Wypierdoleni prosto w stronę Słońca
Portowcy spalają się bez końca
Dziś czołgiem z Bolgoriostanu
Bez grawitacji pędzą w nieznane
Odjedź a pofruną szyby z okien
W barakach otwierasz do nich ogień
Każda chwila jest wiecznością
Kiedy portowców wystrzelimy w kosmos (kosmos, kosmos, kosmos, kosmos, kosmos)
Nagle nastąpiła chwila ciszy. Nagle Baldwin z nutą egzaltacji i misternego, duchowego przejęcia rzekł
Zobacz portowców wyjebanych w kosmos... (kosmos, kosmos, kosmos )
_________________ Carpe Diem przyjaciele!
REKLAMA
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara Pełna KP
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Marwyn Crane Pełna KP
Dołączył: 06 Lut 2013 Posty: 83
Wysłany: 2013-05-28, 23:16
Marwyn przewrócił oczami zastanawiając się jakim sposobem kompani mają zamiar znaleźć wśród piachu na oko conajmniej 20 funtów drewna. Uznał, że nie będzie im przeszkadzał w poszukiwaniach, zwłaszcza że jedyną rozpałkę właśnie wypijają, a więc nawet pogapić się na ogień nie będzie sposobności. Dodatkowo żarty części towarzyszy zaczynały go już nieco irytować. Był to ten jakże znany mu żołnierski typ humoru, powszechny wśród wszelkiej maści wojowników, poszukiwaczy przygód czy zwykłych złodziei. Zabawne historyjki z dwoma stałymi punktami, a mianowicie męskimi genitaliami oraz przekleństwami w dowolnej kolejności i różnych wariacjach wywoływały już w nim jedynie chęć oddalenia się. Mówią, źe po pewnym czasie sam zaczniesz tak żartować albo nigdy się nie przystosujesz. Marwyn był najwyraźniej skazany na drugą opcję.
Crane oddalił się kawałek od zgrupowania. Szedł powoli czesząc splątane włosy małym grzebykiem. Z każdym ruchem w powietrze spadały ziarnka piasku.
Chciał z bliższej odległości przyjrzeć się miastu, jednak uważał, by odległość ta nie była zbyt bliska. Kawałek dalej, z przodu widział sylwetkę tajemniczego elfa. Ciekawe czy coś wypatrzył. A może wcale nie przyszedł tu patrzeć.- pomyślał.
Na niewysokich glinianych murach widać było zarysy ludzi. Nieregularne, niezgrupowane. Pewnie nie tyle się organizowali co.. gapili co przybysze właściwie tam robią. Myśliwi zniknęli już za wejściem.
Albrecht załatał nieco Enderusa, ku krzykom inżyniera - tutaj już opaska nie działała kojąco.
Tak czy inaczej, w końcu z pieśnią na ustach ruszyli. Im bliżej byli, tym mury były bardziej widoczne - dwu, trzymetrowe gliniane mury. Bramy Mirtu wykonane były z drewna, okazało się potem że zbrojonego żelazem. W końcu bohaterowie weszli do samego miasta - od początku towarzyszył im korowód wieśniaków. Wyglądało jakby cała wieś wyszła na powitanie bohaterów. Nie mieli przy sobie broni - maksimum to widły. W końcu wozy zatrzymały się przy studni. Wyszedł do nich starzec w białej, lnianej tunice.
-Co sprowadza podróżników do Mirtu?
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
<Albrecht, jako przywódca, wyszedł i powitał starca skinieniem głowy. Lekko zachrypniętym od głosu śpiewem rzekł. >
- Witaj dobry człowieku, jestem Albrecht von Hackfleish i jestem kapitanem w służbie Bolgori. Przybywam na polecenie moich przełożonych w sprawie waszego miasta, to jest Mirtu. Zerwaliście wszelkie kontakty z całą prowincją, karawany przestały kursować, ogólnie jakby was wymazano z mapy. Już martwiliśmy się iż stało się co złego, na szczęście widzę was przy dobrym zdrowiu. Powiedzcie mi jednakże, czemu tak nagle wszystko się zakończyło, cala współpraca?
<delikatnie zapytał się rycerz>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-Nie chcemy mieszać się w niczyje sprawy. Dobrze nam tutaj, tak jak żyjemy. Prosimy, skorzystajcie z naszej gościny i odejdźcie tam skąd przyszliście. Nie chcemy mieszać się w niczyje sprawy - powtórzył się..
Starał się unikać kontaktu wzrokowego z Albrechtem. Mówił jakby był zmęczony, bez przekonania, wspierając się na swojej lasce, którą stanowiła gruba drewniana gałąź.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Coś tu nie gra Albrecht, oni coś ukrywają - powiedział Baldwin tak cicho, by usłyszał do tylko dowódca - Unika kontaktu wzrokowego. I wygląda jakby był chory, a nie jest dużo starszy nawet o de mnie.
Baldwin nie wtrącał się do rozmowy, lecz bacznie obserwował otoczenie, mieszkańców i rozmówcę kapitana.
- Dziękuję za gościnę, na pewno z niej skorzystamy. Lecz, za nim odjedziemy... Mówisz to wszystko tak, jakbyś byl tego wyuczony. Jakbyś zupełnie nie wierzył w to co mówisz. Powiedz, jaki jest prawdziwy powód tego milczenia. Boicie się wojny? Nie dotrze do was. Potworów? Kopalnia do tej pory zpaewniala przed nimi ochronę. Więc co jest nie tak?
<naciskał szlachcic, z każdym pytaniem coraz bardziej akcentując slowa>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
-My wszyscy chcemy żyć spokojnie, z dala od polityki, obcych. To ściąga zainteresowanie. Sami widzieliście co tu się przed chwilą działo - smok! Smoka nie widziałem jeszcze nigdy w życiu. Mówię tam, przybysze ściągają kłopoty. Nie chcę na ten temat dyskutować dalej. Proszę, rozgośćcie się..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Albrecht musimy pomóc tym ludziom - powiedział cicho i stanowczo Baldwin - Ktoś lub coś ich najechał i wziął pod but. Odpuśćmy rozmowę publicznie i pogadajmy na osobności. Ktoś lub coś może mieć tutaj szpiegów lub wiernych kurwi synów...
- A więc dajcie nam kwatery, mości starcze. No i pić i jeść, piach zasyła nasze gardła że się krztuszę każdym słowem. Za kwaterkę wina niejedną opowieść wam opowiem. A i wy mnie niejdeną zapewnę. Smok chaliera, co to się porobiło... Wpadnijcie do mnie wieczorem, pogadamy jak ludzie przy dzbanuszku, co wy na to? <Albrecht zignorował Baldwina i jego dziecięcą radę. Niech nie uczy ojca dzieci robić, a tym bardziej nie mówi tego na głos, nawet jeśli to bylo cicho. Nie każdy ma równie tępy słuch jak umysł.>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
- Idę do karczmy Szefuniu. dobra? - powiedział Baldwin do Albrechta widocznie złego na rycerza Bordword - Lubię Cię denerwować, wiesz? - uśmiechnął się od ucha do ucha, przełożył torbę przez ramię, poprawił tasaczki i ukryty nóż - Jeśli pozwolisz, to wezmę ze sobą Marwyna. Chłopak coś co chwila smutny chodzi, a przyda mi się ktoś. W pojedynkę tak nie lza chodzić w obcej mieścinie.
- Chodź młody! Idziemy na piwo! - rzekł do Crane'a i poklepał go po barku. Przy okazji spytał się jakiegoś wieśniaka gdzie jest gospoda i po wskazaniu odpowiedniego kierunku - ruszył do niej wraz z swoim towarzyszem.
- Dziękuje starcze, udam się do karczmy. Tak zrobimy wszyscy. Baldiwnie, masz moje pozwolenie na wzięcie Marwyna i jeszcze jedno z nim odejdziesz... Nie drażnij lwa. <rzekł Albrecht z uśmiechem, lecz oczy mu błyskały prawie żółcią. >
- Tymczasem reszta, proszę państwa udać się za mną do karczmy. Odpoczniemy tam nieco.
<rzekłwszy to Albrecht, pełen podejrzeń i myśli, udał się do karczmy zamówić wino, piwo, grzańce, wódkę, samogon, nalewki oraz jedzenie>
_________________ Lepiej powiedz mi po dobroci, gdzie sa Twoje pieniądze, to wyjdziesz stad z całymi paluszkami. Jakimi paluszkami sie pytasz? Twoimi paluszkami. Mogą w końcu przypadkowo trafić pomiędzy drzwi a futrynę, a ktoś może przypadkowo zatrzasnąć drzwi, prawda?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach