Słońce powoli szło ku wschodowi. Jasne promienie słońca muskały delikatnie dachy domów oraz okrycia stoisk. Z daleka słychać było bicie dzwonów z katedry, oraz niezwykły śpiew który chodził z którejś z uliczek nieopodal. W dali widać było białe sztandary, oraz setki ciał uzbrojonych po zęby które maszerowały w stronę rynku, a pochodziły z klasztoru białego płomienia. Śpiewowi towarzyszyły bębny które tworzyły regularny dźwięk przypominający marsz wojenny.
Armia ta zbliżała się do rynku, a prowadził ją kapłan ubrany w białą, długą szatę. Niósł laskę z płomiennym okiem – znakiem Angrogha. Same wojsko nie było ogromne, liczyło na oko może 200 mężów, lecz była to elita armii zakonu. Kiedy dotarli wreszcie do rynku, błyskawicznie usunęli stąd handlarzy oraz ustawili się w kwadrat, otaczając cały główny plac. Kiedy tylko mieszczanie zobaczyli te wszystkie oddziały, większość poszła jak najszybciej do domu, lecz niektórzy, nie mogący powstrzymać ciekawości postanowili pozostać i przyglądać się całemu wydarzeniu…
Argon wraz ze swoim wikiem przegladali towary na straganach. Nie majac nic lepszego do roboty człowiek próbował sie dowiedzieć czegos więcej o tej tajemniczej zbiórce armii. Zagadał więc do jednego z jegomosci, który najwyraźniej nie zamierzał opuscić rynku:
- Witam waćpana. Wie pan moze za czym ci mężni wojacy tu idą? Dawno w mieście nie zawitałem...
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
-Mężni? Toć to chołota, pazerna chłota bez serc! Co tutaj robisz to sie wać pan zaraz dowiesz, patrzaj tylko...- powiedział mężczyzna pakując przy okazji swoje rzeczy.
Zza rogu widniały wysokie na kilka metrów drabiny, oraz nadjeżdżały wozy pełne siana. 'Eskorta' wozu składała się z mężczyzn ubranych w białe szaty, trzymających pochodznie oraz laski z płonącym okiem. Kiedy całe 'towarzystwo' było już gotowe, siano rozstawiono na placu w kupkach oraz obłożono drewnem. Do środka każdego stosu przyczepiono drabinę...
-Palić będo...- powiedział mężczyzna -Heretyków niby, a to niewinne dziewuchy i starcy so, i dziateczki też...
Na twarzy człowieka ukazało się zdziwienie.
- Jakze to? Niewinne niewiasty skazano na śmierć? Bez sądu? Toż to barbarzynstwo jak u orków. Któż wydał ten straszliwy wyrok?
Argon wiedział, że spalenie żywcem jest najgorszą śmiercią. Widział na własne oczy zwłoki rodziców, spalonych na popiół w jego własnym domu.
-Inkwizycja, a któż! Te durnie w białych szatach albo co tu jest... Bez sądu, a jak, co im po sądzie? Oni sądu nie znaju...- powiedział, po czym dalej przyglądał się tym co poczynała inkwizycja. Kiedy już wszyscy 'winni' zostali wepchnięci do środka, kapłani rozpoczęli przygotowanie do rytułału. Kilku z 'heretyków' trzymali ręce, oraz klękneli modląc się do Denagogha, prosząc go o łaskę. Sposród nich była młoda dziewczyna, może 20 letnia, oraz młode dziecko obok niej. Podszedł do niej jeden z kapłanów po czym szarpał za rękaw próbując odciągnąć od reszty. Kiedy już mu się to udało, po tym jak porządnie uderzył ją w twarz, udał się z nią w kierunku pobliskiej stajni.
Kiedy Argon oglądał tę scenę, nawet nie zauważył kiedy pierwszy nieszczęśnik trafił na stos. Do drapiny przypięto aż czterech ludzi, troje mężczyzn, oraz dziewczynę. Wszyscy trzej byli już starszyzną, lecz 'kobieta' wyglądała na zaledwie 12 lat.
Kapłan podszedł z pochodnią po czym powiedział:
-W imię Angrogha, za herezję przeciwko królowi, naszemu kościołowi, oraz za wyznanie Beliara, skazuje was na śmierć...- mówiąc to, rzucił pochodnię w stos. W przeciągu kilku chwil, cały stos zajął się ogniem, a drabina także stanęła w płomieniach...
Argon nie mógł uwierzyc w to co widział. Chciał zapobiec tej niewinnej rzezi. Nie mógł znieść tego, ze nikt nie buntuje się przeciwko takiej tyranii kapłanów. Zdecydował się coś z tym zrobić. Już miał podejsć do kapłana, który wydał wyrok, gdy dostrzegł kontem oka młodą dziewczynę, ciągnietą przez innego zakonnika. Wiedział, że na pewno nie idzie do niego na spowiedź... Jednak musiał też zapobiec temu ludobójstwu za wszelka cenę...
Człowiek szybkim krokiem podszedł do kapłana który własnie czytał coś z grubej księgi półszeptem, w stronę skazanców.
- Ekhm, przepraszam łaskawy panie... - powiedział to, po czym zaczekał aż ten zwróci na niego uwagę. Następnie kontynuował, patrząc ciagle na odchodzącego kapłana do stajni.
- Czy nad tymi wzystkimi obywatelami miał miejsce sprawiedliwy osąd? Czy macie na to wszystko zgodę naszego króla? Jakie dowody macie na ich herezje?
Kiedy Argon wypowiadał te słowa, zauważył rycerza w czarnej zbroi na brązowym koniu, który właśnie zbliżał się w stronę jego i kapłana. Kiedy mężczyzna zaczął wypowiadać słowa do kapłana, rycerz wtrącił się i powiedział w stronę duchownego:
-A więc, czy ci ludzie mieli sprawiedliwy osąd?
-Tak mieli, o królu.
-A czymże zasługują sobie na śmierć? - zapytał jeździec
-Grzeszą przeciwko Angroghowi, oraz plują ne jego imię, oraz wyznają Beliara - powiedział kapłan z płomieniami w oczach które wydawały się razić wszystkich do okoła
-A więc, zasługują na śmierć - rzekł -Niech i tak będzie - powiedział
-O tak panie...
Człowiek słysząc te słowa zmienił kierunek na stajnię. Wiedział, że ze zgoda króla mogą robić co m sie żywnie podoba. Nie mógł nic zrobić. Poprzez tłum dostrzegł tylko dziewczynę która właśnie wchodziła do stajni. przyspieszył kroku, by ich nie gubić. gdy był juz przy stajni nie wchodził, tylko nasłuchiwał odgłosów z wewnątrz by ustalić co robią.
Ze stajni dobiegał właśnie odgłos szarpaniny, oraz dziewczęcego krzyku. Nagle Argon usłyszał rwanie się jakiegoś materiału, musiały to być łachy dziewczyny. Nic dziwnego że kapłan rzucił się właśnie na nią. Piękny wyraz twarzy, długie brązowe włosy, oraz zgrabna, chuda figura - to był prawdziwy kąsek jakich mało w tym mieście.
-Zanim udasz się na oczyszczenie, musisz być naga, oczyścić się ze wszystkiego, włącznie z ubrania - mówił kapłan ochoczo, i więcej krzyków dobiegło ze stajni...
- No nie, dość tego zboczenia zawodowego! - Krzyknał argon i szybko wtargnał przez wrota stajni. Wilk wbiegł pierwszy i stanał tuż obok leżacej pary z wyszczerzonymi kłami. Zaraz za nim wszedł Argon, zaciskając pięści powiedział:
- Dość tego szaleństwa! Doigrałes sie klecho! Bierz go mały!
Wilk natychmiast zaczął szarpać mnicha, odciagając go od dziewczyny, która coraz głosniej piszczała. Jednak wilk nie dawał sobie rady z opasłym klerykiem, więc argo własnoręcznie odciagnał go od niewiasty. W zdenerwowaniu popchnał go na ziemie i zaczął okładać z całej siły pięściami w podbrzusze i części intymne, które z powodu braku jakiegokolwiek ubrania bardziej odczuwały ciosy.
Kiedy duchowny padł na ziemię, pięść Argona powędrowała ku jego gentaliom. Po chwili kleryk zwijał się z bólu wrzeszcząc ile wlezie. Argon bardzo szybko uciszył go jednym celnym uderzeniem w twarz. Po chwili mężczyzna zdał sobie sprawę, że cios ten uciszy kleryka nazawsze. Kiedy tylko grubas przestał się ruszać, Argon zauważył że kapłan ma nabitą głowę na gwóźdź który wystawał właśnie z jednej z desek o które kleryk nieźle rąbnął podczas ciosu. Dziewczyna cofnęła się w strachu i zapiszczała, drżąc z przerażenia. Nagle Argon przypomniał sobie że zabicie osoby duchownej w Telding jest karane śmiercią. Bardzo szybko myśl ta ocuciła mężczyznę. Feniks podszedł do dziewczyny i polizał ją po nagim udzie, lecz ta cofała się w strachu.
Ej, ale z tym lizaniem to chodzi mi jak robią psy na pocieszenie xD Udo to może nie najlepsze miejsce ale... xD
- O kurwa... - wymajaczył Argon patrząc na nieruchomego zakonnika.
- Pięknie, kurwa, pięknie. Kolejny trup do kolekcji! Dzieki!
Człowiek z całej siły kopnął kleche w twarz. Wtedy dopiero dostzregł wystraszoną dziewczyne. Podszedł do niej powoli i powiedział półszeptem:
- Nie bój się, juz po wszystkim...ale musimy stąd jak najszybciej uciekać, bo obydwoje skończymy na stosie, a ja nie lubię nieszcześliwych zakończeń.
Mężczyzna uśmiechnął się do dziewczyny, wstał, podał jej szaty i wyciagnał do niej rękę.
- No chodź, spadajmy z tąd...Fenix! przestać ją ciagle lizać! Ekhm, przepraszam cię, długo był sam.
Dziewczyna przyglądała się mężczyźnie, nie była pewna czy ma mu ufać czy nie. Wiedziała że ją ocalił, lecz być może i on chciał ją wykorzystać tuż za rogiem. Uciekała jednak od tej myśli, słuchała tego co jej powiedział, inaczej oboja skończą na stosie...
-Dobrze, chodźmy - powiedziała łapiąc rękę Argona i wstając z podłogi. Jej suknia była podarta, a we włosach miała trochę siana -Musimy uciekać, zanim straż tu przybędzie - powiedziała - Jak wydostaniemy się z rynku? Ci fanatycy są wszędzie... i mają moją małą siostrę!
Argon wiedział, ze jej siostry nie da sie juz uratować. jednak gdyby jej to powiedział nie poszła by z nim. Musiał też cos wymyślić ze strażą...
- Nie bój się. Twoja siostra jest bezpieczna. Czeka przy wejsciu na rynek. przysłała mnie tu, bym cię również ocalił...
Argon dostrzegł teraz ubranie kleryka, które lezało obok, nie splamione jescze jego krwia.
- Hmm, chyba mam pewnien pomysł...
Człowiek od razu zaczął się rozbierać, nie zważajac a dziewczynę. Podał jej swoje rzeczy zawinięte w sukno. Gdy zdjął zbroje szybko nałożył habit mnicha, poprawił fryzurę i powiedział:
- Jak wyglądam? Miejmy nadzieję,że sie uda...Ty Fenixie biegnij szybko przez tłum żołnierzy. Zrób trochę zamieszania.
Wilk natychmiast wybiegł ze stajni i zaczął ujadać.
Kilka chwil później Argon wyszedł ze stajni, wraz z dziewczyną i zaczęli iść wolnym krokiem w kierunku bramy rynku.
Argon szybko przebrał się w szatę po czym ruszył z dziewczyną do bram. Fenix wybiegł ze stajni, po czym zaczął gonić za psem który stał po środku stoiska z warzywami. Pies gnał jak tylko mógł, a wilk za nim. Strażnicy przyglądali się całej pogoni, a kilku nawet rzuciło się w pogoń. W jednej chwili, jeden z koni wpadł w szał kiedy zobaczył psa oraz zaczął galopować przez plac, trącąc przy okazji jednego z wyżej położonych kapłanów wysokiej rady inkwizycji. Teraz plac był jednym wielkim zamieszaniem. Koń uderzył też w jedną z niepodpalonych jeszcze drabin, którza przewróciła się i przygniotła dwoje inkwizytorów.
Fenix uszedł szybko przez mur, kiedy 'heretycy' rzucili się do ucieczki. Podczas gdy Argon oraz dziewczyna byli już prawie przy bramie, ktoś krzyknął:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach