Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: Faust272
2013-05-08, 08:18
Jak najdalej - Raven
Autor Wiadomość
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-10, 17:21   

Las płonął. Ogień na początku krztusił się produkując zamiast ognia sporą ilość dymu, ale po dokarmieniu go kolejnymi porcjami nafty w końcu załapał drewno i zaczął popielić zieleń.

Rozległy się krzyki zwierząt, swąd palonego lasu i ciał, jakieś gwizdu, trzaskanie drewna. Nabrzmiałe, czerwone jagody zwłokorośla pękały pod wpływem ciepła dostarczając nutkę odoru krwi.

- COFNĄĆ SIĘ!

Krzyczał Connacht do ludzi znajdujących się najbliżej lasu. Nie chciał by ogarniający wszystko wokół dym dotarł do jego karawany.

Las palił się dobrze. Drzewa pękały i z głośnym trzaskiem spadały na ziemie. Z każdym walącym się drzewem wszyscy czuli pod stopami drżenie ziemi.

- Mogłaś mnie uprzedzić!

Z wyrzutem rzucił w jej stronę kruk przysiadując gdzieś za skalnym załomem. Ciągnął się za nim niewielki dymek spalonych piórek.

Kolejne drzewo upadło. Wszystkich z karawany ogarnęło nieprzyjemne ciepło bijącego ognia, który tymczasem sięgał nawet 30 metrów w sprzyjających warunkach.

- RAAAAAAAAAAAAAAAA!!!

Rozległo się nagle z wnętrza lasu. Zwierzęta zadrepały w miejscu lekko spłoszone.

- GRAAAAAAAAAAAAAA!!!

Konie wyrywały się z uzd i dyszli, jednak nadal nie mogły uciec. Psy podkuliły ogony i schowały się pod wozami. Jedne niemowlaki zaczęły płakać ze strachu, inne przeciwnie, straciły głos.

- Co do diabła?

Z lasu, gdy ten był już spalony do połowy, wygramoliła się jakaś postać. miała 3 metry wysokości, półtora szerokości. Miała kręcone, baranie rogi wielkości małych tarcz, długie, umięśnione ramiona, szpetne nogi zakończone kopytami. Demon wybiegł z lasu wściekły i płonący ogniem. Był zły.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
REKLAMA 
Alchemik

Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Wysłany: 2013-04-10, 18:13   

 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-10, 18:13   

Chóralne "o kurwa" było chyba najlepszym podsumowaniem wydarzeń ostatniej minuty.

Stał tak na skraju płonącego gaju, może sto ludzkich kroków od wozu karawany. Wielki, rozłożysty, przerażający. Chciałoby się dodać kudłaty, gdyby nie to, że oliwa była poświęcona. Prawdopodobnie ogień płonący na grzbiecie potwora wżerał się teraz głęboko w skórę i Raven zaczęła mu kibicować, aby wypalił jak najwięcej tkanki.

Podsumowując, demony są niemal całkowicie odporne na działanie oręża nieumagicznianego. Posiadają znaczącą odporność na ból. To stworzenie z kolei należy do podgatunku demonów kopytnych. Ich cechą charakterystyczną jest to, że potrafią się rozpędzić do dużych prędkości, nawet i 70 km/h. Dwunożna postawa z kolei powoduje w połączeniu z kopytami, że całe stworzenie jest mocno niestabilne. Problemy z utrzymaniem równowagi w pionie, niezdolność do szybkiej zmiany kierunku ruchu... tak, te cechy można wykorzystać.

Spalono dopiero połowę lasu. Ludzie zabrali się za to systematycznie, ale przewidująco, dlatego sporo oliwy pływało jeszcze w dzbankach. Poświęconej oliwy. To też można by było wykorzystać. Może także użyć swoich skalpeli. Nie ma za bardzo pojęcia, co zrobił z nimi jej ojciec, ale kroiła już tymi ostrzami kilka demonów i przebijały każdy pancerz jak gorący nóż masło. Wiedziała gdzie to stworzenie ma nerwy. Pytanie brzmiało, jak obezwładnić łapsko, które jest tak długie, że posiadacz je niemalże wlecze po ziemi? Musiałaby zajść go z zaskoczenia.

Jak na razie nie widziała aż tak wiele. stwór był daleko, ona miała lekką wadę wzroku. Zresztą... to stworzenie jak na razie po prostu stało jakby czegoś oczekiwało.

Musi coś zrobić, bo to że to bydlę zaatakuje, to pewne. Uciec się przed nim nie da, można tylko przejść po nim. Raven obserwowała tak jego, jak i Connachta.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-10, 18:45   

- DO BRONI! BRONIĆ SIĘ! GDZIE SKURWYSYNY!? BRAĆ BROŃ ALBO WON! NIE MA GDZIE UCIEC!

Ludzie z przerażeniem w oczach ledwo się powstrzymali. Ci, co uciekali, z drżeniem wrócili. Bezwładna grupa wojowników w niepełnym uzbrojeniu stanęła w rozsypce.

Demon nie czekał. Zaatakował. Szarżował mając opuszczone rogi. Wszyscy dreptali w miejscu nie wiedząc gdzie uciec. Kusznicy i łucznicy, którzy zachowali przytomność umysłu, wystrzelili swoje pociski. Widać było, że są niedoświadczeni. Strzały i bełty nie trafiały. Cel osiągnąć udało się jedynie może dwóm bełtom. Jednak to nie przerwało szarży demona. Bies uderzył najbliższego piechura i podrzucił łbem wysyłając nieszczęśnika w powietrze. Wszystkich wokół obsypał grad wnętrzności o organów. Na wszystkich bryznęła krew. Dzieci i matki zaczęły krzyczeć. Demon nadal płonął, ludzie bali się do niego podejść, a co dopiero zaatakować.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-10, 19:03   Jak najdalej - Raven

Raven stała ukryta za wozem, może pięć metrów od demona. Kiedy ten pastwił się nad resztkami nieszczęśnika, ona chwyciła jeden z dzbanków, wyskoczyła zza wozu, rzuciła temu bydlęciu oliwą w w najmniej opancerzoną część ciała, czyli nogi i momentalnie się schowała.
Nowa oliwa powinna się momentalnie zapalić od tej już płonącej. Jeśli będzie się palić wystarczająco długo, to weżre się w znajdujące się płytko pod skórą nerwy. Na podstawie badań mogła ocenić, że jakieś półtorej minuty powinno wystarczyć.

Po trafieniu stwór się wścieknie nie na żarty. Nie jest jednak sprytny. Raven obiegnie wóz od drugiej strony i zakosami będzie uciekać przed tą kupą mięsa. Jest wolniejsza niż on, ale także o niebo zwinniejsza. Uniki nie powinny być trudne, a czas jest jej sprzymierzeńcem.


Gdyby jednak nie trafiła, cóż... to nie był jedyny dzban z oliwą. T takiej sytuacji chwyciłaby ten drugi i od razu zaczęła uciekać zakosami. Po drodze rzuciłaby w to coś naczyniem, a gdyby i tym razem nie trafiła, to zapamiętałaby miejsce jego rozbicia.

W każdym razie, musi szybko przypomnieć sobie jak się robiło przewroty w bok podczas biegu.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-11, 09:11   

Rzuciła za wysoko. Dzban uderzył stwora w poroże. Naczynie pękło zalewając demona oliwą, która zapaliła się błyskawicznie. Stwór ryknął przeraźliwie. Jego oczy po prostu się wypaliły. Był zły. Miotał się w każdą stronę rozrywając wielkimi pazurami wszystko wokół. Ludzie uciekali jak najdalej. Tylko ci najwolniejsi oberwali i leżeli na ziemi z rozciętymi brzuchami, bokami lub kończynami. Niektórzy zostali ochlapani płonąca oliwą i sami stanęli w ogniu.

No kto by pomyślał. 2% szansy, a krytyk.

Demon upadł na kolana i zaczął rzęzić nie mogąc oddychać. Przytomni, a zwłaszcza dzięki odległości, bezpieczni strzelcy szyli w potwora wszystkim co mieli. Po chwili demon zmienił się w w coś na kształt spalonego, martwego jeża.

- Mogłaś tez zniszczyć ołtarz, do którego był ten demon przywiązany, ale najwyraźniej miałaś więcej szczęścia niż procesów myślowych. - szepnął Alistar

+ 50 EXP za demona
+ 50 EXP za krytyk
+ 10% = 10 EXP za Chłonny umysł
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-11, 17:32   Jak najdalej - Raven

Spojrzała na kruka z politowaniem. Jak za życia, tak i teraz wolał iść po trupach do celu i nie zwraca uwagi na koszty.

-Ci ludzie potrzebowali pomocy tu i teraz. -wycedziła przez zęby- Oboje wiemy jak wiele różnych zastosowań mają ołtarze, jak i oboje mamy świadomość, co ten potwór by zrobił z karawaną, gdybym nie rzuciła tym dzbanem. Tak należało, rozumiesz?

Nie chciała zrazić kruka. Nie będzie jednak tolerować dłużej mentalności socjopaty z która miała do czynienia przez tyle lat. Nie po to się uwolniła i uciekła z posiadłości, by teraz zostawiać ludzi którzy ją przygarnęli. Powiedziała to jednak dość głośno. Emocje wzięły górę i teraz ktos mógł usłyszeć ich rozmowę.

Rozejrzała się po pobojowisku. Demoni tłuszcz wesoło skwierczał na oliwie, a wszyscy strzelcy stali nadal jak słupy soli. Ranni- to nimi w pierwszej kolejności musiała się zająć. Poszła do wozu po drodze mijając Connachta i Eriego stojących w grupce z innymi mężczyznami- obaj szczęśliwie stali na skraju zasięgu rozbryzgu oliwy. Zwróciła się do nich głośno i wyraźnie.

-Mamy kilku rannych. Przenieście ich na płaski teren tak aby można było ich zbadać. Uważajcie przy tym, aby niczego nie uszkodzić albo nie zgubić. Nieopodal mijaliśmy mały strumień- oparzonych należy ochłodzić w uszkodzonych miejscach. Dalej, niech ktoś ugasi tego najeżonego demona- nie mamy zbyt wiele zapasów, a czarcie istoty wbrew pozorom mają sporo jadalnego mięsa.

Tyle powinien wiedzieć każdy z członków karawany. Teraz podeszła do żołnierza i zwróciła się ciszej, tak, by słowa dotarły tylko do dowódcy.

-Connachcie, nie kłamałam, kiedy mówiłam że jestem córką maga. Nie kłamię i teraz mówiąc, że jestem lekarzem. Zgodnie z tradycją wojskową potrzebuję od ciebie zgody na operację każdej osoby w oddziale, która takowej pomocy będzie wymagała. Dysponuję w tym zakresie znacznie większą wiedzą niż na to wyglądam. Pójdę po narzędzia chirurgiczne, a ty podejmij słuszną decyzję.

Oddalając się od weterana zaważyła, że dwóch młodych mężczyzn cąły czas się na nią gapiło i jakby znajdowało się w lekkim szoku. Poparzeni, sztuk może trzy zaś nadal cierpieli... Chyba będzie musiała użyć ich wulgarnej gwary.

-Co tutaj tak stoicie? Macie wziąć wiadro i zapierdalać do tego jebanego strumyka! ALE NA JEDNEJ KURWA NODZE!

Powinna zadziałać, a przewodnik karawany powinien się ostatecznie z nią zgodzić. Sprawiał wrażenie człowieka któremu zależało na podopiecznych. Po dotarciu do wozu odnalazła swoje tobołki, wyciągnęła puszkę z narzędziami i poszukała jakiejś wódki w celach odkażających. W sumie... napić też by się napiła.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-13, 09:31   

Ludzie posłusznie chcieli oddać rannych dziewczynie. Gdy jednak usłyszeli o "jedzeniu demona", stanęli jak wryci. Zaczęli szeptać coś pomiędzy sobą.

Ranni przeciwnie, wołali o pomoc, kogokolwiek. Dla nich ważne było ich własne ciało, kto ich uleczy, mieli to w dupie. Taka natura człowieka. Nieufny, podejrzliwy, przewrotny i zdradziecki. Ale nich tylko coś się stanie, potulnieje i pokornienie w try miga.

Connacht po wysłuchaniu skarg i słów dziewczyny zarządził.

- Od teraz ta dziewczyna jest naszym lekarzem. Natychmiast wykonać jej rozkazy!

"Lekarz karawany" próbował "zachęcić" dwóch młodych mężczyzn do przyniesienia wody. Niestety nie była aż tak pewna siebie i głos dosłownie utknął jej w gardle.

Na szczęście Eri miał głowę na karku i posłał tamtych po wiadra i po to, do czego one służyły.

***

Tak więc miała 5 rannych, 3 już zabitych. Pierwszy zginął od szarży demona. Nie było co z niego zbierać. Uderzenie przerobiło jego mostek, płuca i wątrobę na mielonkę. Upadek złamał kark. Dwóch pozostałych wykrwawiło się od przecięcia tętnicy. Znaczy, żyli, ale byli nieświadomi, i nie było sensu ich ratować. Nie miała krwi do transfuzji, a oni stracili po 3 litry każdy.

Pozostało pozostałych 5. Dwóch miało ciężkie poparzenia twarzy, przełyku, dłoni oraz stóp. Pozostała trójka miała rany cięte na brzuchu, żebrach i kończynach.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-13, 13:45   

Poparzenia mogą zaczekać. Priorytet mają rany otwarte- z każdą chwilą tracili coraz więcej spośród tych pięciu litrów życiodajnego płynu. Szybko zbadała każdego z rannych- rany na klatce piersiowej mogą być niebezpieczne przez przebicie płuc, bo poszkodowany mógłby zakrztusić się własnymi płynami.

Zbadała każdego z poszkodowanych. W międzyczasie poinformowała przyglądające się kobiety jak należy udzielić pierwszej pomocy pozostałym. Należało uszczelnić ewentualne rany sięgające płuc, możliwie zatamować uciskowo odpływ ze wskazanych przez nią dużych naczyń krwionośnych, kontynuować schładzanie poparzonych miejsc na ciele...
Jeśli uznałaby, że nastąpił nawrót treści żołądkowej na uszkodzony nabłonek, lub wystąpiłaby jakakolwiek komplikacja tego typu, poleciłaby podać pacjentowi mleko, lub w razie jego braku- wodę. Neutralizacja kwasu, albo ewentualne jego rozcieńczenie powinny zahamować dalsze uszkadzanie tkanki.

Dwóch było w szczególnie ciężkim stanie- co prawda jeszcze żyli, ale utracili tak wiele krwi, że bez przetoczenia jej od dawcy nie było najmniejszych szans na uratowanie- ponad połowa wylała się strużkami w ziemię. Przecięte tętnice... Nawet gdyby udało jej się dokonać transfuzji, to dała dodatkowa krew od razu poszłaby w ziemię. Cholera. Będzie musiała wygłosić znienawidzoną formułkę każdego medyka.
Zwróciła się do rodziny prawie-już-zmarłych. Mogła mieć tylko nadzieję, że powie to delikatnie.

-Medycyna niestety nie jest już w stanie im pomóc. Nie w takich warunkach. Pożegnajcie się z nimi, póki jeszcze żyją.

Odwróciła się od nich- kobieta z dzieckiem na rękach i najpewniej zmęczona życiem matka drugiego z nich. Nie potrafiła im spojrzeć w oczy, choć powiedziała prawdę- nie mogła pomóc. Czemu więc czuła się tak podle? Czy ojciec też tak miewał, kiedy jego sztuka zawiodła?

W drugiej kolejności przebadała ofiary rozbryzgu oliwy.
Poparzeni- fakt, będzie ich bolało. Bardzo. Co prawda mogą poczekać nawet do dwóch dni (w końcu tutaj nie ma niesamowitej utraty krwii), ale trzeba jak najszybciej oczyścić górne drogi oddechowe. Miała nadzieję, że obędzie się bez rozcinania- w końcu sama jama ustna i gardło nie wymagają aż takiej ingerencji chirurga.
W wypadku poparzenia również przełyku dziewczyna będzie potrzebowała jakichś środków znieczulających. Zabieg będzie przecież rozcinał praktycznie całą długość szyi. Nie może tego zrobić bez uśpienia pacjenta. Zapytała się okolicznych o jakiekolwiek substancje tego typu. Zaznaczyła, że mogą to być zwykłe zioła, silny alkohol także narkotyki.
Cel uświęca środki, ucieszyłaby się nawet wtedy, gdyby dostała żywicę snów- ewentualne uzależnienie byłoby lepsze niż śmierć.

W razie problemów z oddychaniem wykonałaby tracheotomię. Nieopodal rosło nieco nadających się do niej trzcin, więc w razie potrzeby posłałaby po nie.

Po bardzo szybkim przeprowadzeniu wstępnych badań zabrała się za operowanie pierwszego pacjenta. Odkaziła ranę znalezioną na wozie pszeniczną wódką i zabrała się za część właściwą. Jej dłonie tańczyły tak szybko, że niekiedy obserwator widział nie igłę i nici, a rozmazaną smugę. Każdy ruch był jednak precyzyjny jak zawsze. Choć był późny wieczór, ona widziała wszystko jak na dłoni. Jednak kocie oko nie było takim złym pomysłem.

Wiedziała, że gdzieś w tej łunie pożaru stoi Grabia i czeka na dusze.

Wyścig ze śmiercią rozpoczęty, jak na razie 3:0 dla niej.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-16, 18:58   

Szybka ocena pacjenta, obserwacja, diagnoza, analiza, działanie. Większość uczestników karawany gwałtownie wciągnęło powietrze, gdy Raven nagle zamachnęła rękami a z rękawów wyskoczyły dwa skalpele. Widok nagle poławiających się ostrzy był jednocześnie imponujący co budzący niepokój. Kto bym się tym jednak przejmował. To był jej żywioł, tutaj ona rozdawała karty.

Czyste cięcia, szybkie łatanie ran wyparzonymi, jedwabnymi nićmi. Ludzie przyglądali się ze strachem, ale jednocześnie z podziwem na igłę zszywającą ludzkie mięso. Nie każdemu podobał się widok przywiązanych do desek towarzyszy wrzeszczących z bólu. Jednak co robić? Connacht kazał oddać się pod opiekę tej dziewczynce. Jaki z niej lekarz? Przecież ona dopiero ma kilkanaście lat. By leczyć trza szkoły kończyć, doktorem zostać, a nie być taką smarkulą ledwo od piersi odciągniętą.

Kolejny pacjent zszyty. Tak jak się spodziewała, 3:0.

Tracheotomia poszła trochę gorzej. Nie miała dostatecznej ilości medykamentów, ani potrzebnego doświadczenia. Właściwie ominęła problem poparzeń poprzez tracheotomię. Szczęściem wyjątkowym było znalezienie odpowiednich substytutów rurek. Tak czy siak, poszkodowani przez jakiś czas będą żyć na zupach.

5:0. Omenu śmierci nigdzie nie było widać.

***

- Widziałeś co zrobiła! To wiedźma! Ona nas wszystkich zaszlachta!
- Szaleju się nażarłeś, czy co? Uratowała życie pięciu ludziom!
- Ona nas zgubi! Wiedziała, że ten gaj jest niebezpieczny, a nie powiedziała nic o demonie!
- A skąd do cholery miała wiedzieć?
- A skąd w takim razie wiedziała jak go zabić? I mimo tego, że była bliżej lasu, demon jej nie zaatakował.
- To był nieszczęśliwy wypadek...
- MÓJ BRAT NIE ŻYJE! TO JEST NIESZCZĘŚLIWY WYPADEK?!

Connacht miał problem z jednym z członków karawany. Brat kłócącego się mężczyzny był właśnie tym mężczyzną, który zginął od szarży demona. Chodziła plotka po karawanie, że tylko dzięki umarłemu całą rodzina była tutaj, gdyż pozostali męscy członkowie rodziny stali za porzuceniem karawany i wyruszeniem inną drogą przez ich ukryte majątki ziemskie. Zmarły brat uwierzył jednak Connachtowi, że Błysk pochłonął wszystko, i nie ma po co wracać. Teraz kiedy tamten mężczyzna nie żyje, rodzina postanowiła wziąć sprawy we własne ręce.

Raven kompletnie nie rozumiała o co chodzi. Przecież to bez sensu. Zawsze lepiej razem iść. Potem okazało się, że Connacht wygrał jakąś sprawę w sądzie o majątek, a potem nie pozwolił tamtym dojść do władzy w opiece nad karawaną. To było za dużo na jej głowę.

- Mam tego dość! Nie zamierzam tolerować tego dziwactwa!

Raven naprawdę nie rozumiała o co dokładnie chodzi. Pozostali członkowie karawany jednakże wyglądali jakby doskonale wiedzieli o co chodzi w tym wszystkim. No ale cóż, nieśmiałość wobec ludzi zbiera swoje żniwa.

- Nie możesz odejść! Jesteście olejarzami, na waszym wozie jest cała nasza nafta!
- HA! Oczywiście, że mogę. Tylko popatrz.

***

Ostatecznie jeden wóz z jedną rodziną oraz całym zapasem oliwy odłączył się od karawany i pojechał przodem.

Cała reszta karawany zatrzymała się na popas.

Korzystając z okazji Connacht zapytał się Raven:

- Ile czasu potrzebują ranni, zanim będziemy mogli ruszyć?
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-16, 23:09   Jak najdalej - Raven

Zastanowiła się. Czwórka z poszkodowanych mogła w sumie dalej ruszać już za jutro, kiedy rany zaczną się zasklepiać. Cięcia nie naruszyły nerwów ani mięśni, nie mogli tylko wykonywać gwałtownych ruchów aby nie pozrywać nici.
Inaczej miała się sprawa z jednym z poparzonych- ten był w najcięższym stanie. Stał najbliżej demona i został ochlapany płonącym płynem całkiem poważnie. Stopy pomimo wszelkich starań będą się nadawały do użytku najwcześniej za tydzień. Musiał być umieszczony na wozie.

-Jeśli będą się dobrze goić, będziemy mogli ruszyć już wieczorem. Im szybciej stąd odjedziemy, tym lepiej. Ja też nie chcę przebywać w tym miejscu.

Oddaliła się od grupy. Spojrzała na praktycznie wypalony las. Połowa tego przeklętego gaju spłonęła do wczoraj wieczora. dziki, niekontrolowany ogień do tego momentu spalił prawdopodobnie większość drzew na przełęczy, wystarczająco dużo, aby można było przejechać widząc prześwit na drugą stronę. Gdzieś pomiędzy kikutami tych pni powinno znajdować się miejsce mocy, na nim ołtarz, a na ołtarzu z kolei artefakt. To mogło być cokolwiek- amulet, czaszka, fiolka z krwią... Cokolwiek to było, działało na pomiot złego boga jak magnes. Jeśli tego nie zneutralizuje, nie będą bezpieczni. Nikt nie będzie bezpieczny w tej okolicy. Zawróciła do obozu.

- Connachcie, mogę cię prosić na słowo?

Kiedy ten podszedł upewniła się, że nikt nie podsłuchuje.

- Choć nie rozumiem waszych sporów, ten olejarz miał rację z jednego powodu- coś tutaj nie jest w porządku. Zwłokorośla ostatni raz widziano setki lat temu, a demony nie chadzają ot tak sobie po lesie. Najpewniej w środku lasu jest coś, co je przyciąga. Gdybym miała zgadywać, jest to jakiś ołtarz, a na nim przedmiot emanujący złą energią. Piekielne istoty lgną do tego jak ćmy do ognia. To coś trzeba stamtąd zabrać, inaczej następna grupa uciekinierów może nie mieć tyle szczęścia co my. Sam widziałeś, że niewiele brakowało, a cała karawana stałaby się nawozem pod ten gaj.
Po znalezieniu tego czegoś należałoby umieścić przedmiot w wodzie święconej, czy czymś podobnym- rozwiąże to chociaż tymczasowo problem wpływu tej rzeczy na otoczenie. Wiem, jaki macie stosunek do bogów, ja mam podobny. Wiedz jednak, że kapłan bóstwa nałożył klątwę i tylko inny kapłan może tą klątwę zdjąć.

Spojrzała na rozmówcę. Dowódca był zatroskany. Stracił właśnie jedną rodzinę, najpewniej najdalej za tydzień będzie gniła gdzieś na uboczu. Raven nagle awansowała. Została obdarzona kredytem zaufania i wykorzystała go najlepiej jak umiała. Widać było, że ostatnie godziny kosztowały go wiele nerwów. I zrobił to dla niej.

-Ja... Broniłeś mnie, choć wcale mnie nie znasz. Stanąłeś za mną, choć mogłeś rzucić mnie na pastwę losu. Dziękuję.

Pierwszy raz od trzydziestu lat jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-17, 09:39   

Connacht uśmiechnął się po ojcowsku i pogłaskał Raven po głowie.

- No dobrze dziecko, nie martw się, przy mnie możesz być bezpieczna.

Raven poczuła przyjemny dreszcz przepływający wzdłuż kręgosłupa. Nie była pewna co to jest, czy kiedyś czegoś takiego doświadczyła? Czyste ojcowskie uczucia, nieskazitelna troska o młodszą członkinie stada, o dziecko, o przyszłość watahy. Czy to tak interpretować?

Connacht z drugiej strony bardzo się ucieszył. "W końcu mimo wiedzy, to jeszcze dziecko. Biedne dziecko, takie młode i już musi znosić takie nieprzyjemności"

Czysta, ojcowska troska.

Zażenowany Alistar zakrakał gdzieś w tle.

***

Wyprawiono pogrzeb tworząc kamienne groby, zebrano i naprawiono uszkodzony ekwipunek, ułożono jęczących rannych na wozach. Transportu wymagała dwójka poparzonych. Pocięci przez potwora czyli się zadziwiająco dobrze i raźnie maszerowali wzdłuż kolumny zadowoleni, że otarli się jedynie o śmierć.

Prestiż Raven wzrósł wśród mężczyzn. Wiedzieli, że jeśli coś się stanie, ta dziewuszka postawi ich na nogi.

Eri korzystając z chwili wytchnienia podszedł do Raven.

- Byłaś bardzo dzielna wtedy. Cieszę się, że jesteś z nami, miło mieć lekarza za plecami.

Chłopak uśmiechnął się do dziewczyny. Nawet teraz pamiętała, jak stał on tam jako jeden z mieczników. Wyszedł bez szwanku głównie dlatego, że bał się walczyć.

- Wstyd mi, że ja nie walczyłem. Ty, młoda, zdolna i ślicz... silna. A ja nie broniłem moich ludzi. Nie mogę sobie nawet wyobrazić co ojciec o mnie myśli
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-17, 16:01   

Nadal była w lekkiej euforii po zaakceptowaniu jej jako części karawany. Connacht poświęcił jej tyle uwagi i troski przez ostatnie dwa dni... Zamyśliła się głęboko. co miała odpowiedzieć?

-Jest wiele rodzajów odwagi. Czasem więcej od nas wymaga powstrzymanie się od walki i przeżycie, niż pewna śmierć.

Niby cytat ze starej książki napisanej pół tysiąca lat temu przez stratega. Teraz jednak te słowa ożywały i nabierały nowego sensu. Ile zastanawiała się nad tym z pozoru banalnym zdaniem napisanym przez przodka, a odpowiedź była taka prosta. Wystarczyło znaleźć się w środku walki by się przekonać o jego prawdziwym znaczeniu.
Nieśmiało położyła rękę na ramieniu chłopaka.

-Sam wiesz dobrze, że nie umiałbyś pomóc. Jesteś młody, niedoświadczony, całe życie przed tobą. Nauczysz się jeszcze jak walczyć. Nie smuć się, widziałam jak opiekowałeś się rannymi., kiedy wielu bało się do mnie nawet bliżej podejść. Pewnie ty także się bałeś. Sprzeciwienie się własnemu strachowi- właśnie to nasi przodkowie zwali odwagą.

To była ciekawa kompilacja tekstów z romansu i podręcznika do psychoanalizy. Gdyby tak tylko posiadała o ludziach jakąs wiedzę praktyczną...

Coś nia tąpnęło. To, co powiedziała o pokonywani strachu przypomniało jej pewną ważną kwestię. Odwaga... Tak, wiedziała co zrobi. Bała się cholernie odrzucenia. Nie mogłaby jednak spojrzeć sobie w oczy, gdyby się tego nie podjęła.
Rozstała się ciepło z Erim i ruszyła do jego ojca. Każdy krok był dla niej bolesny, z każdym następnym rodziły się wątpliwości i strach. Szła jednak dalej, aż znalazła Connachta. Był zajęty nadzorowaniem zwijania obozu, ale udało jej się odciągnąć go na chwilę od grupy.

-Mam dwie sprawy. Po pierwsze- musimy szybko się zastanowić nad wykorzystaniem tego demona. Mięso tego stworzenia nadaje się do jedzenia nie gorzej jak dziczyzna, ale decyzja należy do ciebie. Zwróć uwagę jednak na to, że zapasy mięsa skończył się już dawno, a nie wiemy kiedy będzie następna taka okazja by zdobyć jakiekolwiek zaopatrzenie. Jak zaważyłam, kiedy karawanie będzie naprawdę źle, wtedy nie będzie także głosów, że mięso demona jest nieczyste. zresztą, możemy je poświęcić.

Głos jej się łamał, łzy same leciały do oczu. Zdołała jednak zebrać się w sobie i powiedzieć to, czego tak strasznie nie chciała mówić.

Druga rzecz jest znacznie ważniejsza. W tym lesie nadal jest źródło magii, które spowodowało tyle zła. Trzeba przeszukać ten las póki nie odrośnie i zabrać to coś. Nie mogę tak tego zostawić- nie wiemy ile jeszcze grup będzie tędy po nas przechodziło. Ta przełęcz pochłonęła już zbyt wiele istnień. Nie odejdę stąd póki nie załatwimy tej sprawy. Nie mogę

Klamka zapadła. Teraz jej nowy opiekun musiał podjąć decyzję- ruszać dalej i ją zostawić, czy raczej rozpocząć poszukiwania źródła mocy. Wiedziała jedno- nie będzie nigdy taka jak ojciec.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-18, 19:06   

Connacht słuchał tego z uwagą. Po skończonej przemowie nakazał:

- Demona zabrać, poćwiartować, wyparzyć i oprawić. Mięso jak mięso. A w przyszłości pochwalicie się, że demony jecie na śniadanie.

Rozległy się nerwowe chichoty, ale nikt już nie protestował. Z czasem nabiorą apetytu nawet na mięso demona, nawet jeśli to miało nastąpić po kilkudniowym poście. Soli nie brakowało i uwędzić też się da.

Connacht tymczasem mówił do Raven jak do0 dziecka.

- Ale co Ty mówisz dziewczyno. Zostawmy to, mamy ponad pół tuzina ludzi do ochrony. Nie lepiej się nimi zająć? Pomogłaś nam teraz, pomagaj nadal. Zawsze możesz tutaj wrócić. Jak już znajdziemy schronienie.

Do rozmowy dołączył się Eri.

- To prawda. Teraz nikt tędy nie przejeżdża. Jesteśmy ostatnimi. To miejsce nie ucieknie, a potrzebujemy Ciebie teraz.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-04-18, 22:02   Jak najdalej - Raven

Hm... Las nie powinien odrosnąć zbyt szybko. Spłonął od poświęconej oliwy i teraz ołtarz musiał będzie przez dłuższy czas gromadzić energię. Chyba będzie mogła wrócić jakby co. Trzeba jednak zadbać o bezpieczeństwo ewentualnych niedobitków za karawaną.

-Dobrze, myślę, że masz rację. Proszę cię jednak, byśmy posypali solą i poswięcili chociaż ścieżkę przez przełęcz. nie mam dowodów na to, że jesteśmy ostatni, a nie chcę mieć na swoim sumieniu życia innych ludzi. Obiecajcie mi także, że będziecie się bacznie rozglądać na boki w poszukiwaniu czegoś niezwykłego.

Niezależnie od odpowiedzi Connachta odstąpiła na jakąś odległość od karawany, w miejsce w którym znajdował się czarny jak smoła ptak. W tym ciele znajdowała się dusza jej ojca, opiekuna nauczyciela i oprawcy. Nie będzie jak on. Choć będzie to trudne podoła wyzwaniu i pogodzi się z przeszłością. Pogłaskała ptaka po łbie i spojrzała m prosto w lśniące opalami oczy.

-Już już, spokojnie. Nie chciałam cię skrzywdzić ani urazić. Wiedz jednak, że nie będę już się ciebie we wszystkim słuchać. Czytałam wiele książek w bibliotece. W tych najstarszych mówiło się, że sam Denagogh wybrał naszą rodzinę byśmy szli i przecierali szlaki. Muszę wybrać własną ścieżkę, wiesz o tym dobrze.
Czasami jednak jak każdy potrzebuję pomocy. Bądź moimi oczami tam, gdzie nie mogę spojrzeć. Bądź moimi uszami tam, gdzie nic nie słyszę. Broń mnie, kiedy znajdę się w potrzebie i służ radą, kiedy nie będę wiedziała co czynić. Chcę się od ciebie uczyć o rzeczach, których jeszcze nie pojmuję.
Jesteśmy rodziną, i trzymamy się razem cokolwiek by się nie stało.
Na dobre i na złe.


Pogłaskała kruka jeszcze raz i już miała się odwrócić, kiedy nagle ją olśniło. Po co miałaby angażować poszukiwania artefaktu, jeśli ma do dyspozycji przewodnika?

-Właśnie wpadłam na pomysł. Zaprowadziłbyś mnie do tego ołtarza? Powinniśmy go zneutralizować, a i sama magia przedmiotu mogłaby posłużyć do czegoś znacznie szczytniejszego jak wiązanie demonów.

Gdyby kruk się zgodził, to Raven wzięłaby dzbanek z wodą, poświęciła najsilniejszym znanym jej błogosławieństwem Denagogha i tak wyposażona ruszyłaby ostrożnie za ptakiem wgłąb spalonego lasu. W przeciwnym razie- zabierze się za sprawianie demona. Jadalny jadalnym, ale po ostatnim kotlecie z demoniej łydki miała sraczkę cztery dni.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-04-19, 08:26   

- Za 2 godziny wyruszamy!

Connacht oznajmij swoim donośnym głosem czas wymarszu. Tymczasem Raven rozmawiała z krukiem.

Sam Alistar niespokojnie zatrzepotał skrzydłami.

- Dziwnie brzmią te słowa. Jednocześnie mnie smucą, bo wcześniej Cię skrzywdziłem, ale i cieszą, bo teraz mogę Ci pomóc. Jako kruk nie mam dużego pola do popisu, ale póki mam umysł, jestem przydatny.

Raven naszykowała wodę.

- Wątpię by było to skuteczne. Do tego potrzebny jest kapłan. Weź lepiej młotek.

Dziewczyna już szukała i znalazła dobry, pięciokilogramowi młotek. Zauważył ją Eri.

- A gdzie Ty idziesz, Raven? Przecież niedługo wyruszamy.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 13