Salomon powoli, ledwo utrzymując równowagę parł do przodu. Szyny uginały się , trzeszczały. Z każdym krokiem były coraz niżej. Aż pękły.
Trzasnęły głośno i donośnie. Salomon błyskawicznie utracił oparcie i spadał bezwładnie w dół w towarzystwie uciekających z pola widzenia szyn.
Uderzenie w wydeptaną ziemię było nagłe i bolesne. Stracił przytomność.
Gdy się obudził, nie mógł znaleźć swojej pochodni, za to wyczuł ręką jedną z szyn. Oparł się na ręce i upadł twarzą w piasek. Ręka pulsowała okropnym, tępym bólem. Wymacał. Poczuł ciepłą ciecz i coś twardego wystającego z jego ręki. Bolało. Ta twarda rzecz też bolała i czuł ją. Poruszył nią z ciekawości, co spowodowało odruch wymiotny z bólu. Tak. Złamanie otwarte.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-07-01, 21:13
Cholera. Mógł się domyślić, że tak się to skończy. Mógł. Teraz było już za późno. Poza tym nawet o tym nie myślał. Ból tłumił wszystkie myśli i nie tylko myśli. Salomon czuł tylko i wyłącznie ból. Nic więcej. Gdyby nie ból, prawdopodobnie wpadłby w panikę.
Postarał się obrócić, by spojrzeć na rękę. Prawdopodobnie zwymiotował. Nie wiedział co zrobić. Gdyby kiedyś był na froncie. Gdyby kiedyś uczył się czegoś w tym zakresie. gdyby kiedyś rozmawiał z jakimś medykiem. Ale on na temat złamań otwartych nie wiedział nic. Nic poza tym, że może sobie rękę uciąć.
Wizja sztyletu przecinającego jego dłoń, jego własnymi siłami go przerosła. Zwymiotował. Nie wyobrażał sobie pokonania odruchów samozachowawczych.
Postanowił jednym szybkim ruchem wepchnąć kość na stare miejsce. Wiedział, że prawdopodobnie nic to nie da, jednak był w amoku, nie działał do końca racjonalnie.
Obrócił się i drugą ręką szybko postarał się wepchnąć kość w rękę. Potem pewnie znów zemdlał.
Salomon nie widział nic. Otaczały go pełne ciemności.
Tak jak się spodziewał. Wepchanie kości było złym pomysłem. Nic mu to nie dało, a jedynie przyprawił sobie ogromny ból. Zemdlał.
Znowu się obudził. Ból już zelżał. Czuł się jak naćpany. Organizm chroniąc się przed nadmiarem bólu aby nie oszaleć zaczął produkować fale endorfin, które tłumiły skutecznie ból. Znowu był świadomy i trzeźwy oaz otoczony przez ciemność.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-07-04, 00:24
Sytuacja nieco się poprawiała. Nie czuł bólu. To już coś. Przez chwilę myślał nawet, że nic się nie stało. Nic się nie wydarzyło...
Miał nadzieję, że to był tylko sen. Jednak widok kości wystającej z ręki utwierdzał, go w zupełnie odmiennym, gorszym przekonaniu. Zrobiło mu się znów trochę niedobrze, ale tylko trochę.
I ta wszech obecna krew. Szczerze mówiąc, Salomon rzadko widywał tyle własnej krwi.
Choć to dziwne, po pewnym czasie widok kości wystającej mu z ciała zaczął go fascynować. Problemem było tylko to, że nie wiedział tak na prawdę, co może teraz zrobić.
Ewentualnie, zawsze mógł pozbawić się kończyny, jednak niezbyt widział się w roli własnego chirurga polowego. Na razie o tym nie myślał...
Rozmyślał, za to, czy w ogóle istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji. Na dobrą sprawę nie wiedział gdzie jest i ile jeszcze paskudztw napadnie go po drodze. Nie zważając na drugą rękę starał się wymacać, któreś ze swoich cygar. Potem tylko krzesiwko, hubka. No byle jakoś je podpalić, tą jedną ręką (Właściwie, którą?). Po rozpaleniu cygara, wziął je do ust. Mocno się zaciągnął. Prawdę mówiąc, złoty strzał byłby jakimś wyjściem... Nie myślał jednak o tym, wziął cygaro, bo uznał, że w takiej sytuacji nie powinien być trzeźwy. Wrócił do myślenia nad swoją łapą.
Cięcie ręki pozostawało jedyną alternatywą. Jednak nadal miał (chyba) jedną, całą kość. Pomimo takiego odurzenia umysłu i tak odczułby niewyobrażalny ból. Nie wiedział czy da radę. Musiał najpierw zobaczyć czy jedna kość jest pęknięta czy dwie. Czy kość wystaje od strony ciała, czy od strony już brakującej części. Zaczął zastanawiać się nad tym problemem tak, jakby wcale go nie dotyczył. W gruncie rzeczy czuł, że śmierć nie jest złym wyjściem.
Gdzie te cholerne cygara? Gdzie są grzyby? Co do diabła. Organizm jak na zawołanie zaczął odczuwać głód. Głupia podświadomość. Do diabła ze złamaniem, gdzie są grzyby?
Głodny mózg przeszedł w tryb polowania. Ból się stępił, wzrok i słuch wyostrzył. Gdzie te cholerne używki?
Syk. Trzaśnięcie delikatnych, tytoniowych gałązek. Coś na skraju widzenia błysnęło. To żarzący się koniec cygara. Słyszał też jakieś piski, chrobotanie i skrzypiący odgłos tartych grzybów o zęby. O to huncwoty. Ktoś pali jego cygara i wpieprza jego grzyby.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-07-05, 16:29
Gorzej być nie mogło.
Agonię chciał spędzić z cygarem w ustach, a nie uganiając się za własnymi narkotykami!
Gorzej być nie mogło.
- Oddawaj moje fajki! - krzyknął, potem wymacał kamień i rzucił w kierunku złodzieja fajek. Potem spróbował wstać nie zważając na ranną rękę. Wziął sztylet i zaczął zbliżać się kierunku swoich cygar. Był gotów rzucić się bez namysłu.
- Staaary, załatwmy to po dobroci kopsnij mi cygaro, hubkę, krzesiwo, a ja Cię nie zabiję. Staaary, dobry biznes będzie, ty cały i ja szczęśliwy. To jak?
Zapewne nie usłyszał odpowiedzi. Dlatego zapewne rzucił się, by zasztyletować przestępcę.
Wybuch wściekłości Salomona obudził kanonadę pisków i wrzasków. Ktoś coś krzyknął, ktoś coś rozsypał, zakotłowało się. Salomon upadł na ziemie starając się objąć i rękę i resztki używek.
Syk zapalanej ściółki. Zapaliła się jedna z pochodni Salomona trzymana w rękach kogoś obcego.
Był to... szczur. Ubrany w łachmany, poskręcany złom i z cygarem Salomona w ustach. Zasyczał i zapiszczał po czym świszczącym głosem powiedział:
- Handel? - zapiszczał właściwie szczur.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-07-06, 10:07
Spróbował w stać ze wszystkich swoich sił. Był niemalże wściekły. Musiał wstać. Wstać i zaszlachtować tego podłego... Eeee... Szczura? Od kiedy to szczury gadają? Od kiedy to szczury kradną i palą narkotyki. Chwila, chwila. Ten szczur zaraz powinien doznać niebywałych halucynacji. Do tego powinien stępić się jego zmysł instynktu. Salomon mógłby to wykorzystać, ale był zbyt wściekły, by rozegrać to strategicznie.
- Pierdziel się. Oddawaj cygara. No... No chociaż jedno i będę miał Cię w dupie. - Przerwał na chwilę, po czym podjął dalej - Zobaczysz straszne rzeczy, straszne wizje, jakich Twój umysł nigdy nie zaznał. Jeśli nie podzielisz się ze mną cygarami. - Miał nadzieję, że sugestia podziała. Umysł na haju powinien być w pewnej mierze na to podatny. Chyba, że ten szczur nie pierwszy raz brał halucynki i wiedział o takich sztuczkach lub co gorsza był na nie uodporniony.
Pod nos Salomona poturlało się świeżo odpalone cygaro. Salomon wziął go do ust. Ambrozja. Pierwszy oddech i przyjemne ciepło i rozszerzenie się naczyń. Pobudzenie, Rozjaśnienie umysłu. Poezja.
Po zaspokojeniu pierwszego głodu wyjął cygaro z ust i wypluł piasek, który wsadził do gęby wraz z cygarem. Otrzepał cygaro i znowu umieścił w ustach. Umysł się rozjaśnił.
Skoro te istoty mówią o handlu, to może warto coś przehandlować na na przykład wyprowadzenie na powierzchnie, albo pomoc medyczną?
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Salomon z Dali/Salomon Wędrowiec Pełna KP
Dołączył: 03 Lut 2013 Posty: 89
Wysłany: 2013-07-08, 13:27
Dzieeeki staaary - orzekl Salomon. Szczury okazaly sie jednak w miare przyjazne. No przynajmniej ten jeden, do tego wciaz zyl, a to tez o czyms swiadczylo.
- Mozemy handlowac - rzucil po paru zaciagnieciach.
- Wziales moje cygara i grzybki. Moglbys mi w zamian pomoc z zaleczeniem reki. Te cygara to przedni towar, lepszych nie znajdziesz. - zrobil pauze - Jak mi pomozesz chetnie pochandluje z toba dalej. - powiedzial pozytywnie nastawiony wedrowiec.
- To jak, uklad pasuje?
//Czasowy brak mozliwosci pisania polskimi znakami
Najwyraźniej szczury nie rozumiały mowy ludzkiej, lecz widać ucieszyły się na możliwość handlu. Trochę to trwało, ale w końcu na migi udało się pokazać żądania Salomona. Na początku chcieli to zrobić bez znieczulenia, ale widok i krzyk Salomona wystraszył wszystkich. Szczury szybko skumały, że po prostu czuł ból.
***
Salomon obudził się. Znajdował się w kompletnych ciemnościach a on sam odczuwał ogromnego kaca. Suchość w ustach, szum w głowie, wirujący widnokrąg. Nie powinien przehandlowywać tego bosaka na spirytus. No, ale innego środka przeciwbólowego nie mieli...
Apropo bólu.
Nie czuł go. To znaczy, czuł, ale nie w ręce. Była... Naprawiona. Była upaćkana w jakiś grzybach, odchodach (o kurde) i usztywniona w pordzewiałych szynach. Normalnie każdy felczer natychmiastowo zwymiotowałby i potępił to dziwną masę w miejscu dawnego złamania. Ale na szczęście nie było tutaj żadnego felczera. Tylko ciemność i wszechobecne piski.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach