Spoglądając na przybyłego najemnika Andariel zmierzył go wzrokiem i z ukrywaną radością stwierdził, że nie jest to nikt, kogo aura byłaby tak mroczna. Ot, jakiś miejscowy najemnik albo drab jakiegoś bogacza. Uśmiechnął się lekko i prędko odpowiedział:
- Cesarzowa nadal ma wszędzie jakieś poparcie... Na pewno ma jakiegoś asa w rękawie, skoro udało jej się przeżyć, a tak zapewne jest... Teraz pewnie czeka. Tylko na co? - zagadywał Endrigusa łucznik, podczas gdy Altaris odwrócił się ku wypowiadającemu swój monolog znad kufla piwa mężczyźnie, którego oblicze nagle stało się bardziej ludzkie, ale nadal mroczne i ciemne, niczym ciemność w otchłani nigdy nie smagniętej promieniami światła.
- Ktoś o Twojej profesji powinien być bardziej inteligentny i bystry... To tylko gra domyśleń - odpowiedział mu, zagadkowo się uśmiechając i przymrużając jedno, żółtawe oko w geście zamyślenia i wyczekiwania. Po chwili pociągnął ze spokojem haust piwa i niczym stary wyjadacz, pełen konsternacji rzucił jeszcze raz spojrzenie kapłanowi Beliara.
To nie miejsce i czas na walkę bóstw. Skarcił się w myślach, po czym wyjaśnił swoją teorię. Wiedział, że jakoś pomoże w tym swojemu swoistemu wrogowi, ale Cesarzowa w obecnej chwili bardziej zagrażała elfom, niż sam kapłan Beliara. Ale prawdopodobnie spotkają się jeszcze, jeżeli dzisiaj obydwaj wyjdą z tej karczmy bez przeszkód.
- Jesteś najemnikiem, prawda? Z tych okolic, czy z miejsca odległego? - zagadnął Andariel, kontynuując rozmowę z mężczyzną, który rzucił frazę o cesarzowej i błysku.
- Pomyśl chociaż trochę - rzucił prowokująco, po czym kontynuował - Cesarzowa jest zagrożona przez... - tutaj chciał użyć słowa Beliar, ale powstrzymał się i przekształcił to w drwiące słowo - ...zagrożona przez złe rzeczy. Musi uciekać do Bolgorii, ale tutaj jej nie chcą. Wszyscy cesarscy uciekają do Portu, w Kopalni by ją ścięto. To gdzie ma uciekać? Pewnie jest gdzieś tutaj, zbiera wokół siebie ludzi i zawładnie portem lada dzień... Uznaj to jako pomocną radę - kończąc monolog pociągnął jeszcze łyk piwa, wpatrując się z uporem w twarz mężczyzny. Na czole wyskoczyła mu mała zmarszczka, a jedna z dłoni, ukryta pod połami płaszcza nerwowo podrygiwała z lekka.
To nie miejsce i czas na bitwę bóstw... Może jutro.
Resztę jego monologu zbył bez komentarza ze wzrastającą podejrzliwością i niechęcią.
REKLAMA Władca Puszek
Dane w grze Rasa: Elf
Miano: Altaris / Jednooki Pełna KP
- Tak jestem najemnikiem. Z reguły podróżuje z miejsca do miejsca, i zarabiam pieniądze na zleceniach na bandytów, nieumarłych czy podobne kurewstwo. Od sześciu lat siedzę w tym "Biznesie"
Powiedział do elfa Endrigus, po chwili podniósł brew i powiedział.
- Nazywam się Endrigus Jeśli szukasz porządnego człowieka od załatwiania problemów za pomocą oręża, to wierz mi, w tej zapadłej dziurze raczej ciężko ci będzie znaleźć kogoś kto chociaż będzie w stanie dorównać moim możliwościom a już tym bardziej przewyższyć. Jednak nie przyjmuje zleceń na dzieci, czy poprostu bogu ducha winnych wieśniaków, nie jestem zwykłym siepaczem, mam swoje zasady.
-Ależ panowie spiskują - w rozmowę wciął się karczmarz - czy to aż takie prawdopodobne że tutaj jest Cesarzowa? Powinna była raczej siedzieć w Akili i tam bronić i tam zginąć. Nie wierzę że ma tupet się tutaj pojawić, ale jeśli już - to macie u mnie piwo.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Endrigus odwrócił wzrok w stronę karczmarza by do niego przemówić.
-Owszem może cesarzowa powinna bronić Akili jednak ten niekontrolwany wybuch energii magicznej, powiem wprost, kto by był na tyle głupi by się nie schować przed tym, a tym bardziej rzucać się z orężem na to, by poprostu by miał przejebane od razu, z taką ilością niekontrolowanej magii nie ma po prostu żartów, nawet jeśli ktoklwiek by przetrwał zderzenie z tym to i tak magia odciśnie nad nim stałe piętno. Więc na miejscu cesarzowej każdy kto miałby poukładane w głowie uczyniłby to samo. A poza tym i tak by nie było czego bronić, akilia jest teraz kupą jebanego gruzu, po którym pewnie sobie radośnie popierdalają nieumarli.
- Ale gdyby była, to sądzi pan, że próbowałaby odzyskać władzę? Czy sądzi pan, że lud by za nią poszedł? Oraz najważniejsze, czy sam by za nią pan poszedł, gdyby pojawiła się tutaj z oddziałem cesarskich żołnierzy? - zapytał dosadnie elf, lekko pochylając się do przodu. Jego pytania były trochę zbyt natarczywe, a poza tym przez zagadanie się z karczmarzem zapomniał o reszcie rozmówców. Pozostawali jeszcze przecież kapłan Beliara, Andariel i ten dziwny najemnik.
-Niebezpiecznie pan politykujesz - odpowiedział karczmarz - Kto za kim i jak w tych sytuacjach ciężko przewidzieć. Gdyby zaoferowała porządek, jakiś dobrobyt i bezpieczeństwo to pewnie bym to zrobił. Każdy kto to daje dostanie posłuch, takie są fakty. Dobrych żołnierzy nigdy dość, zważywszy na to że na traktach dzieje się po prostu wszystko, i dobrze byłoby gdyby ktoś z tym zrobił porządek. Póki co karawana bez ochrony to marzenie ściętej głowy.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Endrigus słysząc słowa karczmarza odpowiedział.
- Ja ze swojego doświadczenia wiem że przeżyją tylko ci, co są w stanie sami o siebie zadbać. Dla mnie władze objąć nawet psie gówno polane szczurzymi porzygami, dopóki władza na będzie chciała wbijać się z buciorami w moje sprawy, to ja nie oczekuję by władza mi pomagała. A porządku ze szlakami handlowymi się nie zrobi, nieudacznicy i ofiary losu szukające łatwego zarobku na kradzieżach zawsze się znajdą. Jedynie co można zrobić to dać trochę pieniądza ludziom którzy poprostu dopilnują by twojej karawanie nic strasznego się nie stało.
Widząc, że wszyscy dobrze się bawią spojrzał na Andariela i kiwnął głową do towarzysza, po czym podziękował karczmarzowi za gościnę i wychynął resztkę piwa w kuflu, zostawiając jedynie pianę i udał się szybko za kapłanem Beliara - chciał mu towarzyszyć. Być może nadarzy się okazja, by go zabić.
<Po spokojnej, lecz systematycznej podróży przez pustynię z jedną karawaną Albrecht dotarł do Portu. Miasto go zaciekawiło, wypatrywał wszelkiej oznaki mogącej oznaczać secesję. Szereg brudnych lepianek, namiotów i skleconych ze wszystkiego baraków na pewno oznaczał nędze, ale czy nędza kwalifikowała się pod bunt? Jednak Cesarzowa uważała iż istnieje taka ewentualność, więc trzeba było to wybadać.
Jak zawsze, najlepszym miejscem do rozpoczęcia wszelkiego śledztwa jest karczma, będąca lokalnym centrum całej społeczności. Albrecht wkroczył do niej spokojnie, bez zbędnego rabanu i bez zbędnego ukrywania się. Ot zwykły najemnik zdążający po piwo. Podszedł spokojnym, sprężystym krokiem do karczmarza i rzekł >
- Piwa, panie starszy! Ale mocnego, ciemnego, nie jakiegoś śikawca z beczki po ogórkach. Dobre piwo to podstawa życia.
<tubalnym i wesołym głosem Albrecht rozpoczął udawanie rubasznego najemnika. Kapitańskie dystynkcje sprytnie skrył już wcześniej pod naramiennikami, a i tak zawsze mogł rzec iż zwiał z armii.
Gdy otrzymał piwo, umoczył w nim usta i rozpoczął zagadywanie karczmarza>
- Kochany gospodarzu, dopiero com przybył do Portu, tej naszej pustynnej perły w okolicznej gnojowicy, po długiej wyprawie w góry na wschodzie w poszukiwaniu porzuconego dobra. Co mnie zdziwiło, to ci wojownicy miasta pilnujący. Co to, jakaś forma straży? Wcześniej na pewno nikogo takiego nie było.
<Albrecht stopniowo rozpoczynał rozmowę, nie chciał nikogo speszyć. "Cierpliwość profituje, niecierpliwość rujnuje" jak mawiał ich wykładowca dyplomacji na Uniwersytecie>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Karczmarz nalał piwa, uśmiechając się karczemnie. Mawiają że luksus jest wtedy kiedy ma się wybór - tutaj był tylko jeden gatunek piwa, szumnie nazwany portowym. Kufel z złocisto-żółtym płynem, nie najgorszej jakości, powędrował w stronę Albrechta.
-Straż? Byli, są i będą. Pewnieś waść nowy. Niegdyś to byli najemnicy, dzisiaj członkowie tego czegoś co oligarchowie nazwali Strażą. Nowa nazwa, ale ludzie ci sami, z podziałami wewnętrznymi i uprzedzeniami włącznie. Dotrisowcy, Carterowcy, Thoinowcy: nie są skorzy do współpracy więc zwykle trzymają się z dala od siebie. Ktoś poszedł po rozum do głowy że drapieżne robienie forsy tylko dla siebie nikomu się nie przysłuży i trzeba zaprowadzić trochę spokoju - rzucił, obsługując następnego klienta - Miecza będzie potrzeba sporo. Słyszałem że te mulaki przestały już atakować bezpośrednio Port, ale poszły w górę rzeki, gdzie mają łatwiejszy łup. Problemem są też potwory na szlakach handlowych, więc jak widzicie miecza i żelaza potrzeba teraz bardzo dużo. A waść skąd przybywa do miasta?
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Buszowałem po górach na zachodzie, potem po górach na wschodzie, aż w końcu wywiało mnie na pustynie, zahaczyłem o Kopalnie, a teraz trafiłem do Portu. Ot, burzliwe życie.
Ale, dziwi mnie jedno, iż w końcu ktoś dogadał się aby stworzyć poważniejszą formę straży. Widziałem na rynku, jak prowadzony był werbunek, sporo luda się zapisuje. Może to i dobre, ale patrząc na obecną sytuacje, czy to nie jest tak jakby początek jakiegoś odizolowania się od Bolgori? Jakby Port chciał sam być sobie państwem i swoich władców powołać...
<Albrecht powoli z tubalnego tonu przechodził w półgłos, lekko nachylając się nad ladą>
- Czy to prawda, o czym plotkują? Że ktoś nowy chce przejąć władzę w Porcie?
<już bardzo cicho zapytał Albrecht karczmarza. Wspomaga tę wypowiedź swoimi dyplomatycznymi zdolnościami. Może uda mu się coś wyciągnąć z tego człowieka>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-A co, Port podlega Bolgorii? Czy tu rządzi regent?
Kilku mężczyzn sączących piwo lub gryzących chleb pod nosem wtórowało karczmarzowi śmiechem.
-Regent niech sobie wsadzi! - ktoś krzyknął.
-Nawet jeśli ktoś chce, to może, wszystkim będzie lepiej. Port nie jest zależny od nikogo. Nie wiem co tam waści nagadali w tych kopalniach, ale tutaj jest wolność. Nikt nikogo nie zmusza do kopania żelaza za darmo. Władcy już są - to oligarchowie. Niby ta cała Rada coś tam robi, ale wszyscy wiedzą kto tutaj trzęsie tym interesem. To w ogóle jakiś niesamowity zbieg okoliczności; niemalże niemożliwe że się dogadali - stosunkowo niedawno skakaliby sobie do gardeł - mówił teraz już nieco ciszej - Jeśli ktoś "nowy" przejął władzę, to pewnie ci "starzy". Wraca nowe, jak to mówią - uśmiechnął się pod wąsem.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach