-Taaa... Bardzo ciekawa historia, panowie - burknął w stronę mówiącego. Od razu było wiadomo, że nie jest przyjaźnie nastawiony do nich. W tej chwili do nikogo nie był. Zaraz doszedł do wniosku, iż Dareth będzie chciał im jakoś pomóc, a Sonya go poprze. To zupełnie nie takie życie, jakie wybrał uciekając z domu. Nie miał zamiaru dokonywać heroicznych czynów, niczym z opowiastki podróżnika stacjonującego u niego w domu. Wolał żywot zawadiaki, płatnego mordercy i bandyty ściganego przez prawo. Byłoby to ciekawsze.
Następnie do głowy wpadła mu bardziej pozytywna myśl. Człek doszedł do wniosku, że zawsze można dojść taką drogą do wymienionych w karczmie pieniędzy i sławy. Za pomoc oddziałowi na pewno coś dostaną od zarządcy kapitana Erika. Wyjął miecz zza pasa i włożył do pochwy, po czym posłał zabijające spojrzenie w stronę bardziej zmęczonego zwiadowcy. Jak można być tak słabym? Jego kolega nie wyglądał na porządnego wojownika, ale przynajmniej nie okazywał zmęczenia tak bardzo.
-To jak możemy wam niby pomóc? - zapytał zgryźliwym tonem, patrząc na niebo
Ostatnio zmieniony przez Convectum 2008-12-01, 09:22, w całości zmieniany 2 razy
REKLAMA Master Tigress
Dołączyła: 14 Sie 2008 Posty: 493
Wysłany: 2008-11-30, 17:46
Ostatnio zmieniony przez Tygrysica 2008-12-01, 09:22, w całości zmieniany 2 razy
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Tygrysica Pełna KP
Pochwały: 7
Wiek: 32 Dołączyła: 14 Sie 2008 Posty: 493
Wysłany: 2008-11-30, 17:46
Orkowie! Pomyślała Sonya, spluwając. Plugawa rasa, jakaż doskonała jednak okazja, aby zapracować na miano prawdziwej einherjerki. Nie odzywała się, pozostawiając mówienie bardziej wygadanemu Aldeeranowi, zacisnęła jednak pięści na włóczni, czując pod palcami zagłębienie w miejscach, gdzie na jej włóczni znajdowały się ochronne runy.
Po chwili Aldeeran zauważył że ten 'słaby' zwiadowca poważnie krwawił z nogi. Musiał jednak być silny by móc biec. Po chwili wyprostował się jednak, i powiedział:
-Orkowie nas zaskoczyli. Nie mieliśmy jak uciec. Wynagrodzimy was! Zapewniam że kapitan zapłaci szczerym złotem! Widzicie, większość naszych ludzi żyje, są więzieni przez orków w środku lasu. Mam na imię Eliusz, a mój towarzysz to Reton. Udało nam się uciec od orków, i chcemy sprowadzić pomoc i ocalić nasz oddział...
Convectum [Usunięty]
Wysłany: 2008-11-30, 18:28
Tak, krwawiąca noga zmieniła kąt widzenia zwiadowcy. Teraz stał się dla Aldeerana raczej wytrzymałą osobą. To oznaczało, że Erik wybierał sobie nie słabych zwiadowców… Pewnie wojów też.
Orkowie mimo, że to silni, groźni i bezlitośni przeciwnicy, jednak urośli w jego oczach. "Legendarni zielonoskórzy. Kto by pomyślał, że przyjdzie taki zaszczyt, by coś takiego pokonać" - Tak, ten młodzian był pewny siebie jak mało kto… I to chyba była jego przodująca cecha.
-Zostali uwięzieni...- mruknął pod nosem, melodyjnym tonem. Wyglądało na to, że się zastanawia. Przyszło mu do głowy jedno pytanie, mówiące o tym czy warto się w to pakować - A... W jakiej ilości zaatakowali was ? - spytał z zupełnie normalnym nastawieniem - Nie, nie liczyłem na to, że ich policzyliście. Oczekuję odpowiedzi typu dużo-mało, około ilu. Aha, a ty - człek spojrzał na zwiadowcę z krwawiącą nogą, znów chciał przeszyć go wzrokiem - nie idziesz z nami. Najpierw medyk, a potem do gospody. Znamy bardzo ekskluzywną, tu w okolicy...
Ostatnio zmieniony przez Convectum 2008-12-01, 09:18, w całości zmieniany 1 raz
-Eliusz sprowadzi posiłki, o niego się nie martwice- powiedział Reton -Z tego co sądzę, orków było około 20, nie więcej. Mały oddział, ale wystarczający by nas rozbić. Było nas zaledwie o dziesięciu więcej. Mała kompania, nieśliśmy podatki do stolicy. To jak? Możemy na was liczyć?
Convectum [Usunięty]
Wysłany: 2008-11-30, 19:15
Aldeeran prychnął. Nie żeby nie miał do czegoś szacunku, po prostu z przyzwyczajenia to zrobił. Znów spojrzał na niebo, jakkolwiek nie zastanawiając się nad pogodą. Lubił patrzeć w tamtym kierunku, by szukać lepszego świata, niż ten plugawszy, na którym żyje. Westchnął, skrzyżował ręce, spojrzał na ziemię i porozsuwał kamienie na dalsze odległości od siebie stopą. To typowa, jego ulubiona postawa do zamyśleń.
-No tak, ja tu nie rządzę, ale jestem za. Na moją pomoc możecie liczyć. – Pora na urozmaicenia. Poczuł, że nie jest już ograniczany przez opiekunów i wszelkie prawo. Zdjął pochwę zamocowaną tradycyjnie, przywiązaną do pasa. Przyłożył ją pionowo do pleców i przywiązał sznurami po obydwu stronach skóry. „Tak będzie o wiele wygodniej” – pomyślał. Jego nauki nie dotyczyły jedynie sposobów walki i cięć, dogodne ułożenie „pojemnika” na oręż też ułatwia bitkę. Przypomniał większość swojego, póki co krótkiego, w jego mniemaniu, życia. Wiedział, iż teraz rozpoczyna nowe.
Naturalnie, zdobycie sumy pieniężnej, za którą mógłby kupić lepszą broń również decydowało o jego decyzji.
Ostatnio zmieniony przez Convectum 2008-12-01, 09:20, w całości zmieniany 1 raz
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Tygrysica Pełna KP
Pochwały: 7
Wiek: 32 Dołączyła: 14 Sie 2008 Posty: 493
Wysłany: 2008-11-30, 19:36
- Hail - odparła krótko wojowniczka, uderzając końcem włóczni o ziemię. - Thor sprzyja temu przedsięwzięciu, jestem z wami. - Wydaje mi się, że czas działa na naszą niekorzyść?
Convectum [Usunięty]
Wysłany: 2008-11-30, 20:46
-A owszem - odparł, zanim ktokolwiek wyraził swoje zdanie. Nie trzeba było przypominać sobie treści żadnych ksiąg, planów bitewnych czy rozmyślać - Wiadome jest, orkowie albo ubijają już członków waszego oddziału po kolei, bo nie zależy im na nich albo czekają na grupę, która przyjdzie z pomocą. Trzeba się spieszyć, ale bez pomocy nie damy rady z orkami. Wcale się nie wymądrzam, przedstawiam fakty. - ubezpieczył się na niewygodne pytania i twierdzenia - Bylebyś szybko załatwił wsparcie.
Ostatnio zmieniony przez Convectum 2008-12-01, 08:31, w całości zmieniany 2 razy
- Powinniśmy wysłać jakiegoś zwiadowce. - zaproponował Dareth. - Jeśli nie będzie żadnych chętnych, to ja mogę zakraść się do ich obozu. A i posiłki by się przydały. I czy gdzieś w pobliży jest jakiś oddział wojska, któy mógłby nam pomóc?
-Co do wojska, nie mam pojęcia. Być może pobliska milicja dojdzie do walki, albo i chłopi się dołączą. Będzie co grabić od orków, to mogę zapewnić. Sądzę, iż wojownicy będą lub są torturowani... Cholera, nie wiem. Co robić? Zwiadowca? Wysłać kogoś? Nie mam pojęcia. Wiem że najlepiej zaatakować w nocy. Orkowie mają obóz w lesie, pewnie upiją się do upadłego...
Convectum [Usunięty]
Wysłany: 2008-12-03, 17:35
-Mamy czas… - wspomniał ze spokojem w głosie. Przecież dopiero co wzeszło słońce i byli w karczmie – trzeba ustalić kto co zrobi. Sądzę, że zwiadowca to dobry pomysł. No więc, ktoś musi załatwić posiłki, nie możemy ryzykować na tyle, że milicja nagle się pojawi jak zobaczy bitkę w lesie. Ktoś idzie na przeszpiegi. Ktoś… Nie, reszta się może obijać. To już wiadome, iż ja należę do reszty. Ewentualnie przydałoby się znaleźć coś lepszego niż ten rupieć – tu Aldeeran wyjął swoją broń z pochwy i zaczął obracać rękojeść w ręce, by pokrótce zaprezentować oręż. Schował go po chwili i pozostawił innym głębsze planowanie odbicia wojowników. Tak, tu wynikł kolejny problem. Jest rano, obiekt uwolnienia jest torturowany albo zabijany, a oni mają czekać do wieczora?! – No dobrze, nie mamy czasu…
-Watpię by orkowie bawili się teraz, w porze dnia. Sądzę żę zostawią sobie mięso na wieczór, przy uczcie. Czyli kto pójdzie na zwiad? W sumę to mogę iść ja, a wy pomożecie załatwić wsparcie. Myślcie! Co robimy?
Convectum [Usunięty]
Wysłany: 2008-12-04, 20:12
-Jak możesz to idziesz, proste. Kiedy wyruszysz to zadecydujecie wy, bo się na tym znacie. To już zwiad z głowy. Ty – zwrócił się do Eliusza – idziesz po wsparcie, jak już było mówione. Ktoś idzie z tobą. O reszcie niech decyduje ktoś inny, nie zbyt lubuję się w obmyślaniu – burknął nieprzyjemnie. To by było „wsio” z jego strony. Teraz znów zaczął medytować nad swoim mieczem. Wprawdzie do jego użytku dojdzie pierwszy raz jego strony, ale ma on już swoje lata. Jest podręcznikowym przykładem korozji stali… „Niech zazna jeszcze jednej krwi i tak nie stać mnie na coś lepszego” doszedł do wniosku i zamknął temat. Czekając uparcie na odpowiedź ze strony towarzyszów, oparł się o najbliższe drzewo plecami.
-Niech jeden z was pójdzie ze mną. W wypadku jeśli zginę, to drugi przekaże informacje. Co wy na to? Nie mogę pozwolić moim przyjaciołom na śmierć! - powiedział zwiadowca, a jego oczy dziwnie błysnęły...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach