
Enderus jedynei na wóz dał mechaniczny czołg. Oraz dał swoje narzędzia na wóz.
No to komu w drogę temu w czas.
W sumie nie planował ucinać pogawędki z gościem obok. No cóż. Wyglądał na kogoś kto raczej nie byłby zainteresowany rozmową.
No cóż. W sumie Enderus pomyślał nad kolejnymi planami.
Kurcze, mam nadzieję że w mircie znajdę coś ciekawego. Byłbym szczęśliwy gdybym tam zdobył coś co by posiadało w sobie niewyobrażalne pokłady energii. Tyle możliwości bym miał. Lepsze, i sprawniejsze maszyny. Skuteczniejsza broń, zwłaszcza broń. Mam nadzieję że przed spotkaniem z Necrimniusem uda mi się stworzyć dość spory arsenał. Lisza byle czym się nie ujebie.
Adam kiwnął głową do Enderusa, gdy ten wręczał mu krzesiwo i hubkę.
Uśmiechnął się również do Słowika, gdy ta pochwaliła jego głos.
Cholera, za grosz umiejętności wokalnych, a ona mnie chwali. Czy ona ma słuch?!
Gdy grupa wyruszyła, Adam chwilę nasłuchiwał. Najpierw każdy szedł jak chciał. Jedynie miarowy odgłos skrzypienia wozu mógł trzymać rytm. Trzeba to zmienić.
Raz, i dwa... i trzy.... i cztery
I odpiął flet. Przyłożył go do ust.
Skrzypnięcie, raz dwa trzy cztery, skrzypnięcie...
I z Heeremu popłynęła melodia. Jednostajna, wytyczona skrzypnięciami. Cztery kroki i skrzypnięcie.
Czad
I tak właśnie szli. W rytmie marszowym, wyznaczanym przez flet.
Gdy Teherijowi znudziło się grać jednostajnie, zaczął dodawać rożne ozdobniki - nagłe wariacje, podwyższenia dźwięków i ich obniżenia. By nie znudzić towarzyszy, i nie uśpić ich czujności. Ale jednocześnie nie napawać złym humorem.
Szedł obok Albrechta. Nie będzie mógł grać zbyt długo, zmęczy się. Gdy tylko poczuje suchość gardła lub zmęczenie spowodowane grą fletem, kończy melodię szybką wariacją, po czym przypina flet i nawilża gardło wodą z bukłaku.
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
Chodź zapadła już noc, świecące gwiazdy i księżyc oświetlały pobliskie tereny wystarczająco dobrze by grupa mogła przeć do przodu w kierunku Mirtu. Było cicho, a bynajmniej tak się zdawało. Gąsienice które wydawały dźwięk ocieranego się nawzajem metalu towarzyszyły parsknięciom wielbłądów które nieugięcie ciągnęły wynalazek. Tereny dookoła były puste tak bardzo jak tylko mogły być. Sam piasek i wydmy, za którymi widać było jeszcze więcej piasku, i jeszcze więcej wydm. Albrecht zaczął się zastanawiać jak długo potrwa droga. Wyliczył że kilka dni to absolutne minimum. Kilka dni na pustkowiu, na piekącym słońcu.
Każdemu chciało się już pić, chociaż tak naprawdę nie przebyli długiej drogi. Muzykant w szczególności, po zagraniu paru melodyjnych nut zaczął odczuwać suszę w gardle która nie dawała mu spokoju i utrudniała dalszą grę. Przez chwilę pomyślał nawet, że o śpiewaniu nie ma nawet mowy. Mowy - nawet na tym przydałoby się oszczędzić energię.
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-02-24, 11:23
Szedł spokojnie, co jakiś czas sącząc wodę, nie chciał zaspokajać pragnienia, chciał tylko nawilżać gardło. Szedł cicho, nie odzywał się bez potrzeby, szedł rozglądając się bacznie, na tym wielkim pustkowiu. Myślał, co przed nimi. Do tej pory nie miał dużej styczności z pustynią, był ciekaw jakie zagrożenia mogą czyhać na nich w takim środowisku.
<Albrecht, na pierwszym postoju rozpoczął gadkę dla drużyny, wprowadzająca ich w marszowe zasady>
- A więc, widzę iż co niektórzy nigdy nie bywali na pustyni. Mam dla nich więc parę przydatnych informacji. Mianowicie, po pierwsze, poruszać się jednostajnym tempem, nie zwalniać ani nie przyśpieszać.
Po drugie, starać się nie wystawiać głowy na działanie promieni słonecznych, ja na przykład mam na mym czepcu założoną tą fantazyjną szmatę. Nie wygląda to może poważnie, ale ustrzega głowy przed usmażeniem zawartości.
Po trzecie, poruszać się będziemy jedynie w nocy, zaczynając od zmroku a kończąc wczesnym popołudniem. Spać będziemy w największą spiekotę, najlepiej pod wozem.
Po czwarte, nie życzę sobie spożywania alkoholi w ilości zakłócającej percepcję. Tyczy się to wszystkich, ja także nie będę się upijać.
Po piąte, nie życzę sobie wewnętrznych waśni, a wszelkie konflikty proszę kierować do mnie.
Po szóste, w dzień będą wystawiane warty. Skoro podróżować będziemy mniej więcej 14 godzin, zostaje nam 10 godzin odpoczynku. Będą wystawiane warty podwójne, każda trwająca po dwie godziny. Stawać na nich będziemy w parach, w jakich rozpoczynaliśmy wymarsz, czyli pierwszą wartę będą mieć Enderus i Marwyn, później Altaris i Thor, Alojzy i Ivi, Słowik i Amirnam a na końcu ja i Adam.
I na końcu, racjonowanie wody. Czeka nas co najmniej kilka dni podróży, a więc jesteśmy zdani na to, co mamy ze sobą. Możliwe iż natrafimy na różne źródła wody po drodze, jednakże wodę z nich trzeba będzie najpewniej podgrzać nad ogniskiem, nigdy nie wiadomo co lub kto tam zdechł. A wody w tych warunkach to co najmniej z litr dziennie trzeba pić.
A, abym nie zapomniał. Wodę trzeba pić systematycznie w małych ilościach, aby jej nie wypocić, jakby to się stało z wielką ilością wody wypitej na raz.
No, skończyłem. Teraz maszerować dalej, jeśli nie ma pytań
<po czym napił się wody mineralnej i kontynuował marsz>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Elf wysłuchał kolejnych rad wygłoszonych przez "wodza" orszaku i pokiwał potwierdzająco głową, grzebiąc trochę w swoim tobołku i wyjął z niego czerwony materiał, wolną ręką łapiąc za swoje nakrycie głowy. Jego pokryta prawie w całości jedną wielką blizną połowa twarzy wydawała się bledsza i jaśniejsza od reszty. Może to kwestia opalenia? Albo, oby nie, choroby?
Tak czy inaczej Altaris postanowił podmienić czarną chustę na czerwoną, oraz nie obciążać się pancerzem, zanim nie dotrą do Mitru. Kto jak kto, ale akurat on w cienkiej koszuli nie powinien się piec tak, jak Ci w zbrojach płytowych i żelaznych pancerzach na przedzie i tyle. Dziwne, że wybrali się marszem po pustyni w daleką podróż w pełnym rynsztunku.
- Thorze. Mam nadzieję, że nie oceniłeś mnie zbyt pochopnie... - rzucił nagle półszeptem w kierunku jeszcze bardziej bladego elfa i spojrzał na wyraz jego twarzy, próbując z niej coś wyczytać - Nic nie poradzę na mój charakter, a nie chcę podróżować w niezręcznej atmosferze. Prosiłbym więc, abyś zaakceptował moją pychę. Nie odzwyczaję się z dawnych nawyków w ciągu jednej nocy...
Jednooki nachylił się do przodu, aby dobrze usłyszeć wzmiankę o tym, że nie można pić takich ilości, jakie zagłuszyłyby możliwość odbierania bodźców świata zewnętrznego. Wprawdzie, jeden łyk jego małego skarbu nikomu nie zaszkodzi, prawda? Tak się usprawiedliwiając, wyciągnął z tobołka butelkę z czarnego szkła, z odlanymi w niej ozdobnymi stemplami, wzorami i zawijasami, po czym szybko przechylił ją, przedtem odkorkowawszy i pociągnął lekki łyk, czając się za wozem przed Albertem.
- Chcesz? Najlepszy i najmocniejszy miód pitny, jaki zagościł na dworze królewskim, oraz w najczarniejszych i najbardziej zepsutych zaułkach elfich miast. Tylko nie wypij za dużo, bo zaraz byś prześcignął wóz i znalazł się do świtu w Mitrze... - dodał, a na jego twarz wypłynęła lekka czerwień. Co jak co, ale alkoholem mógł się pochwalić. Nie miał konia, domu ani bogactwa. W Bolgorii nie miał prawie niczego. Ale jego miodowi pitnemu tylko Glamdring mógłby dorównać, albo jego odmiany.
Thor ustawił się w kolumnie i ruszył razem z pozostałymi.
Ustawił mnie razem z tym elfem. Może i dobrze, przynajmniej nie będę musiał znosić żadnego z tych ludzi.
Tellan wyciągnął łuk z kołczanu i sprawdził czy wszystko z nim w porządku, po czym nałożył cięciwę na jeden z końców łuku i oplótł ją dookoła broni.
Po wypowiedzi Jednookiego świadomy wziął od niego trunek i pociągnął niewielki łyk. Zmysł smaku miał lekko stępiony, ale odczuł smak i moc oferowanego prze elfa trunku.
- Wyśmienite. Dawno nie piłem tak znamienitego miodu. -
Oddał butelkę i powiedział.
- Wybacz i za moje słowa, być może trochę za nerwowo zareagowałem. Dawno nie podróżowałem z jakąkolwiek ekipą, więc muszę trochę zacząć uważać na mój język.
Jednak Twoja pycha jest Twoim problemem. Uważaj na nią, żeby kiedyś nie wpakowała Ciebie w zbyt duże kłopoty. W każdym razie w tej misji możesz spokojnie patrzeć przed siebie. Ja będę w tym czasie patrzył za Twe plecy. Z tego co widzę jesteśmy jedynymi elfami w tym gronie. Wątpię, żeby ludzie chcieli za nas poświęcić swój kark. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Natalia "Słowik" Pełna KP
Dołączyła: 11 Lut 2013 Posty: 58
Wysłany: 2013-02-24, 15:53
Tuż przed wyruszeniem dziewczyna zdjęła jednak plecak z wozu.
"To pustynia, nie wiadomo co możemy tam napotkać."
Teraz szła równym krokiem za Albrechtem. Ciężar łuku dodawał jej otuchy. Ufała Wronie, wierzyła, że jej nie zawiedzie. Głowę miała zasłoniętą kapturem. Miejsce pierwszego zapału zajęło skupienie. Patrzyła na horyzont.
" Kilka dni wędrówki. Miejmy nadzieję, że miną spokojnie. Tylko co zastaniemy na miejscu?"
Enderus jakoś nie męczył się słońcem czy piaskiem. Jego zbroja pomimo, że lekko ciążyła jednak razem z hełmem zapewniały ochronę przed promieniami słonecznymi oraz piaskiem.
W sumie to wykalkulował jak powinien sobie dawkować wodę. Co godzinę pił niewielki łyczek wody. Przez co nie czuł pragnienia a zużycie wody minimalne.
No cóż, jak była warta to poprostu. Spokojnie i powoli patrolował dookoła wozu uważnie rozglądając się dookoła.
O tym czy się męczysz czy nie, decyduje ja słonce ty moje
Niebo powoli rozjaśniało się, a księżyc schodził coraz niżej. Zbierał się wiatr, który z każdą godziną stawał się coraz bardziej gwałtowny i silny. Wiał on z północy, susząc usta i oczy każdego z grupy, od czasu do czasu uderzając ich prosto w twarz garścią piasku. Nad ranem, kiedy stawało się coraz cieplej wiatr był już bardzo natrętny. Wielbłądy powoli odmawiały posłuszeństwa co jakiś czas kładąc się na ziemie. Albrecht patrząc na nie miał wątpliwości co do ich zdrowia, i czy wytrzymają tę wędrówkę. Wydawały się być przestraszone choć od początku nie widać było żadnego zagrożenia, ale też schorowane co nie sprzyjało niczego dobrego. Tak czy inaczej, miał tylko nadzieję że to wyolbrzymienie sprawy przez jego umysł, aniżeli prawdziwa ocena sytuacji.
Wiatr był już bardzo silny. Utrudniał widoczność, a piasek wbijał się w każdą dziurę czy zagięcie na ubraniu. Wielbłądy stanęły, po czym usiadły na ziemię. Odmawiały ponownego wstania krótkim prychnięciem.
Przy okazji, jak możecie męczyć się słońcem skoro wyruszyliście w nocy? Zaraz zacznę odejmować ekspa ; ) Czytajcie ze zrozumieniem.
Elf radośnie i dziarsko kroczył do przodu, mając twarz tuż za wozem, unikając więc niemiłych cięgów wiatru oraz piaskowej zawieruchy. Można było nawet powiedzieć, że czuł się całkiem nie tak źle. Skryty za wozem, od tyłu chroniony przez żywą tarczę z pana w płytowej zbroi i jakiegoś poszukiwacza przygód, nie narzekał tak bardzo na piasek, chociaż czuł jego potęgę. Obawiał się, że nagle przez pustynię przejdą ogromne kłęby piaskowej burzy, która zmiecie ich z powierzchni pustyni. Mogły to też być jakieś diabelskie, magiczne sztuczki.
-Zaraz wracam! - krzyknął w kierunku Thora, po czym chwycił swoją szatę z pancerzem i wsunął go przez głowę na siebie. Co prawda będzie bardziej męczył się nadchodzącym upałem oraz ciężarem dodatkowego ubrania, ale powinno uchronić go przed niechcianymi ziarnkami piasku w niechcianych zakamarkach. Ruszył przed siebie, zakrywając twarz połami płaszcza i podbiegł w kierunku Alberta, delikatnie klepiąc go w ramię i zwracając na siebie jego uwagę.
- Albercie! Nie wiem, czy Ty to widzisz, ale jeżeli nie, to powiem Ci, co ja widzę. Widzę malutkie drobinki piasku, kurewsko mocno wbijające mi się w dupsko przez ubranie... Nie znam się na pustyni, ale to może być burza piaskowa! Może spróbujemy jakoś się przed nią zabezpieczyć, co? - zapytał, próbując przekrzyczeć zgiełk i wycie wiatru. Nie lubił Bolgorii. Miała zbyt egzotyczny klimat.
WAŻNE - Poza grą
Oto racje żywnościowe wydedukowane według KP. Z każdym dniem na wyprawie, będę wam je odejmować.
Debowy:
- Zapas krasnoludzkich sucharów (pieczywo) na 10 dni
- 2 litry wody - to na długo nie starczy, 2 dni max.
Lowca:
- Zestaw żywnościowy (garniec masła, bochny chleba, suchary,suszone warzywa
i owoce, orzechy, solone mięso, 5 litrów wody mineralnej) - jedzenie na 10 dni, picie na 4.
- 3 butelki halunówki - halunówka da ci kolejne 3 dni, ale będziesz miał ostre jazdy.
Jogurt:
- bukłak (1 litr) z wodą
- 4 x dzienna racja żywnościowa z wodą
- racje podróżne (suszone, solone mięso, suszone grzyby, orzechy, suszone jabłka, wędzona, sucha kiełbasa, czosnek) na 4 dni
Podsumowuję że jedzenie i picie na 8 dni.
Rollin:
- Prowiant (suszone, solone, mięso, orzechy, suszone grzyby, suchary) na 3 dni
- x4 dzienna racja żywności (z wodą)
Razem jedzenie na 7 dni, woda na 4 dni.
Messiah:
- bukłak z czystą wodą, przydatny na pustyniach. (2l)
- 5x dzienna racja żywnościowa z wodą
Razem: picie na 7 dni, jedzenie na 5
Słowik:
-Bukłak z wodą (2l)
- Bochenek chleba, solona dziczyzna, sól i butelka z winem (prowiant) (2 dni)
Razem: jedzenie i picie na 2 dni.
Kastyl:
- pożywne racje podróżne na 10 dni (zawiera mięso, wodę, minerały, witaminy i makroelementy)
Razem: widać powyżej ; )
Altaris:
w związku na zagięcie czasoprzestrzeni daję mu racje żywnościowe i wodę na 5 dni.
Wszystko to będzie w PIERWSZYM poście tego tematu, gdzie obserwować możecie stan swoich racji żywnościowych.
JEŚLI KTOŚ CHCE, MOŻE NAPISAĆ ŻE SPOŻYWA POŁOWĘ RACJI ŻYWNOŚCIOWEJ DZIENNIE. TO JEDNAK BĘDZIE MIAŁO EFEKT NA POSTACI.
Jak był odpoczynek. To enderus postanowił się przyjrzeć wielbłądom. Chciał sprawdzić jakiej płci są i czy można je wydoić.
Przy okazji rozejrzał się dookoła czy nie ma w pobliżu odpowiednich kaktusów. Które można przeciąć, i spijać ich soki. Owszem enderus nie wziął za dużo wody, więc na wszelki wypadek postanowił obadać czy znajdzie się z czegoś innego wodę.
Jeśli z kaktusów można było wydobyć sok to Enderus pił ile trzeba, i uzupełniał tym sokiem bukłak.
Słyszał o wyprawie. Był ciekaw. Nie miał co robić. Nie zdążył niestety na zebranie, miał kilka spraw do załatwienia. Zapytał się ludzi kiedy opuszczono miejsce zbiórki - niedawno.
Szybkim krokiem wyruszył ich tropem.
*******************************
Był troszkę zmęczony ale dogonił ich. Ujrzał duży orszak ludzi, razem z Wielbłądami, dziwnymi zwierzętami, które mało piją. Ludzie stali i się naradzali. Podszedł do nich wolnym krokiem i zatrzymał się przed przywódcą.
Zawiadacko oparł prawą rękę o rękojeść półtoraka i uśmiechnął się delikatnie
- Można się dołączyć? Spóźniłem się na miejsce zbiórki... Proszę o wybaczenie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach