Sesja jeszcze nie wystartowała (lecicie samolotem).
Samolot rozbija się w 1992 roku na wyspie pośrodku Trójkąta Bermudzkiego. Okazuje się że wyspa jest ogromna. Na wyspie w zachodniej części jest wulkan. I jedynie tam można uzyskać jakąkolwiek łączność. Huk i błyski było widać z całej wyspy. Tak czy inaczej wszyscy wiedzą o waszej obecności. Nie jesteście sami po dżungli biega parę stad Ukunów. Wilkołako-gorylo podobnych... Mają one po dwa metry ale biegają jak goryle.
Dżungla porasta gęstymi krzakami. Gdzieniegdzie płynie rzeka. jedynie na plaży jest dość "równe" podłoże.
A dobra startujemy... jak ktoś chciałby się dołączyć to pisać w zapisach... wymyślę coś...
Pogoda jest słoneczna gdzieniegdzie po niebie biegają białe puchate obłoki (...).
Nagle czujecie jakby samolot przechylał się dziobem w dół. Prosto do morza (To nie zależy teraz od waszego przeżycia lecz o samolot który może się przydać). Nagle ktoś z was spostrzegł że pilot jest nie przytomny...
Mateusz zrobił to samo co Roman i oczekiwał na rozwój wydarzeń. Nie mógł pomóc, ponieważ nie potrafił kierować samolotem. Po co więc wstawać i ryzykować życie?
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nick, widząc, co wyczyniają inni pasażerowie, mocno się zdziwił. Samolot lada chwila uderzy o wodę, a oni nie chcą się ratować? Czarny paker szybko wstał, zaczerpnął powietrza z jednej z masek, które zawsze przy takich problemach wypadają i zaczął szukać spadochronu i kamizelki, by móc wyskoczyć. podręczny bagaż zostawił, zresztą większość rzeczy i tak miał przy sobie, tak jak bejsbol obwiązany jakimś paskiem zawieszonym na ramieniu.
Nick znalazł spadochron i zestaw kamizelek ratunkowych (było ich wystarczająco z dziesięć). Nagle z ubikacji wybiegł jakiś mężczyzna w uniformie i zaczął zawiązywać dmuchane poduszki do skrzyń. Było ich parę...
Samolot leciał na skos w stronę wyspy/wody. Wszystkim zatrzęsło... Było już parę sekund do uderzenia.
Zauważyliście że oprócz was leci samolotem trzech mężczyzn i kobieta.
Nick nie miał wyboru. Musiał już skakać, ponieważ będąc nieprzypiętym do siedzeń zginąłby niechybnie podczas uderzenia. Byli jeszcze na wystarczającej wysokości, by skoczyć ze spadochronu, toteż murzyn bez chwili namysłu wyskoczył z samolotu z założonym spadochronem, (rzucając w diabły kamizelkę ratunkową, skoro są blisko wyspy), by zaraz otworzyć w powietrzu spadochron i poszybować ku wyspie.
Mateusz szamotał się z pasami. Kiedy w końcu je odpiął, zaczął grzebać rękoma pod siedzeniem, spod którego wyciągnął dwie walizki. Był wyjątkowo przewrażliwiony -jak widać nie bez powodu- odnośnie lotów samolotem i za każdym razem płacił niebotyczne sumy, aby przekupić pracowników lotniska w celu wzięcia na pokład swoich bagaży, włącznie z bronią. Opłaciło się to. Trzymając je, był gotowy do biegu w stronę wyjścia. Nie chcąc zginąć w środku, zaczął przepychać się przez ludzi, pewnie jakiegoś przy okazji wypychając. Gdy tylko maszyna znalazła się odpowiednio nisko, skoczył do wody bez spadochronu. Będąc jakiś metr pod wodą zaczął szaleńczo machać rękoma, nie puszczając wciąż trzymanych walizek. Kiedy w końcu zaczął wypływać na powierzchnię, wziął głęboki wdech i uniósł się w górę. Nie miał zamiaru stracić jedynego tu dostępnego swego dobytku. Niemając wolnych rąk, mocno wypachiwał nogami. Było to dość wolne, ale przynajmniej żył i posiadał swe mienie, o którym myślał bardziej niż o swoich towarzyszach niedoli. Gdy w końcu dotarł na brzeg, rozpoczął kolejny bieg, tym razem do jakichś krzaków, których położenie zapamiętał i ulokował w nich ukryte walizki. Następnie spojrzał w stronę samolotu. Miał nadzieję, że zdąży jeszcze tam popłynąć i komuś pomóc.
Zandalor, daj chociaż 2 glocki i podwójną ilość tej amunicji, wtedy przynajmniej ktoś jeszcze posiadać będzie guna do pomocy, jedna osoba to za mało
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nick bez problemu lecz zmęczony wypłynął z Mateuszem na brzeg. Nick spojrzał dziwnie na Mateusza, po czym obaj spojrzeli w stronę wody... (Nadal nie wiem co dzieje się z Avkiem).
Roman wpadł do wody wraz z samolotem... lecz odpiął pasy i zaczął płynąć ku wyspie... był kilkanaście metrów od brzegu gdy samolot zaczął "płynąć" ku niemu... Jeśli nie zdąży samolot go zgniecie...
-Co się tak gapisz? - zapytał Mateusz. - Chodź lepiej pomóc innym!
Dał kilka kroków do przodu i zachęcił Nicka gestem ręki. Jeśli się zgodzi, ruszą razem. Jeśli nie-Mateusz nie będzie miał zamiaru zgrywać samotnego bohatera.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Roman płynął z całych sił do brzegu. Samolot sunął po powierzchni w kierunku brzegu...
Rozbitkowie musieli ratować Romana... prawdopodobnie będzie przydatny... Bo tylko on umie przygotować smażone mięcho.
Roman miał z 10 metrów do brzegu. Samolot miał 15 lecz był szybszy.
Róbcie co chcecie lecz szybko... teraz będę wchodził 1-2 razy dziennie ale w weekend będę 12/24h
Machnął ręką na niezdecydowanie towarzysza, po czym samotnie puścił się biegiem i wskoczył do wody. Rozpoczął szaleńczą drogę w celu udzielenia pomocy Romanowi.
Stary, smażone mięso umie przyrządzić każdy
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nick, widząc nieciekawą sytuację, rzucił się do wody. Miał wyrobioną kondycję, toteż szybko powinien dopłynąć do grubasa i go wyratować. Był mocno zestresowany, i postanowił w duchu, że gdy już wypłyną z wody, porządnie zdzieli w pysk tego Polaka, który go popędził. Gdy już wyratują grubasa, Nick postara się pomóc innym pasażerom, a przy okazji poratuje tyle sprzętu z samolotu, ile się da. Oprócz tego postara się nawiązać kontakt z ratownikami poprzez sprzęt z samolotu.
Roman był parę metrów przy brzegu... mógł już dotykać dna gdy do niego dopłynęli. Samolot był parę metrów za nimi i mógł ich zabić w jednej chwili...
No dalej ;p
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach