Mateusz chwycił Romana za ramię, po czym ciągnąc go, biegł tym razem w kierunku wyspy, aczkolwiek nie w linii prostej, a po ukosie, aby powoli zsuwać się z lini wędrówki samolotu, na którego ominięcie z boku liczył.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
W dwóch wyciągnęli Romana na brzeg. Jednak gdy spojrzeli w kierunku wody zauważyli że samolot nadal się porusza. Zatrzymał się na mieliźnie a kawałek metalu przygniótł Romanowi nogę (nie cały samolot tylko złom z 60kg).
Nie mając nic innego ważniejszego do roboty, chwycił żelaztwo i zaczął je podnosić. Odrzciwszy je na bok pobiegł w stronę wody, aby wyciągać kolejnych cywili. Pozostawił ich samych, bo i tak nie znał się na medycynie.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Może byś najpierw poczekał ;p
Gdy rozbitkowie weszli do samolotu dwaj pasażerowie kobieta i facet byli martwi. Jedno miejsce było puste... Prawdopodobnie jeden z mężczyzn wypadł. Po przeszukaniu samolotu znajdujecie przy mężczyzny strzelbę z 3 magazynkami w każdym po 15. Pełno rupieci i dwie skrzynki pierwszej pomocy (czy jak to się tam zwie). Mniejsza z tym była tam adrenalina, bandaże, kremy, mazidła itp. (tabletki też).
TERAZ MOŻECIE SIĘ ROZBIĆ NA PLAŻY... CZYLI ZROBIĆ OBÓZ OGARNĄĆ SIĘ, POMYŚLEĆ.
Macie teraz czas na poznanie KAWAŁKA dżungli i plaży. Możecie się rozbić nic wam nie grozi... Po chwili z wody wypłynęły trzy skrzynie... pewnie gościu w uniformie je uratował... Prawdopodobnie je otworzyliście ponieważ prąd morski płynie ku wyspie... ze strony z której spadł samolot. Parę walizek i skrzyń. Znaleźliście tam dwa rozkładane namioty, hamak, 2 maczety , zestaw garnków<---coś w podobie wraz z kubkami i paroma talerzami, lornetkę, parę desek i gwoździ, i pustą skrzynię, oraz worek świeżej żywności (z 5 jabłek i parę innych warzyw i owoców,znajdzie się tam także bochen chleba). W samolocie potłukło się okno i wygląda jak lustro. Jest południe, lecz jesteście zmęczeni. Do następnego ranka powinno być spokojnie. Samolot zatrzymał się na linii plaży z wodą. Plaża ma dziesięć metrów i zaczyna się gęsta dżungla. Po 7 metrach od wody rosną cztery palmy. W wodzie jest pełno skorupiaków. A kokosy mają porę dojrzewania za tydzień.
W samolocie jest dużo rupieci... wszędzie walają się kawałki samolotu (trupy pochowaliście ;p). Liczę na waszą umiejętność przetrwania w buszu... powodzenia.
Nick postanowił pomóc nieznajomemu zdjąć to żelastwo z nogi. Podciągnął rękawy i zrzucił ciężar z nogi towarzysza. Następnie postanowił sprawdzić samolot, czy ktoś jeszcze przeżył katastrofę i w poszukiwaniu czegoś, co by mogło sprowadzić pomoc.
EDIT:
nie zdradzaj nam takich rzeczy, będzie dla nas ciekawiej
Nick zaklął pod nosem, przeszukując skrzynię.
- Pięknie, k**wa, o je****ch namiotach to sukinkot pomyślał, ale o telefonie satelitarnym to musiał zapomnieć. Pięknie, k**wa. Dobra, pochowajmy pierw tych, którym się nie udało, a potem znajdźmy jakiś sposób, by się stąd wyrwać. - powiedział Nick. Wziął znalezioną strzelbę i maczetę, a odrzucił na plażę swój kij bejsbolowy, po czym zaczął się rozglądać po wyspie.
Gdy reszta przetrząsała samolot, Mateusz czekał na bagaże, które miały niebawem przypłynąć. Nie miał zamiaru stracić takiej okazji. Gdy tylko wszystko chociaż się zbliżyło do brzegu, wskoczył do wody brodząc w niej. Aby inni nie czepiali się, że bieże wszystko dla siebie, opróżnił jedną walizkę i worek wysypując ich zawartość na brzeg, po czym nawładowywał do nich potrzebne mu rzeczy: linę, bohen chleba, wszystkie jabłka, maczetę, hamak, młotek, kilkanaście gwoździ oraz lornetkę. Posiadając wszystkie potrzebne przedmioty udał się na plażę. Wszystko położył na piachu tuż obok krzaków, w których ukrył swoje własne bagaże. Wyciągnął je, oraz rzucił do tych, które znalazł w rupieciarni. Od teraz to wszystko było jego.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Była trzynasta... zauważyliście że coś płynie niedaleko wyspy... Jakiś mały obiekt ale widocznie utrzymywał się na wodzie. Płynął wzdłuż brzegu... Płynął w kierunku rozbicia się samolotu...
Mateusz nie zauważył płynącego obiektu. Chwycił maczetę, oddalił się o kilka kroków od swojego legowiska i ściął pare bambusów, które zaniósł na miejsce obok bagaży. Wątpił w nadejście pomocy, a żyć jakoś trzeba. Całą akcję powtórzył kilkakrotnie. Następnie swoje mienie powiększył o sporą liczbę liści. Mając już wszystko gotowe, wykopał rękoma osiem dołów, które razem z już sterczącymi badylami stanowiły szkielet konstrukcji. Dalej zabrał się za robienie prowizorycznych ścian oraz dachu. Lina znaleziona w bagażach bardzo się mu do tego przydała. Gdy wreszcie skończy, rozpocznie w osłoniętej chałupce kopać niewielkiej głębokości dół.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nagle WSZYSCY usłyszeli głośne krzyki radości. Na drewnianej tratwie płynął jakiś inny rozbitek... Po chwili jednak zaczął przyglądać się wodzie i zamiast dopłynąć do wyspy (taki miał zamiar) prądy morskie niosły go na pełne morze... Po paru sekundach człowiek z jakimś przedmiotem wskoczył do wody i przywiązał nie do siebie lecz do przedmiotu chyba kamizelkę ratunkową?? Wszyscy pomyśleli że to szaleniec... Ten zaczął chaotycznie machać rękoma by dopłynąć do brzegu... Tracił oddech był coraz dalej. Nagle gdy był już dość daleko zaczął płynąć w bok... Parę minut przyglądaliście się dziwnemu człowiekowi. Ten zniknął pod wodą... lecz jego torba, chociaż nieszczelnie zamknięta płynęła w stronę plaży lecz gdy samolot uderzył o wodę z samolotu został kawałek drutu... torba zawiesiła się na nim jakieś pół metra nad taflą wody. Było płytko może 1.5m głębokości...
Nick poszedł na zwiady w głąb dżungli. Lecz bardzo ostrożnie, nie patrzył gdzie idzie.Zauważył... klasyczną dżunglę. Pod koronami drzew latało parę kolibrów i innych ptaków. Drzewa były wysokie... miały długie konary a korony drzew bardzo rozłożyste (większość). Do ziemi zwisało kilka lian. Gdy spojrzałeś w głąb dżungli po lewo swojego zasięgu niedaleko plaży było jakieś wzniesienie na 10m. Na wprost była rzeka a na prawo roślinność bez żadnych zniekształceń terenu. Kilkanaście metrów od plaży zauważyłeś polankę nie wielką ale do rozstawienia trzech namiotów i sporego ogniska na pewno. Za polanką była karłowata roślinność (ok.5m) a za nią rzeka. Wszystko wydało ci się "dogodne" lecz zza drzewa wyszedł tygrys idący w twoją stronę... lecz jeszcze cię nie widział był z 10m od ciebie.
Nick, widząc zwierza, instynktownie wyciągnął przeładowaną strzelbę. Zaczął powoli się wycofywać, rozglądając się czasem w boki, by dzikie zwierzęta go nie otoczyły. Jeśli tygrys go zauważy i postanowi zaatakować, Nick zastrzeli go, lecz jeśli zwierz go ominie, to urzyn też da sobie na razie spokój....w każdym bądź razie, wróci do obozu i pogada z innymi rozbitkami, czy warto tu rozbić obóz...
Tygrys nie był zwykły spojrzał na Nicka. Ten wycelował w niego... Zwierz popatrzył mu w oczy... jakby chciał mu coś powiedzieć. Po czym okrążając go parę razy wycofał się w kierunku wzniesienia... Znikając w chaszczy ostatni raz obrócił się w kierunku murzyna i cicho zawył lecz wszyscy trzej rozbitkowie usłyszeli to.
Po czym Nick postanowił wrócić i opowiedzieć o swojej przechadzce reszcie.
Gdy wracał pod drzewem znalazł wpół przytomnego Azjatę... miał duży zarost i był wychudzony. Był lekko pokaleczony jakby pazurami. Był on niski ok.30 lat. Murzyn spojrzał na chińczyka (przyjmijmy że to chińczyk). Gdy podszedłeś bliżej zauważyłeś dziwne znaki wokół jego ran... Ten otworzył oczy i błagająca patrzył na ciebie byś mu pomógł.
Nagle któryś z twoich przyjaciół krzyknął. W samolocie pod siedzeniami leżał gościu w uniformie. Macie dwóch NPC. Wpółżywy Azjata i wpółżywy gościu w uniformie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach