- Trucizny działające paraliżujące, albo coś w tym stylu byłyby najlepsze. - Powiedział elf. - Działają i na ludzi i na większą ilość bestii. Przynajmniej ta, którą używałem wcześniej. -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
REKLAMA Pan i Władca
Dane w grze Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo) Pełna KP
- Hmmm... - zamyślił się po czym spojrzał na kilka fiolek które zawierały przeróżne płyny.
- Mam tu kilka, na pewno znajdziesz coś dla siebie... - po czym wybrał cztery i postawił je na stole - Ta tutaj - powiedział wskazując na pierwszą, małą fiolkę zawierającą czerwonawy płyn - to trucizna długogłowca, bardzo trujący wąż który pochodzi z dalekiej Kaldinij. Trucizna najpierw cię paraliżuje, a potem dusi. Ta obok - wskazał palcem na jeszcze inną buteleczkę - to trucizna wytwarzana z ziół. Nie zabija, lecz natychmiast zaczyna dusić zacieśniając twoje mięśnie. Tak naprawdę jest to tylko niewinne uczucie, lecz sprawia wrażenie jakby człowiek miał zaraz wyzionąć ducha... Ta tutaj - wskazał na największą miksturę - to trucizna pochodząca z pewnej ropuchy, osobiście moja ulubiona. Natychmiastowo paraliżuje, a następnie dochodzi do łzawienia oczu. Nie zabije, nie jest potencjalnie groźna, ale na ziemi leżeć będziesz przez dobre cztery godziny - mówił to uśmiechając się do siebie, jakby przypominając sobie scenkę ze swego życia - No i ostatnia, dość ciekawa. Ta trucizna nie paraliżuje, nie zabija, lecz doprowadza do niemowy, głuchoty i ślepoty. Nie przynosi ona skutków trwałych, lecz działa przez paręnaście godzin, zależy ile dasz... Zainteresowany?
- Cóż, jestem raczej zainteresowany tą trucizną z ropuchy. Ile byś za nią chciał? -
Elf wiedział, że nie ma zbyt dużo gotówki, ale zawsze to dobry pretekst do rozpoczęcia rozmowy.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Jagerdan rzucił na elfa podejrzliwy wzrok i zamyślił się. Po chwili, odłożył trzy fiolki a na tej wybranej przez elfa położył dłoń - 6 sztuk złota, co ty na to? Mogę odlać oczywiście i dostaniesz mniej za mniejszą cenę...
25 ml trucizny w fiolce. Żeby podziałało na człowieka wystarczy 5 ml, ew. 3 by efekt był zadowalający.
- Na tyle mnie stać. Dobrze biorę. - Thor sięgną do sakiewki i zapłacił kupcowi.
- Dziękuję. Mam nadzieję, że będzie dobrze służyła. - Elf schował truciznę do sakiewki.
- Mam jeszcze takie pytanie. Nie wiesz może, gdzie przebywa teraz niejaki Mark Ardin? Mam pewną sprawę do załatwienia z nim i byłbym wdzięczny za pomoc.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Mężczyzna wręczył miksturę elfowi i odebrał złoto - Mark Ardin? Ten kupiec? Słyszałem że go straż dopadła, ale to plotki są, nie wiem gdzie go szukać... - powiedział i wrócił do palenia swej fajki.
- Nie wiesz może, czy ktoś inny nie będzie wiedział coś więcej o nim? Jakiś jego partner? A tak w ogóle czym on handlował? -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
- Czym handlował? Z tego co wiem różnymi dobrami, wiesz, klejnoty, czasami jakieś większe kosztowności... - zamyślił się przez chwilę, rozejrzał dookoła i wyszeptał dyskretnie - pewnie nie powinienem ci gadać, nie wiem czy można ci ufać, ale powiadają że bronią z buntownikami handlował...
- Dziwne to pogłoski. Cóż, nie mi osądzać, czy to był dobry czyn. W każdym razie nie mam żadnych powodów, aby komukolwiek o tym wspominać. Tym bardziej, że niedawno co przybyłem do tego miasta. A ostatnie, co widziałem opuszczając te ziemie była aktualna nekropolia przed atakiem orków, dobry człowieku. A tam gdzie byłem nic się nie słyszało o dziejach tych ziem. A teraz po prostu potrzebuję się z nim spotkać.- Odpowiedział podobnie elf.
- Cóż, dziękuję za wszystko. Oby handel dobrze ci szedł, a złodzieje unikali Twego majątku. - Rzekł Thor już normalnie, po czym oddalił się.
Elf przyszedł ponownie do kupca. Tym razem dość zrezygnowany.
- Witaj ponownie. Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Nie wiesz może, czy miał jakiś dom lub gdzie mieszkał, jak był w mieście? -
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
- Znowu ty panie, witam. Słyszałem że często w tawernie przebywał, ale tyle tego. Naprawdę, nic więcej o nim nie wiem... a może spróbujesz moich wywarów? Może pomogą? Za niewielką opłatą dam ci specjalny tytoń, wypalisz, może pomoże?
- Nie wiem, czemu miałby on pomóc, ale z chęcią wezmę. Ile on kosztuje?-
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Ostatnio zmieniony przez kastyl 2010-02-18, 01:06, w całości zmieniany 2 razy
- Dobra. Wezmę to pańskie ziele. - Elf wyjął należność i dał sklepikarzowi. Ruszył potem do tawerny.
_________________ "Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Parsifal spojrzał się chwilowo na miecz, po czym głucho wpatrzył się w swój talerz z ziemniakami i pełen zamyślenia napił się dwa, duże łyki piwa... Zdegustował je sobie trochę po kolei spokojnie w ustach po chwili połykając i jedząc kawałek ziemniaka... Półszeptem jedząc owy kawałek ziemniaka, popił to małym łyczkiem piwa i odpowiedział, na owe dziwne, skandowanie miecza:
-Dobrze, że się napiłem... Lepiej myślę po piwie... - powiedział spokojnie, zamyślony trochę wzdychając pojedynczo.
-Szarfa... Czerwona szarfa... Cóż, myślałem o tym znaku rozpoznawczym... Ale nie myśląc trzeźwo, ująłem ten fakt tak, że myślałem, że ogółem chodzi o to, że mam szukać człowieka z czerwoną szarfą, a nie sam ją posiadać. Ale cóż, moja wersja jest nielogiczna, ale za to ta druga tak... - elf pociągnął jeszcze mały łyk piwa i pokroił sobie pieczywo, oraz zjadł parę gotowanych ziemniaków, będących z brzegu ich reszty, ponieważ nie były tak gorące jak reszta. Cicho mamrocząc coś pod nosem i kontynuował...
-Bardzo dobre to jadło tutejsze - zamyślając się na chwilę i biorąc kawałek pieczeni -Hmm... Ale cóż, wracając do sedna sprawy mogę wywnioskować, że będzie tam parę osób, pewnie zwykli mieszkańcy Akilli, bądź wiosek i krain niedaleko kręgu... Być może... Będą jednak mieli symbole czerwonych szarf. Wtargnięcie do ich grupy nie będzie problemem i zachowanie anonimowości... Jednakże... Co potem? Wręcz dam sobie chyba z większością radę, bo ilu ma ich tam być... Chyba, że sięgną po najczarniejszą magię... Wtedy mogę tylko wznosić me ręce do nieba i prosić o urodzajny deszcz wiary i wspomagającej mnie siły... A więc postanowione, idziemy kupić szarfę... - powiedział elf jedząc szybciej ziemniaki i kończąc to pyszną, pieczenią w sosie. Wypił resztkę piwa wcale nie pospiesznie i wyszedł idąc prosto do drzwi zwinnym i eleganckim krokiem, mimo wypitego kufla... Ale co to dla tego elfa kufel... Żeby go upić potrzeba więcej! Otworzył klamkę i wciągnął trochę, w miarę świeżego, wolnego od zapachu piwa i jedzenia powietrza. Z uśmiechem wyszedł na kamienną uliczkę, rozmyślając nad swoimi dalszymi, przyszłymi poczynaniami związanymi z szarfą.
Parys szedł tak między domami i kamienicami Starego Miasta, mijając wiele osób, raz tylko widząc patrol strażników. Ciekawe co tam u Buntowników... Dawno nie mam z nimi kontaktu... Mam nadzieję, że w ostatnich łapankach nie złapali żadnego z moich druhów...
Elf doszedł do Rynku. Gdzieś daleko na uboczu żebrak prosił i skandował do kupców o pieniądze.
-Nie wiem, czy mnie samemu starczy na szarfę... - elf powiedział sobie, zastanawiając się nad użyczeniem paru złociszy, po czym pewnie podszedł do stoiska, znanego mu trochę od ostatniego aktu sprzedaży... - futra Cieniostwora...
-Witam, ma pan może jakową szarfę? A szczególnie interesują mnie takie w kolorze czerwonym, ewentualnie jasnym bordo... - zapytał, wiedząc, że u owego sprzedawcy jest wiele materiałów, dywanów, futer bo przecież to tutaj sprzedał futro Cieniostwora. Powinien chyba mieć zwykłą, Czerwoną Szarfę, jeżeli posiada gustowne, eleganckie, pustynne dywany, oraz wiele ziół i toreb. Materiałowa, Czerwona Szarfa to chyba nie problem?
Kupiec podał Parysowi czerwoną szarfę z najlepszego jedwabiu obszytą złotymi nićmi i spinaną mosiężną klamrą. Na pewno jest to atrybut bogactwa.
- I jak? 5 sztuk złota i jest Pańska.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach