- Cholerne łańcuchy - powiedział Thart i zaczął wyszukiwać czegoś bardzo twardego i ostrego, jakiegoś kamienia i wyszukiwał najsłabszego miejsca w łańcuchach. A może by tak rozwalic to chlebem? < >
-Daj sobie spokój chłopcze...- powiedział mężczyzna ponownie. -Kiedyś byłem taki jak ty, próbowałem uciec. Próbowałem... Wszyscy próbowaliśmy. Stąd nikt nie wyszedł... a przynajmniej nikt żywy. Jeśli aż tak palisz się do ucieczki... To kopalnie to jedyne wyjście...
- Dzięki starcze - rzekł Thart bez nuty przyjaźni - więc widzimy się dzisiaj po raz ostatni bo mam zamiar dzisiaj zwiać - jednak Thart tylko tak mówił. Dodawał sobie otuchy, bo sam nie był pewien do końca tej ucieczki. Lecz musiał spróbować. Wolał zginąć niż tkwić tutaj przez lata i harować jak wół.
Argon [Usunięty]
Wysłany: 2008-04-13, 15:35
Tymczasem w jednym z kątów celi siedział starszy człowiek. Miał charyzmatyczną budowę ciała. Przez całe to zdarzenie nic nie mówił ani nie robił, nawet nie jadł. Wydawało się, że tylko obserwuje rozwój zdarzeń. W głębi duszy wyczekiwał, co przyniesie ranek...
PS: Przepraszam wszystkich za nieobecność...Jednak i tak za wiele nie straciłem, oprósz kawałka suchego chleba x)
Dareth spojrzał na swój chleb i odrzucił go w kąt. Potem powiedział do Tharta:
- Na razie nic nie zrobimy. Ja ide spac. Jutro wole byc wypoczęty jeśli mamy pracowac w kopalni i spróbowac ucieczki. - Po czym ułożył się wygodnie na ziemi (o ile łańcuchy pozwalają) i spróbował zasnąc.
W środku nocy obudziły was kolejne krzyki i szczęk łańcuchów. Przed wami stanęła wysoka, mroczna elfka z obstawą dwóch strażników. Popatrzyła na swoich nowo przybyłych jeńców i wskazała na Tharta mówiąc: -Taaak... Ten jest w sam raz! Podoba mi się. Poświęce go jako pierwszego za jakiś tydzień... kiedy tylko skończą mi się pozostali.- powiedziała uśmiechając się do elfa
Thart obrócił się powli do elfki. Jak zwykle zapłonęły mu oczy, które wyrażały pustkę i niechęć.
- Spadaj dziwko chcę się wyspać - mruknął do niej cicho, spodziewając się efektu - jeśli macie mnie poświęcić, to może dacie mi lepsze warunki, bym się lepiej poczuł? - zapytał zgryźliwie i jak najbardziej jadowicie. Nigdy nie umiał opanować języka, a w takiej chwili bluzganie i przekleństwa szły z zadziwiającą szybkością i sprawnością.
Kobieta zaśmiała się głośno. Jej śmiech był głęboki i dawał 'basowy' pogłos. -Możesz nazywać mnie jak chcesz kotku, już niedługo. Już niedługo...- powiedziała po czym wyszła.
W ostatniej chwili Thart krzyknął:
- Poczekaj drowie! - i elf zamachnął się rękoma - chcę z tobą pogadać, jeśli można - tu spojrzał na strażników - na osobności jak można. Thart zaczął się uspokajać i uczyć się pokory. Jeśli mieli uciec, musiał się zachowywać. Krzykiem nic nie zyska, lecz on często przynosi ulgę.
Gdy już odeszła mruknął do siebie mając plan w głowie:
- Nie mogę się wręcz doczekać - po czym splunął za nią i się położył. Nie bał się ranku, lecz wolał go nie doczekać. Myślał o ciężkiej robocie czekającej go i o coraz trudniejszym planie ucieczki.
Dareth patrzył na całe zajście z zaciekawieniem. Gdy elfka wyszła powiedział do Tharta:
- Nie martw się, nie pozwole ci uciec samemu. Spróbujemy szczęścia w kopalni. A jeśli to nie wyjdzie, to będzie o jedną osobe mniej, która będzie z nami uciekałą. - Dareth ułożył się wygodnie na ziemię i zasnął.
Rano do celi wkroczyło dziesięciu uzbrojonych po zęby elfów. -Ruszać się!- powiedział jeden i odkuł wasze kajdany. Wąskimi korytarzami idziecie do kopalni, jesteście eskortowani przez grupę wojowników. Jako więźniów jest was około 30.
Trafiacie do kopalni. Jest to sieć wąskich tuneli która wydaje się nieskończona. Ziemia podparta jest kruchymi belami z drewna. Dostajecie kilofy i elfy karzą wam wydobywać bryły żelaza. Teraz widzisz że jest was około pięćdziesięciu. Jesteście otoczeni przez mroczne elfy które uniemożliwiają wam ucieczkę...
- Jak dobrze, z pod łańcuchów pod kolof - mruknął Thart - jak mam być zabawką tej dziwki, to może by mnie nie męczyli - mruczał - no cóż, trzeba zacząć kopać. Thartowi nie chciało się grzebać w tym, dlatego też ukrył się w tłumie, udając, że pracuje. Tak naprawdę rozglądał się do okoła. Patrzył na ziemię, wypatrując czegoś potrzebnego. Wziął kilka kamieni lepiej naostrzonych i ostrych, a także kilka dodatkowych rzeczy jakie znalazł. (Powiedz czy coś mam). A nuż w ucieczce jakaś rzecz się przyda... albo zadźga nią drowkę?
Thart znalazł mały kawałek metalu. Był on ostry i wyglądało to na stare ostrze noża. Rozglądając się dookoła zauważyłeś że jedna z belek jest obluzowana, i jeśli by w nią uderzyć, ziemia zapadłaby się, stał przy niej elf plecami do belki (Twarzą do was).
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach