Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Faust272
2013-05-08, 08:18
Jak najdalej - Raven
Autor Wiadomość
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-01, 19:03   

Krakanie kruka rozległo się w lesie. Był to akompaniament do mentalne wstrząsu na Raven.

- DOSYĆ! Głupia! Chcesz zamknąć dostęp krwi niezbędnej do regeneracji? Oszalałaś? Po co organizm wynalazł fibryny i trombocyty, hę? To zwykły siniak! Do diaska, po prostu zaciśnij zęby i to znieś. Masz doskonałe ciało, chlubę inżynierii tkankowej, skorzystaj z tego i po prostu odpocznij. Nie chcę, żeby coś Ci się więcej stało.

Od Alistara biła prawdziwa troska. Troska o córkę, czy o bardzo cenny eksperyment medyczny?

Prawdę powiedziawszy Raven nie miała większych piersi. Zmiany fizjologiczne następujące po nagłym zestarzeniu mentalnym przyjdą z czasem. Jednak umysł już był w fazie dojrzewającej nastolatki, która zauważa takie rzeczy. Nagły zaskok w psychice wymusił dostrzeżenie rzeczy (jak piersi), które przedtem umykały jej świadomości.

Eri podrapał się po policzku.

- Tak, musimy już ruszać.

Chłopak wziął Raven pod ramię. Nie opierała się, i tak nie mogła za bardzo chodzić a szkoda ryzykować też kolejnego wybuchu kruka.

***

Para była już daleko od ołtarza. Czaszka leżąca za ołtarzem sczerniała jak najlepszy antracyt. Kość pękła, a z wnętrza wysypała się gęsta, mroczna para. Pełznąć po ziemi podążała świeżym, ludzkim tropem. Tropem pozostawionym przez silnego chłopca i bezwładną dziewczynę. Niewykrywalnie, kompletnie niezauważalnie...

***

Connacht patrzył na Raven i Eriego z podejrzliwości. Dziewczyna wiedziała, że podejrzewa ich na pewno nie o niszczenie starodawnych ołtarzy.

- Dobrze, skoro już wszyscy są w komplecie, jedni mniej wyczerpani od innych - spojrzał wymownie na Raven, której ten wzrok nic nie mówił, jeszcze - To wypadałoby się zbierać.

***

Podróżowali kolejny dzień i noc. Wznowili podróż o kolejnym świcie. Powietrze stawało się coraz bardziej suche i gorętsze. Zmagał się też wiatr, który smagał ciepłym powietrzem.

Zupełnie nagle odezwał się do niej mentalnie Alistar.

- Zaraz spotkamy znajomych. Nie będą w dobrym stanie ani nawet w jednym kawałku. Trzy obecna tam osobniki już się o to zatroszczyły.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
REKLAMA 
Alchemik

Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Wysłany: 2013-05-01, 20:16   Jak najdalej - Raven

 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-01, 20:16   Jak najdalej - Raven

Siedziała w niewielkiej komnacie. Zza drzwi słychać było jakieś głosy i pokrzykiwania. Obok było łóżko, a na nim leżał chyba nieprzytomny człowiek. Próbowała wstać, ale nie miała żadnej władzy nad ciałem.
Ach, więc to taki sen. Dobrze, pozostańmy biernymi obserwatorami.

Osoba w której się znajdowała była zirytowana. Właśnie miała za zadanie doglądanie chorego. Wstała i spojrzała na lustro znajdujące się w pokoju. Raven znała symbol wpleciony w ramę lustra. Czarne ostrza, znak rozpoznawczy Cieni. Wyglądało na to, że to pomieszczenie znajduje się w Kiman, a ona sama patrzy oczami swojej kuzynki.

Pierwszy domysł od razu się potwierdził, jak tylko wspomnienia wojowniczki napłynęły niepowstrzymaną falą.
Widziała w nich jak rozpaczliwe były walki o Akilę, jak jej nosicielka brała udział w przesiedlaniu ludności...
Zaraz zaraz, w tych wspomnieniach był Connacht? Zawdzięcza więc nieznanej rodzinie więcej niż się spodziewała...
Potem sam Błysk i rozpaczliwa obrona fortecy Cieni. A jej kuzynka nie mogła nic zrobić. Frustracja z tego faktu była dość zrozumiała. Teraz ona, pułkownik najpotężniejszego zakonu zabójców na tym świecie dostała rolę pielęgniarki!
Młoda lekarka choć była tylko gościem poczuła niemal namacalny policzek, kiedy pani oficer przywracała się do porządku. Teraz dopiero, gdy emocje nie grały roli Raven mogła zrozumieć kim jest mężczyzna na łóżku obok. Mag, jeden z tych, którzy walczyli o utrzymanie twierdzy. Był jedynym spośród tych, którzy "poszli wgłąb" i przeżyli, cokolwiek to według innych magów znaczyło. Teraz leżał w śpiączce, a Cień była jego strażnikiem.

Wdech. Rozpaczliwy wdech, jakby następnego miałoby nie być. Mężczyzna się przebudził i chciwie łapał powietrze, a gdy już odruch przestał działać zaczął się śmiać. Szczery śmiech i łzy szczęścia.

-To była ona! Kobieta w bieli jest nowym czempionem! Mamy jeszcze szanse!


Wyrwał ją z wizji kruk. Choć informacja była ważna poświęciła chwilę na przetrawienie tego, co się wydarzyło we śnie. Nie miała wątpliwości, że była to szczera prawda. Ta wizja była jedną z wielu, jakie widziała i widzieć będzie w przyszłości. Van Pinkle'owie nie byli zwykłą rodziną. Choć nie musieli być spokrewnieni, to łączyły ich więzy krwi. Każdego rodzaju i każdej rasy.

Ramiona były już od ponad dwóch dni sprawne. Nie zmarnowała tego czasu- polowe przyrządy alchemiczne poszły w ruch i udało jej się wykorzystać część ziół do wytworzenia co ciekawszych trucizn wziewnych, jak również tych konwencjonalnych Nikt już się nie dziwił, że mogła mieć coś takiego w torbie. Szkoda, że były dość słabe, ale destylacja w takich warunkach byłaby możliwa chyba tylko wtedy, gdyby ktoś w pobliżu miał aparaturę bimbrowniczą.
Korzystała z każdej okazji aby móc wypróbować działanie adrenaliny w prostych sytuacjach. Nie próbowała już niepotrzebnie forsować ciała, jednak umiała już dawkować adrenalinę tak, aby mogła rzucić trzymanym w dłoni kamieniem na odległość, która nieco przerażała Eriego.
Z drugiej strony średnio szło jej z celowaniem. Pomimo chęci oraz uporu z jednej strony i łopatologicznych tłumaczeń chłopaka trafienie w cel wielkości pięści z dalej jak pięciu kroków pozostawało nadal w strefie przypadku.
Z poszkodowanymi podczas ataku demona też było coraz lepiej. Rany cięte się goiły, a stosowane płukanki praktycznie zredukowały obrzęk przełyku. Może obędzie się bez rozcinania i tkanka sama się zagoi? Ciało jest mądre, powinno wiedzieć co robić.

Teraz szli od dwóch dni przez pustynniejący obszar. Ludzie już nie patrzyli na nią wilkiem, a nawet przekonali się do demoniego mięsa. Jak zwykle- kiedy nie wiadomo jak coś smakuje, to prawdopodobnie smakuje jak kurczak. Connacht z kolei... rozmowa z nim była jakby sztywna. Czegoś nie mówił, choć chciał. Może i była społecznym analfabetą, ale pewne rzeczy wyłapywała. Jego syn z kolei jakby odwrotnie- lgnął do niej i szukał okazji do rozmowy. Lubiła to uczucie, kiedy był blisko.

No ale nic nie trwa wiecznie. Poszukała Alistara w pobliżu, a jesli go nie znalazła po prostu zapytała się go w ten zam sposób jak on sam się porozumiewał- telepatycznie. Przynajmniej miała taką nadzieję, że nasłuchuje. Chciała się upewnić o jakich trzech osobników chodziło, jak i gdzie konkretnie się znajdują. Nawet gdyby jej się nie udało skontaktować, to i tak wolałaby nie ryzykować z istotami, które rozczłonkowały znajdujących się tam ludzi.

-Connachcie, rozkaż proszę, aby twoi ludzie trzymali broń w pogotowiu. Wiem, że od jakiegoś czasu masz do mnie o coś żal, ale jeszcze się na mnie nie zawiodłeś. Mam złe przeczucia.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-05, 15:53   

Connacht mruknął jedynie coś w odpowiedzi. Nie zrozumiała. Po chwili nadeszły stosowne rozkazy.

- Watari i Eri, szykujcie broń. Pozostali pilnować wozów i opiekować się rannym Garim.

Gari z jednej strony czuł ulgę, z powodu oparzeń nie musi walczyć, ale z drugiej był zdenerwowany tym, że gdy coś się stanie, nie będzie mógł walczyć.

Dwie kobiety schowały się w wozach. Niemowlę instynktownie przestało wydawać z siebie odgłosy.

Connacht zatrzymał wozy przy zakręcie. Sam zszedł i ubrał przyszwę oraz płaty skórzane. Watari otrzymał pomoc od jednej z kobiet, która pomogła mu zasznurować skórzany kubrak oraz założyć kolczugę. Potem Connacht pomógł Eriemu zapiąć napierśnik z blachy. Kobieta z dzieckiem trzymała się blisko oparzonego i głaskała go po głowie.

Gorący wiatr wiał im w twarze, więc mogli być pewni, że cokolwiek czai się za zakrętem, nie wywącha ich pierwszych.

Connacht jako pierwszy, a po jego bokach Watari oraz Eri zniknęli za zakrętem.

W tym samym czasie odezwał się kruk.

- Nie chcesz popatrzeć?
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-05, 20:39   Jak najdalej - Raven


Kruk ją nieco zirytował. Nie mówił jej całej prawdy. Warknęła na ptaka szorstko jak jeszcze nigdy.

-Mów co wiesz. Dokładnie, jak wyglądają, w co są uzbrojeni i jak rozstawieni. Mów wszystko, bez zatajania jakiejkolwiek informacji. I bądź w pobliżu. Gdyby zaszła potrzeba możesz mi się przydać. Idę za nimi.

Wsadziła za pas posiadane przez nią fiolki z toksycznymi niespodziankami. Nie była z nich zadowolona. Nie posiadała aparatury destylacyjnej ani żadnych odczynników chemicznych, co znacznie pomniejszało jej możliwości.

Dwie z bardzo cienkiego szkła zawierające szybko parującą substancję wziewną o właściwościach niebotycznie zwężających oskrzela.

Jedna była z wyciągiem tuwiły czarnej, która słynęła z silnych właściwości paraliżujących mięśnie.. Co prawda nie miała zielonego pojęcia do czego mogłaby użyć trucizny, która dla właściwego efektu powinna dostać się do krwi?

W szkatułce pozostawiła to, co udało jej się wydobyć z tych kilku witek ziół leczniczych, które znalazła niedługo po opuszczeniu domu. Uzyskana substancja była tak słaba, że chyba nie będzie się nadawała do czegokolwiek poza odkażeniem.

Zajrzała przelotnie do torby- nadal była prawie w połowie pełna najróżniejszych toksycznych roślin z tej strefy klimatycznej. Może w Bolgorii będzie miała więcej okazji, aby je wykorzystać...

Przygotowana ruszyła cicho za zwiadowcami. A nuż jednak będzie potrzebna?
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-06, 17:11   

Rozległy się odgłosy walki i mlask wściekłego, podobnego do ludzkiego humanoida.

Za zakrętem znajdował się przewrócony wóz olejarzy. Ich ciała były wypatroszone i częściowo pożarte. Wokół czuć było rozlaną oliwę a także swąd spalenizny. Walczyli ogniem, ale wrogów było za dużo.

A skoro o nich mowa.

Olbrzymi ghoul powstały z dwumetrowego mężczyzny atakował pazurami próbując dostać się do świeżego mięsa skrywającego się pod zbroją Connachta. Watari próbował załatwić mniejsza sztukę, leć miał problemy z powodu mdlącego odoru zgnilizny, jaki tamten wydzielał. Eri walczył za to z przeciętnymi osobnikami, ale dwoma naraz, za co jego napierśnik przepłacił obowiązkowa wizyta u płatnerza a on sam niedługo również może oberwać.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-06, 18:13   Jak najdalej - Raven

-Jakoś mi o tym nie raczyłeś powiedzieć Alistarze... i ich jest tutaj czterech, a nie trójka jak wspominałeś. Masz mi coś do powiedzenia?

Ghoule. Inteligentniejsza od zombie odmiana nieumarłego, która odczuwa niesamowity pociąg do ludzkiego mięsa. Oczywiście, kurczakami też nie pogardzi (trzymali jednego dwa tygodnie w piwnicy), ale jednak świeży człowiek miał priorytet. Posiadają czuły węch, na zapach krwi wpadają w amok blokujący jakiekolwiek logiczne myślenie -chyba głównie przez tą cechę nie byli zbytnio popularni nawet wśród nekromantów.

Szczególną uwagę zwróciła na Watariego i jego przeciwnika. Zwiadowca sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał zwymiotować... Potwór z kolei próbował to wykorzystać i zamordować człowieka. Raven w mig pojęła, że ten egzemplarz jest wyjątkowo cuchnący i prawdopodobnie wysoce jadowity. Łażący samopas stwarzał potencjalnie nawet większe zagrożenie, jak ten dwumetrowy golem z którym mierzył się dowódca karawany.

-Alistar, pomóż Eriemu z jednym z tych umarłych. Celuj temu czemuś w oczy, jak się da to przetnij kręgosłup.

Sama z kolei sięgnęła do swojego wnętrza i chwilowo wyłączyła zmysł węchu. Nakazała organizmowi wyrzucić do krwioobiegu dawkę adrenaliny takiej wielkości jak w przypadku poważnego przerażenia. Zablokowała tylko jej dopływ do serca. Jeszcze na rozstaju miała sposobność zauważyć, jaką moc ma serce wołu.

Czas spowolnił. Kiedy hormon zaczął działać wszyscy dookoła zaczęli się poruszać jakby byli w wodzie, a nie powietrzu. Pobiegła w stronę walczących celując dokładnie na cuchnącego ghoula. Connacht był weteranem i na pewno nie da się łatwo obezwładnić. Eri prawdopodobnie walczył już teraz tylko z jednym potworem.

Jej celem było chodzące ścierwo próbujące zjeść zdrowego zwiadowcę. postanowiła wykorzystać pęd jaki nadała swemu ciału. W ostatniej chwili podskoczyła i uderzyła stwora w szyję otwartą dłonią. Nagłe hamowanie ręki powinno wysunąć skalpel z pochwy w rękawie i z samego rozpędu zagłębić go między kręgami na tyle, żeby przebić wiązkę nerwową. Srebrny skalpel, który przebijał bezproblemowo pancerze demona nie powinien spotkać praktycznie żadnego oporu w starciu z martwa tkanką, a opcja z omsknięciem się ręki nie wchodziła raczej w grę (precyzja).

Gdyby bydlę jakimś cudem zainteresowało się jednak kimś innym jak niedoszłym obiadem i próbowało się na nią zamachnąć... cóż, uniknęłaby ciosu po prostu skręcając w biegu, wyszarpnęłaby nóż i spróbowała nim rzucić z bliskiej odległości tak, aby trafić w głowę. Nie było to jednak zbyt prawdopodobne, gdyż pomimo wyższej niż u zombie inteligencji ghoule kierowały się niesamowicie instynktem. Takie zachowanie byłoby niemal tak sprzeczne z ich naturą jak one same są sprzeczne z naturalnym porządkiem rzeczy.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-07, 07:28   

Raven postanowiła teraz spróbować uwolnić hormony nie bezpośrednio, ale tworząc iluzję jakieś emocji. Wybrała przerażenie. Mózg zinterpretował rozkaz... I jak to zawsze bywa, coś się skiepsiło.

Kobieta poczuła lodowy ucisk na sercu. Dreszcze przechodzące od kręgosłupa do czubków palców i końcówek włosów, które powstały dęba. Oczy prawie wyskoczył z orbit, źrenice rozszerzył się. Mięśnie, wszystkie, gwałtownie zesztywniały nie pozwalając się ruszyć.

Raven wywołała u siebie przerażanie. Nie mogła się ruszyć. Była się, byłą przerażona, chce uciec. Mózg przestał myśleć, już nie panowała nad swoim ciałem. Zabawne, że czuła to wszystko jakby z trzeciej osoby, obok, jakby byłą lalkarzem a jej ciało pacynka na sznurkach, która musiała się zepsuć, gdyż jej nie słucha.

- Zaraz będzie trzy.

Mruknął kruk pikując na jednego z ghouli. Po chwili głowa celu stała się wielką plątaniną piór, szponów i krakania. Eri skorzystał z tego, że jeden ghoul został wyłączony z gry i pchnął go silnie swoją bronią. Ghoul charknął i padł na ziemie. Niestety tą chwile nieuwagi wykorzystał drugi ghoul i skoczywszy wgryzł się w szyję Eriego. Chłopak wrzasnął i upadł na ziemie próbując zerwać ghoula.

- ERI! - krzyknął Connacht, lecz po chwili oberwał ciężkim uderzeniem łapy swojego przeciwnika. Musiał sparować. Nie mógł pomóc synowi, musiał walczyć, albo i on sam zginie.

Trzecia para na razie trzymała się w szachu. Człowiek nie mógł atakować z powodu mdłości, z kolei nieumarły nie mógł się przebić przez defensywna postawę. No, ale zbroja mężczyzny długo nie będzie mogła zbierać ciosów ogromnych, 10 cm pazurów.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-07, 12:58   Jak najdalej - Raven

Uciekać. Uciekać jak najdalej. Nieważne przed czym, ważne by jak najszybciej zniknąć z tego miejsca, ale jak?!. Nie mogła się ruszyć choćby na krok...

Poczuła czyjąś obecność. Tak, ktoś z rodu właśnie patrzył jej oczami i doświadczał tego samego co ona. Tym razem było to jednak bardzo namacalne uczucie. Coś, czego nigdy jeszcze nie udało jej się doświadczyć. Tak jakby ktoś lub co pojawiło jej się w umyśle było zdolne się z nią porozumieć... Ork!
Nie była to jednak bestia jakie spotykała w laboratorium. Nie... ten konkretny był wolny od mroku jakim przesiąknięte były pozostałe. I do tego mógł wejść do jej umysłu, czyli był powiązany z nią krwią. Był rodziną. Czuła w umyśle jak bada on całe ciało i sytuację dookoła. Przemówił do niej w swoim narzeczu, ale rozumiała każde słowo.

-Duchy nas łączą i duchy mnie tu wysłały. Potrzebujesz pomocy i pomoc dostaniesz. Niech siła Rhazaaka spłynie na Hojata, niech strach Hojata spłynie na Rhazaaka! Ur'ghanamur ur'ghrainir!


Strach ustąpił jak ręką odjął. Natychmiast odzyskała władzę nad kończynami. Orkowy szaman na tym nie poprzestał- zaczął kształtować w niej to, co chciała osiągnąć. Gniew. Zimny i niepowstrzymany. Nie zaćmiewający umysłu i dający siłę. Stan prawdziwego wojownika. Ork jednak nie odstąpił. Na coś czekał.

-Rhazaaku, nie znasz mnie ani ja nie znam ciebie. Rodzina jednak ufa sobie w każdej sytuacji. Pomóż mi i poprowadź moje ciało takimi ścieżkami, które pozwolą mi uratować tych ludzi.

Ork z kolei się zaśmiał. Dla niego pomoc była wręcz oczywista.

-Wielu przed tobą duchy poprowadziły i wielu poprowadzą. Nie nam dane kwestionować ich decyzje. Ruszajmy i razem wypełnijmy wolę duchów, Hojata!


Wystrzeliła do przodu. Szaman prowadził jej nogi a ona sama wyszarpnęła skalpele z pochew. Ich celem był ghoul, który gryzł chłopaka. Nie było to daleko, może kilka kroków. Ostrze nawet nie wsparte siłą gniewu nie miałoby kłopotów z wbiciem się w czaszkę i przecięciem kluczowego węzła neuronów. O tego zaatakowanego przez ptaka raczej nie powinna się kłopotać. Kruk raczej nie zapomniał jak wykorzystać pazury, ani gdzie konkretnie jest kręgosłup. Choć kto wie?

Pytaniem było, kiedy zapach krwi rozniesie się na tyle, że pozostałe potwory poczują go i bez zastanowienia rzucą się na rannego? Trzeba uważać na wszystkich umarlaków. Trzeźwy, nieskażony zaćmieniem umysł pozwalał szybko rozpoznać i zareagować na każdą nieprzewidzianą sytuację.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-07, 18:02   

Raven zaatakowała. Była prowadzona przez ducha, ale jej ciało nie znało walki. Jej cięcia nie był głębokie a musiała uważać na wciąż wierzgającego chłopaka. Wiedziała gdzie trafić, wiedziała jak to zrobić, ale nie umiała. Jej ciału brakowało treningu walki, jej ruchy był niezgrabne. Precyzyjne przy stole operacyjnym, ale w przypadku żywego, dynamicznego wroga było to prawie bezużyteczne.

Szaman zacmokał.

- Brak Ci ćwiczeń, a Twój duch jest za słaby by przełamać tą barierę. Przejmę Twoje ciało na kilka sekund, ale przepłacisz to chorobą. Nie ma jednak wyjścia.

Zdanie to nie zostało wypowiedziane. Po prostu informacja ta pojawiła się w mózgu Raven, jakby zaczęła walczyć już z tą wiedzą.

Poczuła naturalny opór jej ciała i mięśni. Ktoś jakby na siłę miał nią poruszyć. Organizm naturalnie się bronił, nie rozumiał, że tak trzeba. Dla niego obca świadomość była jak patogen, trzeba było się go pozbyć, zwalczyć.

Mimo potęgującego się bólu fizycznego i mentalnego Raven zniosła to, a orkowy przewodnik wykonał przy pomocy jej skalpeli proste pchnięcie między kręgi szyjne. Coś zgrzytnęło i mlasnęło. Nieumarły odpad od chłopaka sparaliżowany.

- Dalsza moja obecność zniszczy Twoje ciało i nadgryzie ducha. Żegnaj Hojata.

Świadomość ulotniła się.

Chłopak wstał błyskawicznie napompowany adrenaliną. Spojrzał przez sekundę zdziwiony na Raven. Jego szyja była zakrwawiona, ale dziewczyna nie widziała tryskającej krwi z tętnic lub szerokiego, ciemnego strumienia z żyły. Eri odwrócił się i zaszarżował na ghoula z krukiem. Alistar poderwał się w ostatnim momencie kracząc z niesmakiem. Nieumarły nie miał okazji do obrony. Jego czaszka uległa roztrzaskaniu.

Zwrócili się szybko do reszty.

Watari przyzwyczaił się już do smrodu. Odpowiadał teraz na ataki ghoula celnymi kontrami. Nieumarły zbierał w ustach jakąś kleistą ciecz...

Dwumetrowy pożeracz ludzkiego mięsa zamachnął się na Connachta. Garda, parowanie, przebicie bloku. Connacht został odrzucony 2 metry do tyłu i upadł ciężko na plecy wypluwając z siebie ze świstem resztki powietrza.

Eri nie wytrzymał. Zaszarżował i uderzył w plecy ghoula. Tamten zareagował jak na nieznośna muchę, którą trzeba rozgnieść. Ciężka łapa poleciała w stronę Eriego.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-07, 22:00   Jak najdalej - Raven

Cholera. Pomimo tego, że dwa padły to nadal sytuacja była bardzo nieciekawa. Jeden z potworów właśnie chciał zmiażdżyć chłopaka, a drugi potraktować zwiadowcę czymś... Żrącym? Trującym?

-Alistar, daj Watariemu nieco czasu. Tnij tego trującego w locie, zasłoń mu widoczność, cokolwiek. Nie wiemy co to bydlę chce zrobić, ale na pewno będzie niebezpieczne.

Mentalny przekaz powinien dotrzeć do kruka. Jednocześnie zakrzyknęła do zwiadowcy aby uważał na splunięcie.

Sama momentalnie się skupiła. Potwór stał w bezruchu i tylko jego dłoń wznosiła się do ciosu. Z jej perspektywy podnosił ja bardzo powoli, na tyle aby widziała gnijące placki na skórze monstrum. Stał tak może trzy metry od niej. Postanowiła rzucić skalpelem.

Wiedziała już jak się rzuca nożem. Trafiała już bez problemu do celu oddalonego o pięć metrów. I to do znacznie mniejszego jak ta głowa. Przejęła kontrole nad całą ręką. Każde włókno poruszyło się zgodnie z jej życzeniem. Ręka ruszyła a we właściwym momencie dłoń wypuściła skalpel. Dokładnie tak, aby się wbił. Nie było szans aby mogła spudłować.

Ostrze powinno przebić czaszkę jeszcze zanim ghoul zdąży podnieść rękę do końca.

Musiało. Od tego rzutu zależał los co najmniej jednego człowieka.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-08, 08:18   

Dziewczyna trafiła w głowę, ale jej siła nie była duża. Skalpel wbił się, ale nie dość głęboko, by uszkodzić mózg. Jednakże trafiła w oko, a to wcale nie było złą wiadomością. Rana była dotkliwa i bolesna. Ghoul zareagował instynktownie chcąc zasłonić ranę, co spowodowało zmianę trajektorii ciosu. Eri oberwał w ramię, ale samym brzegiem łapy. Odbił się od kończyny potwora. Bolało jak diabli, pewnie powstanie ogromny siniak, ale na szczęście wszystkie kości i mięśnie znajdują się tam gdzie powinny.

Aby dokładnie kontrolować swoją umiejętność kontroli nad ciałem musisz bardziej poznać anatomię człowieka oraz jego mechanizmy. Schrzaniłeś ze znajomością biologii na początku, więc teraz musisz ją uzupełnić. Kilka sekcji na ludziach nie powinno być dla Ciebie problemem. Mógłbyś też gdzieś dorwać jakieś almanachy, albo posłużyć się krukiem, jeśli on oczywiście będzie chciał pomóc.

Walka trwałą. Alistar zaatakował oślizgłego ghoula. To była dobra decyzja. Pozbawiony wzroku ghoul oraz skupienia wypluł to co miał w ustach. A raczej otworzył mordę w grymasie bólu i złości a trująca żółć po prostu z niej wypłynęła parując gdy zetknęła się z powietrzem.

Watari dostrzegł okazję i atakował. Po chwili mógł pochwalić się "nieumarłym na rożnie".

Walka z dwumetrowym ghoulem, była trudniejsza, ale Connacht umiał walczyć, tak samo jak Eri. Wykorzystali sytuacje i atakowali jednocześnie flankując potwora. Mniej doświadczony Eri atakował brzuch, za to bardziej doświadczony przywódca karawany celował w kolana i kostki przecinając mięśnie i ścięgna.

W końcu dwumetrowy olbrzym upadł nie mogąc znaleźć podparcia na swoich nogach. Watari, Connacht, Eri i Raven błyskawicznie go dopadli ciąć po wszystkim. Można powiedzieć, że ostateczny cios zadała dziewczyna, gdyż tylko ona wiedziała gdzie znajdują się najbardziej witalne punkty.

+ 100 EXP + 10 za Chłonny Umysł = 110 EXP


Wszsycy stanęli nad truchłem oddychając ciężko. To byłą krótka, ale bardzo intensywna walka.

- To chyba Twoje.

Odezwał się Eri podając jej jej własny skalpel.

- Dzięki za pomoc. Wolałbym powiedzieć, dlaczego tutaj przyszłasz, ale jednak cieszę się, że to zrobiłaś.

***

Wóz został wysprzątany i naprawiony. Zostało jeszcze sporo oliwy a także narzędzi oraz zapasów. Niewielki, płytki grób z usypanych kamieni musiał wystarczyć poprzednim właścicielom. Nastroje nie były wesołe, ale nie były również ponure. Niektórzy ze wstydem odkrywali jadowite głosy w swoich umysłach: "Dobrze że pojechali przed nami. To moglibyśmy być my. Mamy teraz cały wóz i towar dla siebie bez tych ludzi". Niekt się do tego złośliwego głosu nigdy nie przyzna...

Siedem ludzi i dziecko. Cztery wozy. Taki widok zastali mieszkańcy Bolgorii, gdy karawana Connachta wjeżdżała na jej teren. To miałby koniec trosk, ale życie jak zwykle chciało inaczej.

Kontynuacja TUTAJ
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 13