Wychodząc z Telding dostrzegłeś małą chatkę, a obok niej pasło się stado owiec. Gdy podszedłeś bliżej ujrzałeś człowieka w średnim wieku, mimo iż nie był starcem miał sporo zmarszczek.. Ubrany był w ciemno zielone spodnie, na białą, rozpinaną koszulę miał narzuconą kamizelkę z owczej wełny. Widząc Cię niespokojnie wstał, jego trzy psy również.
- Co Cię tu sprowadza nieznajomy? Nie widuję Cię tu często...czegoś szukasz? Pytasz się kim jestem? Jestem Regon, a to jest moja farma. Handluje owczymi skórami, wełną i mlekiem. Jeśli szukasz pracy to czasem mam kilka rzeczy do załatwienia, jak widzisz jestem tu sam, czasem przyda mi się jakaś pomoc.- powiedział pasterz - Mogę poznać twoją godność? – dodał.
Avenker podszedł do farmera i powiedział:
- Witaj. Nazywam się Avenker. Wiesz może, czy znajdę gdzieś w lesie jakąś pustą chatę nadającą się do zamieszkania?
Regon był strasznie zajęty. Sprzątał, zabezpieczał i gromadził zapasy w obliczu zbliżającego się oblężenia. Na wszystko brakowało pieniędzy. Pojawienie się przybysza postawiło przed nim możliwość zarobienia kilku złotych pieniążków.
- Mam niewielki składzik na granicy moich pól. Daleko od zabudowań, musiałem go oczyścić, bo narzędzia jeszcze mogą się mi przydać. Możesz się w nim przekimać, ale jak zapłacisz mi 5 sztuk złota.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
- Dobrze. Oto 5 sztuk złota. - powiedział Avenker i wręczył Regonowi pieniądze. Nie chciał zostawiac na dłużej wilka samego.
Jeśli moja postac nie wie jak trafic do tego składu to pytam się Regona o drogę.
Sarton [Usunięty]
Wysłany: 2009-06-23, 23:10
Wychodząc z miasta rozglądam się po okolicy. Gdy zobaczyłem pastucha mówię
-Witaj Regon,chciałbym zaoferować swe usługi, zapewne przyda ci się pomoc myśliwego. Pewno wilki zabiją ci owce? To jak ?
Regon zdziwił się ekstrawagancją przybysza. Zachowywał się jakby byli dobrymi znajomymi, a dzisiaj widzieli się pierwszy raz. No cóż... Jak chłopak sam się prosi, nie wypada odmówić.
- Mam ostatnio problem z wilkami. Ale to nie są zwykłe wilki. Ich futro jest czarne jak węgiel a ślepia świecą się na czerwono jak pieruński ogień piekielny. Widziałem też jakieś monstrum, ni to człowiek ni to wilk. Mieszka nieopodal w jaskini i rozkazuje tym "wilkom", a wyje że słychać aż pod murami miasta. Byłbym wdzięczny, gdybyś zabił tego pół - człowieka i przyniósł mi jego głowę.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
- Jeśli mi pomożesz... Będziesz mógł u mnie mieszkać i żywić się. Dodatkowo mogę cię pozytywnie zareklamować u sąsiadów i strażników. Poza tym wszystko co znajdziesz w grocie wilków, będzie Twoje.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Słuchał propozycji, później przemyślał ją i rzekł patrząc na farmera.
-To uczciwa oferta, lecz niestety potrzebne mi złoto więc jeśli dorzucisz 25 złociszy się zgodzę.
Elf miał biało w oczach, widział świat inaczej. W innych kolorach... Wszystko było jakby, podświetlone magią. Niczym rozłożone na małe części... Skomplikowane i powiązane. Galahad dochodząc celu i widząc dziwne obiekty spowite bezdusznym oparem... Dziwne dusze, nie podobne do ludzkich... Dziwne dźwięki... Cicha muzyka... Na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmiech. Ledwo widoczny uśmiech, który był przysłonięty cieniem kaptura... Niczym zamaskowane rozpoczęcie czynu...
-Jak wszystko to wszystko... Ku godzinie czynu... Ku zjednoczeniu...
Galahad przycupnął gdzieś na uboczu znajdując sobie zakątek gdzie nie widział oznak bytu dusz... Trzymając miecz pod ręką schował się nieopodal drogi mając na nią widok. Starał się znaleźć jakieś drzewo przy którym mógłby się schować i czekać...
Mijając farmę rzucił tylko na nią okiem, szedł teraz spokojnie do bram miasta. Ze świtem widział na widnokręgu czarne chmury, wszystko w czerni, w cieniu, który rzucał dziwny krajobraz. Elf dopiero co po biegu pomyślał o trwodze. Ruszył pędem do miasta, witając strażników biegł do Gildii Magów.
Wychodzi z lasu i rusza w kierunku posiadłości Regona. Po czym podchodzi do drzwi i puka w nie a gdy tylko się odtworzą mówi:
-Witaj. Wilkołaka mocno poraniłem lecz mnie dopadł i muszę opatrzyć ranę mogę zatrzymać się tu i za kilka dni spróbować znowu?
- Bogowie, miejcie nas w swojej opiece. Tuż to Ty wyglądasz, jakbyś miał wywrócić się na drugą stronę. Tuż to trzeba czymś to polać.
Farmer krzyknął do izby:
- Iza! Przynieś szybko butle mojego samogonu!
***
Sarton obudził się w środku nocy. Ciemne, zachmurzone niebo spoglądało na niego przez małe okienko stodoły. Sarton dotknął opatrunku na szyi. Jeśli w ogóle opatrunkiem można nazwać kilka strzępów brudnych szmat nasączonych domowej roboty bimbrem. Gardło nadal go piekło od "znieczulania" czystym samogonem. Przynajmniej rana już nie bolała, ale pulsowała delikatnie i uciskała.
Piękny księżyc.
Sarton poczuł się głodny. Farmer miał kilka owiec, wyglądały bardzo smacznie. Nie dziwota, że wilki też obrały je sobie za cel.
***
Potworne beczenie i jazgot wypełniło powietrze. W zagrodzie owiec coś się działo. Pies pasterski strzegący stada leżał pod drewnianym ogrodzeniem z przegryzioną tętnicą, podobnie jak dwie owce i baran. Farmer widząc to zapłakał. Jego pies... Miał go od 6 lat... od szczeniaka. Te owce kosztowały go 15 worków jęczmienia. Nie mógł się doliczyć jednej owcy... Musiała zostać porwana przez te przeklęte wilki.
***
Sarton obudził się. Rześki zapach lasu oraz przeszywający ciało chłód poranka sprzątnął mu resztki snu. Znajdował się w gęstwinie drzew obok kłaków wełny, porozrzucanych, owczych kości i resztek mięsa. Miał rozerwane spodnie, buty oraz koszulę.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach