- Zgoda, prowadź pan...
Argon ruszył za jegomościem. Przed wejściem jeszcze raz popatrzył na mordę ogra. Widać teraz wyraźnie było odcisk buta na jego nosie.
Weszliście do drewnianej, ciepłej chaty. Ognień był w kominku, a wszystko było ładnie wysprzątane.
-No dobrze panowie. Teraz powiedzcie mi dokładnie, co się stało i jak mogę wam pomóc...
- A więc zaczęło to się kiedy... - wojownik najdokładniej jak umiał opowiedział co mu i jego towarzyszowi się wydarzyło. - A gdy tu przybyliśmy ty walczyłeś z tym ogrem. Teraz już wszystko wiesz. I czy nam pomożesz?
-No dobrze... Czyli musimy udać się do klanu ognia. No dobrze...- powiedział po czym wstał od stołu i poszedł do swego kufra. Chwilę później wrócił z kilkoma brońmi... -Dobra, mam sztylety, miecze, topory i maczugi. Mam też jakieś łuki. Które bronie chcecie?
Sir Argon Schował miecz do pochwy u swego lewego biodra, łuk zarzucił na plecy razem z kołczanem. topór zaś postanowił trzymać w rękach.
- Eeee, "Elegard"? A cóż to za jakieś nowe diabelstwo? To jakieś miasto wroga? Oświeć nas, panie.
Dareth miecz do pochwy u swego lewego biodra, łuk zarzucił na plecy razem z kołczanem a sztylet kawałkiem rzemyka przywiązał sobie do lewego nadgarstka tak by wróg go nie widział ale, żeby łatwo mógł go wyciągnąc. Drugi sztylet schował do pochwy u prawego boku.
-Elegard jest to forteca mrocznych elfów. To w niej znajduje się jeden z kamieni. Sami nie damy rady. Nie macie pojęcia jakie bestie się tam kryją! Jednakże, możemy namówić pozostałe klany do wojny... lecz wątpie by to się udało...
- Spoko. Uda nam się. A jak nie to spróbujemy sami tam wejśc. Co to wkońcu dla nas, nie Argon? - powiedział Dareth uśmiechając się tępo do towarzysza.
Argon [Usunięty]
Wysłany: 2008-07-27, 21:45
- Taa... - mruknął człowiek do Daretha patrząc tylko na swój nowiuteńki i nie splamiony jeszcze krwią toporek.
- No! Prowadź pan do tej fortecy, co to jest niby nie do zdobycia. Znajdziem na nią sposób jakowyś. Ukryte przejście czy cuś...
Argon odwrócił się i stanął przy drzwiach.
- Jeśli w Waszmościu tyle odwagi co mięśni oczywiście. Bo widać, ze nie ciągnie tam Pana cosik. Taka straszna ta forteca?
- Mów dalej...Może nawet uda się Waszmościowi wzbudzić we mnie i moim towarzyszu strach. Wszakże nie ma nic bardziej strasznego od widoku Beliara, którego Pan zawżdy nie uwidział.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach