Podróżnicy szli krętym korytarzem. Tutaj już nie napotkali trucheł ludzi. Po jakimś czasie zauważyli, że ściany pokryte były niewielką warstwą lepkiej substancji. Im szli dalej, tym owa substancja była bielsza i bardziej klejąca. Po 30 minutowej wędrówce zauważyli grube pajęczyny zaścielające sufit, ściany i podłogę.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Kapitanowi zrobiło się niedobrze. Nie przez rany lecz przez otaczające go pajęczyny. Nie znosił wszelkiego rodzaju robactwa i insektów od dzieciństwa.
- Chyba jesteśmy coraz bliżej głównego gniazda... - wymamrotał przez zaciśnięte zęby.
- Przeszliśmy już spory kawałek tym tunelem. Nanieś go na naszą mapę. Później może nie być na to czasu...
Argon zatrzymał się i czekał aż jego towarzysz skończy rysować. W międzyczasie poprawił sobie opatrunek na rękach, który zrobił się już prawie cały czerwony. Rana trochę piekła, jednak Argon próbował nie myśleć o bólu. Po chwili podszedł do ściany i powoli dotknął palcem wydzieliny. Była tak biała, że prawie świeciła w ciemności. Jeśli się dało, spróbował ją powąchać.
Gdy Thor skończy szkicować mapę, Argon ponownie ruszy do przodu.
Podróżnicy szli przez pokryty gęstą pajęczyną korytarz. Im szli dalej, tym pajęczyna była gęstsza i bardziej utrudniała chodzenie. Gdy Argon oparł rękę o ścianę, z trudem ją od niej oderwał. W końcu natrafili na coś ciekawego. W oplecionym ciasno kokonie z pajęczyny przyklejony do ściany był martwy pełzacz. Miał wysuszone ciało i jakby wessane do wewnątrz.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Argon wyciągnął miecz i powoli zbliżył się do martwego pełzacza. Chciał przyjrzeć mu się dokładniej (szczególnie brzuchowi). Pomógł sobie pochodnią.
- Czyżby w ich społeczności obecny był kanibalizm? To trochę dziwne, żeby zabijali swoich. A może właśnie tak się rodzą? No nic, jeśli nie masz jakichś pomysłów, Thorze, ruszajmy dalej.
Jeśli nie zobaczy nic interesującego, kapitan ponownie ruszy na przód, tnąc mieczem pajęczyny przed sobą.
Tunel ciągnął się i ciągnął. Coraz trudniej było stawiać stopy. Miecz po chwili cały oblepiony był pajęczyną i mocno przyklejał się do ścian. W końcu Argon przecinając kolejną pajęczynę zagradzającą mu drogę upuścił miecz. Broń przykleiła się do ściany i bez względu na to, jak mocno ciągnął, nie mógł jej wyrwać z lepkiej substancji.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
- Na święty płomień Vakrisa! Ileż jeszcze będzie się ciągnął ten przeklęty tunel? - wrzasnął Argon wlepiając oczy w miecz.
- Nie zostawię tu tego miecza. To pamiątka... - mruknął przez ramie do stojącego za nim Thora - Możesz mi pomóc go wyciągnąć?
Kapitan wytarł lewą ręką spocone czoło i wyjął stiletto. Mocno złapał rękojeść sztyletu i lekko wsadził ostrze pomiędzy rękojeść przylepionej broni a ścianą. Następnie zręcznie szarpnął sztylet do siebie, tym samym podważając miecz, który chwyci drugą ręką.
Argon naszykował się na pełne oporu cięcie. Jakież było jego zdziwienie, gdy sztylet o cienkim ostrzu przeciął pajęczynę jakby kroił roztopione masło. Argon i Thor zachwiali się, ale nie upadli.
Szlag, udał się rzut na równowagę. Był ważny, bo teraz...
Lepka pajęczyna wystrzeliła z głębi tunelu przylepiając nogi Argona do podłogi. Dzięki wisiorom podróżnicy zauważyli wielkiego, włochatego pająka o grubych i jeszcze bardziej włochatych odnóżach, który biegł w ich stronę świdrując ich ośmiorgiem oczu.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nagle Argon poczuł, że coś ciepłego i lepkiego oblało jego nogi. Po chwili dostrzegł przed sobą pająka giganta. Nie mógł wykonać kroku do przodu. Spojrzał w dół na swoje nogi. Jeśli chciał przeżyć, to musiał spróbować się uwolnić. Próbował ruszać nogami na boki, by chociaż trochę poluzować więzy. Kątem oka widząc jak insekt się zbliża, kapitan sztyletem próbował rozciąć pajęczyny obwiązane wokół stóp. Nic! Nadal nie mógł się ruszyć. Zrobiło mu się gorąco, chociaż wokół panował chłód. Przełknął głośno ślinę, której dźwięk nawet Thor usłyszał.
Argon nie mógł nic zrobić, tylko się bronić. Schował sztylet i ściągnął z pleców tarczę. Człowiek przyjął postawę obronną. Tarcze trzyma wysoko przed sobą, zasłania większość ciała od poziomu oczu w dół. Dłoń dzierżąca miecz cofnięta aż za linię głowy, znajduje się równolegle do podłoża, gotowa do wymierzenia prostego pchnięcia. Już widział szkliście czarne ślepia pająka.
Boże mój, dodaj mi sił...
- Thorze, podpal swoją pochodnią pajęczynę przed nami! Może to coś się wystraszy.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Ostatnio zmieniony przez Argon 2009-06-24, 10:52, w całości zmieniany 2 razy
Thor przyglądał się, jak jego towarzysz ładuje się w coraz większe pajęczyny. Nie miał nic do powiedzenia, ale czuł się nieswojo. Po chwili już wiedział dlaczego. Z ciemności, do których nie dosięgała magia amuletu wyleciała pajęcza nić.
No to sobie ktoś nagrabił. Thor zauważył w oddali kontur jakiegoś stwora. W końcu rozpoznał dokładnie jaki to stwór.
Słyszał wiele opowieści o ogromnych pająkach. Wiedział, że niektóre ich rodzaje dysponują śmiercionośnym jadem. Nie wiedział dokładnie, czy ten akurat jest właśnie jednym z tych rodzajów, ale nie chciał się przekonywać na własnej skórze.
- Niech mnie diabli wezmą po trzykroć do piekła i z powrotem, jeśli i tym razem wyjdziemy bez większego problemu. -
Thor wyciągnął swój miecz. Czarne ostrze powinno być równie niewidoczne dla pająka, jak i dla innych istot, widzących za pomocą oczu. Przynajmniej, jeśli nie widzi doskonale w ciemnościach, ale pająki przeważnie wyczuwają ruch dzięki swoim pajęczynom. Oby i tak było tym razem.
- Staraj się jak najmniej ruszać pajęczyną. - Po chwili dodał jeszcze. - I kolejnym razem zaczekaj na mnie, zanim zechcesz się wpakować do jaskini pełnej pajęczyn i trupów pełazaczy. -
Thor, starając się nie ruszać pajęczyny, wyjął pochodnię i zapalił ją.
Może sam ogień go wystraszy.
Pająk widząc ogień cofnął się. Płomień zaświecił w bladych ślepiach. Widocznie to był pierwszy raz, kiedy ów pajęczak widział ogień.
Thor teraz miał szansę podpalić pajęczynę. Niestety było ona jakaś dziwnie lepka i wilgotna. Sprawiała wrażenie rozlanego wszędzie kleju. Ogień nie chciał trawić tej pajęczyny, który pod jego wpływem parował i topiła się twardniejąc w jakiś suchy glut. Jednak w takiej postaci pajęczyna dawała się przynajmniej skruszyć.
Pająk skoczył zanim cokolwiek udało się zrobić. Ostre kły pryskające wręcz jadem zarysowały tarczę z wydając nieprzyjemny odgłos.
Pajęczak czując opór cofnął się szykując kolejny, inny atak.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Argon był przygotowany na nagły atak pająka. Na szczęście udało mu się przed nim obronić. Tarcza wydała głośny zgrzyt w starciu ze szczypcami insekta. Argon trochę się zachwiał, ale przytwierdzony przez pajęczyny do ziemi miał dodatkowe oparcie. Kątem oka zobaczył, jak podpalona przez pochodnię Thora lepka maź powoli zastyga, twardniejąc.
To może być moja jedyna szansa na przeżycie...Nie mogąc się ruszyć, prędzej czy później będę martwy...
- Thorze, spróbuj to samo zrobić z wiązaniami na moich nogach. Wtedy spróbuję je skruszyć. Sam nie dasz mu rady!
Po odparciu ataku pajęczaka, Argon wyrównał ponownie poziom tarczy i przygotował się na kolejną obronę. Próbował zaprzeć się mocno i wymierzyć natychmiastowy kontratak, wymierzając pchnięcie mieczem w okolice oczu potwora.
Widok tak wielkiego monstrum, odległego od niego zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów przyprawiał go o dreszcze. Nigdy jeszcze nie widział czegoś tak odrażającego. Zacisnął zęby i wziął się w garść. Nagle uświadomił sobie, że nie boi się śmierci. Bardziej zawodu, że nie wykona rozkazu dowódcy i zawiedzie ludzi. Wiedział jednak, że jego życie jest tylko w rękach Angrogha. Jeśli będzie musiał zginąć, zrobi to.
Thor przez chwilę myślał nad tym, co powinien zrobić. Czy zaatakować pajęczaka, gdy ten znów ruszy na jego towarzysza, czy też pomóc wydostać się z pułapki Argonowi. W końcu zdecydował. Mówiąc cicho, tak, aby tylko Argon go usłyszał, powiedział.
- Uważaj, za chwilę spróbuję przepalić sieć na twoich nogach. Może zapiec trochę. - Thor przybliżył pochodnię do pajęczyny, która pętała nogi jego towarzysza.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Thor przybliżył pochodnie do kostek Argona. Kapitan zacisnął zęby czując, jak z bólu kruszy mu się szkliwo. Czemu ogień tak boli?
Pająk zaatakował, tym razem silniej. Kły przebił tarczę, lecz nie zraniły człowieka. Siła uderzenia była tak silna, że górna krawędź tarczy uderzyła Argona w zęby. Kapitan poczuł przeszywający ból i szeroką strugę ciepłej krwi spływającej mu po brodzie. Trze przednie zęby trzymały się na włosku.
Argon runął na ziemie. Tyle tego dobrego, że wyrwał się z pajęczyny. Niestety, jak to mówią: z deszczu pod rynnę, upadł na plecy na pokrytą lepką pajęczyną posadzkę. Ciężka zbroja i lepka pajęczyna skutecznie unieruchomiła Argona leżącego na plecach.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
- Cholera, czy muszę ciebie cały czas ratować? -
Thor stał teraz nad Argonem w pozycji obronnej. Czekał, aż pająk znów podejdzie.
Chwilę myślał nad sytuacją i nad tym, jak z niej wyjść. Najprościej byłoby po prostu odejść. Ale coś w jego wnętrzu mu na to nie pozwalało. Robię się zbyt czuły. No ale ten człowiek jeszcze może mi się przydać. Cholerny pająk.
Po chwili elf rzucił pochodnią niedaleko siebie (w bok) tak, aby mógł zaatakować pająka, gdy ten znów zaatakuje.
- Nawet się nie ruszaj. Jeśli pająk teraz zwróci na nas uwagę, będzie po tobie, a ja jakoś się stąd wykaraska. Może uda mi się zwrócić jego uwagę pochodnią. -
Teraz Thor przygotował się na kolejny ruch pająka. Był przygotowany na atak w stronę towarzysza, jak i pochodni. Miał tylko nadzieję, że potwór nie spostrzegł jego.
Argon głucho upadł plecami na zimną posadzkę jaskini. Zachłysnął się własną krwią. Stęknął z bólu, dotykając czubkiem języka poluzowanych zębów. Odruchowo próbował wstać, jednak poczuł, że nie tyle nie ma sił, co nie może. Podniósł głowę i popatrzył na swoją tarczę. Od kiedy tylko ją dostał od Deleghita, nigdy go nie zawiodła. Teraz była strzaskana. Zraniła go jak dziki, wierzgający rumak. Podniósł prawą rękę i popatrzył na miecz, który zawsze wydawał mu się najpiękniejszy ze wszystkich, które widział. Teraz wzbudzać mógł tylko obrzydzenie, oblepiony niezidentyfikowaną mazią. Kapitan przypomniał sobie nagle baśń o sośnie. Tak...nic nie może trwać wiecznie... Zrezygnowany opuścił głowę i zamknął oczy.
Nagle usłyszał jak przez mgłę głos Thora. Nie wiedział co jego towarzysz zamierza, jednak i tak nie mógł nic zrobić. Widząc jak jego kompan odrzuca pochodnię, przemknęła człowiekowi pewna myśl. Może tak właśnie miało być? Może Argon miał polec właśnie tu, jak inni strażnicy? Jeśli tak, to nie ma prawa ciągnąć za sobą innych. Spojrzał katem oka na kompana, szykującego się do obrony.
- Thorze…myślę, że powinieneś z tąd uciekać. Póki to przeklęte monstrum jest zajęte mną masz szansę! Nie ma sensu, byś tutaj ginął!
Nie czekając na odzew Thora, Argon przygotował się do ostatniej obrony. Chwycił mocniej tarczę i z bólem naciągnął ją sobie na tors. Jeśli pająk znajdzie się nad nim, kapitan wykona rozpaczliwe pchnięcie mieczem z całej pozostałej mu siły.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach