Zapadał już wieczór, gdy mężczyzna szybkim krokiem skręcał właśnie w ponurą uliczkę w centrum. Na zewnątrz nie było żywej duszy, był tylko on i jego wilk. Ciche kroki człowieka odbijały się głośnym echem na ulicy. Gdzieniegdzie w oknach domów paliły się już świece, jednak ogólnie panowała tutaj ciemność...
Argon sam nie wiedział, gdzie i kogo ma dokładnie szukać. Informacje uzyskane od pazernego tawerniarza nie były dość jasne. Musiał jednak podjać to ryzyko. Ta cała sprawa z Inkwizycją były już jego osobistą sprawą, którą musiał rozwiązać.
Po kilkudziesięciu minutach chodzenia w te i wewte, Argon postanowił w końcu spocząć na wyleniałej już ławce. Zamierzał tutaj czekać do skutku...
Ostatnio zmieniony przez Argon 2009-04-15, 14:43, w całości zmieniany 1 raz
Godziny mijały, Argon był już wyczerpany, a jego wilk leżał tylko i ziewał od czasu do czasu. Po tych nudnych godzinach, w końcu działo się coś co zwróciło uwagę Argona. Uliczką szła osoba w szarym płaszczu, która zdawała się unikać światła. Osoba ta miała na sobie kaptur który zasłaniał jej całą twarz. Kuśtykała też dziwnie, szła rozglądając się na boki, jakby wyszukując niebezpieczeństwa. Postać kierowała się w kierunku pobliskiego budynku który wyglądał na mieszkalny...
Feniks okazał wyraźny niepokój gdy postać przeszła obok. Kapturnik skierował się do drzwi jednego z budynków. Wszedł po małych schodach, oraz otworzył drewniane drzwi, po czym wszedł do środka. Argon zauważył że drzwi te nie mają żadnej kłódki, nie dało się ich zamknąć...
Mężczyzna wstał i cicho podszedł do drzwi, przez które właśnie wszedł tajemniczy mężczyzna. Przystawił głowę do drzwi, w nadziei, że coś usłyszy. Jeśli jednak będzie cisza, zapuka.
Argon podszedł do drzwi i nastawił ucho. Ze środka dobiegł dźwięk rozmowy. Były to dwa głosy, jeden bardzo suchy, głos starca lub człowieka po 50, a drugi był głosem dość młodym i dźwięcznym. Konwersacja jednak była w języku którego Argon nie mógł zrozumieć. Jednak, kiedy tak nasłuchiwał, jego serce przepełniło się starchem, jako że głos starca wypowiedział imię: Argon
Męzczyzna poczuł, jak coś ciepłego rozlewa się po całym jego ciele. Gdzie jego źródło informacji, o którym mówił barman? Coraz więcej niewiadomych, coraz mniej odpowiedzi.
Zmęczony ciągłym czekaniem, postanowił działać. Odszedł od drzwi i obszedł cały budynek w poszukiwaniu jakiegoś okna. jeśli takowe znalazł, ostrożnie i powoli przysunął się do niego, aby zobaczyć co sie dzieje w środku. Osobiście, Argon miał nadzieję, ze ujrzy tam twarz poszukiwanego mężczyzny.
Argon rzeczywiście znalazł okno, tuż obok drzwi, po prawej stronie. Podciągnął się na parapecie, po czym zobaczył co się dzieje. Przez tą krótką chwilę, ujrzał twarz jednego z mężczyzn. Był to kapturnik, tyle że tym razem bez okrycia głowy. Pół jego twarzy było spalone, a jego oko białe i nieproporcjonalne. Drugi mężczyzna był odwrócony do Argona tyłem, lecz dało się poznać że był to jeden z rojalistów, i to wysoko połorzonych. Najprawdopodobniej członek rady miasta, jako że nosił charakterystyczne, złocone szaty. Argon nie słyszał jednak niczego.
- Mam to, po co tutaj przyszedłem...raz kozie śmierć. - powiedział do siebie człowiek i zeskoczył z parapetu. Szybkim krokiem podszedł do drzwi i zapukał trzy razy zamkniętą pięścią. W tym właśnie momencie Argon wyczuł, jakby rozmowy za drzwiami nagle ucichły. Serce biło mu teraz coraz głośniej, czuł że nie może przełknąć śliny.
Mężczyzna zacisnał mocniej rękę na klindze miecza, gotowy wyciągnąć go w kazdej chwili.
Drzwi otworzył czarny mężczyzna, uzbrojony po zęby. Musiał on być z dalekiego południa, ze względu na jego karnację. Człowiek był bardzo wysokiego wzrostu, oraz uzbrojony był w miecz, kuszę oraz zbroję łuskową. Argon wydedukował że jest tu albo do ochrony, albo na jakimś spotkani, gdyż nie często spotkać można kogoś kto nosi broń przez cały dzień w budynku dla przyjemnośći.
Przez chwilę dwaj mężczyźni stali w milczeniu. Argon nie mógł wydobyć z siebie głosu, gardo było za bardzo ściśnięte z nerwów. W końcu jednak, jakby oprzytomniały odchrząknoł i powiedział w stronę wojownika:
- Przepraszam że niepokoję, szukam pewnego mężczyzny,a dostałem informację że mogę go tutaj zastać...chcę porozmawiać.
- ...ponieważ powinniśmy porozmawiać - rzekł człowiek - jestem ze straży. Nazywam się Argon.
To ostatnie zdanie mężczyzna wypowiedział głośnie, tak aby wszyscy wewnątrz to usłyszeli. Argon wiedział, ze go znają. Może to być jedyny sposób na dopuszczenie go do Inkwizytora.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach