Nie wiem, ty zamach próbujesz wyprowadzić?
Bestia była tak szybka, że nawet zweihander oraz siła Galahada nie mogła dosięgnąć biało-szarego futra. Istota wykonała jeden zwinny skok, i już znajdowała się na polu...
Sarton:
Sarton zawył tak głośno i donośnie jak tylko mógł. Ryk nie przypominał raczej wilczego, lecz można było w nim usłyszeć jakieś wilko-podobne nuty. Bestie natychmiast zareagowały, i ruszyły w kierunku drzewa powolnym krokiem. Najwidoczniej było to wystarczająco dużo by sprowokować tę dziką bandę. Wilkołak szedł teraz na czterech łapach, i człapał powoli w stronę drzewa. Jego pysk wyglądał jeszcze groźniej niż poprzednio, i dopiero teraz mężczyzna zaczął widzieć te ostre i białe kły.
Sarton napiął łuk po czym przygotował się do strzału. Bestia była w zasięgu może 20 metrów od drzewa, i nawet pod osłoną nocy nie trudno było ją zidentyfikować. Strzała była już gotowa, cięciwa napięta, a bestia zaczęła wyć do księżyca unosząc całe swe ciało w górę. Sarton wypuścił strzałę która powędrowała prosto w wilkołaka, i o dziwo była w miarę celna, pomiomo znikomych umiejętności łuczniczych mężczyzny. Pocisk trafił w prawe udo wilkołaka. Srebrna krew rozprysnęła w okolicy zadanej rany, a sama strzała przebiła kończynę na wylot. Wilkołak natychmiastowo wyciągnął strzałę z przebitego uda po czym uniusł ją i zawył tak głośno jak tylko się dało...
*O cholera powinien się zwijać z bólu*- pomyślał po czym przerażony szybko wyjął następną strzale tego samego rodzaju i napiął ją na cięciwie. Jeśli stwór jeszcze wył to Sarton oddał strzale w kierunku jego tułowia. Jeśli jednak znów podchodził do człowieka to on celował w pysk.
-I co żeś po sobie zostawił Lykaonie... Czy to to co myślę... Nie to nie to... A jak to coś innego... Może odkryłem nowy gatunek... Czy też to ten stwór... Byle tylko ojciec nie miał racji w swych księgach...
Galahad stał w tym samym miejscu, obrócił się tylko w stronę zwierza... Teraz chciał mu się przypatrzeć i zidentyfikować (Jeśli się da) tegoż stwora. Szukał także innych osobników oraz kałuży... Las szumiał tysiącem odgłosem niczym tańcząc. Elf powoli stąpał ku polanie, lecz nie wszedł na nią... Pod ręką mając nóż miał więcej odwagi. Wszyscy przełknęli ślinę i czekali by wyzwolić swą siłę i wpompować ją w elfa przy starcie Białego Kruka...
-Cisza przed burzą... Koleżko...
-Tak... cisza przed burzą... Dużo osób się jej boi, chociaż nie wiedzą jaką potęgę ma w naszym świecie... - powtórzył Gabriel.
Kolejna strzała powędrowała ku monstrum. Bestia nie ruszała się, lecz pocisk nie był wystarczająco celny by zrobić jej wiele krzywdy. Strzała musnęła tylko prawy lewy bok tułowia pół wilka, odrywając przy okazji kawałek skóry. Bestia wpadła w jeszcze większy szał, i teraz biegła wraz z watachą w kiernku drzewa...
Nie bój się, gwarantuje że na drzewo doskoczy
Zandalor:
Chodzi ci o zwykłą kałużę?
Galahad przypatrzył się dziwacznej bestii. Białe futro, pysk wilka, i chodziła na dwóch łapach. Wszystko wskazywało na to że elf ma przed sobą wilkołaka. Wody w lesie nie było, nawet małej kałurzy. Po ostatnich suchych dniach, cały wczorajszy deszcz został już dawno wciągnięty przez spragnione korzenie i rośliny. Nagle, Galahad spostrzegł mały ślad srebrnej krwi na ziemi. Kucnął, i w tym samym momencie poczuł ogromny ból dochodzący z pleców. Próbował się obrucić lecz nie mógł. Galahad wiedział już że ma na swoich plecach wilka...
Galahad zrobił grymas bólu... Teraz już wiedział że jest to wilkołak... (Znaczy mam wilka na plecach a wilkołak przede mną??). Wcześniej myślał że to Pasterz Wilków, lecz gdy obaczył wilka... Od razu domyślił się że... Ma "Przesrane"... Jak to w slangach mówią dzieci z Telding. (Slang-Elf pomyślał sobie że tak nazwie rzeczy które są metaforą, nazwy własne dla rzeczy posiadających inną... Np. Pablo... Stary Burek). Elf próbował chwycić lewą ręką nóż i wbić go na ślepo w tył, następnie, gdy udało mu się na chwile odsunąć wilka-na chwilę uwolnić, to wstał jak najszybciej umiał, by wilk go nie dopadł w pozycji leżącej czy też "kucającej". Wtedy jego szanse byłyby małe... Gdyby tylko byłaby tu kałuża... Od razu byłoby łatwiej. Galahad więc próbował nożem ugodzić zwierza na ślepo, by na chwilę się uwolnić, potem szybko wstał wyciągając miecz i przybrał bojową pozę jak wcześniej. Kątem oka rozglądając się i za siebie, oraz szukając suchej trawy (Nie na łące-Bardziej pocieszy mnie ta w lesie jak jest). Wojownik wychowywał się na wsi, trochę znał las... W dzieciństwie rankami chodził na grzyby, często z chłopakami z sąsiedztwa. Nie raz spotykał wilki... Pomyślał że wejdzie na drzewo, chociaż wilkołak może to zrobić szybciej... Ale jedyne co go może teraz uratować to woda... Nie w jakiś oczywisty sposób że po prostu poleje nią wilkołaka i go zabije... Ale jednak... Musiał teraz walczyć ostrożnie, lecz bojowo jak wilk. Drze koza łozę, wilk zaś drze kozę. Ja zaś tą kozą być nie mogę... Przynajmniej nie chcę być... Czym byś wilka nie karmił, zawsze na las spogląda, chociaż ma lepsze wygody... Jednak no zawsze do lasu... Biegnie wilk młody... Zew natury mówią, że tak być powinno... Jednak by z wilkiem się mocować, wilkiem być winno.
Ostatnio zmieniony przez Altaris 2009-07-07, 11:58, w całości zmieniany 1 raz
Sarton [Usunięty]
Wysłany: 2009-07-07, 10:18
Lol ja miałem łuk w rękach raz oddałem z 10 strzałów i strzelam tak jak moja postać
-Kurwa - powiedział sam do siebie i szybko wyjął następną strzałę półksiężycową. Już po chwili strzała była naciągnięta i wycelowana w potwora. Sarton wystrzelił celując w tułów wilkołak był daleko ponieważ jeśli będzie pod nim człowiek nie będzie miał dogodnej pozycji strzeleckiej
Jest na tobie wilk, nie wilkołak. Wilkokłaczek bawi się teraz z Sartorem w berka... gryzzzionego
Zanim elf zdołał wyciągnąć nóż, wilk zaczął dobierać mu się do gardła. Bestia była naprwadę zdziczała i wściekła, nie wspominając już o sile zwierzęcia. Nie był to zwykły wilk, raczej przywódca watachy czy ktoś silniejszy i znacznie większy od całej reszty. Galahad zasłonił szyję swą ręką. Na nieszczęście elfa, bestia wykorzystała sytuację i zaczęła szarpać jego ramię. Zęby wbiły się do ciała które zaczęło krwawić. Elf poczuł potworny ból dochodzący z jego prawego nadgarstka. Ledwo co powstrzymał się od wrzasku, jako wiedział że to przyciągnęło by kolejne bestie. Ostatkiem możliwości zdesperowany długouchy cisnął pięściął w pysk besti, uwalniając tym samym swą poszarpaną dłoń...
Sarton
Z powodu dość bliskiej odległości strzała okazała się być dość celna. Pocisk trafił wilkołaka prosto w kończynę która służyła mu za rękę. Srebrna krew trysnęła, i kawałki mięsa poleciały na podłogę. Bestia zawyła z bólu lecz tym razem nie wyciągnęła strzały. Natychmiast wykonała jeden ogromny skok po czym wylądowała tuż pod gałęzią na której stał mężczyzna. Zanim ten się zorientował, wilkołak złapał go za nogę po czym cisnął na ziemię, samemu pozostając jednak na gałęzi. Sarton cisnął o podłogę niczym młot na kowadle, nie było to nic przyjemnego, szczególnie przez przejmujący ból który obejmował całe jego ciało. Przez około dwie sekundy ten nie mógł się poruszyć. Zwinął się lekko po czym spróbował wstać. Wilkołak już był na ziemi...
Narazie stado wilków cię nie ruszy, zostawili cię wilkołakowi lecz jesteś otoczony. Myśl, bo jesteś w bardzo kiepskiej sytuacji. Przy okazji, na ziemi rozsypało się kilka strzał, utraciłeś kilka z nich... Opisz mi od gałęzi do twojej następnej akcji. Rozbudowany post proszę.
Mam cię dzika suko! Elf zyskał otuchy gdy uwolnił rękę. Próbował wtedy drugą ręką chwycić za swój sztylet. I chciał ruchem w dół wbić sztylet w łeb wilka.
W jego myślach szukał planu dalszego działania... Lecz teraz musi się zająć szefuńciem. Pewnie to on kazał im tak wyć, skurczysyn... Czas na wyciszenie... Więc plan był taki... Próbuje zdrową ręką wbić w łeb wilka nóż (sztylet). Następnie, gdy to się uda... Galahad szybko wstanie, spróbuje chwycić oburącz Zweihandera, by spuścić go na szyje tego sierściucha. Galahad lubił zwierzęta, szczególnie psy, miał ich dużo w dzieciństwie. Strzegące terenu mieszkalnego, strzegące zwierząt poza farmą. Oraz jego ulubiony pies, Kora. Pies bardzo mądry, szybko biegał i umiał wygrać z wilkiem. Dość masywny, lecz zawsze posłuszny.
Spadając na ziemie myśli *o cholera*. Tuż po upadku syknął z bólu po czym wyjął miecz i niezdarnie lecz szybko rzucił się na stojącego wilkołaka po pchnięciu zrobi obrót i ponownie zaatakował po czym uniósł miecz i spróbował przepołowić istotę.
Zandalor:
Plan szedł zgodnie z planem. Elf uniusł sztylet, a bestia widząc że nic już nie poradzi, zawyła tak głośno jak tylko potrafiła. Ostrze przeszło przez mózg wilka, a ten drgając padł na ziemię; martwy. Galahad wiedział jednak co oznaczało wycie jego wroga. Zwołał on większą watachę...
Sarton:
Nagle z daleka słychać było donośne wycie które zostało bardzo szybko wyciszone. Wilkołak odwrócił się na chwilę, i w tym samym czasie mężczyzna spróbował oddać cios. Nie udało się jednak. Bestia szybko zorientowała się co się dzieje, po czym uniosła swą ogromną łapę i uderzyła Sartona w twarz. Krew polała się z policzka, a uderzenie zostawiło po sobie 5 rozciągających się na całej twarzy blizn po szponach wilkołaka. Sarton padł na ziemię nieprzytomny...
Kiedy jesteś nieprzytomny nie możesz nic robić. Napiszę kiedy wrócisz do akcji... Zandalor... twoja kolej
-Kurwa mać!
-Kurwa mać!
-Kurwa mać!
Wycie rozciągnęło się echem po lesie. Gęsta puszcza niby także wyjąc uświadomiła Galahadowi, że to był kiepski pomysł. Elf schował sztylet, wyjął swój miecz by nie zostać zaskoczonym i myślał... Myśl Galahadzie myśl... Elf szukał jakiegoś drzewa do wejścia, ale trochę dalej. Przy okazji szukał także suchego kawałka drewna lub jakiejś trawy zeschniętej. Jeśli ją znalazł zabrał ją ze sobą (:D). Wszystko działało na jego niekorzyść... Nie było wody, a jedynie ta trawa, mogła mu ocalić życie. Więc elf próbował znaleźć drzewo i wdrapać się na nie. Elf biegł ku danemu drzewu, w końcu na któreś musi dać się wejść. Gdy odganiał z ojcem wilki robili to z pomocą pochodni... Sam nie da sobie rady z całą watahą. Pójdą za wezwaniem przywódcy w ogień, co dopiero do elfa. Lecz biegnący elf nie był zwykłym elfem, był to jedyny członek Klanu Białego Kruka w Telding (aktualnie).
-Zawrzyj pakt! Szybko!
-Nie Galahadzie, popełnisz błąd! Spróbuj czegoś innego ale nie paktu..
-Oj zamknij się Gabriel. Galahadzie, wiesz że to najlepszy pomysł...
-Cicho! Ja tu myślę nad planem a wy mi tu jakieś konferencje urządzacie... A poza tym nie dawno przerwałem pakt i nie chcę do tego wracać!...
Wojownik poczuł znowu to dziwne uczucie w ciele...
-Noi wykrakaliście -syknął.
Jego oczy nie do końca stawały się przychylne paktowi. Jeszcze nie było wiadome, chociaż elf czuł że to nie ma znaczenia czy ma pakt na sobie czy nie. Mimo tego że on nie wiedział... Miało to ogromne różnice, a jego stróże nie mogli mu o tym powiedzieć. Elf co chwila widział przebłyski energii Marleyn. Znaki co chwila zasłaniały normalną widoczność i wszystko wokoło było zapisane w runach które mógł odczytać tylko on. Do jego uszu dochodziły inne znaki energii. Słyszał ostrzeżenia, równania i wyjaśnienia względem każdego dźwięku. Głuchy szum tylko czasem, zasłaniał dźwięk Marleyn. Moc którą czuć było w powietrzu... Aura elfa błyskawicznie się zmieniała, a dusza... A dusza jeszcze szybciej, chociaż na swój sposób powoli. Odkąd zabił pierwszego człowieka, stoi i walczy by pozostać sobą... Wiedząc że to nieuniknione. Chociaż chciałby żyć, żyć się nie da i on o tym wiedział. Czuł w powietrzu jakieś dziwne aury... Wydawało mu się że dochodzą go znaki dwóch ludzi... Ale chyba coś szwankowało bo był sam... Tak czy inaczej elf biegł, co mu teraz tylko zostało.
Galahad schował miecz i sięgnął ręką po wystającą ze ściółki kłodę. Była spróchniała, ale sucha. Gałąź pękła, gdy elf wchodził na pobliskie drzewo. Na szczęście został mu w ręce spory kawałek drewna wraz z porastającymi go suchymi grzybami.
Gdy Galahad znalazł się na szczycie, zauważył, że obok wilkołaka leży jakiś człowiek. Wyglądał na nieprzytomnego, ale żywego. Dlaczego wilkołak go nie atakuje.
Wilkołak, jakby czytając w myślach, pochylił się do barku leżącego mężczyzny i wgryzł się w niego warcząc wściekle. Po chwili oderwał zakrwawiony pysk, jednak nie rozerwał swej ofiary. O co może chodzić?
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Galahad powoli rozumiał... W jego żyłach zapulsowała moc. Przez całe jego ciało przeszedł impuls energii i na chwilę zamarł jak kamień. Lecz szybko się "budząc" próbował wygodnie się usadowić. Włożył kawałki suchego drewna w dwie strzały wkładając je w rękach by mieć pole manewru. Resztę drewna włożył do plecaka który powiesił tuż nad swoją głową. Wyciągnął jedną ze strzał i wbił w drzewo. Próbował szybko rozpalić magią drewno w strzale trzymając za koniec drugą ręką. Wpompowując w drewno swoją energię. Pełna moc ognia... Cząstki magii czuł w swoim ciele. Próbował chociaż trochę wpuścić w drewno by się zapaliło. Gdy się zapali elf drugą strzałę odpali już od palącej się i naciągnął ją na cięciwę. Próbował posłać ją w kierunku watahy, niczym znak na niebie. Strzałę zwiastującą narodzenie się feniksa (ognisty ptak z książek które czytał kiedyś) i przywołanie ducha ognia. I od razu po strzale niecelnie wystrzelił kolejną i schylił się lekko niczym w geście chowania i czekał czy ruszą na niego, czy też zdezorientowane będą czekać. Elf nie chciał się ujawniać. Chciał tylko by zdekoncentrować wilki, które zazwyczaj boją się ognia. Gdy strzały leciały przecinając powietrze Galahad widział smugi które zostawiały pociski. Setki znaków pozwalały mu podziwiać piękno przyrody. Wszystko powoli już rozumiał... Jego strażnicy mu to wyjaśniali. Sens życia i świata... Ten stwór miał jakąś dziwną aurę. Miał aurę człowieka... Wojownik przy okazji rozglądał się w okolice łąki. Czy nie ma nigdzie rzeki, jakiegoś wzniesienia... jaskini...
Galahad nie potrafił używać magii (przynajmniej nic o niej nie jest napisane w KP w zakładce "umiejętności"), dlatego użył hubki i krzesiwa. Szczęśliwie udało mu się rozpalić strzały szybko i cicho.
Strzały przecięły niebo. Wilkołak śledził je wzrokiem, lecz strzały nastąpiły zbyt szybko by zlokalizować ich źródło. Kilka wilków zjeżyło się i zaczęło ujadać. Zwierzęta powoli wyrywały się spod kontroli wilkołaka chcąc ugryźć leżącego na ziemi mężczyznę. Wilkołak warczał i ujadał na swoich mniejszych braci nie pozwalając na to. Doszło do szarpaniny. Wilkołak zabił dwa najbardziej spanikowane wilki rzucając jednym w drzewo, a drugiemu przegryzając szyję. To nie uspokajało wilków. Wilkołak widząc powolnie rosnący chaos warknął coś i ruszył wgłąb lasu, pozostałe wilki poszły za nim zostawiając człowieka samego.
Niebo powoli się rozjaśniało.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Elf zwątpił w pewną teorię. Obaj jego strażnicy ucieszyli się gdy Galahad znowu zawarł pakt i energia Marleyn wskazywała im drogę. Mefisto był rozczarowany tym że elf zszedł z drogi którą od tak dawna parę osób planowało. Wojownik zszedł z drogi do stania się Mrocznym Elfem i to zaniepokoiło strażnika ciemnej strony. Zaś Gabrielowi powróciły nadzieje... Wataha ruszyła w las. Zmysły bohatera przykuły swą uwagę na dwóch punktach. W miejscu sfory i człowieka. Człowiek chyba dochodził do siebie... Zaś aura tych owłosionych bydlaków była złowroga i pełna nienawiści... Nastała cisza przerywana warczeniem i tętnem biegnącej sfory. Znaki jednak wydawało się że przyspieszają. Nowe ciągi energii w powietrzu. Wojownik próbował się schować między gałęzie i liście. Zarzucił na siebie płaszcz i schował pod ramię plecak. Przygotował na wszelki wypadek miecz i próbował wtopić się w tło jak najbardziej. Oddychał jak najciszej. Przez sekundę elf znowu skamieniał. Wielki impuls przeszedł przez całe otoczenie w około. Czy coś się zbliża? Co to było? Tego jeszcze brakowało... Wybuch energii w świecie rzeczywistym...
-Co to było do... Stu biczy!
-Ty się ograniczasz z przekleństwami a tutaj by się przydały... Czujesz tą aurę? Mam złe przeczucia... Oj, złe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach