_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Jezu, no i po co tak to rozciągasz. Cennik masz, masz! I jeszcze się pytasz ile płącisz? OMG to po co ja myślisz ten cenniki pisałem.
Następnym razem przychodź na rynek, bierz co chcesz, płać, proszę, dziękuje i do widzenia. I robisz dalej misje czy zajmujesz się czymś innym. Ja nie wiem, po co jeszcze się pytać ile płacisz, no po cholera jak masz cennik.
Velt wskazał na cennik:
- Masz tutaj wszystko napisane elfie, po to tutaj ten cennik postawiłem, żebyś nie musiał się głupio pytać.
Transakcja zakończona pomyślnie.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Elf podziękował... schował nabytek do plecaka i poszedł w kierunku głównej bramy...
Bo tak było realistycznie
Realistyczne jest raczej że klient spojrzy na cennik i nie zawraca sprzedawcy dupy pierdołami. A i to jest gra i wydłużanie jej sprawia jedynie, że staje się nudna.
-Witam... Czy mógłbym poprosić o 20sztuk strzał półksiężycowych i 20sztuk tych które można zapalać??
Elf od razu wyjął pieniądze... Po drodze do znajomego mu już sklepu z bronią Galahad szukał fryzjera...
Podszedł do handlarza i powiedział pewnym lecz miłym głosem.
- Poproszę 20 sztuk strzał z grotami półksiężycowymi. Po tych słowach położył na ladzie 6 sztuk złota
Velt z zadowoleniem przyjął pieniądze po czym zerknął do swego 'magazynu' którym tak naprawdę było kilka skrzyń i wystaw. Po chwili zwrócił się do człowieka drapiąc się po głowie:
-Cholera, mam tylko 10 sztuk, musiałem sprzedac resztę. Bierze pan?
Sarton spojrzał się lekko zezłoszczony na sprzedawce. Po chwili nieprzyjemnym głosem rzekł.
-Biorę.- po tych słowach zabrał 3 złocisze z lady i 10 strzał po czym odszedł a wychodząc dodał.
- Mam nadzieje że to się nie powtórzy. Po czym odszedł.
Galahad widząc że go ignorują zdenerwował się. Zanim człowiek który przyszedł po nim odszedł, w elfie zapanował gniew... Chwycił człowieka za ramię, wyjął miecz, którego klinga zabłyszczała w odbiciu słońca. Moc przepływająca przez ramię. Chciał zadać szybki cios w szyje... Ale zawahał się przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu... Puścił człowieka i schował miecz, po czym syknął coś w niezrozumiałym języku. Gabriel odetchnął i obronił kontrę Mefista. Ten zezłoszczony miał jednak asa w rękawie... Zakładając kaptur elf szybkim krokiem oddalił się od straganu mieszając się w tłum. Śledząc cały czas oczyma dziwnego człowieka, który miał miecz schowany tak jakby nie umiał go używać...
Wojownik ruszył w podróż, podczas której czuł, że coś jest nie tak... Ujrzał tylko czarne zgromadzenie słów Beliara w jego duszy. Ten zaś szeptał elfowi kuszące propozycje do ucha.
Galahad zrozumiał sens swojego istnienia... Na początku był zniesmaczony i zakłopotany, lecz Mroczny Pan mu wszystko wyjaśnił ( ). A elf... nie... nie elf... On... Wiedział, że już nadeszła pora. Ku chwale... Ku odwadze... Nie... ku zniszczeniu i chaosowi... Ku śmierci...
Wojownik mijał zwykłe szare dusze, czasem minął parę uzbrojonych, które strzegły portalu w inne miejsce. Zmiana otoczenia nie zdziwiła go... Szedł przed siebie dzierżąc miecz przy boku...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach