Duży kamienny budynek dedykowany był rozbuchanej instytucji administracyjnej Gildii. Jedyna instytucja, która była w stanie przewyższyć poziomem biurokrację kupiecką była administracja cesarska. Pomiędzy pokojami biegali posłańcy, a w biurach kręciło się zarówno mnóstwo petentów jak i urzędników. Pobyt w tym gwarze nie stanowił dla wielu radosnego przeżycia, toteż szybko oddalali się w stronę placu.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Parys szedł rozkładając barki i jakby ciesząc się lekko zlęknionymi spojrzeniami niektórych przechodniów. Idąc kawałek po brukowanej ulicy trzymał mocno swój miecz i karcił niektórych cieci wzrokiem. Gdy stanął przed Gmachem Kupców odetchnął parę razy opierając się o pochwę z mieczem. Zmęczył go trochę ten marsz... Wszedł dumnie i z podniesioną głową do dobrze znanego mu gmachu* (Pozwolę sobie na lekki wkład w Gildię). Nie raz wykonywał tu misje dla niektórych kupców, lub oficjalnie dla Gildii. Teraz patrząc po twarzach szukał tych znajomych. Puścił oczko do znanej mu pociągającej szefowej pewnego targowiska na rynku. Przywitał się z jednym z kupców i jednym z najemników podając dłoń. "Czuł się jak u siebie". Idąc do biurka pewnego ważnego administratora Orina schylił się do niego i lekko powiedział z nadzieją że tamten nie pamięta incydentu z wylanym winem na koszulę...
-Jestem Parsifal, najemnik Gildii. Przyszedłem po zapłatę za bardzo niebezpieczną misję w której ochraniałem statek kupiecki, wiesz o czym mówię... -szukając zrozumienia w oczach rozmówcy. Oczywiście na daremno - Powinienem dostać zaliczkę za muzykę i pewną wielką bitwę z flotą morską... -uśmiechając się w duszy przeanalizował swoje zdanie... Chcąc jednak wrócić do początku rozmowy...
Starszy i gruby zarządca gildi oddychał ciężko i charczał jak nieokrzesany warg. Patrząc na jego twarz, policzki, usta oraz pomarszczona broda rysowały obraz człowieka w wieku około 50 lat. Nie wyglądał on ani na zadowolonego ani na złego, lecz od mężczyzny biło dość nieprzyjemne zimno które otaczało jego kwaterę.
-Witaj, jestem Grimych, i zapewne wiesz z kim masz do czynienia - Mówiąc to osunął się z krzesła i ledwo co wstał podpierając się o biurko. Tej niezwykle wyczerpującej czynności towarzyszyły dźwięki skrzypiącej podłogi której drewno najwyraźniej uginało się z lekka pod ciężarem grubasa. -No dobra młody, ile by ci tu dać... - mówił podchodząc do ogromnej szafy i otwierając ją rzekł - Hm... Dam ci 40 sztuk złota, więcej nie dostaniesz. Może być? Z tego co wiem niezły żołnierz jesteś, może będę miał dla ciebie prace od czasu do czasu ale to się zobaczy - rzekł podchodząc i wręczając Parysowi małą sakwę.
Parys podrzucił zręcznie parę razy mieszek złota patrząc bystro na otyłego grubianina.
-Jeden z najlepszych w tym fachu... -pysznił się Parsifal.
-Kiedy tylko będę w mieście wpadnę tutaj. Chętnie wykonam jakieś zadanie, czyli jestem do dyspozycji. Cofnął się parę kroków i kłaniając się lekko oddalił z lekkim uśmiechem w stronę wyjścia pozdrawiając niektórych z kupców i tamtejszych najemników. Szedł teraz dumnie...
-Cza tu obleać... -jak mówił pan Losmer ze sklepu z rybami...
Teraz jedyną drogą do życia była droga do Tawerny, w końcu miał tam spotkać swoich kompanów. Musiał iść do Telding. Tylko co im powiedzieć...
Zarządca Grimych od niechcenia "zaszczycił" swoim zainteresowanie i widokiem swojej krzywej, wykrzywionej grymasem gęby przybysza. Oparła łokcie o blat i składając dłonie w "piramidkę" zaczął mówić:
- Zakaz handlem węglem, żelazem, stalą i miedzią? To Ty tutaj pracujesz i tego nie wierz? Jak tutaj się w ogóle dostałeś? Coraz to większych tumaków przyjmują w szeregi...
- No dobra! Handel wyżej wymienionymi towarami został ograniczony przez samą Cesarzową, niech Jej imię sławią sami niebianie. Obracać tymi dobrami mogą tylko i wyłącznie kupcy zrzeszeni wewnątrz Gildii Kupców. Pozostałych obejmuje ścisły i bezwzględny zakaz. Cesarzowa, niech panuje zawrze i na wieki, obawia się, zresztą słusznie, że te towary mogą dostać się w ręce buntowników, jebał ich pies, dlatego Wprowadziła owy zakaz.
- Teraz jakaś robota dla Ciebie. Hmmm... - zarządca wstał i podszedł do jakiegoś biurka wertując jego zawartość. Zatrzymał się na jakieś kartce i przeczytawszy ją wrócił na swoje krzesło.
- Jest fucha. W sam raz dla takiego bezmózgiego zawadiaki jak Ty. Gildia pożyczyła pewnemu farmerowi 30 sztuk złota. Trzeba je odebrać wraz z odsetkami. Razem to wyjdzie 45 sztuk złota. Bierzesz to?
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Parsifal uśmiechnął się serdecznie i miłym wzrokiem spojrzał na niemiły dość obraz.
-Oczywiście że biorę tą fuchę, ruszam od samego świtu! Czy mógłby Pan powiedzieć o tym coś więcej?
Elf wysłuchał rozmowy z uwagą i przeanalizował wszystkie fakty. Teraz udał się do pokoju swojego przyjaciela kupca. Ten jednak był na dalekiej wyprawie, więc mógł spokojnie sobie poczekać do rana. Był to skromny, nie za duży pokój. Można by rzec że nawet przytulny. W oknach wisiały czerwono-żółte zasłony. A w rogu stał jakiś kredens ze starymi papierami kupca... Co jego to niech zostanie prywatne. Elf położył tam swoją zbroję i ekwipunek. Kładąc się potem zmęczony piciem do łóżka.
*
Z samego świtu gdy przez okno wpadły jaskrawe promienie słońca zerwał się z łóżka jedząc trochę swojego prowiantu by nabrać sił. Zaczął się rozciągać i zaczął "poranną toaletę". Musiał zachować kondycję. Więc poćwiczył parę minut. Ubrał się następnie w swoje ubranie i zbroję. Wyszedł z Gildii będąc jednym z niewielu tutaj obecnych. Wcześniacy poszli rozkładać swoje kramy. Inni jeszcze spali bądź byli na innych obowiązkach kupieckich. Wprowadzano akurat jakiegoś pobitego kupca. Podobno były jakieś zamieszki na rynku. Potem to się sprawdzi... Teraz wychodząc na świeże powietrze rozciągnął się i podśpiewując lekko zagrał porywającą melodię ciągnąc po 3 struny. Brzmiało to bardzo miło, brzdękało że hej! Teraz spoglądając w niebo próbował ułożyć do melodii piosenkę... Nazwał ją "Czarny Świt".
Całą noc!
Od pięknego zachodu słońca!
Poczuj jego moc...
...
Do Czarnego Świtu wznoszę modły swe!
Czy coś znowu przyśni mi się!
Kiedy Czarny Świt znika znów za kaskadą chmur!
Całe niebo leje jakby,
Miało pełno dziur!
Teraz po wszystkie czarty diabły!
Przeklinam ten dzień!
Kiedy zniknie cudowny ten...
Od Czarnego Świtu zaczynający się nowy dzień!
Czarny Świt jednak kolorami błyska,
Niebo, Las, kolor ogniska!
Wszędzie jednak szare skały jeszcze są!
Czy umiesz rozróżnić kto jest kto?
Kto jest kto, czy umiesz rozróżnić...
Kto jest kim?
Zebrał oklaski przechodzącego przechodnia... Miał mały powód do dumy. Wszedł znowu do Gildii chwilę czekając jeszcze na świeżym powietrzu. Szczerze od małego czasu żyło mu się lepiej. Czy był wolny? Czy był wolny od Celthariona? Czy to to go trapiło przez taki długi czas? Cóż, to już koniec! Na jakiś czas odszedł, ale wróci. Teraz Parys na prawdę nie chciał by Opiekun wracał. Obiecana moc przejawiła się tylko na początku. Teraz jej nie ma... To był błąd. Musi odnaleźć pamiętnik Galahada. Musi!
Wchodząc do budynku zastał już większy tłok. Zrobiło się cieplej i w paru miejscach widział już paru przyjaciół. Jak zwykle paru znanych mu kupców oraz Thamos i jego ludzie. Thamos? Kto to?
Był to dowódca pewnej grupy najemników, mawiano że są jedni z najlepszych w swoim fachu. Znano ich w wielu Gildiach Kupieckich i Najemniczych. Sam Thamos był surowym i ostrym, dobrze zbudowanym człowiekiem. Oczy miał koloru brązowego, a wyraz twarzy pokazywał wielki trud w życiu. Musiał coś przejść... Jego "oddział" składał się z niewiadomej liczby osób. Jednak zazwyczaj w tej Gildii pokazywał się często. Zazwyczaj w obecności paru, mniej od dziesięciu piechurów bądź łuczników. Czasami widywać można było z nim magów. Brali dużo kasy, ale wiadomo za co! Potrafili dużo i dużo zrobili. Dla Cesarzowej, dla Gildii Kupców w Eredanie, dla Krasnoludów oraz dla samych buntowników. Teraz Thamos skarcił go wzrokiem za wpatrywanie się, jednak po chwili uśmiechnął się widząc w Parysie najemnika, podobnego do siebie przyjaciela. Z tym samym wyrazem twarzy. O bólu w życiu i stracie bliskich. A może nie widział w nim rywala i niegodnego uwagi i tego skarcenia? Co myślą o nim ludzie w około? Może jest tu niepotrzebny? Nie, to tylko uprzedzenia. A poza tym, wcale nie interesowała go opinia innych. Uśmiechnął się jednak do Thamosa i ruszył do jednego z biurek administracji.
-Przepraszam, mógłbym zając chwilę - zagadując do siedzącej osoby - Jestem Parsifal Almagro. Jestem długo tutaj służącym doświadczonym najemnikiem. Chciałbym zapytać czy mógłbym dostać tutaj stały pokój i wynagrodzenie co jakiś okres czasu za ciągłą pracę? Oraz interesuje mnie czy nie organizują się jakieś grupy najemników jako drużyny co miało ostatnio miejsce. Słyszałem że więcej zarabiają... - próbując zawiązać jakąś sensowną rozmowę zmarszczył lekko czoło w geście zamyślenia. Po chwili poprawiając pas z mieczem spojrzał na daną osobę. Po udzieleniu informacji i ewentualnym przydzieleniu pokoju założy kaptur i wyjdzie na zewnątrz.
Parys ścisnął w ręku papiery. Wśród nich znajdowała się mapa niewielkiego fragmentu obszaru wokół miasta z naszkicowaną droga do gospodarstwa. "Facet nazywa Farkon i zarządca całkiem sporym kawałkiem ziemi." - myślał Parys - " 2 hektary pszenicy, hektar ziemniaków, 2 obory, 2 kurniki, 50 kur, 13 krów, 24 świnie, spichlerz i dworek. Cóż, albo nie płaci bo nie ma kasy, albo nie płaci bo myśli że mu się upiecze, albo jakoś zabezpieczył się przed ewentualnym ściągnięciem długu. Zalega dwa tygodnie ze spłatą i aż takie odsetki mu naliczyli? Najwyraźniej brał pożyczkę bez poręczycieli, formalności i innego takiego gówna"
***
W okienku siedziała jakaś kobieta. Jej uroda była... "średnia". Lecz na pewno gdyby lepiej o siebie dbała, to możliwe, że wyglądałaby całkiem pociągająco. Miała na sobie wielokrotnie prane giezło i błękitna suknie. Wyglądała na typową urzędnice. Chłodna, kalkująca, patrząca na wszystko logicznie i nie dająca się łatwo zagiąć.
- Jako najemnik wolny pracuje Pan na zlecenie i tylko po jego wykonaniu zarabia Pan pieniądze. Stali najemnicy zarabiają pensję cotygodniową plus premie za poszczególne zadania, lecz muszą być codziennie na usługach Gildii, jeśli nie są już przydzieleni do jakiegoś zadania. Z tego co po Panu widzę, to pewnie nie uśmiecha się Panu wstawanie codziennie rano i przebywanie w Gildii lub na misjach. Co do grup najemników, to organizują się one samodzielnie. Oczywiście trzeba za ich usługi zapłacić więcej, bo przecież wynajmuje się więcej najemników, ale później zarobione pieniądze członkowie takiej drużyny muszą podzielić między sobą.
- W czymś jeszcze mogę pomóc?
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
-Nie, dziękuję. Ewentualnie za jakiś czas zgłoszę się znowu do administracji - powiedział z nieukrywanym uśmiechem Parsifal. Po chwili znowu wyszedł na świeże powietrze i po brukowanej drodze szedł spoglądając przez chwilę na plany. Mijały go masy ludzi lepiej ubranych, jak na Nowe Miasto przystało. W końcu przy bramie widząc ostatnie wspaniałe kamienice wyszedł spokojnie przez bramę w kierunku Gospodarstwa.
Przenoszę się do Gospodarstwa, tam też piszę dalszą część tego posta.
-Witam, pragnę poinformować że niejaki Farkon, zaprzecza pożyczki. Chroni się w forcie w którym jest parunastu najemników dobrze uzbrojonych. Ma palisadę i fosę. Na murze stoją łucznicy - łapią oddech - próbowałem wieloma sposobami, jednak mi się nie udało. Dobrze chroniony, nerwowy gospodarz wyrzucił mnie siłą z jego majątku. Ma bogaty dworek i urodziwy sad wraz z gospodarstwem. Potrzebuję większej siły by tam wpaść, bądź pomocnika który by szybko załatwił sprawę. Farkon na pewno... - coś ukrywa... nie, nie powie tak - nie da się łatwo zwieść.
Grimych słuchał wywodu Parysa ze złośliwym uśmieszkiem na ustach.
- Wiedziałem, że tacy jak Ty potrafią spieprzyć każde zadanie. Zaiste nawet kasy odebrać nie potrafisz.
Zarządca jednak szybko się opanował i stał się poważny,
- W porządku, skoro tak się prawy mają, wyślę drużynę najemników, a wraz z nimi doświadczonego poborcę i urzędnika. Zobaczymy jak to się skończy. Możesz odejśc, nie mam na razie nic do roboty dla Ciebie.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
-Rozumiem - robiąc grymas powiedział Parsifal - a tak z ciekawości to kiedy ruszają??
Gdy elf uzyska odpowiedź poczeka gdzieś przed budynkiem na towarzyszy. Wydawało mu się że ominie go jakaś potyczka. Kiedy "oddział" wyruszy, Parys uda się za nimi w dużym odstępie. Gdy jednak wejdą do lasu zmniejszy dystans. Gdy znajdą się na farmie Farkona będzie trzymał się parę kroków za nimi, dużo przed bramą zatrzyma się i oprze na jakimś kamieniu boć pieńku udając że je - oczywiście będzie jadł na prawdę. Gdy coś będzie się dziać niepozytywnego, elf ruszy do boju próbując zestrzelić wartowników na murach. Gdy jednak brama się otworzy dogoni oddział i powie najemnikom że znowu do Pana Farkona.
- Powiedziałem! Nie ma żadnej roboty dla Ciebie teraz tutaj. - Z naciskiem syknął zarządca. - A ciekwość to pierwszy stopień do piekła! Jesteś tylko najemnikiem, nie musisz wiedzieć wszystkiego - uśmiechnął się Grimych.
Parys zauważył, że z Gildii wychodzi wiele grup najemników, najwyraźniej jest bardzo spory ruch. Dwie grupy z nich składem przypominały to co mówił zarządca, czyli drużyna nejmników plus poborca i urzędnik.
Czyli wiesz, że drużyna wyruszy i zauważyłeś dwie kompanie pokrywające się z opisem zarządcy. Możesz sobie to olać i robić co innego, albo możesz podażać za którąś z grup, ale masz 50% sznas na to, że trafisz na tą, która idzie w stronę majątku ziemskiego Farkona.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Parsifal wyszedł przed budynek widząc dwie grupy najemników i owego rządcę. Lecz który zmierza w kierunku Gospodarstwa Farkona? Elf szukał w swojej psychice jakiegoś bodźca który by mu podpowiedział jaki oddział tam zmierza.
Otworzył szeroko oczy i w głowie zaczęło mu szumieć. Zaczął widzieć kolorystyczne aury przedmiotów, ludzi, budynków.
Po chwili usiadł na ławce i czekał aż któraś grupa pójdzie w stronę bramy od której jest najbliżej do jego celu.
Pójdzie za nią.
Parsifal zdająć się na los podążył za jadną grupą najemników.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Parys wszedł do Administracji i podszedł do jakiegoś urzędnika mówiąc smutnym głosem...
-Cóż, wyjeżdżam z Akilli na długi czas, być może na zawsze... - dodał.
-Chciałbym więc wypisać się z Gildii jako najemnik. Ponieważ już nie będę miał szans nim być... - powiedział oczekując odpowiedzi i myśląc czy było coś jeszcze oprócz Gildii, ale raczej nie.
Zarządca ze złośliwym uśmiechem obserwował zbliżającego się Parysa. Wyglądał tak tylko wtedy, gdy miał dostać do ręki jakąś kasę.
- O patrzcie kogo tu mamy. Przyszła koza do woza. Co? zabrakło pieniążków?
Wysłuchawszy to co powiedział Parys, kontynuował.
- Aaa, takie buty. No ale widzisz, twoja heca z Farkonem czy jak mu tam przysporzyła nam wielu problemów. Musieliśmy zapłacić dodatkowo grupie najętych najemników i załagodzić sprawę z Farkonem. Wszystko to nas kosztowało 75 sztuk złota.
- Masz dwa dni na oddanie tej kwoty, inaczej będziesz miał spore kłopoty. Nawet nie próbuj uciekać, znajdziemy Cię.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach