<Khorne wzruszył ramionami. Zabrał się za picie. Wziął pierwszy haust wina/krwi do buzi i tak to trzymał. Gdy płyn zrobił się mniej słodki, połykał go. I tak w kólko. Gdyby za bardzo sie upił, wstrzyknie sobie troche marichu... adrenaliny, na pewno pomoze. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
REKLAMA Kastyl EoD Police
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Sindri Myr Pełna KP
Xerth zatrzymał maszynę gdy stwierdził że jest bezpiecznie. Widok palącego się miasta był deprymujący, ale też dziwnie znajomy. Świadomy miał uczucie, jakby gdzieś kiedyś widział podobny widok, lecz nigdy nie widział czegoś takiego po swojej śmierci.
- Nie wiem. Poprowadzę gdzie chcesz ale w tej chwili byle dalej od tego plugastwa. -
Elf przyjrzał się towarzyszom. Elf, dwóch ludzi i pies.
Niezła zbieranina. Ale coś z nimi może dam radę zrobić.
- Może najpierw się poznajmy, bo nie kojarzę waszych twarzy za bardzo. Jestem Xerth, Świadomy, co z resztą widać. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Khorne pił i pił, aż poziom cieczy zatrzymał się i wydawało się, że jakby szybciej opada, niż się unosi. Mężczyzna był tak pijany, że jego głowa zataczała z ramionami ogromne kręgi, jakby młócił zboże swoją głową. Nie miał nad tym kontroli, słaniając się i co chwila przewracając w krwistą posokę. Wydawało mu się poprzez zamglone oczy, że jego ręce, nogi i brzuch nadymają się lekko, jak nadmuchiwany balon, a on waży trochę mniej. Z drugiej strony był przepełniony winem. Było ono mocne, wytrawne i wyśmienite. Wojownik nigdy nie pił czegoś takiego. Pomimo tego jednak, że pił tyle, ile mógł, nie potrafił dopić reszty. Przed nim zamajaczyło coś srebrnego, coś jakby przypadkowy błysk czegoś osadzonego w powietrzu.
- Blabababababa <Khorne wstrząsnął się wydając przy tym dziwne odgłosy. Był tak pijany jak chyba nigdy. Chlanie, od samego początku do samego końca chlanie. I adrenalina. Gdy tylko zobaczył błysk, starał się to uchwycić ręką. Może to to, czego szuka. Jeśli się to nie uda, Khorne wymiotuje, co w jego stanie nie powinno być trudne do osiągnięcia. Dwa palce w gardło i jakoś leci. Po czym piję dalej. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Khorne złapał za coś i od razu to urwał, trzymając kurczowo w ręku srebrną żyłkę, z którą wpadł w wino i od razu się zachłysnął, po czym czując, jak wino zamienia się w słodką krew nie wytrzymał i będąc zanurzonym po uszy w szkarłatnej cieczy, pływając nad podłogą pokoju zwymiotował sobie między nogi, po czym próbując się ratować zaczął machać rękoma do tyłu, by złapać równowagę wśród morza krwi i wina. Pociągnął żyłkę i spod głębin poprzez rzygowiny wyleciał na niego obrzygany, miedziany, spory klucz bez żadnego zaznaczenia (poprzedni był brązowy, do brązowych drzwi). Trzymając klucz, który wybił mu na czole obrzyganego siniaka poczuł, że przez otwory w ścianach nalewa się coraz więcej szkarłatnego czegoś. Gablotka zniknęła mu z oczu, a drzwi powoli zaczynały być już mniej widzialne.
-No to trudno, możemy jechać skoro taki pomysł - odrzekła Kayle, patrząc się jak ork jest rozjeżdżany przez maszynę. Wzdrygnęło nią nieco gdy auto uderzyło w tą kupę mięcha.
-Kayle jestem - mruknęła niechętnie. To było zdecydowanie za dużo atrakcji jak na jeden wieczór, nawet jak na nią. Starała się wyglądać odpowiednio niepozornie i biednie; może wróg ma mało amunicji? Tak czy inaczej nie czuła się zbyt pewnie w samym środku walk...
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
<Khorne założył hełm. Dziękował samemu sobie, iż ma wizje noktowizyjną oraz system podtrzymywania życia. Nałożył hełm i ruszył w stronę drzwi. Po czym stara sie je otworzyć kluczem. Gdy drzwi nie chciałyby się otworzyć, Khorne rozwala zamek paroma strzałami z boltera. Jeśli i to nie pomoże, po prostu przebija się przez nie za pomocą Chainaxa. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Khorne wypłynął przez otworzone już od dawna drzwi na zewnątrz. Cały korytarz był we krwi, a drzwi powoli znikały. Gablotka za jego plecami zniknęła, a on miał ciecz aż po szyję. W ręce trzymał klucz. Jeżeli czegoś nie wymyśli, to się utopi...
Kapitan 11 Oddziału oddychając ciężko wpatrywał się gdzieś w horyzont. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, opierając się o nie i łakomie zaciągając się haustami świeżego powietrza. Drzwi zostały pootwierane, oprócz tych, obok których siedziała dziewczyna. Nie uchyliła okna, bojąc się jakby, że coś nagle wyskoczy z ciemności i chwytając ją, wytaszczy z wozu.
- Cholera jasna! - wykrzyknął nagle elf, łapiąc się za głowę i przeklinając coś siarczyście, co rozumiał jedynie Xerth. Wychwycił jakieś dziwne slogany odnośnie Beliara, który obciągając orkowej babci był równocześnie panem skurwysynów i zarzyganego kultu. Trzeba było przyznać, że Raziel był zagadkowym elfem. Po chwili uspokoił się i zwrócił do drużyny - Jestem Raziel, do niedawna kapitan 11 oddziału, teraz po prostu żołnierz... Pochodzę ze Starego Królestwa - przedstawił się i ponownie wszedł do samochodu... Gdzieś w blasku księżyca przegalopowało trzech jeźdźców, wjeżdżając w wąwóz nieopodal, biegnący w górskie pasmo pomiędzy rubieżami wschodnimi i Starym Królestwem, a stolicą.
Drużyna zaznajomiła się częściowo. Kayle uchwyciła zaciekawione i lekko rozbawione spojrzenie kapitana, gdy ten w lusterku spojrzał na nią po tym, jak się skromnie przedstawiła.
Wszędzie wokół nich zalegała cisza. Jedynie z tyłu, w oddali słychać było coraz rzadziej strzały i ryki, które zajmowało bicie bębnów, wycie trąb i rogów, oraz setki drewnianych piszczałek. Raz za razem ktoś przejeżdżał obok nich konno, lub pojazdem, w odstępie kilkunastu, kilkudziesięciu sekund, zwalniając i spoglądając, czy aby załoga humvee nie potrzebuje większej pomocy.
- Moim zdaniem powinniśmy jechać do stolicy. Cesarzowa na pewno wyśle jakieś posiłki, do których dołączymy po drodze. A jak ich nie spotkamy, to po prostu zostaje nam stolica. Potem zobaczymy, co dalej. Co Wy na to? No, chyba, że chcecie odwiedzić moje rodzinne strony, gdzie na pewno zorganizowane zostaną jakieś dodatkowe siły. Być może król wystawi około dziesięciu tysięcy? Spora armia... Gdyby połączyć Todorian, Cesarstwo, Zachodnie Kresy, wyspiarzy i elfów, moglibyśmy wystawić przeciwko Agh'zang... Dziesięć, dwadzieścia pięć, dziesięć, pięć, dziesięć... Aż sześćdziesiąt tysięcy zjednoczonych pod jednym sztandarem żołnierzy. Według moich obserwacji Garnizon zaatakowało jedynie koło dwóch tysięcy, chociaż i tak kilka oddziałów rozbitych i zaskoczonych, pijanych oraz zmęczonych Cesarskich żołnierzy oraz najemników nie było żadną przeszkodą... I wszystkie dwanaście oddziałów w pizdu! - zaczął potokiem słów Raziel, zaskakując wszystkich swoją paplaniną.
Gdzieś nieopodal przekłusował ze spokojem i opanowaniem jeździec na czarnym, wspaniałym ogierze, nie dającym znaków zmęczenia. Czerwony płaszcz powiewał za nim niczym całun, gdy pozdrowił ich ruchem ręki i zniknął w mrokach nocy.
<Khorn wpłynął do brązowego pokoju. Tam było okno. więc rozwalił szybę. Nawet jeśli będzie za wysoko, to i tak krew wypłynie uwalniając Khorna. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
<Khorne wrócił się pokoju, dziękując sobie iż pancerz zapewnia 8 minut oddychania. Wrócił się do krwawego pokoju i tam otworzył to coś, co było możliwe do otworzenia. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-Mówicie jak taktyk, generał albo strateg - spostrzegła Kayle - Ja tam się nie znam na tych całych fanaberiach, po prostu jedźmy do naszych. Na pewno będzie dobrze!
Z zainteresowaniem i ożywieniem czekała na reakcję Raziela lub towarzyszy. W końcu muszą coś zrobić, co nie?
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Khorn otworzył gablotkę, nurkując we krwi, która dosięgnęła sufitu i miał już tylko ostatnią szansę. Wymacał coś, co przypominało spłuczkę i pociągnął, a z głuchym burczeniem wszystko zaczęło opadać, a szkarłatna ciecz zniknęła, rozlana tylko gdzieniegdzie po ścianach i kątach. Obok wypadł żółty klucz, lecz zanim mężczyzna zdążył go sięgnąć, został powstrzymany przez mężczyznę w czerwonych szatach - Rali-Eba, który uśmiechnął się ciepło i złapał głowę wojownika, niczym do pocałunku, mówiąc do niego słodko - Sprostałeś Próbie Krwi. Nie była to ciężka próba, lecz od dzisiaj jestem Twoim bóstwem, oraz opiekunem. Będę nad Tobą czuwał i prawdopodobnie wezwę Cię do mego uniwersum, gdy tylko będziesz martwy lub zostaniesz jakoś specjalnie zapowiedziany... Czy chcesz kontynuować swoją podróż po innych pokojach, które będą coraz straszniejsze, czy po prostu chcesz wrócić do żywych, hm? - mówił, a berserk uświadomił sobie, że jego ciało zostało w dziwny sposób sparaliżowane i nie może się ruszać.
- Umiejętność dodana:
- Dar Krwi - Postać podczas śmierci zostaje sprowadzona przed oblicze Rali-Eba, który decyduje o tym, czy owa osoba ma powstać znów do życia, czy zostać w świecie umarłych. Dodatkowo, podczas umierania w bojowym szale, jeżeli krew sprzyja wojownikowi, to jest duże prawdopodobieństwo, że kilka sekund po śmierci wojownik wstanie a jego rany zaczną się leczyć. Jednakże ginięcie na siłę skutkować będzie masowaniem pleców Rali-Eba przez kilka wieków.
No cóż. Ja póki co czekam aż nie będzie dobrej okazji by ponapierdalać z karabinu. Póki co to trzeba czekać aż dojedziemy. Powiedział zdzichu.
Nadal siedział w pojeździe, jednak był gotów by w razie czego strzelać z karabinu.
- Dobra, czas ruszać. Tutaj nic nie zdziałamy. Raziel ma racje, trzeba ruszać w stronę Stolicy. Po drodze spotkamy pewnie armie o ile wyruszyli. -
Świadomy skierował humvee w stronę stolicy i ruszył średnią szybkością uważając na drogę.
- Będę na razie unikał głównych dróg. Jeżeli ich armia ruszyła dalej w ten sposób unikniemy ich. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach