Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Którędy do Domu - Baldwin
Autor Wiadomość
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-15, 12:17   Którędy do Domu - Baldwin

Baldwin już któryś dzień błądził po górskich szlakach. Nie że szlakach w konwencjonalnym słowa tego znaczeniu - tam gdzie zarośla nie były dość gęste w końcu dało się iść. Jedzenie powoli się kończyło. W swoim życiu wojownik jeszcze nigdy nie był zmuszony przedzierać się przez góry, choć wiedział że to właśnie gdzieś tam znajduje się częściowo wykuty w skale gród jego rodziny, jak na warunki bolgoryjskie i tak luksusowy.

Niektórzy z jego towarzyszy zaczynali cicho narzekać na brak jego pomysłu na dalszą wędrówkę. Zgodnie z jego stanem wiedzy od grodu dzieliły ich trzy dni wytężonego marszu, na który nikt nie miał ochoty.

-Nie prościej byłoby iść od razu do jakiegoś miasta? - rzucił Idok, rosły i kompletnie łysy miecznik. Tarczę dawno temu wymienił na zdecydowanie bardziej przydatną i poręczną torbę z zapasem różności. Dodatkowo, gdy szli tak przez zarośla, mieli wrażenie że coś ich obserwuje. Nagłe, zrywne ruchy z pobliskich krzaków wcale nie wpływają dobrze na psychikę, zwłaszcza gdy dodatkowo słyszy się szepty..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
REKLAMA 
(Bez)Błędny Rycerz

Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Wysłany: 2013-02-15, 17:27   

 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-15, 17:27   

Obóz nie był zbyt wielki. Składał się z trzech dużych, rycerskich namiotów. Na szczęście były one dobrej jakości. Zdobyto je ongiś na wojnie. Wszystkie znajdowały się wokół dużego ogniska, które rozjaśniało okolicę. Oczywiście, stały od niego w bezpieczniej odległości. Bezpieczeństwo przede wszystkim.

Baldwin był już cholernie zły i zmęczony. Jedzenie się kończyło, ludzie byli wkurwieni, a on sam nie dupczył od na prawdę długiego czasu. W dodatku miał dość koniny. Tamtego dnia na kolację ostatniego konia - dużego ogiera należącego do Idoka, jego dumę i powód do chełpień przy pannach. Wiadomo, o jaką alegorię mu chodziło. W sumie zjedzenie jego wierzchowca wyjaśniało, czemu był taki zły.
Wóz mieli jeden - na szczęście był lekki i nikt nie sprzeciwiał się, by go ciągnąć. Pakowali na niego zawsze namiotu i przyrządy ich malutkiej kuchni polowej. No i oczywiście resztki żywności. Odciążało to bardzo ich kręgosłupy.

Jeszcze tylko trzy dnia na północ. Do ojca, do rodziny? Jak ich przyjmie? Niby nie byli zwaśnieni, aczkolwiek długi czas poza domem mógł coś zmienić. Co u jego sióstr? Martwił się o nie. Oczywiście, były one krwią z krwi Rhaegara. No i pochodziły z Bolgorii, a tam kobietę przed zaślubinami trzeba ujarzmić i tak było również w ich domu.

Wokół ogniska siedzieli wszyscy na swoich małych, drewnianych, przenośnych krzesłach. Zdobyli je po poległych rycerzach, tak samo jak i namioty. Baldwin w sumie wyglądał dość dostojnie. Siedział ubrany w strój rodowy na pięknym hebanowym siedzisku, należącym do Turina, jego najlepszego przyjaciela z kompanii. Ostrzył swój mithrillowy tasak. Swoją dumę. Wyglądał tak pięknie, gdy odbijały się od niego płomienie ogniska. Widać było, kto tu rządzi.

Z zadumy o rodzinie i stanie politycznym wyrwało go pytanie Idoka. Po jego usłyszeniu Baldwin uśmiechnął się kpiarsko, lecz odrzekł spokojnie, widząc, że obserwuje go cała kompania:

- Drogi Idoku. Pamiętasz bitwę pod Ceres? Wtedy to uratowałeś mnie przed magicznym płomieniem czarnoksiężnika, tracąc swoją piękną tarczę. Później chuja zajebaliśmy. Mam u ciebie dług do spłacenia. Sądzisz więc, że wybrałbym dla nas drogę gorszą?
Jak myślicie towarzysze - Baldwin wstał i oparł się nonszalancko na swym mieczu, wbijając go w twardą ziemię - Czemu nie idziemy od razu do miasta, do Bolgorii?
A kto w tych czasach, gdy brakuje wszystkiego przyjmie pod swój dach szesnastu uzbrojonych po zęby żołnierzy? Kto miałby i za co nas nająć i wykarmić? Odpowiedź brzmi nikt. Jesteśmy zagrożeniem. Ale nie będziemy łupić. Po pierwsze bo to jest niemoralne i nieetyczne i po drugie, co ważniejsze, jesteśmy chwilowo zbyt słabi.

Przypatrzmy się, co mamy ze sobą - rzekł po chwili dostojnej pauzy - Wóz, w którym jest tylko jedzenie i trochę przyrządów do gotowania. Namioty. Ogromną ilość niepotrzebnego obecnie złota i srebra oraz broń. Myślicie, że teraz złoto i srebro są coś warte? Bzdura. Po upadku Królestwa upadł i system ekonomiczny. Mówiąc po prostu - nie kupicie obecnie nic za te świecidełka. Możecie co najwyżej ozdobić nimi swoje kutasy. Teraz pieniądze są nic nie warte. Sądzę, iż na terenie Bolgorii jest coś warty tylko jakiś minerał. Handel dalekosiężny upadł to i złoto nic nie warte, jak już mówiłem. A mu minerałów nie mamy. Więc nie ma jak się zaopatrzeć.

Dlatego idziemy do grodu mojej rodziny. Dlaczego? Mój ojciec zawsze był ambitny. Byliśmy niezbyt zamożną rodziną, aczkolwiek lokalnie się liczyliśmy. Po tym Pierdolonym Wybuchu - jak zwykł Baldwin zwać Świt Akilijski, w końcu tej ładnej nazwy jeszcze wtedy nie znal - zapewne jego ranga urosła i to bardzo. I będzie chciał rozciągnąć swoją władzę nad całą doliną. I dlatego będzie potrzebował nas. Grupy doświadczonych weteranów. Walczyliśmy z orkami, elfimi banitami i pomiotami Beliara! Czym są dla nas krasnoludki czy zwykli ludzie?! Niczym! Dlatego gwarantuję wam, że w grodzie Bordword odnajdziemy chwałę. Dlatego nie będziemy żyć jak pierdoleni żebracy i pijacy w miasteczku!

Jutro wyruszymy o świcie. Forsownym marszem zeszłoby ze trzy dni. Ale dobrze, nie chcecie się spieszyć to nie. Normalną szybkością ruchu dotrzemy tam zapewne w ciągu pięciu, góra sześciu dni. Lecz nie mamy żywności.

Jak ten problem rozwiążemy? Ano pokażę wam wszystkim, które rośliny są zdatne do spożycia i po jakich zabiegach. Znam w miarę te tereny i wiem co tu rośnie <wszechstronne wykształcenie>. Będziemy się wybierać trójkami wokół kolumny i szukać jedzenia. Oczywiście co godzinę trójka będzie inna. Więc z głodu nie umrzemy.

Wiem co czujecie. Ta noc jest dziwna. Słychać jakieś głosy, lecz moi towarzysze, nie lękajcie się! Walczyliśmy z pomiotami Beliara w Rzezi pod Highstone i przeżyliśmy! Więc nic nam nie jest straszne.

Dzisiejszej nocy warty będą wynosiły trzech ludzi na godzinę, po kolei. Pierwsi stać będziemy ja, Idok i Magnus. Następnie Bękart, Dziwkarz i Jon. I dorzućcie do cholery drzewa do ogniska, bo ciemno i zimno się robi! Jeśli coś usłyszymy dziwnego i niepokojącego to was obudzimy. Następni wartownicy mają zrobić tak również. Śpijcie z naszymi panienkami(czyli bronią xd) panowie!
Zrozumieliście wszystko? No i kurwa tak ma być! Na Honor!

//Jeśli nawet nie ma się nic wydarzyć to i tak odpisz, to napiszę jak będą się wszyscy poruszać.
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-17, 01:40   

-Tia - odwrócił się Idok. Nie drążył już tematu. Baldwin nie bardzo wiedział czy przekonał człowieka, zbył go, zasiał wątpliwości. Pewnie musiałby się go zapytać; jednak jego załoga ostatnimi dniami była zdecydowanie osowiała. Swoją długą opowieścią, którą słyszało - wydawało się - większość jego towarzyszy pewnie niektórych podbudował. Czy Idoka - jego to już sprawa.

W końcu, wśród hukania puchaczy (no bo ktoś musi hukać) i złowieszczego szumu przemykającego wiatru większość załogi posnęła. Baldwinowi, który siedział teraz na północnej części obozowiska, wpatrując się w dal. Oczy kleiły mu się, jednak próbował zabić w sobie chęć do spania. Miał już niejedną taką wartę, wiedział więc co należy robić.

Idok i trzeci towarzysz przechadzali się leniwie. Balwin wybrał na nocleg akurat taki obszar, by nie możliwe było zaskoczenie ich poprzez nagłe wyskoczenie z krzaków. Niestety, światło księżyca w większości przesłonione było przez chmury, więc mrużył oczy, próbując dostrzec cokolwiek.

W oddali coś się poruszyło. Wśród szumu drzew nie dobiegł go głos, jednak coś - przynajmniej wielkości człowieka - przebiegło między dwoma drzewami, usytuowanymi w znacznej odległości. Z tego dystansu niemożliwe było dokładnie potwierdzenie tego, jednak intruz na pewno zmniejszył dystans. Kilka sekund. Kilkanaście. Baldwin dalej nie zaobserwował takich ruchów, jednak dało mu to do myślenia..

Może to po prostu zwidy i już świruje?
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-17, 17:23   

Baldwin skrzywił się nieznacznie " To mogą być przywidzenia... jednakże strzeżonego Przeznaczenie strzeże ". Nie podobało mu się to w ogóle. Nie ma nawet jak się skradać do tej linii drzew bo będą na widoku. Nie miał wyjścia. Weźmie ze sobą Idoka i pójdą to sprawdzić.

Wstał szybko i rzekł głośniej tylko "Idok!" i od razu przybył jego towarzysz. Mógł być obrażony, ale to Baldwin nadal był tutaj dowódcą.
- Ubieraj się w zbroję. Wydawało mi się, że widzę coś za linią drzew. Mogą to być zwidy, ale trzeba to sprawdzić. Jest nasza warta... a wolę byśmy to my byli mieczami w ciemności. Powiedz o tym Hefajstowi <trzeciemu strażnikowi>. Niech dla bezpieczeństwa się ubierze również i obudzi przy okazji następną wartę, bo z tego co się orientuję, będzie teraz zmiana. Powiadom ich również. Niech będą w pogotowiu i mają nasłuchiwać. Odmaszerować.

I sam odwrócił się na piętce i odszedł do wozu. Przebijając się przed toboł wyciągnął ciężką, wojskową torbę z napisem "Bordword". Wywalił z niej klamoty na ziemię - była w niej jego cała zbroja, zwykły tasak i tarcza.

Uparł się o wóz i zdjął swoje buty. Nie spieszył się - wdziewanie zbroi było niczym modlitwa i przygotowanie do wojny. Zaczął się rozciągać - kolejna od góry do dołu. Najpierw mięśnie szyi, później ramiona, nadgarstki, dłonie, klatkę piersiową, brzuch, uda, łydki i stopy. Musiał być na wszystko gotowy.

Zaczął wdziewać zbroję, najpierw oczywiście pikowane nogi i sabatony, by następnie ochronić nogi zbrojnikową ochroną - czyli płytkami stali doczepionymi do wypalanej skóry. Później nadszedł czas na przeszywanicę i znowu zbrojnikową osłonę.
Paski doczepiał bardzo starannie - tak by trzymały sprzęt ale i nie krępowały ruchów.
Później przywiązał trójkątną tarczę do lewego ramienia, tak by "podstawa trójkąta" była u góry, a wierzchołek wykraczał lekko po za dłoń. Oczywiście, zamierzał walczyć swoim półtorakiem trzymając go w dwóch dłoniach, jednakże rant z zaskoczenia jest zawsze świetnym pomysłem. No i tarcza świetnie chroniła ciało.
Do lewego boku przypasał pochwę z normalnym tasakiem i wyżej pochwę z tym mithrillowym. Sztylet przypasał ukryty między dwoma pochwami.
Na koniec założył swój bascinet i dołączył do Idoka <opisz mi jak on jest ubrany>, jednego z swoich najlepszych i szczerze powiedziawszy najbardziej zaufanych żołnierzy. Zamienił kilka słów z wartą, ostrzegając ich i rozkazując, by uważali na wszystkie dźwięki.

Wzięli pochodnię z ogniska i ruszyli wolnym krokiem do linii drzew. Nie zamierzali się ukrywać -a nuż to potrzebujący pomocy ludzie? Prawą rękę trzymał na rękojeści mithrillowego tasaka, tak by szybko go wyciągnąć. Gdy dotarli do drzew rozpoczęli poszukiwania, nie rozdzielając się, we dwoje. I nie zamierzali też za daleko w las wchodzić, od kilka metrów....
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-18, 00:05   

Przysypiający Baldwin momentalnie doszedł do siebie. Zawołał towarzysza, który już po chwili zjawił się Wysłuchał spostrzeżeń Baldwina uważnie. W nikłym blasku dostrzegł jego niewyraźną minę.

-Coś tam pewnie jest.. - mruknął, kierując się w kierunku swojego pancerza. Starali się tak zakładać pancerz aby niepotrzebnie nie budzić towarzyszy. W końcu rozdysponował polecenia. Nie spotkał się z oporem czy kwestionowaniem. Teraz w warcie znajdowało się czterech ludzi.

Idok miał na sobie ciężką skórzaną zbroję lamelkową, mocne skórzane spodnie i blaszany hełm garnczkowy. Z broni miał przy sobie jedynie swój miecz, lekki i jednoręczny. Zwykle walczył z tarczą, jednak nie mając jej teraz musiał sobie radzić.

Ruszyli wgłąb drzew, niespokojni. Pierwsze oddalone było jakieś 20 metrów od obozowiska. Zajrzał za nie... Nic. Ruszyli dalej, trzymając od siebie jakiś dystans. 30 metrów od obozowiska. Czterdzieści..

Coś się nagle poruszyło. Baldwin wykonał nagły zwrot w tył, widząc tylko jak jakiś cień usuwa się za pobliskie drzewo...
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-18, 16:05   

Puknął Idoka w ramię lekko, gdy ten odwrócił się wskazał głową za drzewo, za którym był jakiś cien i lekko poruszył głową - Idok miał iść pierwszy, Baldwin go ubezpieczał. Byli cały w zasięgu słuchu wartowników. Mogli przejść jeszcze góra 20 metrów.

Obydwoje przybrali postawy bojowe. Baldwin ugiął lekko nogi, a stopy ułożył prostopadle do siebie. Wyjął Mithrillowy tasak i chwycił w dwie dłonie swoją broń. Oparł ją lekko o prawe ramię. W chwilę mógł zadać zabójczy cios.

Był metr za Idokem... Cóż tam mogło być?
W razie ataku od razu uderzy....
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-19, 01:28   

Ruszył w stronę drzewa. Powoli i spokojnie. Widać było na nim skupienie. Świst strzały. Nie zdążył.

-KURWA MAĆ - krzyknął. Baldwin obrócił się w kierunku z którego dobiegał dźwięk. Po lewej stronie stała jakaś humanoidalna postać, która dobywała z kołczanu drugiej strzały. Wojownik rzucił okiem na Idoka. Z jego lewej łydki wystawała strzała.

-Co tam? - odkrzyknęli wartownicy. W obozie zrobił się rumor.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-19, 14:02   

- ŁUCZNICY W LESIE! DO BRONI TOWARZYSZE! - wrzasnął Baldwin i sprintem ruszył w kierunku łucznika. Miał raptem kilka sekund. Dłonie były ułożone idealnie na rękojeści. Tarcza zasłaniała w większości górną część ciała. Zostały tylko nogi, lecz jeśli łucznik nie był mocarzem i nie miał doskonałego łuku to nic mu nie powinien zrobić.
Łucznik spodziewał się zapewne ciosu miecza. Nic bardziej mylnego. Gdy Baldwin był kawałek od niego to... Skoczył, wykonując frontalny kop w klatkę piersiową przeciwnika, obalając go na ziemię. Jeśli się nie udało - to trudno, wykonał lekki piruet i cios go po nogach, uderzając po chwili rantem tarczy w twarz.

Jeśli jednak udało obalić się wroga kopem (sam Baldwin był dość ciężkim człowiekiem, a sprzęt ważył około 24 kilogramów ) Bordword doskoczył do przeciwnika i usiadł mu na ramionach, przygwożdżając go.

Po chwili powinni przybyć towarzysze. Bez zbędnych ceregieli wtedy zawoła dwóch i zaniosą humanoida do obozu....
< Wtedy dalszy ciąg odpisu >.
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-19, 15:17   

Postać widząc jak szarżuje w jej stronę Baldwin obróciła się i zaczęła uciekać przed siebie. Wojownik widział jej kołczan i figurę, gdy momentalnie zmniejszył dystans. Postać miała na sobie czarne, matowe ubranie - nie był w stanie dokładnie stwierdzić jakie oraz gdzie sięgało, gdyż nawet twarz miało czarną. Uderzyły go tylko nieco jaśniejsze, wyróżniające się oczy. Postać uciekała dużo szybciej od Baldwina, mimo niesionego kołczanu i łuku, uniemożliwiając mu atak w zwarciu. Nie była mocno zbudowana - pewnie nie miała na sobie zbroi, choć przez krótką chwilę wojownik zastanawiał się czy to nie kobieta.
Chwilę po tym tuż obok głowy człowieka przemknęła strzała. Chyba właśnie uniknął śmierci.. Marna pociecha, teraz łuczników jest przynajmniej dwóch.

Gonił postać przez kilka metrów. Aktualnie jest w biegu. Baldwin nie ma pojęcia gdzie dokładnie ulokował się ranny Idok, choć znając go było to za drzewem. W obozie rumor nie ustawał, pewnie jego towarzysze gotują się do walki. Dobrze.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-19, 16:32   

Baldwin ustał zdenerwowany i rozpoczął postawę defensywną - jeśli otoczy go dwóch łuczników to nawet jego świetne opancerzenie mu nie pomoże. Ustał i przyjął postawę defensywną, wolno cofając się do Idoka, który zapewne schował się z tyłu.
Baldwin może i miał świetną kondycję... Ale nie dogoniłby dwóch na raz.
Lecz kim były te istoty? Całe czarne, z jasnymi oczami...
Czyżby to byli słudzy Beliara?
Czy widział kiedyś coś takiego...? <wiedza>

Cofanie się nie powinno być trudne. Między drzewami łucznicy mieli ciężko go trafić, w dodatku by mu coś zrobić musieliby go zajść od tyłu bądź wycelować w twarz. A on zauważy, czy coś leci mu w jego śliczną buźkę i zasłoni się tarczą.

Rozglądał się również co chwila na boki, bacząc czy nie ma ich tu więcej
- Idok ! - powiedział lekko głośniej - Wskaż gdzie jesteś i powiedz coś. Przybędę do ciebie....

I poszedł w wskazanym kierunku <jeśli taki był>.
Stale się cofał, oglądać się to na boki to za siebie < jeśli nie było >
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-19, 22:21   

-Tutaj, za drzewem, do diaska - rzucił. Cofał się w stronę, skąd dosłyszał głos Idoka. Założył że strona z której przyszedł jest bezpieczna - w końcu z pewnością jego towarzysze właśnie dobywali broni by przyjść mu z odsieczą. Istota rzuciła wzrokiem na wycofującego się i skryła się za pobliskim drzewem wciąż obserwując co też Baldwin zamierza zrobić.

Czekał tak z pół minuty. Cień nie przestawał się im przyglądać. W końcu jego towarzysze przyjdą mu z odsieczą... Baldwin przyglądał się dokładnie. Wyglądało na człowieka, albo może i elfa..

-Dużo ich tam? - krzyknął ktoś z obozu.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-20, 14:51   

Baldwin patrzył się na tajemniczą istotę. Nie strzelała. Dlaczego? Zauważyli opancerzenie, ale w trakcie ruchu ujawniały się w nich luki. Wydawali się wprawionymi łucznikami i mogliby w nie wycelować... Dlaczego tego nie robią?
Skoro nie chcą go zabić, to dlaczego postrzelili Idoka?

Bordword popatrzył na istotę człekokształtną i... opuścił broń. Odsłonił się. Oczywiście, był w każdym momencie zdolny się zasłonić dzięki swojemu refleksowi i umiejętnością parowania.

- Nie wiem! Ale chyba nie musicie się spieszyć! Postrzelili Idoka, ale wstrzymali się! Nie wiem czemu! Sprawdzę to! - odkrzyknął dowódca. Jeśli istoty znały język powszechny to wiedziały, że chce pertraktować...

Schował mithrillowy miecz do pochwy i z lekkim uśmiechem zaczął iść wolno w stronę cienia.
- Kim jesteś i czemu postrzeliłeś mojego towarzysza ? - rzekł na tyle głośno, by usłyszała go istota.

W końcu... poderżnąć gardło może im później. Dobrze będzie zdobyć jakieś informacje. A może nawet ich nie zabije?
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-20, 23:37   

Cień momentalnie wycofał się za drzewo i odbiegł za następne, znajdujące się jeszcze głębiej w lesie.

Jego towarzysze, a przynajmniej większość dobyli tarcz, kusz, łuków i mieczy. Powoli szli w stronę Baldwina, wypatrując wrogów - nie śpieszyli się. Pośpiech mógł ich drogo kosztować.

Wojownik rzucił okiem w ich stronę - wydaje się że ruszyli wszyscy, tyralierą, w jego kierunku. Dopiero teraz zauważył że napastnik zdał sobie z tego sprawę i klucząc między drzewami zaczął uciekać.

-Kurwa mać - rzucił stojący za drzewem Idok - musiała być zasadzka. Żołnierze byli już na jego wysokości. Jeden z nich - medyk - podszedł, chcąc obejrzeć ranę...

Jakiś szum dobiegł z obozu. Światło. Jeden z namiotów zajął się ogniem..

-SKURWYSYNY! - ktoś krzyknął...
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-21, 12:52   

- Kurwa mać! Czemu ruszyliście wszyscy?! - ryknął Baldwin - Szyk kurwa! Szyk! - każdy wiedział o co chodzi. Prosta formacja. Tarczownicy mieli ustać po zewnętrznej, w kole, a w środku miał być medyk i kusznicy. Po szybkim, trwającym mniej niż pół minuty ustawianiu Bordword ustał na czele i szybkim marszem, w sumie truchtem ruszyli do obozu, by ugasić pożar.
- Gdy zobaczycie jakiegoś chuja na horyzoncie - strzelajcie bez rozkazu! Starajcie się strzelać tak, by żyli ale nie mogli chodzić! Gdy ich dopadnę śmierć będzie dla nich tylko wybawieniem! - wrzeszczał jak opętany. Był wściekły.
Jakie szczęście, że noce były w miarę ciepłe...
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-22, 11:42   

Wojownicy ustawili się w formacji i ruszyli w kierunku obozu, szybko go okrążając. W świetnie jednego z płonących namiotów dostrzegli dwie podobne postacie do tej które wcześniej zobaczył. Wyglądało to na umorusanego czymś półelfa, czy może elfa albo człowieka? W takich ciemnościach, przerwanych tylko płonącym namiotem ciężko było stwierdzić. Jeden z wojowników wskoczył do środka ratować dobytek. Gasić nie było już specjalnie czego i czym..

Żołnierze strzelali bez rozkazu. Dwa strzały z kuszy poszły centralnie w las, jeden z nich miał na tyle szczęścia że trafił jednej z postaci w udo. Rozległ się wysoki pisk, łuk spadł na ziemię. Humanoidy wycofywały się do linii drzew, chowając się za nimi. Trafiona postać wyraźnie powłóczyła, jednak adrenalina musiała robić swoje.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 13