- Sporo osób już tutaj mnie zna, jednakże jeśli tego wymagają formalności pokaże wam te dokumenty. Już za chwilę...wyciągam...proszę, oto one.
<powiedział szlachcic wyciągając swój glejt ambasadorski i podając go starcowi, patrząc mu jeszcze dumniej w oczy niż on uczynił to w stosunku do niego. >
- Mam nadzieję że wszystko się zgadza, jeśli macie jeszcze jakieś wątpliwości zapraszam do mojego przełożonego, Regenta Morphiusa. Co do informacji, możemy przejść się gdzieś poza karczmę, nawet do tego waszego obozu. Z chęcią dowiem się kto jest aż tak groźnym osobnikiem, iż Port wysyła za nim praktycznie armię.
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
REKLAMA Banish your fear
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Sindri Myr Pełna KP
Dowódca rzucił bacznie okiem na list.
-Faktycznie. Prosiłby tylko poczekać chwilę, aż moi podkomendni wykonają swoje zadania.
Strażnikom najwyraźniej znudziło się proszenie o papiery, których i tak prawie nikt nie miał. Spoglądali tylko na ludzi, ruszając dalej, po czym przeszli piętro wyżej.
Jeśli Albrecht nie oponował
Strażnicy w końcu wykonali swoje zadania i wyszli z gospody.
-Do zobaczenia - rzucił dowódca do Albrechta.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
<Albrecht pozwolił już tym strażnikom wykonać robotę, zbyt zżerała go ciekawość aby chciał jeszcze spierać się o szczegóły. Po wyjściu strażników posiedział jeszcze trochę po czym udał się do obozu Portu.>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Teherij naturalnie wmieszał się w tłum pijaków, przez co strażnicy nawet nie zauważyli Kapłana. Gdy wylegitymowano Albrechta, i najemnikom znudziła się robota przy legitymowaniu reszty, Teherij podziękował krasnoludowi za rozmowę. Dał Słowikowi znak. Miała iść za nim.
Teherij wyszedł na ulicę. Postanowił poszukać. Iść za dźwiękiem, i za swoim awanturniczym zmysłem do problemów. Naturalnie, szukał znajomych.
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
<do Gospody wkroczył znany wszystkim rycerz. Rozejrzał się po ludziach i rzekł>
- Jam jest Albrecht von Hackfleish i podobno są tutaj dawni towarzysze Baldwina. Jeśli tu są, niech się zgłoszą, bo mam robotę dla ich ostrzy.
<po czym stał i czekał na reakcję ewentualnych żołnierzy Baldwina>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Jeden z nich podszedł od razu gdy zasłyszał imię swojego dawnego dowódcy.
-Bogusław. Szukasz nas, panie Albrechcie. Tam - pokazał gestem kciuka - jest reszta załogi. Pozostajemy do twej dyspozycji.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- A więc, pozwólcie mi was obejrzeć. <rzekł kapitan podchodząc we wskazanym kierunku. > - Ilu was jest na stanie, panowie? Bo będę potrzebował was wszystkich. Zarówno zwiadowców i partyzantów, oraz liniowych wojowników. Jaki jest wasz stan uzbrojenia? Kto z was potrafi musztrować rekrutów?
Przepraszam za tyle pytań i taką oschłość mej wypowiedźi, ale nie ma czasu do stracenia.
<wojownicy zostali zasypani gradem pytań, niezbędnych jednakże do zaprowadzenia względnego porządku, tak potrzebnego przy organizacji>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-Zwiadowcy, liniowi - co tylko jest potrzebne, to zrobimy. Jest wśród nas też medyk i bard. Ja mogę zająć się musztrą - rzucił Bogusław.
Opowieść chwilę się ciągnęła. Albrechtowi wydało się że przynajmniej tych wojowników nie będzie musiał uczyć. Było ich piętnastu. Potrzebowali jednak broni i naprawy pancerzy, rzecz która powinna być załatwialna od ręki.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Dobrze, postaram się załatwić dla was naprawy i dozbrojenie. Bolgoria na pewno wspomoże tak doświadczonych wojowników jakimi wy jesteście. Chodźcie wszyscy za mną, zaprowadzę was do kuźni. Tam na pewno uda mi się utargować naprawy. <Albrecht rozkazał najemnikom ruszyć za sobą, po czym wraz z nimi udał się w stronę kuźni. >
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-05-26, 19:31
Ivi, po długim czasie bezczynności postanowił zadziałać i wziąć w obroty politykę Bolgorii.
Pomyślał, że idealnym miejscem do rozpoczęcia swej działalności będzie Gospoda, tam też się udał.
Nie mógł tam oczywiście pójść od tak, mógłby wypaść niewiarygodnie, postanowił uprzednio się przygotować. Ubrał gorsze ubrania oraz lekko się pobrudził, tak by wyglądać nie biedaka, a jednocześnie nie wypaść na pijaka, szukającego darmowego napitku.
Wszedł do karczmy spokojnym krokiem, podszedł do oberżysty.
- Podajcie trunku, karczmarzu - rzucił strudzonym głosem, specjalnie nie przespał poprzedniej nocy, by zmęczenie pomogło mu grać swą rolę. - Piekielna wojna.
- Wszystko było tak dobrze, niby nie idealnie, ale wszystko szło swoim torem - przemówił nieco głośniej - Teraz już nic nie jest dobrze, straciłem żonę i dwoje dzieci. - To powiedział na tyle głośno by usłyszeli wszyscy goście gospody, dalej mówił nieco ciszej, ale nadal w uniesieniu - Pan, panie karczmarzu, czy pana już wojna dotknęła? Czy pan już coś stracił? Ludzie, a czy was wojna też tak dotknęła. czy na razie nie padło na was? - Podjął łyka piwa, olbrzymiego łyka, wypijając większą część kufla. - Na co komu ta cholera wojna, ludzie? Po co nam wojna?
Nie znalazłszy okazji dla siebie, Teherij wrócił do Gospody. Uwagę jego przykuł Ivi, który widocznie coś planował. Kapłan przesunął się delikatnie w stronę lady, by słyszeć brata. Nie dawał po sobie jednak znaku ze go zna - zważywszy na to w co się ubrał i co mówił, to nie był Ivim Vi Vincim, lecz człowiekiem zmarnowanym przez wojnę. Adam czekał na dalszy rozwój wypadków.
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
Ludzie popatrzyli po sobie. "Wariat jakiś" myśleli. Ale problem był świeży i było tutaj pełno ludzi, którzy chcieli wyrazić swoje zdanie na ten temat.
Karczmarz
- Mnie tam nic nie zrobili, ale dochody spadły, od co. Nie ma handlarzy z Portu, nie ma wolnych sklepikarzy, brakuje mi gości. Niedobrze, że tak się stało. Było dobrze, a potem Port przyszedł i zaczął mącić. Co za czasy...
Klienci
- Zamordowali regenta i struli naszą wodę. To wszystko ich wina.
- Przecież tej wody i tak nie dało się pić!
- Jak to nie? W kopalni mają źródła najlepszej wody!
- No! Regent nie pija naszej ze studni.
- A tak w ogóle to co się z nią stało?
- Z czym?
- Ze studnią, do cholery!
- Nie wiem. Była dobra, a tu nagle ludzie chorować zaczęli jak się ją piło.
- Tak, nie wiedziałem.
- Bo Ty tu siedzisz i piwsko żłopiesz, wody czystej nie widziałeś nigdy.
- Dobra dobra... No i co z tą wodą?
- Mówili, żeby pójść przez nią do źródła, bo wiesz, studnia sięga dna akieś jaskini, z której woda jest.
- To można tam zejść?
- Niom. Zejść, przejść i sprawdzić.
- I ktoś poszedł?
- Nie, każdy się boi, a wodę jeszcze mamy.
- To na pewno wina Portowców. Przez nich umarły dzieci.
- Prawda, parszywe psy!]
- Po co tu przeleźli, co?
- Szukali jakiegoś nekromanty.
- A psie gówno! Jak oni tutaj z powodu nekromanty, to ja jestem mag.
- A wiesz, że podobno jest w pobliżu mag?
- Co? Gdzie?
- W nocy widziano, jak w górach coś się świeci jak latarnia morska. Mówią że wieża maga.
- Ktoś tam był?
- Nie, ale świeciła się!
- A w dzień ją widać.
- Nie, znika jak dzień nadejdzie by nie spalili jej.
- A tam, naciągane to.
Potem rozmowa zatonęła w ogólnym gwarze Gospody.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Teherij siadł obok Iviego. Strząsnął kapłańską peleryną, po czym odpiął Heerem. Trzymając go w lewej ręce, w prawej dłoni ścisnął lekko naszyjnik kapłański.
-Muzy, tu zaczyna się misja waszego Powiernika. Udzielcie mi części swej mocy, bym mógł nakierować tych ludzi na drogę szczęścia.
Wziął oddech. Puścił naszyjnik.
Muzy, niech wasza moc spłynie na Heerem. Duchy Opiekuńcze, pomóżcie mym palcom być dosyć zwinnym.
Przyłożył Heerem do ust. Skoncentrował się.
Na potęgę Siedmiu Pań, pięknej ich sztuki i miłości ich do ludzi! Kierujcie ich uczucia i myśli!
Zaczął grać. Z Heeremu popłynęła modlitwa, tym razem nie dziękczynna ni radosna. Głęboka, w tonacji molowej, melodia. Niosła skargę, niosła gniew i smutek. Krzyki bitewne i jęki matek które straciły dzieci. Pretensje i złość, na przemian z płaczem. Gdyby muzyka miała kolor, ta byłaby krwistoczerwoną. Adam przelał w dźwięk wszystko, co sam przeżył. Smutek po stracie brata i własne sumienie, dręczące go od czasu gdy honor rodziny upadł. Przez niego.
Empatyczne tchnienie. Teherij wzbudzał smutek. Muzyka ściskała serca i gardła. Dźwięk wyciskał łzy. Muzy dały swą moc, a duchy opiekuńcze krążyły wśród ludu gospody. Kapłan czuł ich obecność. Słyszał je, gdyż ujrzeć się ich nie da.
Cierpienie ludzi niech wyjdzie na zewnątrz.
Niech oczyszczą swoje dusze.
Katharsis. Najtwardsi zapłaczą.
A potem przyjdzie ból i rozpacz.
A z dna wyciągnie ich On.
Który przybył z ich Mocą.
I jego Panie przybyły Ich pocieszyć.
I nakierować na nową drogę.
Przybył kolejny powiernik. Teraz, kiedy wasze sługi zniknęły z powierzchni ziemi, Najdroższe Muzy! Teraz, w czasach niepokoju i grozy, proszę was o najwyższą łaskę. Przysięgam odbudować wasz Kult. Dajcie mi wystarczającą moc, taką którą dawałyście każdemu przede mną, gdy wasi słudzy znikali na przestrzeni dziejów. Dałyście mi łaskę Kapłana, wypraszam u was moce Onira*, tego który w śnie prowadził wasz lud.
Teherij przestał grać. Zasiał ziarno. Czekał na słowa. I czyny.
*Onirami byli wybitni Kapłani, którzy rozpoczynali kolejne epoki w dziejach Kultu Muz. Co kilkaset lat Kult Muz upadał, a Kapłani ukrywali się bez pracy i bez natchnienia. Pojawianie się kolejnych Onirów sprawiało, że przybywała wena, inspiracja i ludzkość odzyskiwała kult Muz liczniejszy niż przedtem. Nazwa Onira została nadana przez umiejętności takiego kapłana. Potrafił on oddać się muzyce jak w transie, a nawet walczyć za pomocą mocy Muz.[/b]
_________________ "Gospoda robi się ciekawa. Czy Adam nawróci mieszkańców Bolgorii? Czy Ivi pokona przeciwnika który rzucił mu wyzwanie? Tego dowiecie się już w najbliższym odcinku pod tytułem "Faust odpisał w Gospodzie". " ~ Kalkstein
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-05-27, 19:25
Jak widać Adam od razu zrozumiał, w co gra Ivi i przyłączył się do rozgrywki. Ładnie, na to właśnie liczył. Wszystko szło po myśli, do tego Adam, był mistrzem poruszania tłumów. To nie mogło się nie udać.
Adam, świetnie poruszył. Bezdyskusyjnie, nawet Iviemu, który udzielił się nastrój smutku.
- Dosyć krzywd na nas spada ludzie. - Rzekł to smutno, wpasowując się w atmosferę, zaznaczył też gorycz w głosie. Musiał pomóc Adamowi poruszyć tłumy. - Czyż nie dosyć krzywd na nas spada? - Dodał jeszcze na koniec, teraz czekając na reakcję w gospodzie.
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Natalia "Słowik" Pełna KP
Dołączyła: 11 Lut 2013 Posty: 58
Wysłany: 2013-05-29, 21:15
Słowik cały czas trzymała się Adama. Stała przy nim kiedy grał. Jego gra była niezwykła, poruszyła najgłębiej skrywane w niej uczucia. Cały żal jaki w niej był przez wszystkie lata teraz wypłynął. Poczuła, że jej oczy robią się wilgotne. Kiedy kapłan grał jednocześnie czuła jego emocje. Tylko człowieka o sercu z kamienia ni poruszyłaby gra kapłana. Dziewczyna podeszła do niego i położyła rękę ja jego ramieniu. Nigdy nie wierzyła w żadnego boga. Wiedziała, że istnieją, ale nigdy żadnemu nie oddawała czci. Teraz stojąc z Adamem i Ivim czuła, że mogłaby pokochać muzy i im służyć. Miała nadzieję, że gra kapłana obudzi w ludziach coś co o tej pory było zamknięte,że tłum posłucha jego słów i podąży za nimi.
_________________ "Strzyg, wiwern, endriad i wilkołaków wkrótce nie będzie na świecie. A skurwysyny będą zawsze."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach