[Vanilla]

Przy monumentalnej bramie z żelaza stoi czterech. dobrze uzbrojonych strażników. Nie wyglądają na zadowolonych, jednak nie można powiedzieć że nie są czujni. Mają przy sobie długie i ostre, a zarazem eleganckie halabardy oraz krótkie miecze przytroczone do pasa. Sama brama od najazdu Hereka została umocniona, dzięki czemu potencjalny agresor jest skazany na długie męczenie się z wejściem, lub po prostu porażkę.

[REKLAMA]

[Matiddd]

Między ciemnymi uliczkami, z dala od latarni, przekradał się Nord wraz z Anette. W pewnym momencie, niedaleko samej bramy, oboje stanęli przy uliczce prowadzącej do głównej drogi. Nord, lekko wychylając się zza winkla, obserwował strażników. Kogo mógł tam posłać, by go najzwyczajniej nie olali....myśląc nad odpowiednią osobą, wpadł na szalony plan.

Odwrócił się tylko do dziewczynki i szepnął jej cicho do ucha:
- Zaraz wracam, zostań tu - po czym wychynął na ulicę. Miał naciągnięty kaptur na swoją głowę, toteż nie bał się rozpoznania. Wiedząc, że musi wywołać strach w strażnikach, aby bez dyskusji przyjęli list, odsłonił lekko rękojeść swej ogromnej broni, którą nosił na plecach. Tak, widok ten musiał być przerażający - ponad dwumetrowy kolos chroniony kolczugą i uzbrojony w ogromną maczugę... - pomyślał sobie Nord i uśmiechnął się w duchu. Kochał to uczucie, czując w powietrzu namacalny strach innych ludzi...wpajało go to w stan ekstazy, w najwyższe upojenie.

Gdy był już blisko, zauważył nerwowe ruchy strażników. Stanął jakiś metr przed nimi, pokazując się im w całej swojej okazałości. Postanowił pozwolić sobie na chwilkę milczenia, aby wprawić strażników w stan niepewności.

[Vanilla]

Pierwszy stażnik niemrawo zwrócił się do postawnego Torsteina.
-Jak mogę pomóc?

[Matiddd]

- Jak możesz pomóc....Dobre pytanie. Najlepiej, jak zaniesiecie ten oto list - w tym momencie Nord wyciągnął zza płaszcza list i wyciągnął rękę przed siebie - to przesyłka dla Waszego księgowego. Nowo powołanej sekcji. To tyle. Przekażcie to najlepiej jak najszybciej... - powiedział Nord, po czym rzucając list do rąk strażnika odszedł do mroku, jak nocna mara...

[Vanilla]

Strażnik wziął list i skierował się do swoich towarzyszy. Krzyknął do drugiego i przekazał mu list, po czym wrócił na stanowisko. Jeden ze strażników odbiegł z listem. Zadowolony Nord zniknął za zaułkiem.

[Matiddd]

Nord, gdy już zniknął z pola widzenia strażników, poszedł po dziewczynkę.
- Załatwione. Chodź, udamy się teraz do wyznaczonego miejsca -stwierdził, po czym ruszyli do dzielnicy biedaków. Czując, że jest coraz zimniej, Nord ściągnął swój płaszcz i dał go dziewczynce, aby się ogrzała.

[Argon]

Argon po wizycie w zamku kierował sie w stronę Zakonu. Nagle zderzył się z jakimś barczystym typem w kapturze. Argon o mało co sie nie przewrócił.
- Op...przepraszam pana, zagapiłem... - typ nawet nie zwrócił na niego uwagi. Szedł przed siebie.

Zbliżając się do wrót Zakonu mężczyzna dostrzegł czterech strażników żywiołowo rozmawiających ze sobą. Zaniepokoiło go to, wiec postanowił zagadać:
- Witam panów. Jak tam warta? Coś ciekawego?

[zkajo]

Widząc mundur Argona strażnicy zasulatowali.
- Kapitanie! - krzyknął jeden.

[Argon]

Argon machnął ręką i mrugnął okiem. Z uśmiechem powiedział do wartowników:
- Dajcie spokój, bez tych śmiesznych ceremoniałów. Też jestem strażnikiem.
Mężczyzna przypatrzył się wojakom. Wyglądali na zaniepokojonych.
- Macie coś ważnego dla mnie? Czekam na pewien list...

[zkajo]

- List...? - przeciągnął strażnik - A no jakiś list jest kapitanie... ale... chyba nie do pana... a nam nie wolno... - mówił niepewnie, z lekkim strachem w oczach który objawiał się i w jego głosie.

[Argon]

Argon jednak miał dobre przeczucia, że coś jest nie tak w zachowaniu straży. Postanowił dowiedzieć się, o co chodzi.
- Ano, jak nie do mnie to szkoda...można wiedzieć do kogo? Widzę, że coś się stało. Możecie się wyżalić. Obiecuję dyskrecję.

[zkajo]

- Dla jednego z... księgowych kapitanie - ciągnął strażnik, nagle drugi żołnierz stanął przed swym kolegą i zwrócił się do Argona - To nie ten list nas straszy tylko... ten typ co go przyniusł. Barczysty gość, wyglądał na strasznie silnego i takiego... złego, bez żadnych oznak moralności... - mówił

[Argon]

Słuchając słów drugiego strażnika dopiero teraz Argon sobie uświadomił, że go przed chwilą mijał. Odruchowo odwrócił się za siebie.
- Zły powiadasz...bez moralności. To podejrzane, panowie. Co taka hołota miała by mieć coś wspólnego z księgowym Zakonu? Muszę poznać imię tego skryby.

[zkajo]

- Księgowego? - wtrącił trzeci - Nie, kolega źle mówi, to do kapłana Horacego, tak, to właśnie list do kapłana - mówił - A żeczywiście! Przepraszam kapitanie, nie wiem z kąd wziął mi się ten księgowy... A tego kapłana chyba w kaplicy szukać czy co...

[Argon]

Do kapłana...jest coraz ciekawiej. Nie mogę tego tak zostawić. - pomyślał Argon.
- Dobrze więc. Tak się składa, ze tam studiuję. Zajmę się tym osobiście i sam zaniosę mu ten list. Proszę mi go dać...
Tutaj kapitan wyciągnął do strażników otwartą prawą rękę.

Tak BTW, to Horacy to nadawca a nie odbiorca. List ma otrzymać " księgowy nowo powołanej sekcji zakonu". Tylko tyle o nim wiadomo.