Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Którędy do Domu - Baldwin
Autor Wiadomość
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-22, 14:52   

To była jego szansa.
- Szybko, niespalone namioty odsunąć od ognia! Ratować budynek! Mardit, Teemo weźcie swoje kusze i za mną w las! Poradzimy sobie z nimi. Jeden jest ranny, postrzelony przez Artura! Medyk zajmij się Idokiem! W razie czego na pomoc mogą przyjść później Trugrout, Brodwin i Argol! Reszta ma jak by co tu zostać!.
Moi ludzie za mną!

I pobiegł w stronę rannego cienia, wyjmując swój półtorak z pochwy.
Teraz na pewno nie ucieknie.
- Panowie! Jak by co strzelać tak by pojmać!
 
 
 
REKLAMA 
Banish your fear


Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-23, 01:38   

 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-23, 01:38   

Teemo wraz z towarzyszem w podskokach ruszyli za Baldwinem, z nieukrywanymi bananami na ryjach. Jedna ze strzał śmignęła obok chyżego zwiadowcy, nie czyniąc nikomu dalej krzywdy.

Namioty stały w takiej odległości od siebie że ogień raczej nie byłby się w stanie przenieść. Dmuchając jedna na zimne wojownicy zaczęli przenosić namioty dalej, co samo w sobie nie było takie proste.

Wojownicy ruszyli. Dość szybko zauważyli postać która nieco powłócząc nogą starała narzucić sobie takie tempo jak to tylko możliwe. Asystująca jej postać wzięła łuk i wystrzeliła - i tylko łutem szczęścia hełmowi Baldwina udało się zatrzymać strzałę, która pozostawiła delikatne wgięcie w hełmie. W tym momencie jednak jego wojownicy zdążyli przeładować już kuszę. Cień spostrzegł to i zanurkował za drzewo, wypowiadając jakieś słowa w nieznanym mu języku. Już po chwili zaczął kluczyć między drzewami - wojownicy odpowiedzieli niecelnym ogniem.

Baldwin zbliżał się do postaci, osłaniając się tarczą. Teraz spokojnie był w stanie nadążyć. Jego żołnierze zbliżali się. W końcu postać przystanęła i obróciła się w ich kierunku.

Była to kobieta. Ciężko było wypatrzeć gdzie dokładnie ma szaty, płynnie przechodziły one w czarną, maskującą farbę - dodatkowo noc nie sprzyjała bliskim inspekcjom wizualnym. Zatrzymała się, wpatrując się w wrogów.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-23, 23:38   

Baldwin szybko podbiegł do niej i "wylutował" jej rantem z tarczy w twarz ogłuszając ją. (jeśli się nie udało to stalowe kolanko w przeponę i rękawicą po pysku powinno wystarczyć).
- Osłaniajcie mnie! Ogień zaporowy do kurwy nędzy! Ja biorę tą dziwkę! - wrzasnął i po chwili < jeśli udało się ogłuszyć > wziął kobietę i rzucił jak worek ziemniaków na barki i zaczął wracać w stronę obozu, pod osłoną kuszników.
- Strzelać bez rozkazów! Celować tak by zabić!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-23, 23:43   

Strzelenie kobiety tarczą w twarz wystarczyło. Opadła nieprzytomna na ziemię. Kusznicy otoczyli ją, celując w las. Nie wyśledzili już nikogo.

Baldwin szybko przerzucił kobietę przez ramię. Strzała wystawała z krwawiącego uda, jednak na to już nie baczył. Kryty przez towarzyszy powrócił do obozu. Namiot spłonął doszczętnie, choć większość sprzętów udało się wyratować. Niektórzy uporządkowywali obóz, inni stali na warcie wpatrując się z ciemny i nieprzyjazny las. Idok leżał na ziemi, zaś Medyk przy użyciu bliżej nieznanych kawałków żelaza gmerał coś w ranie.
-KUURWA, uważaj! - krzyknął Idok. Nagle, widząc swojego dowódcę wracającego z jeńcem mężczyźni zamilknęli, czekając na jego - czy to słowa czy czyny.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 12:02   

- Idok, co krzyczysz? Boli? Ta dostała rantem w ryj i nie krzyczy - rozciągnął zęby w uśmiechu i zarechotał.
- Boguś - zwrócił się do medyka - jak skończysz z naszym tarczownikiem to ocuć tą dziwkę. Przesłucham ją. Jak mnie wkurwi to damy ją Idokowi do przeruchania, w nagrodę za poświęcenie. Dobra robota panowie. Ciekawi mnie tylko kto i czemu nas zaatakował? Na prawdę, musieli być zdesperowani by taką grupę napadać... - zamyślił się lekko i po chwili dalej - Możecie iść spać. Chyba, że chcecie popatrzeć jak ją przesłuchuję...

Bordword usiadł na swoim rycerskim, składanym stołku i czekał. Gdy kobieta została ocucona wzięto ją przed oblicze dowódcy. Teemo i Mardit trzymali ją za ręce, lekko je wykręcając tak, by nie mogła łapać w pełni powietrza. By czuła się zagrożona. Gdy mogła już na Baldwinie skupić uwagę, ten uśmiechnął się paskudnie i rzekł cicho:
- Jesteś na mojej łasce, podpalaczko. Masz dwa wyjścia. Powiedzieć mi kim jesteś, co tu robisz i dlaczego nas zaatakowałaś. Jeśli nie będzie kłamać - a wywęszymy to, bo Teemo w tym jest bardzo dobry, to nic ci się nie stanie. Lecz jeśli spróbujesz się wykręcać, to wyrucha cię cały obóz. Jeśli to nie pomoże zaczniemy cię torturować. Mamy duuużo wolnego czasu...
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 14:50   

-Jak ci zapakują strzałę w nogę i Boguś się przyczepi to też będziesz krzyczał - mruknął. Po chwili medyk skończył opatrywać ranę i wiele roboty; kobieta sama doszła do siebie. Nie miała nawet chwili by jęknąć, gdy żołdacy chwycili ją za ręcę i podnieśli na wysokość dowódcy, który siedział z uśmiechem na twarzy na swoim stołku. Dopiero teraz, przy ogniu pochodni Baldwin mógł się jej dokładnie przyjrzeć. Wyglądała młodo, góra 25 lat. Tłuste, wyraźnie umazane czymś włosy były ścięte nieregularnie, jakby od biedy jakimś mieczem czy ostrym nożem. Na jej twarzy nie zauważył żadnych blizn, choć jego wzrok przykuły jej oczy. Miała szare białka oczu. Jeszcze takiego zjawiska nie spotkał. Profil uszu charakterystyczny był raczej dla nieczęsto spotykanych półelfów, czy może po prostu elfów.. Czarno-bura króciutka opinająca koszulka bez rękawów odsłaniała znaczną część brzucha, którego reszta była czymś wyraźnie umalowana - widoczne były nieregularności w nakładaniu farby. Dodatkowo, dopiero teraz zreflektował się że przy przenoszeniu jej ubrudził się tą maścią. Krótkie spodenki nie uległy uszkodzeniu wskutek postrzelenia, strzała wystawała jakieś 15 centymetrów nad kolanem. Sączyła się z niej powoli krew, czyniąc kontrast wobec ciemnej reszty.

Popatrzyła się na niego nie kryjąc przerażenia. Bez większych oznak zmian emocji wysłuchała jego kwestii, po czym rzuciła kilka zdań w dziwnym, szeleszczącym języku. Mężczyźni popatrzyli się po sobie. Nikt albo nie rozumiał; albo nie przyznał się do znajomości tegoż.

Kołczan, który zdjął jej któryś z wojowników przepadł; najpewniej został ekspresowo rozszabrowany przez któregoś z łuczników. No nic, strzały są przydatne i cenne.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 17:31   

- Nie, rozumiem, cię - odrzekł i pokręcił głową. Wskazał palcami na siebie, otworzył lekko usta naśladując mimikę i pokręcił znowu głową. Na pewno zrozumiała, że nie wie o czym ona mówi...

Podrapał się lekko po głowie - Czy ktoś rozpoznaje ten język? - zapytał się pozostałych oczekując ich odpowiedzi. Sam wytężył mózgownicę. Może sobie coś przypomni.
- Podciągnijcie jej bluzkę, ale nie macajcie jej, proszę. Chcę przyjrzeć się malunkom - po czym to zrobił.

Podniósł patyk leżący obok niego i podszedł do niej.
- Puśćcie ją chłopaki, jest chwilowo nie groźna, ale stójcie tu. Boi się was.
Delikatnie chwycił ją za dłoń i wręczył jej do ręki drewno
- Rysuj - powiedział wolno i wskazał palcem na ziemię.
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 17:59   

-Nic - mruknął Mardit. Teemo siedział cicho, podobnie jak reszta towarzyszy która zaczęła Madritowi przytakiwać. Baldwin nie mógł wymyślić dokładnie nic.

Kobieta pokiwała głową. Chyba zrozumiała.

Nie było wiele do podciągania, z racji że bluzka była już dość krótka. Baldwin podszedł i zaczął obserwować. Farba maskująca, nałożona na szybko. Standard - węgiel, tłuszcz. Nakładana najwyraźniej ruchami spiralnymi. W ogóle maskowanie wydało mu się nieco nadmiarowe i prymitywne.

Może i nie były to malunki rytualne, ale coś implikowały. Przygotowywała się do tej akcji. Ona musiała być zatem wykonana z premedytacją - uderzyło Baldwina - może był to dłuższy zwiad albo zwykły rajd..

Mógł za to przyjrzeć się bluzce. Chwycił za materiał i naciągnął go nieco. Nie widział jeszcze materiału który miałby taką odporność na darcie.
-Ciekawe - mruknął.

Gdy żołnierze puścili ją wolno, upadła na postrzeloną nogę, nie biorąc nawet kija do ręki. Pisnęła głośno.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 18:15   

- Boguś, opatrz ją tak, by mogła chodzić... interesujące interesujące... - podzielił się swoją krótką refleksją, że to mogłoby być szykowane, z towarzyszami.
Po ogarnięciu kobiety podszedł do niej, i zaprowadził ją na jego krzesło. Dał jej długi kij, którym by się wygodnie pisało.
- Rysuj - rzekł do niej, wskazał palcem na drewno a potem na piasek.

- Chłopaki... rozstawcie straże, tak jak wcześniej... ale śpijcie w blachach... To może być długa noc...
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 18:24   

Kilkanaście minut później, trochę krwi i krzyków kobiety rana była załatana.
-No, ładnie ktoś się wstrzelił - rzucił medyk - chwilę jeszcze będzie mieć kłopot z chodzeniem. Baldwin pomógł jej wstać i usadowił ją na krześle.

Najemnicy powoli kładli się spać. Część niestety - pod gołym niebem. Kobieta zaczynała coś rysować, wyglądało to jak mapa.

-Szefie - rzucił niemrawo Idok - chłopaki już dłuższy czas nie mieli okazji.. Może by po prostu tą dziwkę im dać?

Z tego co na mapie zrozumiał Baldwin - oraz z swojego położenia, jak próbował sobie wymyślić - to kobieta dość dobrze wiedziała gdzie się znajdują w odniesieniu przynajmniej do linii brzegowej. Narysowała trasę, idącą dość naokoło, ale jednak wracającą za góry (w kierunku zachodu) stosunkowo blisko morza. Z tego co orientował się Baldwin teren ten był gęsto zarośnięty lasami. Ponoć książki kształcą...

Ta trasa wyglądała mu absolutnie na jakiś zwiad. Punkt w którym się znajdowali był osiągalny dużo, dużo krótszą trasą niż tą którą narysowała.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 18:33   

- Drogi Idoka. Wyobraź sobie, że masz trzy kury. Wszystkie znoszą jaja. I masz z jaj dochody. Pytanie zasadnicze, po co zabić tą kurę albo ją uszkodzić? To oznacza mniejsze przychody. Ja też dawno nie ruchałem, a kobitka nawet w miarę. Ale się powstrzymamy. Obiecałem jej, że jeśli będzie współpracować, to jej nic się nie stanie. Czy moglibyście mi ufać gdybym okłamał kobietę? Nie.
To jest mapa... I ta kobieta ogarnia kartografię. Ne wielu to potrafi. Ja sam nie jestem zbyt wielkim kartografem. Mapy znam, bo jednak setką dowodziłem a i książek poczytałem troszkę... Widzisz? - wskazał jeden punkt - Tu jesteśmy my. Chodzą naokoło. Mają barwy, zapewne wojenne. I przybyli z jakiegoś miejsca. To zwiad, bracie. Ktoś bada teren. Nie mam pojęcia czemu zaatakowali nas... Pewnie myśleli, że my ich napadniemy. W sumie pieprzyć.

Popatrzył na nią i uśmiechnął się. Podszedł do drużynowego wozu i wyjął parę mocnych rzemieni. Wrócił do niej i pokazał jej sznurki. Na pewno wiedziała o co chodzi. Nie trzeba było tego tłumaczyć. Związał jej nadgarstki i kostki. Nie za mocno - by jej nie bolało. Ale też by nie czuła się zbyt pewnie.

- Jutro wyruszamy dalej do grodu ojca. Boguś! Jesteś najbardziej ogarnięty i umiesz pisać. Widzisz to, co narysowała? Przepis to na kartę bądź skórę. Dokładnie tylko!

Następnie bardzo delikatnie podniósł dziewczynę i zaprowadził do swojego namiotu. Był najmniejszy ze wszystkich, ale mógł chociaż w nim spać samemu. Miał tu cały swój dobytek. Usadowił dziewczynę wygodnie na skórach i napoił ją winem. Uśmiechnął się do niej lekko i na migi pokazał, że może iść spać. On tak samo się położył.
Świat stawał się coraz ciekawszy...

Rankiem, jeśli nic się nie wydarzyło, wyruszyli do Grodu Ojca.
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 18:47   

-Ona i tak nic nie rozumie - odparł zrezygnowany Idok - nie że ja mówię; to chłopaki by chcieli, no ale dobra - odszedł, spać. Jego kolejka warty już była.

Następna kolejka zajęła pozycję. Dziewczyna nieco protestowała, ale w końcu nie była w stanie przemóc Baldwina. Parsknęła tylko, plując dookoła gdy poczęstował ją winem, jakby zupełnie jej to nie smakowało. Tak czy inaczej, noc zeszła dość szybko. Gdy wczesnym rankiem Baldwin wstał, więźniarka była już przebudzona. Rozwiązał ją, spakowali obóz i wyruszyli w kierunku Grodu.

W lesie nie znaleźli znacznych ilości jadalnych rzeczy. Wystarczyłoby tylko by zaspokoić głód 5 osób, lub rozdzielić to między grupę, choć to i tak nie wystarczy na dzień. Najwyżej będą szli na głodno. To, w połączeniu z wcześniejszą sytuacją sprawiło że nastroje były najmniej ponure. Dodatkowo, karawana nie mogła już poruszać się z taką prędkością - miała dwie ranne osoby w grupie.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 19:13   

Na szczęście mieli jeszcze żarcie z wozu...
- Pamiętacie akcję z Podgórza Mahatańskiego, chłopaki ? - zagaił rozmowę z towarzyszami - Jak zgromiliśmy te hordy orków i następnie zabawiliśmy się z krasnoludzkimi berserkerami? Pamiętam, jak Idok upił ich wodza!
Vlad - zwrócił się do drużynowego barda - Zagraj "dziewicę cud" !
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2013-02-24, 21:50   

Wesołe brzdękolenie barda było dokładnie tym czego potrzebowała drużyna. Szło się po prostu raźniej. Więźniarka nie mówiła nic, nikt też specjalnie się nią nie interesował, dopóki szła do przodu. W końcu, dwa noclegi dalej, zamajaczył im w oddali gród. Gród dokładnie taki jak Baldwin pamiętał - duża grań w której wydrążone były komnaty, kilkanaście drewnianych chatek i zniszczony w kilkunastu miejscach ostrokół. Straty nie wydawały się być świeże; wyglądało to jakby napaść miała miejsce sporo temu.

Gdy wchodził, wraz z drużyną, pierwsze co zauważył to kilka umorusanych osób pracujących przy zwierzętach. Szli powoli, uważnie się rozglądając. Większość chat mieszkalnych wyglądała na zaniedbane i opuszczone. Obok dziobały ziemię kury, z jednym kogutem bacznie obserwującym otoczenie.

W końcu, Grań. Była to duża skała wewnątrz której wykuto szereg korytarzy i schodów. Była bardzo dobrym punktem obronnym - jakikolwiek dostęp doń wymagał pokonania kamiennych schodów. Sama skała była głównym powodem do chwały rodu; krasnoludzcy inżynierowie którzy nadzorowali pracę stanowili świetnie opłacaną elitę.

Taki brak zainteresowania zaniepokoił go. Dopiero gdy sam już zbliżył się do schodów, w oknie zamajaczyła mu jakaś postać. W końcu na schody wyszedł nie kto inny jak sam Rhaegar. Rześko schodził w dół.
-Widzę, synu, żeś śliczną kompanię przyprowadził ze sobą.

Jego szaty nie były tak bogate jak niegdyś; jednak widać że nie spuszczał z tonu. W końcu zszedł już do poziomu przybyszy. Mimo wieku i siwizny trzymał się zupełnie nieźle; nie dawał po sobie poznać jakichkolwiek oznak zmęczenia. Ucieszyło to niezmiernie Baldwina. Głodni i zmęczeni towarzysze również odetchnęli z ulgą. Oznaczało to dla nich przynajmniej koniec wędrówki..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
MrocznyKefir 
(Bez)Błędny Rycerz



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Baldwin syn Rhaegara
Pełna KP

 
Wiek: 29
Dołączył: 05 Lut 2013
Posty: 414
Skąd: Płock
Wysłany: 2013-02-24, 22:04   

Baldwin z "bananem" na ustach podszedł do swego ojca, twardo podał mu swoją prawicę a następnie go uścisnął po męsku, ale z miłością. Odwrócił się następnie do swoich towarzyszy i rzekł z uśmiechem:
- O to Rhaegar Bordword, syn Ozjasza Bordworda. Człowiek, który potrafi kopią strącić uzbrojonego po zęby orka na wargu, by tego samego dnia upić krasnoluda na jego własnym weselichu! - znów wyściskał ojca - Mamy dużo do omówienia ojcze. Mam dla ciebie bardzo dużo wieści... Proszę, przydziel moim towarzyszom komnaty. A dziewkę weź pod klucz, ale tak, by nikt jej nie wychędożył. Wyjaśnię ci później...
***************

Samotnia ojca była taka jak kiedyś. Nie była duża. Po środku znajdowało się spore, prosto wykonane biurko, z wygodnym wysokim fotelem na miejscu gospodarza i mniejszym, aczkolwiek jeszcze wygodniejszym siedzeniem dla gościa. Za siedziskiem Rhaegara usytuowany był duży kominek, w którym wesoło huczał ogień. W pokoju było wiele półek z książkami.
Baldwin usiadł na miejscu dla gościa i gdy jego ojciec znalazł się na swoim miejscu od razu zaczął gadać:
- Nie ma dużo do opowiadania, tatku. Cesarstwo upadło. Siły Beliara były wszędzie. W odpowiednim momencie gdy zauważyłem, że nie mamy szans wycofałem swoją setkę do Bolgorii. Zaczęły się jakieś dziwne burze. Szybko ukryliśmy się w jaskiniach. Po chwili coś pierdolnęło... Nie wychodziliśmy z nich trzy noce i trzy dni. Ludzie... i nie tylko krzyczeli i jęczeli na zewnątrz...
A gdy wyszliśmy... widzieliśmy piekło. Wszystko wyglądało tak groteskowo i przerażająco... Pamiętasz wizję piekła Christophera Strongheart w jego poemacie o Rhaegarze Diabłobójcy? Wyglądało tak samo. Podłoże które wbrew wszystkim prawom ludzkim i boskim unosiło się, ludzie którzy nie umierali, a cierpieli... I inne dziwne monstra. Moja setka, oddział rycerzy oraz markietanki.... Było nas około trzech stów. Jest nas obecnie niecałe dwadzieścia osób. Walczyliśmy z bestiami i nieumarłymi... Ale na szczęście siły Beliara zostały pokonane... Ale ten koszt - pokręcił głową - Ziemie orków prawdopodobnie też są zniszczone.
Trzy dni od naszego grodu zaatakowały nas dziwne istoty... Ni to ludzie ni to elfy. Pojmaliśmy kobietę. Nie mieliśmy żadnych strat prócz ładnego namiotu. O tyle chujnia, że należał do jednego z naszych zaprzyjaźnionych rodów, wiesz, Greengrassów z Doliny. Ale mniejsza z tym. Mam tu mapę... - wyjął zza pazuchy na szybko, aczkolwiek z doktorską dokładnością przerysowaną mapę. Wręczył ją ojcu - Co o tym sądzisz? Dam sobie kutasa obciąć, że to zwiad. Tylko pytanie kogo i poco?

I czemu w naszym grodzie jest tak pusto? Oczekiwałem tu tłumów po Pierdnięciu Beliara. I co z naszym rodzeństwem? I jakie masz plany...
_________________
Carpe Diem przyjaciele!
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,06 sekundy. Zapytań do SQL: 13