Podróżnicy dotarli do farmy. Z daleko uderzało jej bogactwo w silosach, szopach, stajniach, damach służby. W majątku nawet była niewielka kuźnia, karczma oraz wielki dom szlachecki. Z daleko wyglądało to w miarę nieźle, dopiero kiedy znaleźli się kilkaset metrów od farmy zauważyli, że budynki są podziurawione, w niektórych miejscach popalone lub rozebrane. W budynkach i na podwórzu szwendało się mnóstwo stworów. Od olbrzymich szczurów, po wilki, wielkie larwy, jaszczury dziki i wiele innych. Aby mieć dostęp do poszczególnych budynków, najpierw trzeba wyczyścić podwórze.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Galahad przykucnął i schował się za jakąś przeszkodę...
-Nosz kurwa... Jeszcze nam tego brakowało... Gotuj się do walki...
Elf popatrzył na zbiorowisko... Pełno, wszędzie pełno poczwar... Wyjął strzałę wymierzając nad ścierwa... Celował parę sekund, celując w zbiorowisko... Dwie strzały świsnęły w powietrzu i przecięło niebieskie niebo.
-Ruszamy od razu czy czekamy.
Sory pisałem na szybko bo myślałem że bro wraca (zabiera kompa na wejściu).
Wiem, wiem... ale cóż poradzę.
Strzały świsnęły w powietrzu. Jedna spadła obok jakiegoś przerośniętego jaszczura, a druga wbiła się w dupsko jakiegoś wilka. Wilk zawył przeraźliwie i zaczął uciekać w stronę silosów ze zbożem. Po drodze potrącił jakiegoś jaszczura chodzącego na dwóch tylnych łapach. Jaszczur złapał wypełnionym zębami pyskiem za kark wilka i po chwili pożarł go rozrywając go na strzępy. Po chwili do resztek zleciały się lisy, wrony i inni padlinożercy.
Coś jest tutaj nie tak. Dziki, wilki, jaszczury i inne stwory łaziły sobie po farmie nie zdając sobie jakby sprawy ze swojej obecności, dopóki któryś nie wpadnie na drugiego. Stwory były jakby w amoku.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Elf przypatrzył się dziwnemu zbiegowi okoliczności...
-Myślisz że ten... Jak mu tam Wertiri... Steruje nimi lub coś w tym stylu?? Wydaję mi się... Że one czegoś pilnują... Chodźmy dalej...
Galahad podążył trzymając łuk w ręce ku farmie... Nie chciał podchodzić za blisko, lecz podszedł na odległość dwudziestu metrów od potencjalnych przeciwników... Po drodze szukając kamienia lub czegoś podobnego...
Jeśli już doszedł, to wycelował teraz w jednego z przerośniętych jaszczurów... Starał się trafić strzałą w jaszczura, by sprawdzić jak zareagują stworzenia w około.
Elf strzelił. Strzała trafiła jaszczura w bok zagłębiając się do połowy. Nic nie zareagowało, oprócz jaszczura, który teraz szarżował w stronę elfa.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Elf lekko przykucnął, gotowy do odskoku. Szybko zmienił broń na Zweihander i przygotował do wyjęcia nóż. Poczuł znowu tą dziwną moc gdy go trzymał... Czekał aż jaszczur podejdzie troszkę bliżej. Chciał wtedy odskoczyć trzymając miecz w geście parującym, gdyby jaszczur chciał zaatakować. Jeśli będzie miał czyste dojście tnie potwora w kark.
Jaszczur nie zachowywał żadnej ostrożności, po prostu gnał na oślep. Elf uniknął szarży i stanąwszy bokiem do jaszczura przeciął mu kręgosłup na wysokości klatki piersiowej. Jaszczur zdechł w trybie natychmiastowym.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Elf odetchnął...
- Fart czy zbieg okoliczności -zaśmiał się lekko.
Galahad mieczem spróbował zrobić to co jego towarzysz wcześniej z tamtym robalem. Rozciął poczwarze brzuch, jelita, żołądek i następnie próbuje poucinać pazury i uważniej zęby jaszczura, chowając je do plecaka. Miał nadzieję że coś znajdzie lub przynajmniej zdobędzie kły i pazury.
Elf spojrzał w stronę zbiorowiska...
- Jak na rynku podczas corocznej wyprzedaży... Lub jak ktoś rzuci żarcie między stado hien...
Wojownik wyjął łuk, rozejrzał się po zbiorowisku... Odłożył łuk obok i wyjął 3 mandarynki z plecaka... No fakt już śmierdziały, ale granat łzawiący?? Elf chwycił wszystkie trzy w rękę i rzucił w obrzeża chmary by nie trafić nimi za wielu... Jak przynajmniej coś trafi. Po rzucie od razu wziął do ręki łuk i naciągnął strzałę...
Owoce rozpryskały się na dziedzińcu. Zwróciło to uwagę trzech olbrzymich szczurów, które teraz biegły w stronę elfa. Jeden z nich od razu zginął od wystrzelonej strzały Galahada, pozostała dwójka nadal biegła.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
-Trzech... Trzech przeciwników, cztery łapy, szybsze lecz... Taak...
Galahad jak to miał w naturze chciał zmienić broń... Lecz jego ręka nie ruszyła z miejsca. Wolał wycelować w jednego ze szczurów. Celnym strzałem oddanym w okolice głowy chciał powalić to zapchlone ścierwo. Napiął cięciwę z całej siły, by strzał nabrał mocy. Poczuł dziwną siłę w ręku naciągając łuk. Ten wygiął się lekko i był wycelowany w bakterioroznosciciela...
-Leć w przestrzeń niczym grom!
Elf gdy wystrzelił strzałę... Szybko zmienił broń na miecz odbiegając parę kroków i przyszykując się na atak... Rozstawił szeroko nogi, jedna z tyłu, jedna z przodu. Ostrzem skierowany w prawą stronę miecz, tkwił przy lewym barku i czekał na włączenie w czyn...
-Biały Kruk!! -krzyknął, słysząc podwójne echo...
Strzała śmignęła kilka centymetrów od potwora. Szybki szczur skoczył na elfa. Co prawda udało mu się skoczyć wprost na miecz, ponosząc śmierć na miejscu, jednak jego waga była wystarczająca aby Galahada powalić. Ten upadł na plecy. Ostatni szczur zbliżał się z prędkością, która nie wróżyła Galahadowi nic dobrego - nie zdąży się podnieść i ściąć mutanta.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Galahad próbował nogami odepchnąć wiszącego na mieczu szczura i wyciągnąć miecz, odpychając ścierwo obok. Widać że nie zdrowo jadło bydle... Jeszcze ten drugi...
Elf chwycił miecz leżąc i czekając aż bestia dojdzie. Spróbuje wielkim cięciem niczym żyto kosą ściąć szczura. Miał zamiar jednym dobrym świstem powalić przeciwnika.
-No Zweihanderze... Liczę na Twoją ostrość... Na Twoją klingę która nie raz mnie nie zawodziła, niczym powiew wiatru, łagodny szum lasu, głuchy brzęk i chaos uderzenia... -Ciągle ten Zweihander, chcę żeby teraz nazywał się Moreshin! -poprawiając.
-Cicho siedź! Galahad nazwie jak go chce! A poza tym powinien nazywać się Celtharion...
-Aha, i co jeszcze?
-Obydwaj...!
Przez głowę wojownika przemknęła setka myśli i sposobów z ciągiem dalszym wykonanej czynności... Jeśli spróbuje wstać, nie zdąży wykonać uderzenia ani uniku... Najlepiej chyba byłoby gdyby został w pozycji leżącej i spychając bydle z miecza kolejnym zamachem przeciął następne... Poczuł zapach krwi na który czuł małą chęć zabijania i niechęć do samego siebie z powodu że jest elfem. W jego oczach pojawił się czarny zarys... Czy to dobra droga którą wybrał? Po niej powinien kroczyć? Czy po prostu jest to rutynowa trudność życiowa... Wspomnienia... Uczucia z dawna... Młodość i spokojne życie... Nauka z ojcem, jadło matki... Wspólne chwile... Chaos i śmierć! Zamieszanie! Krew! Arghh! Nie! Nie!
W jego głowie i duszy na polu walki stał teraz Mefisto i Gabriel. Drugi broniąc się przed furią pierwszego nie ustępował. Cięcie za cięciem, unik za unikiem. Wymiana ciosów i wybuchy. Ślady magii i spierania się światła z mrokiem.
Przytłumiony głos jakby co chwila przerywany brzęczał mu w umyśle...
-Nie!... Stawaj... walki! ... możesz... poddać... i... walcz! ... na ... swojego... serca i duszy!
Który cały czas cichł coraz bardziej zagłuszany okrzykami furii:
-Śmierć! Chaos! Krew! Strach! Panika! Obrzydzenie! Wiara! ZŁO!! CHAOS!!! YAAAHHH!
Szczur skoczył na Galahada, zatapiając swoje kły w jego głowie. Elf poczuł dodatkowy przypływ energii i odrzucił szczura, który upadł na ziemię, a sekundę później broń zatopiła się w jego ciele. W głowie elfa pulsował ból, słaniał się na nogach. Jednak mógł chodzić, co powinno być już wystarczająco dziwne. Teraz priorytetem było znaleźć pomoc.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Elf próbował stanąć równo... Wpatrzył się w niebo szukając sensu istnienia...
-Po co w ogóle żyć, jaki cel jest w moim życiu... Czy w ogóle jakiś jest? Ale... Zawsze warto żyć by pozbawiać życia innych... Ashlean ma gursh''u... Adh na k'ar!!
Galahad chwycił miecz podpierając się, wpatrzył się bez uczuciowo w horyzont i podpierając się co chwila mieczem szedł w stronę miasta...
-Niech licho weźmie tego podróżnika... Sam sobie dam radę.
Elf czuł jak nadal coś w jego duszy się spiera... dwie strony ciemna i jasna... Dwa głosy... Jasny i ciepły... Oraz ciemny i zimny... Oba posiadały olbrzymią moc, która przepływała mu przez żyły zamieniając się w krew...
*
Czarny wojownik zaatakował z furią, jego ataki niczym grad strzał... Odpierane przez mężnego mnicha w białych szatach, nieugięty, lecz coraz bardziej zmęczony... A agresor coraz to silniejszy... Dwie moce spierały się ze sobą... O co? Tego nikt nie wiedział... Po co? Tego nie wie nikt... Oprócz jednej osoby, która czeka... Czeka kiedy usłyszy swe imię, wymawiane ludzkim językiem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach