Ogromna brama która była zrobiona z mocnego drewna stała otwarta. Była ona szeroka na 10 metrów i chroniona od strony zewnętrznej przez dwóch rycerzy. Niewielu było wpuszczanych do środka. Tylko wysoką rangą mieszczanie i rycerze królestwa mogli wejść do środka.
Przez bramy biegli żołnierze i bezbronni mieszczanie w ogromnym pośpiechu. Elitarni gwardziści, z Herekiem na czele uformowali ścianę tarcz. Mieszczanie porozrzucali się po cytadeli. Do oddziału Hereka dołączało coraz więcej rycerzy, którzy gotowi byli stanąć w obronie swego kraju, swego ukochanego władcy. W szeregu byli przedstawiciele niemal każdej rasy. Ludzie, Elfy, Krasnolud, Niziołki, wszyscy zgromadzeni w jedym celu. Wszyscy stawią czoło napastnikowi. Będą ginąć oraz walczyć pod tym samym sztandarem...
-To tutaj bracia, stawimy czoło najeźdźcy. Cokolwiek się stanie! Czy bogowie przyniosą nam śmierć, czy może życie, jedno wiem na pewno, nie padniemy dopóki nie zabijemy przynajmniej tysiąca tych zielonoskórych morderców!
Bramy cytadeli stały otworem by wpuścić do nich pozostałych mieszkańców...
Jak będziecie już wszyscy (albo prawie wszyscy) w środku to rozpoczynamy jazdę Ostatni bastion xD
Jarema po paru minutach biegu zgięty w pół ciężko oddychał i podszedł do kapitana jednocześnie zaczynając ładować pistolet:
- Jakieś rozkazy? Gdzie się zbierać?
-Stań w lini żołnierzu! - odpowiedział kapitan, potem dodając -Niech Angrogh nad nami czuwa...
Jak jesteście to dajcie posta że się ustawiacie itp. Powiedzicie gdzie się ustawiacie. W sali są miejsca takie jak pilary za którymi można się ustawić. Tuż pod wejściem jest kilka stołów przez które trza przeskoczyć by wejść...
Do bramy podszedł lekko mówiąc zdenerwowany Uran i sprawdzając czy młot na plecach dobrze się trzyma, potem sprawdził czy naramienniki z kolcami są mocno przymocowane chwycił oburącz młot i sycząc:
- Samogonu nie zdążę zrobić i umrę trzeźwy?!
I zaczął powoli iść do pilarów za którymi miał zamiar się schować.
Jeden z żołnierzy słysząc co mówi mężczyzna powiedział:
-Przestań walić takie głupoty. Na co ci samogon kiedy czeka nas walka na śmierć i życie? Wątpię byśmy wyszli z tego cało... - zanim jednak ten zdążył coś dopowiedzieć, kapitan powiedział:
-Stul pysk i stój w lini! Bęzdiesz walczył dzielnie, to i przeżyjesz...
- Walka na trzeźwo - mruknął uran i zajął miejsce trzymając niecierpliwie młot.
husarz [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-05, 21:15
Aron podbiegł do bramy po czym ustawił się za ławami.
joker [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-07, 16:18
Syriusz podbiegł do oddziałów i ustawiając się w tylnym szeregu zaczął oczyszczać płyty z resztek mięsa i krwi.
zkajo możesz mi opisać jakie mają wymiary? a i drugą jak chomik będzie chciał to mu dam
Jedna płyka ma:
1,3m wysokości
0.56cm szerokości
Ostatnio zmieniony przez zkajo 2008-08-07, 16:42, w całości zmieniany 1 raz
Rudlis [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-08, 00:35
Przez Bramę Cytadeli wbiegł Krasnolud.
- Ahhhh...wreszcie ta piekielna Cytadela - mówił zdyszany. - Niech pierun trzaśnie tego co wymyślił te głupie odległości. Szedł w stronę wojów, którzy czekali na przybycie przeciwnika. Rozglądał się na około, widział młodych i starych, Elfów i Ludzi.
- O Kurca niech mnie pierun trzaśnie wszystkie rasy znów razem. - powiedział pod nosem.
był blisko szeregów wojaków. Słyszał jęki przerażenia oraz słowa otuchy dla innych.
Usłyszawszy warkot żołnierza mówiącego do mężczyzny nieco się zdziwił.
- Spokojnie Panie, przejdzie ci jak zobaczysz tych pierunów.
Podszedł do szeregów walczących. Ustawił się w pierwszej lini, zacisną młot.
- A dawajcie mnie tu jakiego pieruna! - rzekł uradowany Krasnolud.
Wyjął butelkę gorzały zaa pasa, przechylił ją do ust i uraczył się porządnym łykiem gorzały.
- Łahu! - krzyknął - Nie ma to jak gorzałka na rozgrzewkę. No to teraz brak tylko wroga. - stwierdził z żalem.
Sevilanios [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-08, 14:18
Elf prosto z murów przybiegł do cytadeli. Zajął pozycję koło jakiegoś żołnierza, przygotował łuk i nałożył strzałę na cięciwę. Czekał...
Imruf szybko wbiegl do cytadeli.Ustawił się w szeregu. W lewej dłoni trzymał puklerz, a w prawej dzierżył swój miecz.
_________________
Rudlis [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-08, 15:36
-Iiihaa! - wykrzyczał Imlin - w końcu coś się rusza.
Krasnolud wraz z resztą żołnierzy podążył na mury. Ustawił się w szeregu.
- Kruca fix! Jak mam niby widzieć przeciwnika! - lekko podirytowany sapnął.
Szukał jakiejś szczeliny w murze, przez którą mógłby coś zauważyć. Po paru chwilach znalazł na tyle dużą szczelinę by cokolwiek widzieć. To co ujrzał nie było zbyt miłe. Żyjące niegdyś miasto teraz wyglądało jak zbocze kamienistej góry.
- Na pieruna! Nieciekawie...
Imlin wyjął raz jeszcze gorzałę i łyknął. Odkrząkł i splunął.
- Kiedy zaczniemy bitkę?! - powtarzał.
Przez bramę cytadeli wdarły się orkowie. Łucznicy oddali celną salwę która powstrzymała pierwszą falę napastników. Orkowie nie mieli czasu by uchować się od strzał, gdyż byli zajęci przedzieraniem się przez ruiny i stoły... Wkrótce jednak dotarli do pierwszej lini obrońców...
Dajcie mi jakiś opis ataków itp. Każdy z was jest zaangażowany w walkę
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach