Młody nowicjusz dokładnie przeczytał tekst na zwoju. Potarł swój podbródek. To może nie być takie łatwe jak napisano...
- No nic Fenixie, trzeba w końcu spróbować...
Mówiąc to, człowiek wstał z krzesła. Porozglądał się po pomieszczeniu. Nie chciał niczego zniszczyć...W końcu rzuciło mu się w oczy otwarte okno...Stanął kilka stóp przed nim i wziął głęboki wddech...
Argon powoli składa ręce do modlitwy. Zamyka oczy. Próbuje się maksymalnie skupić na tym co robi. Wie, ze musi wyzwolić z siebie tylko i wyłącznie dobrą energię. W końcu, jakby w przebłysku piorunu widzi w myślach Ninę, spoglądającą na niego…jak zwykle uśmiechniętą…Obraz oddala się. Teraz mężczyzna widzi, jak dziewczyna tańczy na łące. To napawa Argona uczuciem szczęścia i miłości…tak bardzo chciałby to widzieć w rzeczywistości…Kapłan wie, że jest już gotowy, jego serce napełnione jest świętą mocą Angrogha. W myślach zaczyna wznosić modlitwę do swego boga...
- Mój panie Angroghu. Pociągnij moją duszę całkowicie do siebie, oderwij ją od wszystkiego, co ziemskie i stworzone, napełnij je twymi darami. Przyjdź, stwórco dobra, gdyż dusza moja jest niespokojna, dopóki ciebie w niej nie ma. Najłaskawszy z bogów tego świata, nie ustanę prosić, aż przyjdziesz. Nie przestanę przyzywać, dopóki nie stanę się innym. O mój zbawco, uświęć mnie. O duchu czystości, oczyść mnie. O duchu zbawienia, zapal moje serce wiarą!
Nagle otwiera oczy. I znów widzi znajome kształty swego pokoju, jednak niewyraźne, naznaczone różnymi kolorami, symbolizujące cząstki magii składające się na cały rzeczywisty świat. Poczuł, że wszystko wokół niego wyraźnie zwolniło, za oknem widział ptaki które wydawało się pływają w powietrzu...Jakież to piękne. Jego ruchy były jednak normalne. Po chwili rozpoznaje swój cel. Rozmyty, niewyraźny, jakby cień. Argon spojrzał na swoje ręce. Cały czas były złożone do modlitwy, jednak zauważył, ze przez palce przebija się jasna poświata. Z ciekawością, by ujrzeć co utworzyło się między palcami, Argon powoli odchyla od siebie obie ręce. Zaczyna dostrzegać miniaturowy dysk światła, który orbitował między dłońmi wokół własnej osi. Wiedział co ma z nim zrobić…
Kapłan poruszał obiema rękami wokół świetlistej kuli, wtłaczając doń coraz to większą energię płynącą z duszy. Po chwili zobaczył, że z każdym ruchem jego ręki, jego wytwór magiczny się powiększa, rośnie w oczach. Argon odczuwa lekkie mrowienie w opuszkach palców, czuje potęgę mocy gromadzącą się między dłońmi…
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Ostatnio zmieniony przez Argon 2009-05-16, 21:36, w całości zmieniany 2 razy
Z koniuszków palców młodego nowicjusza rozbłysnęła energia która powoli połączyła się w małą kulę. Kula ta świeciła intensywnym, niebieskim światłem, i wyglądała jakby miała macki które wyciągają przed siebie próbując coś złapać. Argon poczuł jednak lekkie osłabienie. Energia w kuli rosła, i była rozmiaru jajka...
Młody kapłan poczuł nagle silny ból w czole, jakby ogromny ból zatok. Jego moc musiała mieć inne ujście, za wolno ja wtłaczał do błękitnej kuli, która formował między palcami. Chociaż oczy stają się lekko zamglone, Argon nie zamierza teraz rezygnować. Nie teraz!
Sięga po moc, jaka nagromadziła się wokoło niego. Zdziwił się, jak jego skupienie przyciąga wiatry magii, nitki mocy światła. Spostrzegł otoczenie jako zgromadzenie wszelakiej maści mocy magicznej, wiatrów magii, pól nasyconych energią, które są przyciągane przez błękitne macki jego wytworu magicznego. Człowiek obraca wokół niej ręce, formując cały czas wtłaczaną energię w kulę.
Wszystko otaczające wokoło zbudowane było z delikatnych różnokolorowych wzorów, składających się z jasnych lub ciemnych pól. Znów popatrzył na swój wytwór, który z każdą chwilą się powiększał. Czuł, ze coraz szybciej traci siły, jednak kontynuował, po prostu musiał...
Znów zwrócił się do swego boga. Nie wiedział, czy mówi to na głos czy w myślach. W tym momencie wszystko się zlewało w jedno:
- Angroghu, mój boże, błagam dodaj mi sił! Wybacz mi moje winy i spraw abym umiał wykonać to, do czego mnie stworzyłeś!
Biedny Fenix, który siedział skulony w kącie, obserwował całe zajście ze strachem w oczach
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Argon poczuł ogromny upływ sił, chłopak ledwo co podtrzymywał się na nogach. Kula przybierała coraz większy rozmiar, teraz była mniej więcej wielkości ludzkiej głowy. Światło było coraz bardziej intensywne oraz promienie coraz dłuższe i jaśniejsze. Argon niemal kompletnie stracił swe siły. Modlitwa jakoś podtrzymywała go na duchu. Po chwili, ciało Argona odmówiło posłuszeństwa. Opadł na podłogę nieprzytomny.
************
Argon obudził się. Rozejrzał się do okoła i pierwsze co zobaczył to jego wilk który gapił mu się w twarz. Warknął cicho po czym kichnął swemu panu w twarz. Tyberiusz nie wiedział czy wilk zrobił to specjalnie, lecz miał takie wrażenie. Argon wstał, jego wzrok zawisł na ścianie. Na szarym kamieniu powstała mała, czarna wyrwa, wielkości nie większej niż spora misa. Kapitan zrozumiał że zaklęcie przyniosło jakiś efekt. Tyberiusz ponownie poczuł odpływ sił. Opadł na łóżko, i niemal natychmiast zasnął...
Powieki Argona powoli się otworzyły. Nie wiedział ile czasu spał, jednak za oknem robiło się już ciemno. Do jego uszu znów dobiegło mlaskanie. Mężczyzna oparł się łokciami i dostrzegł jak Fenix wcina swoja karmę. Zrezygnowany znów opał da łóżko.
Próbował przypomnieć sobie ostatnie chwile przed omdleniem. A jednak mi się udało...- powiedział z uśmiechem do siebie. Nowicjusz szybko wstał i przypatrzył się z uznaniem osmoleniu na ścianie. Ha, to cacko przypali kiedyś tyłki heretykom!
Nagle Argon przypomniał sobie, ze "nie tylko zabawą żyje człowiek". Ma również swoje zobowiązania wobec króla, i choć przyznaje, ze ciężko pogodzić obowiązki w Zakonie i Straży, taki styl życia mu pasuje. Chłopak szybko przebrał się w mundur i wziął swoje uzbrojenie, pozostawiając białą szatę na łóżku. Na stole pozostawił również:
- podniszczona lekka zbroja skórzana
- duży topór
Zostawił wilka w pokoju i wyszedł, kierując się ku bramom Zakonu...
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach