Kiedy miasto ogarniała ciemność i zaszło słońce, u bram klasztoru pojawił się król Herek wraz ze swymi ludźmi, którzy razem liczyli około 300. Wszyscy nieśli płonące pochodnie.
Z szeregów wystąpił jeździec na białym koniu, trzymający w ręku pergamin. Był on ubrany jak szlachcic, miał na sobie długi płaszcz, oraz bogato zdobioną kamizelkę.
Kiedy znalazł zię przy bramie, rozwinął pergamin poczym zaczął swą przemowę:
-Ja, z rozkazu szlachetnego króla Hereka, syna Drakana III, prawowitego władcy tronu, nakazuję by brama została natychmiastowo otwarta, a rada zakonu stawiła się na placu. Jeśli rozkaz nie zostanie wykonany, będziemy zmuszeni wytargać zdrajców oraz zbrodniarzy siłą.
Rozkaz jednak nie został wykonany. Po chwili Herek zszedł z konia, oraz wolnym krokiem udał się pod bramę. Jego czarna zbroja zdobiona kolcami na naramiennikach, oraz długa mroczna peleryna sprawiała wrażenie króla tyrana, lecz tak naprawdę kryło się pod tym ubraniem miękkie serce, lecz wystarczająco twarde by ukarać oprawców swego ludu.
-Oprawcy! Drunie i skaziciele! - wreszczał jak opętany -Wychodźcie i pokażcie swe twarze, twarze opraców mego ludu! Twarze heretyków!
Argon wraz z innymi Kapitanami Straży został wezwany do Zakonu. Wszyscy stali oczekując co się wydarzy, ale Argona to niechętnie interesowało. Cieszył sie tylko, ze Zakon wreszcie dostanie troche po dupie. Nie wiedział dokładnie co się stało, chociaż był usatysfakcjonowany śmiercią człowieka, który posłał go na śmierć.
W milczącej ciszy mężczyzna z nudów przypatrywał się wyższym rangom dowódcom. Wyglądali naprawdę groźnie w pełnym umundurowaniu. Minuty sie przedłużały, a wciąż nie było odpowiedzi z drugiej strony bramy.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
W końcu brama otworzyła się, droga do środka stanęła otworem. Herek dał znak by jego ludzie ruszli za nim.
-Utworzyć szyk! KIEŁ! - wrzasnął generał który stał za Herekiem. W mig kapitanowie stali na przodzie, za nimi kawaleria, piechota oraz łucznicy. W takim oto szyku wyruszyli do środka. Na dziedzińcu czekało na nich kilku mnichów ustawionych w półkole. Herek stanął tuż naprzeciw mistrza Zakonu. Ten był już człowiekiem starym o wielu bliznach.
-Czym... zawdzięczać możemy taką... niezapowiedzianą wizytę... - rzekł starzec i dodał - o panie.
Twarz Hereka została przepełniona złościął. Zaczerwienił się, i jego rana która przechodziła przez pół twarzy poczerwoniała o wiele bardziej niż reszta ciała.
-Ty skurwielu... - powiedział cicho Herek -Dziś zapłacisz za wszystko co zrobiłeś... - mówił z zaciśniętymi zębami. Król podszedł jeszcze bliżej, po czym chwycił mistrza zakonu za gardło i uniusł w powietrze jednął ręką.
-Puszczaj! - wrzeszczał duszący się starzec tak głośno jak tylko mógł. Nagle, łucznicy klasztorni którzy stali na murach wyciągneli swe bronie i namierzyli Hereka.
-ZDRAJCY!- wrzeszczał król ciągle trzymając starca. Po chwili pełen złości cisnął nim o ziemię. Ten wrzasnął coś, lecz po chwili zamilkł. Nastała minuta ciszy. Herek podszedł do niego, a ten oddychał bardzo głośno. Jeden z żołnierzy podszedł do króla, i podał mu pochodnię. Herek uklęknął przed starcem, i wyszeptał mu do ucha:
-Poczuj łaskę Angrogha, tak jak inni mogli poczuć ją dzięki tobie... - rzekł po czym podpalił szaty starca.
Argon nie wierzył własnym oczom...to najważniejsze zdarzenie w jakim brał udział do tej pory. Walka z Zakonem, z tymi skurwielami, rozpustnikami i szaleńcami to coś, czego Argon pragnął od pierwszej chwili, gdy ich zobaczył.
Tymczasem ogień rozprzestrzeniał się po ciele kapłana, który rozpaczliwie wołał o pomoc...której już tylko sam Angrogh mógł mu udzielić...
Patrząc na palącego sie kapłana Argon poczuł obrzydzenie, ale też i dziwne podniecenie. Autentycznie cieszył się, ze wreszcie ktoś zapłaci za śmierć niewinnych ludzi.
Taak - pomyślał człowiek - zemsta jest jednak słodka.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
-Opuścić łuki, albo wszyscy skończycie tak jak on!- wrzasnął Herek do stojących na murach łuczników. Wszyscy opuścili swą broń. -Zaaresztować tych bydlaków...- powiedział król odchodząc w stronę kapitanów. -Rozbroić resztę - tak też się stało. Wszyscy rycerze zakonu zostali rozbrojeni, a dwunastu kapłanów został zakutych w kajdany.
-No panowie! - rzekł Herek do swych kapitanów wśród których stał także Argon. -No więc panowie, zakon nie będzie stanowił już problemu. Wszyscy inkwizytorzy oraz kapłani zawisnął, a rycerze dołączął do naszej armii. -Jakieś uwagi? - powiedział z wymuszonym uśmiechem na twarzy
Ciało kapłana powoli gasło. Widok był masakryczny. Wszyscy stojący blisko odwracali wzrok, by na to nie patrzeć. Tylko Argon cały czas miał wzrok skupiony na ofierze. Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos króla. Odruchowo się odezwał.
- Nie, mój królu! Chciałbym tylko dodać, ze marzyłem o tej chwili od dłuższego czasu.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
Herek uśmiechnął się na słowa kapitana.
-Jesteś Argon, zgadza się? Słyszałem o tobie. Przy okazji, me najszczersze przeprosiny z powodu tego co zaszło. Nie wysyłamy swych ludzi na śmierć. Aha, mam jeszcze do ciebie bardzo ważne pytanie, masz jeszcze księgę którą dał ci dowódca?
Argon nie wiedział, skąd król mógł wiedzieć o tej księdze. Widocznie była więcej warta, niż myślał. Każdy o nią pytał: Torg, dowódca, a teraz król.
- Hm, tak, oczywiście, mój panie. Mam ją nawet przy sobie...
Mężczyzna szybko zdjął z pleców plecak. Pogrzebał w nim troche i w końcu wyjął starą księgę, ze skórzaną okładką.
-...tylko, że nie miałem czasu jej nawet przejrzeć.
Kapitan powoli podał księgę królowi.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
-Dziękuję kapitanie - rzekł Herek po czym skinął głową z uśmiechem na twarzy. -A teraz panowie, do rzeczy. Sprawa nie wygląda dobrze. Zakonu od dziś nie będzie, kompleks wciąż będzie miał swą nazwę, lecz będzie pod naszą kontrolą. Zamieszkają tutaj kapłani ze świątyń, przynajmniej oni nie są takimi fanatykami. Pozatym, będą stacjonować tutaj rekruci duchowni. Oczywiście, nie muszę mówić co znajduje się w podziemiach. Teraz, rozejść się. Przydzielę ludzi do ochrony gildi. Zostawimy tu 200 żołnierzy. Jakieś pytania?
Na pytania króla znów odpowiedziała cisza.Argon miał już się odmeldować, gdy przyszło mu coś do głowy. Zbliżył się do króla i ukłonił.
- Przepraszam, ale mam jeszcze do króla wielką prośbę. Poznałem niedawno pewną dziewczynę, Ninę…jest biedna, ostatnio dużo wycierpiała przez Inkwizycje, straciła siostrę...a oddała mi wielką przysługę. Czy mógłby jej król przydzielić jakieś miejsce pobytu w normalnej dzielnicy? Nie chcę, by dziewczyna męczyła się wśród pijaków i innej hołoty…nie zasługuje na to…
Człowiek zamyślił się, czekając na decyzję. Pomyślał przez chwilę nawet, że to niestosowne. Zmarszczył brwi, po czym krótko dodał:
- Jeśli to coś da, mogę dla tego nawet zrezygnować ze stanowiska.
_________________ "All power demands sacrifice... and pain. The universe rewards those willing to spill their life's blood for the promise of power."
-Zrezygnować ze stanowiska? A to niby czemu! Wiele ludzi ucierpiało przez inkwizycję, lecz nie wszystkim jestem w stanie to wynagrodzić. Lecz ta dziewczyna, Nina, musisz mi najpierw powiedzieć gdzie mieszka, a ja spróbuję wynagrodzić jej ogromną stratę. Nie mogę jej przydzielić mieszkania, lecz napewno dostanie ona przynajmniej trochę złota za które będzie mogła nabyć sobie lepszy dom. Dobrze więc, niech tak będzie, panowie, rozejść się!
--------------------------------
Tego samego wieczoru, wszyscy inkwizytorzy oraz kapłani ponieśli śmierć, tym razem nie przez 'czyszczący ogień', lecz tradycyjnie, przez powieszenie. Ciała ich zostałe pochowane, a głowy nabite na pal przed bramą Telding, jako przestroga dla wszystkich tych, którzy chcieli by kiedykolwiek skrzywdzić innych mieszkańców tego miasta.
Problemy Zakonu powoli przejdą w zapomnienie. Lochy wciąż kryję swe tajemnice, a biblioteki swą wiedzę. Ta jest jednak chroniona przez licznych strażników oraz kapłanów którzy przenieśli się tu ze świątyń. Zakon nie będzie już tak ponury jak kiedyś. Żołnierze dołączyli do armii króla Hereka, a ci którzy niechcieli stali się zwykłymi mieszkańcami...
Argon: +20 exp
I bardzo dobrze. Lepiej walczyć z szczęśliwymi ludźmi niż z ponukarami
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach