[Argon]

W międzyczasie, John podszedł do kopanej przez turbanów ofiary i przeszukał go.

[REKLAMA]

[Vanilla]

Miała przy sobie kartę elektroniczną(napisów na której nie był w stanie przeczytać, były po arabsku)oraz pierwotnie biały fartuch. Turbani byli z pewnością żołnierzami - mieli broń i mundury.Mieli także po kilka granatów, najpewniej odłamkowych..

[Argon]

John zabrał granaty, kartę natomiast pokazał dowódcy.
- Dowódco, to pewnie jakaś karta dostępu. Może sie przydać.

[Matiddd]

- Ale pewnie i tak trzeba dodatkowo kod znać. - mruknął Red, stojąc przed drużyną i pilnując przód. odruchowo, nie czekając na rozkazy, postanowił zerknął w najbliższy korytarz, zachowując maksimum ostrożności.

[Altaris]

Patrick wiercił się nie spokojnie i spytał...
-Chyba już o nas wiedzą... Co robimy? Ja powiedziałbym o rozłączeniu się, ale ktoś powinien tutaj zostać, pilnować przejścia. Najlepiej ktoś dobrze wyszkolony. Gdyby którejś z grup się nie udało, on pierwszy to zczai. Chociaż nie wiem czy byliby chętni.

[Vanilla]

Z lewej strony korytarza rozległy się strzały. Odpowiedziały im strzały z prawej strony korytarza, zupełnie jakby w tym bunkrze panowała jakaś walka. Po chwili strzały ucichły i z lewej odezwały się jakieś głośne, podekscytowane głosy.

[Argon]

John oparł się o ścianę, zerkajac przez narożnik w stronę lewego korytarza i wystawił broń.
- Kapitanie, co robimy? Nie możemy tutaj tak stać i czekać.

[Vanilla]

John zerknął przez narożnik. Na końcu korytarza zwieńczającego się drzwiami stało dwóch żołnierzy w maskach i hełmach z karabinami. Z ledwością uniknął pocisku. Żołnierze zaczęli coś mówić, jednak John nie wiedział do kogo - wycofał się w kierunku drużyny.

[Altaris]

Patrick szepnął: Nałóżcie noktowizory! Zbiję światło!
Snajper wycelował w źródło świateł na łączeniu i w miejscu przebywania drużyny. Paroma strzałami chciał zbić pobliskie lampy, lecz tą gdzie stali żołnierze nie. Po czynie wycelował w lewy korytarz dwa kroki podchodząc i celując w jednego z gości.

[kastyl]

- Czekaj - Crig nie zdążył zatrzymać Patrica na czas. Ten wyszedł, zanim James zdążył zareagować. - Cholera wracaj. Rozwalimy ich granatami. -

[Vanilla]

Patrick oddał dwa strzały, bijąc światła w korytarzu w którym stała drużyna zanim Crig zdążył go powstrzymać. Szczęśliwie, nie wyszedł na korytarz na którym znajdowali się oponenci. Usłyszeli zbliżające się kroki, więcej niż jednej osoby...

[Altaris]

Teraz Patrick zmienił broń i przykucnął gdzieś w rogu. Mierząc w stronę kroków. Jeśli coś, lub ktoś wyjdzie... Odda parę strzałów w okolice serca. Jeśli humanoid się nie zatrzyma, będzie strzelać w nogi.

[Vanilla]

Patrick przycupnął po stronie korytarza, po kilku osobach, jednak po lewej stronie korytarza, od której szli wrogowie. Zarzucił snajpę na plecy, a wyciągnął pistolet.

[Argon]

- Dość tej zabawy...
John wyciągnąl zawleczke z granatu i rzucił nim z całej siły w lewy korytarz, po chwili wyciągnał kolejny i rzucił w prawy.

[Altaris]

Patrick rzucił się na ziemie zasłaniając głowę rękoma, lecz tak by pistolet był pod ręką, po dwóch wybuchach szybko chwyci broń i odda w lewy korytarz "na wszelki wypadek" cztery strzały na wysokości pasa, po całej szerokości tunelu ...