Argon ze wstrętem popatrzył na ciało maga i splunął na truchło. Ciekawe ilu żołnierzy zdołał zabić, skurwiel... Z miecza gęsto kapała posoka, toteż chłopak kucnął i wytarł porządnie miecz o szaty zabitego. Gdy to zrobił, przejrzał wzrokiem jaskinie w poszukiwaniu czegoś przydatnego. Obszukał też maga.
Jeśli nic ciekawego nie znalazł, kapitan wrócił do czekających nieopodal ludzi. Argon ciężko dyszał. Fala euforii powoli mijała. Dopiero teraz doszedł do niego ból lewej ręki. Chociaż tarcza zahamowała magiczny pocisk, ręka odczuła wstrząs. Miał w niej lekki skurcz przedramienia.
Skinieniem ręki Argon zawołał pozostała grupę żołnierzy, by podążali za nim.
- Tutaj czysto...wygląda na to, że te psie szczury pochowały się w norach. Trzeba ich wyciągać pojedynczo. Idziemy!
Argon wraz z pozostałymi ludźmi (i iluzjami, ciężko było nawet jemu ich rozpoznać) zeszli skarpą na drogę. Bitwa nie ustawała. Nadal wkoło świstały kule ognia, chociaż Argonowi wydawało się, ze jest ich coraz mniej. Wraz z ludźmi biegiem udał się wzdłuż gościńca (wzdłuż stoku) szukając w zboczu innej drogi na szczyt.
Elf ukryty w cieniu zakrywającym całą wnękę skalną doskoczył do maga wbijając mu miecz w okolicach nerek.
Lecz coś było nie tak. Ostrze nie napotkało oporu, a potem zgrzytnęło o kamień.
Iluzja się rozwiała. Mag tak naprawdę leżał obok swojego iluzjonistycznego duplikatu. Spojrzenie Thora i czarodzieja spotkały się, w obydwu czaiła się żądza mordu, jednak czarodziej nie miał czasu na dokończenie inkantacji, a elf o tym wiedział.
Mag ścisnął trzymany w dłoni przedmiot przypominający niewielką puszkę.
Chmura dymu w ułamku sekundy ogarnęła obie postaci i całą jaskinie rozlewając się po wąwozie. Thor machał mieczem na oślep.
- AAAA KURWAAAAAA!
Trafił. Głuchy dźwięk wypadającego z wnęki i staczającego się po zboczu ciała dobiegł do uszu elfa.
Argon, Kastyl i ogół ludzi
Coś się zmieniło. Wąwóz został ogarnięty zasłoną dymną. Nic nie było prze nią widać. W obawie przed zranieniem towarzyszy żołnierze przestali walczyć. Dzięki temu magowie mogli pozabijać jeszcze paru strażników, wysadzić kolejne wozy oraz uciec. Nikt dokładnie nie orientował się co się dzieje w dymie, a wszechobecny hałas uniemożliwiał rozróżnianie poszczególnych dźwięków.
Gdy dym opadł, któryś z żołnierzy krzyknął. Wszyscy spojrzeli w niebo. Do karawany zbliżała się para wiwern, a na każdej z osobna siedziało 4 ludzi. Były jeszcze daleko.
Argon
- Kapitanie, co mamy zrobić? - Spytał się Argona jakiś przerażony strażnik. Teraz Argon musi dowodzić wojskiem, gdyż pozostali kapitanowie polegli w walce.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Thor, gdy tylko dym rozwiał się na tyle, żeby było cokolwiek widać, rzucił się za ranionym magiem. Wiedział, że nawet jeśli tylko drasnął maga, ten nie będzie zbytnio w stanie walczyć lub uciekać. o ile trafił w nogę.
Kiedy elf spostrzegł wiwerny, tylko zanotował ich obecność. Na tą chwilę jego nie interesowały. Bardziej interesował go jego mag. Miał zamiar go dobić. Ewentualnie pogadać z nim chwilkę, jeśli będzie miał trochę czasu.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Elf zauważył w oddali błyski. To chyba nasz cel. Jednak dokładniej nic nie udawało mu się ujrzeć. Całe pole walki zasłonięte było gęstym dymem. Mag przygotował różdżkę.
Elf znalazł maga, martwego. Czarodziej leżał na gruzach przysypany warstwą kurzu. Zatrute ostrze trafiło w bok między żebra dosięgając lewego płuca.
Reszta
Czekamy na ruch Argona
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Argon spojrzał na pobojowisko. Na swoich ludzi, zmęczonych już uciekaniem od śmierci. Dostrzegł na tle słońca dwie sylwetki bestii. Nigdy ich jeszcze nie widział, ale podświadomie czuł, że nie jest to nic dobrego. Zwołał wszystkich ludzi i kazał pozbierać pozostały sprzęt z wozów. Żołnierze znaleźli kilka koksowników, trochę strzał ze świdrami i zapalających.
- Dobra, brać sprzęt i podzielić się na cztery grupy. Macie mi tutaj zaraz zająć jaskinie po tych skurwysynach. Po dwie z każdej strony. Ustawić koksowniki, załadować strzały ze świdrami...Rozpocząć ostrzał TYLKO wtedy, gdy moja drużyna zacznie strzelać. Nawalać macie ich wtedy jak się da. Celować w skrzydła tych piekielnych bestii.
- A co z tymi, którzy nie mają łuków, kapitanie? - przerwał mu jeden z piechurów.
- Ci mają nie kłapać dziobem ani nie ruszać swoich tłustych zadów z kryjówek! Jeśli jakiś łucznik zginie, zajmiecie jego miejsce, żołnierzu.
Pozbierawszy sprzęt i podzieliwszy się na grupy, ludzie rozpierzchli się do swoich obowiązków.
Sam Kapitan udał się z jedną z grup, by zająć to samo miejsce, w którym ukatrupił maga.
Thor spojrzał tylko czy mag nie miał jakiejś różdżki czy czegoś podobnego przy sobie. Jeżeli coś takiego znajdzie, to weźmie, o ile nie jest to przysypane zbyt gruzem.
Jeśli coś znajdzie, zabiera to i ucieka w stronę jednej z kryjówek. jeśli nie, to tylko ucieka, ale w stronę, gdzie są łucznicy.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Thor przeszukując zwłoki znalazł różdżkę, niestety nie rozpoznawał jej i nie wiedział, co się stanie po uwolnieniu jej mocy. Znalazł też coś innego, ale równie ciekawego. Elf oglądał teraz zielony kryształ. Był pęknięty i matowy. Może przed chwilą był magiczny, ale teraz był przynajmniej cennym kamieniem szlachetnym. Dodatkowo zabójca zerwał z szyi maga wisior. Już gdzieś o nim słyszał. Był to wisior pozwalający na widzenie w ciemnościach.
Thor schował się w jednej z jam łuczników.
Wszyscy
Jedna z wiwern podleciała bliżej, ale nie weszła w zasięg łuków. Po wąwozie potoczył się donośny głos:
- "Wojsko Telding! Odsuńcie się od karawan. Zostaliście zaatakowani przez heretyków, których od dawna tropimy. Karawany zostaną zniszczone, aby zapobiec dostaniu się ich zawartości w ręce wroga. Przegrupujcie się w kierunku Telding, będziemy osłaniać waszą drogę powrotną."
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Argon analizował każde wypowiadane słowo. Wahał się co maja robić. Podniósł rękę. Łucznicy napięli cięciwy i czekali na znak. Na ten jeden znak, który może przynieść tak wiele dobrego lub złego. Kapitan wahał się do ostatniej chwili z podjęciem decyzji. Napięte cięciwy zaczęły piszczeć. Krople potu zaczęły głucho spadać na ziemię.
Co on tutaj robi? Chce tylko odnaleźć Ninę, nie chciał tego całego piekła. Miało pójść wszystko gładko...Tylu jego ludzi zginęło. Nie przypuszczał, ze tak im źle pójdzie. Czy ma ryzykować dalsze ofiary?
Argon podjął decyzję...
- Wstrzymać ostrzał! - wykrzyczał i wyszedł powoli na zewnątrz.
- Nie strzelać jestem kapitan Argon, jedyny ocalały dowódca karawany!
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Ostatnio zmieniony przez Argon 2009-05-25, 01:48, w całości zmieniany 2 razy
Głos rozległ się znowu. Wiwena leciała dalej, tym razem znalazła się w zasięgu łuków.
Tu Wojsko Gildii Magów. Odsunąć się od karawan i przegrupować na ujściu wąwozu w kierunku Telding. Karawany zostaną zniszczone!
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
-Żołnierze, przygotować się do ostrzału. Strzelać w jeszcze stojące wozy. Piloci dać sygnał do ostrzału gdy w zasięgu. Nie strzelać w strażników, powtarzam, nie strzelać w strażników..
Wiwerny w końcu podleciały bliżej. Gdy teren stał się w miarę czysty, jeźdźcy rozpoczęli ostrzał.
-Dawać - rzekł pilot. Wszyscy byli już gotowi i entuzjastycznie zareagowali na rozkaz.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Elf obserwował z grzbietu wiwerny swojego znajomego, kapinata straży. Mocniej chwycił różdżkę i przygotował się do ataku. Czekał na pozwolenie zniszczenia karawan. Gdy tylko otrzyma rozkaz wyceluje w wóz na samym środku i skumuluje energię. Następnie, tak jak robił to wcześniej, wystrzeli pocisk energii, który po kontakcie z wozem eksploduje. Po wystrzale napnie mięśnie, by zredukować odrzut różdżki.
Elf siedział dalej w kryjówce. Miał dotrzeć do Crumbles, a cholera wie, kiedy będzie kolejna karawana.
Mięczak. Jakoś by się dało ich rozwalić. Jakoś. Cholera. Po trzykroć do piekła i z powrotem.
Thor wiedział, że sam nie ma żadnych szans podczas walki z magami, natomiast samotna podróż do Crumbles jakoś nie za bardzo przypadła mu do gustu.
W końcu, już po rozpoczęciu ostrzału, Thor doszedł do reszty "straży", chowając nowe zabawki. Podszedł do kapitana i powiedział.
- Karawana miała dotrzeć do Crumbles. A oni nie byli naszymi zwierzchnikami. Ale cóż, ja jestem tylko najemnikiem - Tu elf wyraźnie zaakcentował słowo "najemnik" - i być może nie rozumiem pojęcia honoru straży. - Elf odszedł, zastanawiając się, na ile starczy mu to, co zdobył podczas tej wyprawy.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Niestety, wszyscy polegli...Argon padł na kolana. Nie wiedział co o tym myśleć. Jak Angrogh mógł pozwolić na taką rzeź? Wmawiał sobie, że za każdego zabitego uratował kilku innych. Musiał sobie to jakos tłumaczyć. Dlaczego po raz kolejny udało mu się przeżyć? Nie wiedział tego...
Miał teraz tylko jeden cel - odnaleźć Ninę. Może dzięki temu odnajdzie wreszcie spokój. Rzuci to wszystko i odłączy się od tego całego szaleństwa. Zamknął oczy.
-" Panie mój, Angroghu. Po raz kolejny odwiodłeś mnie swoją łaskawą ręką od zatracenia i śmierci. Dziękuje ci. Błagam, zmiłuj się nad poległymi. Zaproś ich do swego wiecznego królestwa w niebie..."
Nagle podszedł do niego jakiś elf. Nie miał okazji go jeszcze poznać, jednak wydedukował, ze był razem z nimi na karawanie. Wysłuchawszy jego wypowiedzi podszedł do niego i rzekł:
- Nie wiem kim pan jest, ale nie wie pan wszystkiego, mości elfie. Pozory mylą. Czy sądzi pan, że w takim stanie dotarlibyśmy do Crumbles? Jesteśmy rozbici, moi ludzie wycieńczeni. Ledwo co to wszystko przeżyli...wozy spalili najeźdźcy, towaru praktycznie nie ma. Paniee...
- Thor... - dokończył rozmówca.
- Panie Thor...- Argon wziął głęboki wdech i wydech - Doceniam to, że chciałby pan pomóc straży, jednak uprzejmie proszę, by nie wtrącał się pan do naszych wewnętrznych spraw. To, co się dzisiaj stało potwierdza, że musimy lepiej przygotować się do takich podróży. Tymczasem, musimy powrócić do miasta. Kto wie, co czai się na nas jeszcze na tej przeklętej drodze...
Nie czekając na odpowiedź, kapitan udał się do swojego oddziału. Wyjął bandaż i spróbował opatrzyć rannych.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach