[Vanilla]

-W porządku, będziecie lecieć nad Crumbles, zbierzecie informacje o aktualnym rozłożeniu sił, ewentualnie jak natkniecie się na jakieś transporty to raportujcie.
Pilot lekko przekręcił stworzenie w lewo. Leciało ono teraz kilkanaście metrół nad ziemią, dość nisko. Pod nimi przemykały pola i drzewa. Póki co był to spokojny lot.
-Ciekawe kiedy wybuchnie wojna - zagaił żołnierz za elfem.
-Pewnie prędko - odrzekł pilot, kopiąc lekko wiwernę w bok.

[REKLAMA]

[Avenker]

Avenker z ciekawością rozglądał się dookoła.
- Mam nadzieję, że nie aż tak prędko. - powiedział elf. - Dopiero co jedna się skończyła.

[Vanilla]

Lecieli już tak kilkanaście minut. Krajobraz był dość monotonny, tylko od czasu do czasu widzieli jakąś chatkę. W oddali zaczynało już świtać, jednak magom nie przeszkadzała ciemność. W oddali zaczynali już widzieć mury Crumbles.
-Byłeś tu kiedyś, elfie? - zagaił drugi w kolejności.

[Avenker]

Elf ujrzał w oddali zarys murów.
- Byłem. - odparł elf. - Przed oblężeniem eskortowałem pewnego kupca do Crumbles. Co prawda miasta nie zwiedziłem, ale wystarczająco dobrze je widziałem, by zrobiło na mnie wrażenie. Gdy szedłem do Telding nie spodziewałem się, że tu, w górach, jest prawdziwe, regularne miasto.

[Vanilla]

-Zbliżamy się do Crumbles - stwierdził pilot - Wszyscy schylcie się, nie mogą nas zauważyc. Nad Crumbles lata sobie tylko dzika wiwerna.

Coraz bardziej zbliżali się do miasta. Mury były już dobrze widoczne.

[Avenker]

- Sie robi. - mruknął elf i schylił się nisko jednocześnie obserwując zbliżające się miasto. Domyślał się, że to nie będzie zwykły lot. Mocniej chwycił różdżkę i przygotował się na ewentualny atak. Nie wiadomo przecież co może czaić się w ciemnościach.

[Vanilla]

-Nikt nie strzela, chyba że wydam rozkaz - rzekł krótko pilot. Wiwerna wzleciała nieco wyżej - to zwykły zwiad.

Avenker dostrzegał już żołnierzy na murach. Ciemne umaszczenie potwora działało, póki co nie zauważyli jej. Szybowała dość cicho, jednak Avenker słyszał charakterystyczny świst powietrza, może dlatego że był wysoko i właśnie leciał...

[Avenker]

Ło kur*a! To łoni nawet umiom w myślach czytać...

Elf mruknął porozumiewawczo. Na chwilę elf oderwał wzrok od Crumbles i spojrzał za siebię. Potem powrócił do obserwowania mieszkańców górskiego miasta. Mimo zapewnień pilota miał złe przeczucia.
Dla mnie to zbieg okoliczności.

[Vanilla]

-Aktualizacja rozkazów, Mućka. Macie lecieć na A Pięć Dwa Cztery siatka B C, wylądujcie tam. Spotkacie się tam z naszą drużyną rekonesansową i przewieziecie paczkę. Na razie dalej badać Crumbles.
-Ekstra - stwierdził pilot - No, leć maleńka...

[Avenker]

Avenker w milczeniu przyglądał się murom Crumbles. Ciekawe, czy tam już wiedzią o końcu oblężenia, zastanowił się elf. Po chwili jednak domyślił się. Oderwał wzrok od maista i przyjrzał się ciemnemu niebu.

[Vanilla]

Niebo było czyste i jasne. Elf popatrzył się na Crumbles.
Zauważył posterunki i wieże obserwacyjne porozrzucane wszedzie po wyzszych punktach. Kazda z tych posterunków posiada ogromny róg. Samo Crumbles jest naprawdę dobrze obwarowane. Nie tylko kamienne mury, ale tez kolczasta 'palisada' blokuje do nich dostep. Metalowa brama itp. Droga do Crumbles jest wąska.
Popatrzył się bliżej. Łucznicy zapalali strzały. Pilot odezwał się do kryształu na ręce:
-Dowództwo, zostaliśmy odkryci! Uciekamy wyżej w niebo, operacja anulowania!
-Dobra, wstrzymać ogień - odrzekł załodze.
Po chwili nadeszła odpowiedź:
-Zrozumiano, Mućka. Wracajcie tak szybko jak to możliwe. Operacja odbioru paczki anulowania.
Dowódca wykonał bezpośredni zwrot. Wiwerna uniosła się w górę i zaczęła odlatywać z tego miejsca, zakosami.

[Avenker]

Avenker zaklnął pod nosem i uważnie przyjrzał się miastu. Miał nadzieję, że nie oberwą żadną strzałą. W razie czego elf pewniej chwycił różdżkę i przygotował ją do strzału.
- No to kicha. - mruknął do reszty załogi.

[Vanilla]

Wiwerna leciała szybko, a obok śmigały strzały. To cud że nie została nawet trafiona. Załoga z adrenaliną we krwi szybko oddalała się od Crumbles. To faktycznie był kawał fortecy. Po kilkudziesięciu minutach wylądowali bezpiecznie w Gildii.
-W porządku, idę zdać raport - odrzekł zmęczony pilot. Sam Avenker był także porządnie zmęczony, a wstawał już świt. Wyglądało na to że prześpi dzień. Niezbyt mu się to podobało.

[Avenker]

Ale nam się udało, pomyślał elf gdy wylądowali. Mag spojrzał na horyzont. Już wschodzi słońce. A był cholernie zmęczony. Wygląda na to, że będzie musiał przespać się w dzień. Lekko wzruszył ramionami i wolnym krokiem ruszył w stronę swoich kwater.

[Avenker]

Zgodnie z rozkazami wojskowego elfi mag stawił się w hangarach. Od razu rozpoczął szukać swojej drużyny. Ciekawe jaką teraz misję nam szykują.