Elf uśmiechnął się i trzymając ręce maga zaśmiał się cicho, wpatrując z jakby pełną opętania furią i obłędem w oczach. Po chwili jednak uspokoił się, a jego oblicze stało się ponure, poważne, bez wyrazu i zarówno dziwnie groźne. Zimny jej wyraz pozostawał, gdy elf podniósł się lekko i spojrzał na drugiego z nieznajomych, trzymającego gdzieś za plecami jakiś sznurek, który wyglądał na linię.
- Lucjusz, bierz od niego linę i zwiąż tego półelfa... - powiedział, po czym splunął na ziemię boleśnie wykręcając ręce przetrzymywanego, czekając, aż zostanie spętany.
- Endrigusie, przypilnuj tego drugiego... - powiedział, spoglądając dłuższy czas na tego, który pozostawał bierny i pomagając Lucjuszowi spętać i obezwładnić czaromiota spojrzał w oczy mężczyźnie w płytówce i ze sporym toporem.
- Odłóż broń bratku... Jesteśmy raczej z tych dobrych... - rzucił, swoim jednym okiem spoglądając zza przymrużonej powieki na ludzkie lico. Wyglądał trochę dziwnie. Coś w jego wzroku było dziwnego.
Andariel stanął przy palenisku i poszukał czegoś, czym można będzie rozpalić ogień.
Gdy skrępowanego posadzono na ziemi pomiędzy paleniskiem a ścianą Lucjusz i Altaris skierowali się ku niemu, a kapitan uśmiechnął się pod nosem, zamachnął i najzwyczajniej w świecie uderzył przetrzymywanego w twarz mocnym sierpem, bez skręcania tułowia. Obłożył go uderzeniami jeszcze z dwa razy i spojrzał na Endrigusa, driadę i owego mężczyznę w płytówce. Skąd on się w ogóle wziął?
- Endrigusie, weź swoją driadę i mężczyznę. Niech schowa topór, jak go wyciągnie, atakuj, ale wolałbym nie przelewać jego krwi... Albo niech Twoja panna po prostu się odwróci - powiedział zimnym i oschłym tonem. W obecnej sytuacji jego nonszalancja i kultura znikły. Był Jednookim - zimnym i zdeterminowanym dla większego celu zabójcą.
Elf wyszeptał do ucha Lucjusza, aby ten połamał na razie jednego palca u ręki więźnia, gdy kapitan przechadzał się wokół przetrzymywanego, a w jego dłoni zalśnił długi Lucjon, którego klinga obnażyła się ze śmiercionośnym krzykiem, by po chwili zamienić się gdzieś pomiędzy rękawem a połami szat w stosunkowo zwyczajnej długości, lekko zakrzywiony i niesamowicie poręczny sztylet o gładkim i wyostrzonym mistrzowsko ostrzu.
Jednooki przykucnął przed twarzą maga i pochylił się ku niemu z lekkim uśmiechem, pytając na wejściu:
- Co mag tutaj robi? Dlaczego zaatakowałeś nas w Porcie, zdradziecko pomagając bestiom atakującym nasze miasto? - powiedział słodkim tonem czekając, aż mag odpowie. Jeżeli by nie odpowiedział, kapitan nakazuje Lucjuszowi złamanie drugiego palca u tej samej ręki, zaczynając od najmniejszych. Mag z pewnością się z czasem wyleczy, ale może nie wytrzyma bólu i się złamie.
Endrigus wstał podszedł do Albrechta powiedział, uprzejmym tonem.
Byłoby miło gdyby pan schował topór. Rozlew krwi akurat nie będzie potrzebny, wierz mi, my nie stosujemy skurwysyństwa, no przynajmniej ja jakbym miał ochotę na rozlew krwi to bym to zrobił dużo wcześniej
Szeyheatl, odwróć się i obserwuj dookoła. Powiedział do driady a ta się odwróciła i poprostu obserwowała tyły.[/b]
<Albrecht schował topór za pas. Ten człowiek wyglądał na niezłego awanturnika, ale awanturnika z honorem. Mógł mu zaufać, przynajmniej na razie. Po schowaniu za pas swojego schmeidera podszedł do elfa. Jego wygląd mówił mu, iż to on dowodzi tą całą bandą ludzką. >
- Panie elfie, wyglądacie mi na rozsądnego obywatela. Powiedzcie mi, cóż takiego chcecie od tego biednego człowieka? Byl on moim towarzyszem przes krótki czas, honor nie pozwala mi abyście go torturowali. Żądam, abyście natychmiast przestali te tortury i wytłumaczyli wasze zachowanie.
<to wypowiedzial głośno, po czym pytaniem skierowanym ciszej do elfa zapytał się>
-A, panie elfie, nie jesteście może niejakim Altarisem?
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Czekając na odpowiedzi od strony więzionego elf skierował swoje oblicze w kierunku przybyłego, cały czas kucając i nie patrząc uderzył lekko z otwartej dłoni w twarz maga z wielką konsternacją wpatrując się w topornika, po czym z naganą i z wyrzutem rzucił w kierunku Endrigusa:
- Ale miałeś go względnie pilnować... - tutaj spojrzał w oczy nieznajomego - Zresztą, jeżeli będzie grzeczny, to zaraz będzie mógł pójść wolno - dodał i zręcznie kilka razy obrócił sztyletem w ręku, niczym wyćwiczony w tym akrobata, lub prawdziwy mistrz iluzji lub zręczności rodem z cyrku.
- Otóż, drogi panie człowieku - odparował udawanym, szlacheckim tonem wojownik - ...ten oto człowiek para się magią, zaatakował mnie i moich towarzyszy podczas obrony tego miasta, zwanego Portem, którego jestem kapitanem i dopuścił się jednej z najgorszych zbrodni... - elf zrobił pauzę sprawdzając, czy elf jest dostatecznie mocno skrępowany i nie może używać rąk, po czym spojrzał w oczy mężczyźnie i kontynuował:
- Jest on winny sprzymierzania się z kultystami Beliara... Ale do tego dojdziemy zaraz... - sądził, że już o nic nie zostanie zapytany.
A jednak...
Z szeroko otwartymi oczami spojrzał gdzieś w niewiadome miejsce, spoglądając za ramię maga i otrzeźwiał, mrużąc oczy, wpatrując się w odzianego w kolczugę mężczyznę. Jego twarz wydała się teraz chłodna i ponura.
- Nie znam nikogo o takim mieniu, toporniku, ale zaraz o tym porozmawiamy... Cierpliwości... - rzucił przełykając ślinę Jednooki, wpatrując się znów w twarz przesłuchiwanego.
Czyżby... Nie, nie przywędrowałby zza gór tak daleko. Czyli kto? Ktoś z Kopalni, Portu? Czy od moich dawnych znajomych. Gdy skończę z tym elfem, to się przekonam.
- Skoro to taki bandyta, róbcie z nim co chcecie. Macie na to moje pozwolenie <rzekł Albrecht z obrzydzeniem patrząc na dawnego kompana>
- Tylko, dajcie mi jeszcze parol na to, iż to co mówicie jest prawdą.
<Rzekł rycerz po chwili namysłu. Z niecierpliwością rownież oczekiwał momentu, gdy tajemniczy elf z nim porozmawia na osobności. Po chwili zauważył resztę towarzystwa w tym piękną driadę. Ściągnął swój ciężki, garnczkowy hełm, poprawił tunikę, po czym podszedł do kobiety, ukłonił się przed nią z galanterią, ujął lekko jej dłoń, ucałował koniuszki palców i rzekł eleganckim tonem, jak nakazywały dobre maniery>
- Przepraszam pani, iż musiałyście oglądać taką nieprzyjemną sytuację. Na pewno oszczędziłbym groźnych słów i widoku walki, gdybym tylko wiedział iż taka piękna kobieta jak wy będzie to wszystko obserwować. Mam jednak nadzieję, iż taka sytuacja się nie powtórzy, ma`am. <powiedziawszy to, Albrecht puscił rękę driady, dał dwa kroki do tyłu, po czym obrócil się w stronę elfa i czekał na efekty swojego pytania>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Endrigus spojrzał na Albrechta i jego maniery wobec driady.
Że też w tym gównie można spotkać jeszcze rycerzy. Chociaż wątpliwe jest żeby moja towarzyszka zrozumiała jego serdeczne powitanie. Endrigus spojrzał na to jak Avenker jest przesłuchiwany
Ten facet jest magiem? Świetnie, może będzie miał jakieś magiczne zwoje i księgi które sobie wezmę w formie napiwku jak go ubiją.
Endrigus stwierdził, że lepiej się rozejrzeć dookoła stojąc tam gdzie aktualnie stoi, jednak nie spuszczając z oka swojej ekipy, zwłaszcza driady. Okolica idealna była jako siedlisko szczurów. Może spotka tych kolesi co go o mało nie pozbawili miecza. Bez głazów i uderzeń z zaskoczenia będą na pewno niczym w porównaniu ze sprawnością bojową najemnika a już tym bardziej z jego 6 letnim doświadczeniem w życiu najemnika, a Endrigusa jak ktoś wkurzy to musi się liczyć z tym że najemnik się odpłaci jak tylko osoba która go zdenerwowałą pojawi się w zasięgu wzroku awanturnika.
-Jestem z nim, jego się pytaj - mag wskazał na Albrechta - Ślepy elfie, gdyby nie ja ten duży by uciekł - rzucił przez zęby nienawistnie Sharin - Tego może nie dostrzegłeś? Ten pierwszy piorun to przypadek, pomyłka...
Gdy Altaris zaczął o sprzymierzaniu się z kultystami mag zaklął szpetnie.
-Niby na jakiej podstawie?
Endrigus nie dojrzał szczurów którzy przystawiali się do driady, a jego strzelili pałką. Lucjusz póki co nie zabrał się na obrabianie półelfa, widząc że ten zaczął sypać. Nudził się wyraźnie, patrząc się swoim typowym wyrazem twarzy na świat.
Sama driada nieco wzdrygnęła się stosunkiem Albrechta, jednak już pewniejsza siebie pozwoliła mu na to.
Samo palenisko było już niedawno używane i właściwie dałoby się tam rozpalić - gdyby było czym rozpalić. Po drewnie ani śladu - pozostał tylko popiól i zwęglone framenty.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Ostatnio zmieniony przez Vanilla 2013-01-23, 20:52, w całości zmieniany 1 raz
Endrgus spojrzał na Albrechta witającego driadę. Miał nadzieję że driada odskoczy i będzie można się pośmiać z miny topornika.
Endrigus twierdząc, że raczej może sobie "spocznąć". Postanowił znaleźć sobie inne zajęcie, czemu by nie pokombinować z magiczną energią w jego cele i nie sprawdzić czy dałoby radę poczytać w myślach innych. Można by byłoby wiele rzeczy się dowiedzieć, zaczynając od tego co chodzi temu całemu towarzystwu po głowie, i najważniejsze, czy Driada choć trochę docenia dobroć najemnika wobec niej. No cóż, najemnik jak energia magiczna płynie przez jego ciało, jednak siłą mysli potrafi sprawić żeby energia magiczna się skupiła w jednym miejscu w jego ciele, po prostu wystarczy pomyśleć że magia płynie do głowy i voila, więcej energii magicznej jest w głowie niż w innych częściach ciała najemnika.
Endrigus stał jak stał jednak wszedł w stan powolnego skupienia, energia magiczna pomalutku skupiła się w głowie najemnika, jednak nic się nie działo, gdy poczuł że troche więcej magii płynie w jego głowię, skupił się i dążył do tego by magia w jego głowie wyłapywała myśli innych osób mając nadzieję że tym razem magia nie będzie się buntować, proces robił pomalutku kroczek po kroczku, jeśli stwierdził że magia wychodzi mu powoli spod jego kontroli to postanawia przerwać proces co za tym idzie magia spowrotem zaczyna swobodnie płynąć w ciele najemnika nic nie robiąc.
Lucjonie... Mała pomoc? Zapytał swojego towarzysza w myślach Jednooki, spoglądając gdzieś w przestrzeń nad ramieniem więzionego maga, na którego przeniósł wzrok, którym go spiorunował. Zimne, toksycznie wyglądające, żółte oczy, pełne chorobliwych zawirowań obaw i lęków spoczęły na oczach pół-elfa. Jednookiemu się to bardzo nie podobało. Z jednej strony chciał wyciągnąć jak najwięcej informacji, ale z drugiej nie wiedział, czy wszystkim spodobają się tortury.
- Lucjuszu... Bądź gotów do sprawienia bólu, ewentualnie sprawdź, czy Andariel potrzebuje pomocy - zwrócił się kapitan do swojego pomocnika, sierżanta i spojrzał ze spokojem w stronę towarzyszącemu mu elfowi, który miał zamiar rozpalić jakikolwiek ogień.
Andariel szukał czegoś, co mogłoby służyć za rozpałkę i mogłoby zająć płomieniami zwęglone elementy.
- Eja! Macie coś, czym można rozpalić chociaż mały ogień? - rzucił w kierunku drużyny. Przydałoby się rozpalić malutkie ognisko, chociaż nie było to konieczne.
- Zapytam ostatni raz - zignorował wiadomość o tym, że to niby zasługa maga na temat zabicia owego mutanta. Gdyby nie fakt, że Altaris ciachnął go kilkanaście razy i był prawie w tym momencie, podczas którego prawie odciął nogę stwora, to może by uwierzył. Ale nie uwierzył.
- Co robisz w tym mieście, dlaczego wypytywałeś o cesarzową, o Kopalnię... Skąd się tutaj wziąłeś, co zamierzasz i dlaczego nie zgłosiłeś się Straży na temat swojego pechowego talentu - mówił dalej, lekko sycząc przez zęby Jednooki, a w jego dłoni zabłysło ostrze Lucjona, teraz przedstawionego jako sztyletu, który zbliżył się niebezpiecznie do twarzy czaromiota.
To dopiero początek... Zostaje jeszcze kwestia Beliara.
<Albrecht, widząc otwarte zignorowanie jego prośby, nieco się wściekł. Złapał się oburącz za pas, podszedł dostojnym krokiem do elfa, stanął pomiędzy nim a Sharinem lekko odsuwając od niego spiczastouchego, po czym rzekł>
- Panie elfie, nie daliście mi parolu na prawdziwość waszych oskarżeń. Nie pozwolę wam męczyć domniemanie niewinnego człowieka, jeśli będe mial wątpliwości co do jego winy. A więc, albo dajecie parol, albo zabieram ze sobą tego nieszczęśnika, lub mój trup szczeźnie w tej paskudnej okolicy! <mocnym głosem kapitan ostro wygłosił swoję zdanie>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-Nie znam człowieka; jednak takie maniery i taka kultura. Może był w Kopalni i w.. coś się zapakował? Najlepiej po prostu go zapytaj.
Ani Andariel, ani Lucjusz; który w tym czasie podszedł do elfa próbując pomóc mu zapalić ognisko; nie mieli niczego czym można byłoby rozpalić ogień - driada zresztą bardzo podobnie. Resztki wyglądały dokładnie tak jakby nie dało się ich odpalić, po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się że były zimne. Czyli popiół już chwilę tutaj leży...
-Debil - mruknął zdenerwowany mag - Tak jakby strażnicy mnie z portu nie zabrali. Wyrzucasz mi że się nie zgłosiłem? Pomyśl trochę.
-Złowiłeś płotkę a grube ryby pływają - mruknął miecz.
-Nie można być po prostu ciekawym? - dorzucił Sharin, leżąc na ziemi - To za to już łamią kark? Mów o co ci chodzi, do diaska..
Endrigus skupił energię w głowie, bardzo dokładnie i mocno...
.. aż rozbolała go głowa. Złapał się za hełm i syknął przeciągle. Driada podeszła do niego, dotykając hełmu i pytając się - Co się stało?
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Endrigus stwierdził że myśli nie odczyta. Nagle usłyszał że nikt nie ma jak rozpalić ognisko.
Niby doświadczeni a nie potrafią gównianego ogniska zapalić
Endrigus najpierw się rozejrzał po zakamarkach różnych czy nie ma jakiegoś drewna które może się przydać.
Bingo!! Nagle zauważył że w zakamarkach obok jednego z domków leżały kawałi drewna. Wydawały się być odrzucone przez kogoś jako resztki po zniszczonej skrzyni porzucone samym sobie i zapomniane. Endrigus zebrał kilka kawałków. Wrzucił do paleniska.
Wyciągnął hubkę i krzesiwo. Rozpalił ogień.
Następnie usiadł przed ogniskiem, wyciągnął wodę z bukłaka, łyknął trochę.
Szeyheatl, usiądź sobie przy ognisku
Jak driada usiadła obok niego to Endrigus podał jej bukłak, też pewnie by chciała się napić czegoś.
Bardziej go interesowała jego driada niż reszta towarzystwa. Niech sami się bawią.
Endrigus nie znalazł dokładnie żadnych kawałków zniszczonej skrzyni. Skrzynie w Porcie to był towar, którego tak po prostu się nie niszczyło. Tak więc, idąc tym tokiem rozumowania, z ognia nici.
Nie przeszkodziło mu to usiąść na cegle przy palenisku i to samo zaproponować driadzie, która przychyliła się do jego prośby. Przy palenisku stali wciąż Andariel i Lucjusz, którzy krzywo patrzyli się na zachowanie najemnika.
-To cyrk czy polowanie? - mruknął cicho Lucjusz do łucznika.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Endrigus zauważył że krzywo się na jego spojrzeli, no cóż miał to gdzieś, póki Jednooki się bawił z sharimem to poprostu jedynie co mógł to poczekać, i zainterweniować gdy zajdzie sytuacja.
Chociaż sam najemnik też się zawiódł, miało być wielkie i niebezpieczne polowanie, a się okazuje że poprostu przygniótł jednego gościa i teraz czeka aż jego zleceniodawca da następne instrukcje.
Teraz jedynie co robił to popijając wodę po prostu siedział rozglądywał się dookoła i nasłuchiwał otoczenie, mając nadzieję że ta szopka się skończy, dostanie swoją dolę a potem zajmie się własnymi sprawami.
Andariel widząc, że towarzyszący wcześniej magowi najemnik próbuje się wcisnąć pomiędzy Altarisa a owego maga. Porzucając drwiny z Endrigusa skinął na Lucjusza i skierował swoje kroki w tamtą stronę, stając z obnażonym mieczem i gniewnym spojrzeniem za plecami maga.
- Spokojnie, Andarielu... - powiedział cicho Jednooki i odepchnął dziwnego jegomościa, ze zdziwionym i zniecierpliwionym wyrazem twarzy - Spieprzaj pan, bo waszmość zaczyna ludzi wkurwiać i zaraz każę w dyby zamknąć za przeszkadzanie w śledztwie - skończywszy warknął cicho coś pod nosem o rycerzykach.
Zwróciwszy się znów w kierunku przetrzymywanego spojrzał mu jeszcze raz w oczy i chwilę zamyślił się, po czym kontynuował:
- Grzeczniej, bo zostaniesz piratem... - powiedział trochę przez zęby z lekkim uśmiechem wojownik, po chwili brnąc z wyjaśnieniami - Oko, dłoń, stopa... Papugę sobie jeszcze załatwisz - po czym przemyślał to, co usłyszał. Świadkowie byli niepewni, słowa czaromiota niejasne. No cóż, trudno, czasami tak bywa, że przesłuchania odbywają się z ogromnymi problemami i trudem.
- Ciekawy mag... Na razie jeszcze nie zdecydowałem, czy daruję życie, więc przejdę do sedna... - tutaj Jednooki spojrzał się na odzianego w kolczugę jegomościa i nakazał mu się odsunąć, by nie podsłuchiwał rozmowy kapitana Straży.
Ten błędny rycerz działa mi na nerwy. Niekompetentny i żyjący w świecie marzeń. To Bolgoria, a nie Akilia. Jak się nie uspokoi to jego też się zamknie w dyby i będzie po krzyku.
- Skąd znasz mężczyznę z Portu, który też z nami był... Długie, czarne włosy, człowiek, potężna zbroja, tarcza oraz miecz... Widziałem, że się nawzajem poznaliście. Opowiedz mi o nim wszystko, co wiesz - jeżeli mag nic nie odpowie na ten temat lub spróbuje go zmienić, powie coś nieprzydatnego i ominie najważniejsze wątki, to Jednooki przesuwa lekko ostrzem po poliku mężczyzny po ukosie. Z ogromną wprawą i starannością, aby polik nie zamienił się w obfite krwawienie, ale została blizna.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach