A kto mówił że ktoś z nas chce walczyć. Poprostu w takich miejscach wiele popaprańców lata, i lepiej mieć ZAWSZE broń w pogotowiu. Nieważne, co tu nagle tyle ludu przylazło do tego miejsca. Wszyscy chętni na to co tutaj znajda? Albo wy też tu stoicie bo cierpicie na nadmiar czasu Odpowiedział Enderus. Lekko opuszczając garde.
-Nie chcemy walki żadnego typu, jesteśmy pokojowo nastawionymi ludźmi, co nie Ralf?
Przyjacielsko pacnął przyjaciela "żółwikiem" po barku.
-Musimy się jednak wybrać szybko w daleką podróż, a nie mamy do tego finansów, rodzina czeka i te sprawy... - Spojrzał za siebie - Drais, twój syn powiedział chociaż raz do Ciebie per tata? hehe, na pewno nie bo go nie masz - Powrócił wzrokiem ponownie do wędrowców - Ale ja za to mam mieć syna niedługo i jeżeli zaraz do niego nie dotrę, przyjdzie na ten świat bez ojca. Dajcie więc dobrzy panowie po jednej sztabce żelaza, będziemy mogli ruszyć niezwłocznie na północ i pokażecie dobroć swojego serca.
Drugą część wypowiedzi niemalże na jednym tchu pociągnął, cały czas się uśmiechając.
Mam nadzieję że twe słowa nie są stekiem kłamstw. Ja straciłem swojego ojca jak miałem 10 lat. Masz tu jedną sztabkę żelaza. ALe to ze względu na twojego syna. Niech on nie cierpi tak samo jak ja cierpiałem gdy nie miałem ojca.
Enderus podał Shiravowi 1 sztabke żelaza
Adam wyprostował się i spojrzał na wojownika. Nawet się nie przedstawił, i w takim miejscu chce pieniądze?! Może i Teherij nie jest szlachcicem, ale wie, że to złe wychowanie.
-Pieniądze? Jestem Kapłanem, synu. Sam żyję z tego co dostanę, lub sam zarobię. Czy ja Ci wyglądam na bogacza?
Rzekł to z pewną dozą niepewności. Przybyszy było trzech, ponadto ich rozmówca wyglądał na wprawionego wojownika. Ponadto, jeśli nie atak z ich strony, to w każdej chwili może pojawić się jakieś pustynne cholerstwo.
Enderus faktycznie mógł wyglądać na zamożnego. Tej jakości wyposażenie mówiło samo za się.
-Mam pieniądze które ledwie wystarczą mi na własne utrzymanie. Wszystko drożeje.
Zastanowił się chwilę. Ostatnia część odpowiedzi była sformułowana specjalnie, by podkreślić dobro jakie uczynilibyśmy dając datek. No i sam człowiek nie wyglądał na biednego. Jeśli przybył do Bolgorii, może równie dobrze z powodzeniem ruszyć na północ.
Obserwował jego reakcję. I Enderusa. Jeśli chcą pieniędzy, będą musieli się o nie postarać.
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
Drais lekko nieogarnięty powąchał swoje ubranie. -Co ty gadasz pachnę lepiej od ciebie! Ralfstad potwierdzi.
Drais patrzył teraz na towarzysza oczekując, że go poprze. Ralfstad natomiast został szturchnięty przyjacielsko przez Shirava i przypomniały mu się czasy w domu.
-Zalatuje od ciebie jak z obory! Ja się do bitki nie nadaję. powiedział rosły facet i wybuchł śmiechem.
-No i znowu się na mnie uwzięli. Tak Shirav śmiej się, ale na mnie czeka kobieta. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Na początku Drais był pewien siebie, że jego miłość na niego czeka, ale po ostatnim zdaniu zmarkotniał i uśmiech zniknął. Po chwili znowu się pojawił.
-Dziękujemy ci bardzo krasnoludzie za ten datek.
Powiedział Drais wysuwając w geście podziękowania dłoń.
No cóż. Więcej nie otrzymasz od nas. Więc idź w pokoju. I życzę powodzenia podczas twojej podróży, byś zdążył przed narodzeniem syna. Enderus podniósł rękę, na pożegnanie. Po chwili znowu rękę trzymał blisko rękojeśći jego miecza.
Shirav podszedł uśmiechnięty do Enderusa i wyciągnął do niego rękę w geście przyjaźni jednocześnie biorąc sztabkę żelaza.
-Porządny z ciebie człowiek. W ciągu paru dni powinniśmy dotrzeć do portu, będzie trzeba uzupełnić jednak zapasy, a na to ta jedna sztabka, nie wiem czy wystarczy - Spojrzał nieufnie na kapłana - Przybywamy z dalekiego zachodu, gdzie sytuacja polityczna była krótko mówiąc dla nas nieprzychylna. Nadszedł jednak ten cały błysk, wszystko się zatarło i nie wiem co się teraz dzieje, od tego czasu straciliśmy orientację w terenie, a nasze rodziny wbrew pozorom nie żyją ciągle w jednym miejscu, my ze złotem przybyliśmy myśląc że tutaj coś za nie dostaniemy i teraz nie mamy jak wrócić z powrotem. Imię moje to Shirav, to jest Drais, a to Ralfstad.
Po chwili rzekł także do drugiego wędrowca.
-Nie wierzymy w waszych bogów, lecz znając życie i te duchy mogą nas wspomóc w podróży. Pobłogosławisz nas na odchodne kapłanie, skoro więcej dla nas nie możesz uczynić?
Teherij rozpromienił się, słysząc słowa wojownika. Podszedł do Shirava i uczynił na jego czole dziwny znak palcem.
Tyfono, czuwaj nad tym wojownikiem. Niech jego miecz osłania go przed przeciwnikami, gdziekolwiek się uda.
To samo uczynił z Draisem
Niech człowiek ten dostąpi Łaski Muz. Jego spryt pomoże mu w przetrwaniu trudnych czasów.
I Ralfstadem
Podążaj dalej swą drogą, jaka sobie ustaliłeś, w zgodzie z zasadami Tyfony.
-Żyjcie długo, dzierżyciele mieczy! Nawet w Bolgorii będzie zima; nadejdą lodowate wiatry, i tylko ciepło ludzkich serc się im przeciwstawi. Na miasto spadnie grad zwątpienia, a morze marzeń zostanie skute lodem. Wasze miecze z pomocą Muz rozkują lód, wasze oddechy ogrzeją powietrze, a ciepło serca roztopi kule gradowe. Gdziekolwiek się udacie, pamiętajcie, że duchy opiekuńcze są zawsze przy was.
Pogładził Heerem, wzywając w myślach imion wszystkich Muz, którym służył. Niech wysłuchają jego modlitwy!
-To wszystko co mogę dla was zrobić, wojownicy. Ruszajcie swą drogą. Jeśli będziecie kiedyś potrzebować pomocy Adama Teherija, powiadomcie bywalców karczmy. Oni wiedzą jak do mnie trafić, a wieść wśród nich niesie się szybko.
Wysypał piasek z sandała ruchem nogi, i zwrócił się do Enderusa:
-Dziękuję za informacje, jakich mi udzieliłeś, Czcigodny Enderusie. Obyśmy jeszcze kiedyś na siebie trafili! Niech Muzy czuwają nad Tobą, rzemiosło również jest Sztuką!
Teherij obrócił się na pięcie, i łopocząc płaszczem Muz na ciepłym, pustynnym wietrze, ruszył w kierunku Baraków.
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
Nawzajem. Niech los ci się powodzi. Sztuka i technologia mają to wspólnego, że pchają cywilizacje do przodu. Miło się gawędziło.
Pożegnał się Enderus z Adamem.
Inżynier udał się do targu w barakach zrobić małe zakupy.
-Bywajcie więc wędrowcy. My ruszamy wtenczas przed siebie do portu, tam najpewniej znajdziemy wskazówki.
I po odświeżeniu zapasów o dwie dodatkowe porcje jedzenia, ruszyli w kierunku portu...
Przez cały przebieg zdarzeń Drais i Ralfstad nie musieli się nic odzywać, na szczęście wszystko mówił za nich Shirav. Podziękowali Adamowi kiwnięciem głowy w jego stronę i poszli za Shiravem do portu. Drais w myślach jedynie sobie mówił "Mam nadzieję, że zacznie się w końcu jakaś zabawa." Przez zabawę miał na myśli misje.
Wielce podobała mi się ta konwersacja. Ciekawa, z jajem, dobre odgrywanie postaci. Naprawdę przyjemnie się to czytało, tak więc postanowiłem przydzielić wam nagrody za odgrywanie.
Messiah za modlitwy, błogosławieństwa, zaczęcie rozmowy i ciekawe, długie posty: 900 EXP
Shirav za odgrywanie Pana, ale i dobrego kumpla, za żarty i nawet zdobycie trochę żelaza na syna: 850 EXP
Drais za prowadzenie siebie i Ralfstada, za odpowiedzi ciekawe i trafne: 800 EXP
Debowemu za inżynierskie myśli i dobre serce: 700 EXP
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Natalia "Słowik" Pełna KP
Dołączyła: 11 Lut 2013 Posty: 58
Wysłany: 2013-06-24, 18:37
Po "incydencie" w gospodzie Natalia nie miała co ze sobą zrobić. Czuła, że Adam chciałby w spokoju pochować brata, nie zamierzała więc mu w tym przeszkadzać. Z tego zacnego przybytku powinna wyjść jak najszybciej, gdyż nie wiadomo było jak długo ludzie, będą "przyjemni". Czuła, że ostrzeżenie tamtego wojownika nie podziała zbyt długo. Nie wiedziała też za bardzo dokąd pójść, więc poszła przed siebie.
Chodziła kilka minut po Brakach nucąc jakoś znaną przyśpiewkę, aż w końcu wyszła na obrzeża.
"Wiatr wieje prosto w oczy, cholerne słońce przypieka ci głowę, a wszędzie dookoła piasek. W sumie nic nadzwyczajnego"
Słowik spojrzała z nienawiścią na słońce i naciągnęła na głowę kaptur, a jedną rękę położyła na nożu. Jakoś nie czuła się tu bezpiecznie. Zaczęła uważnie śledzić okolicę. W sumie przyszła tu, bez wyraźnego celu, ale wolała bezsensowną aktywność od bierności nawet jeżeli ta pierwsza objawiała się zwyczajnym łażeniem po okolicy. Może zauważy tu coś ciekawego, albo kogoś spodka. Zawsze można mieć nadzieję.
_________________ "Strzyg, wiwern, endriad i wilkołaków wkrótce nie będzie na świecie. A skurwysyny będą zawsze."
Nie wymagała wiele, to też niewiele dostała. Jednak nawet jeśli napotkana istota była niewielka, to z pewnością była niespotykana.
Mały potwór wielkości średniego psa. Właściwie nie potwór, a szczur. A może potwór? No bo w końcu ile szczurów na świecie potrafi biegać na tylnych łapach, pali skręty, ubiera togi ze szmat i odbija światło słoneczne przy pomocy pierścieni i naszyjników, którymi jest obwieszony jak jakaś groteskowa ozdoba?
Przybysz czegoś szukał. Czyżby ofiary? Widać, że rozgląda się za ludźmi. Stara się do nich podejść, ale szybko rezygnuje, gdy tamci wracają do miasta lub podróżują w grupie.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Natalia "Słowik" Pełna KP
Dołączyła: 11 Lut 2013 Posty: 58
Wysłany: 2013-06-29, 16:21
"Dobra, co to do cholery ma być?'
Przyglądała się potworowi z nieukrywaną ciekawością. Takiego stworzenia nie widziała jeszcze nigdy, a w lasach wprost roiło się niespotykanych "zwierząt". Nie chciała podchodzić blisko tego czegoś zwłaszcza po tym co jeszcze nie dawno wydarzyło się w tawernie.
" Przerośnięty szczur, ubrany jak choinka, a w dodatku palący ziółka? No proszę, tego jeszcze nie było."
Dokładnie obserwowała zachowanie zwierzaka. Ciekawe czego szukał? Skoro bał się większej ilości ludzi nie mógł być szczególnie niebezpieczny. Ale jednak kręcił się tutaj więc nie był też zupełnie bezbronny. Mimo, że dziwny był jednak szczurem. Usiłowała sobie przypomnieć co wie o szczurach. Niestety nie dużo. Czemu nie mogłaby się trafić wielka... no chociaż wiewiórka. Wiedziała, że te zwierzęta zapamiętują doskonale zapachy i mają bardzo wyczulony węch, mogą też szybko biegać. Musiała przyjrzeć mu się lepiej .
Na pewno nie dowie się o nim wiele stojąc w jednym miejscu. A niech tam, zaczęła podchodzić bliżej. Nie zamierzała jednak zbliżyć się do niego na mniej niż pięć metrów. .Szła nie na wprost lecz półkolem. Wyjęła zza pasa nóż. Obserwując wszystkie ruchy zwierzaka zbliżyła się na zamierzoną odległość i przystanęła gotowa w każdej chwili odskoczyć lub posłużyć się sztyletem.
-I kim ty jesteś, co?- spytała patrząc uważnie na owo stworzenie.
_________________ "Strzyg, wiwern, endriad i wilkołaków wkrótce nie będzie na świecie. A skurwysyny będą zawsze."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach