Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Opuszczone chodniki
Autor Wiadomość
kastyl 
Administrator
Kastyl EoD Police



Dane w grze
Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo)
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 34
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 735
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 01:00   

Po kaskadzie ciosów Thor był cały obolały ale nieruszony. Będzie musiał podziękować twórcom tej wspaniałej zbroi. Ale ile można polegać tylko na ekwipunku? W tym czasie Raven zaczęła znów przeszkadzać demonowi. Dobrze. Potwór zaczął skupiać się na zaklęciu. Jeszcze lepiej, przez chwilę nie będzie zwracał uwagi na elfa. Niewidzialność jeszcze działała, do tego zbroja ochrania przed magią. Jak będzie miał szczęście nawet centralne trafienie zaklęciem nie zaszkodzi nieumarłemu.
Tellan przyjrzał się demonowi, myśląc jakby tu zaszkodzić jemu. Kula ognia. Kiedyś też zajmował się tą magią. Ze wszystkich magii żywiołowych tej najbliżej do czystej mocy.

Moc, to jest coś, czego mi brak. Potrzeb uje jakiegoś źródła, do cholery!
- Przecież masz je, tam nad jego głową. -
KURWA, czemu sam na to nie wpadłem!


Thor rzucił się w bok od miejsca, w którym stał. Starał się tak ułożyć ręce i nogi, aby nic sobie nie połamać ani nie uszkodzić. Tuż po wybiciu się opuścił ciało. Miał mało czasu, nie wiedział kiedy czart zakończy zaklęcie.

Gdy tylko Tellan wszedł do wymiaru duchowego, zalała go niemal wszechobecna czerń, zamiast standardowej mieszanki różnych kolorów.

No tak, w końcu wszędzie dookoła jest twór Beliara.

Świadomy niemal od razu znalazł sylwetkę demona i zgromadzenie mocy nad jego głową. Tak, kolor splugawienia na błękitnym ciele elfa był taki sam jak u czarta, w końcu to on "podpisał" kontrakt z elfem. Thor błyskawicznie ruszył w stronę demona, ignorując wołanie ciała. Nie miał czasu, musiał się spieszyć.

Tellan dotarł do czarta zanim ten zakończył zawiązywanie zaklęcie i mocnym strumieniem pobrał energię ze zgromadzenia mocy, po czym większa część rozproszył dookoła. Do siebie zagarnął tylko taką ilość, jaką mógł szybko zmienić dla siebie we własną moc, uzupełniając i wzmacniając swoje siły. Potwór nie zorientuje się co go czeka, zanim będzie za późno. Tellan pamiętał, jak wcześniej podchodził do innych ludzkich lub nie ludzkich dusz. Pamiętał to uczucie, które wręcz nawoływało go do zgaszenia ognia duszy, do odebrania całej mocy życia, do wessania całego ja danego istnienia. Wcześniej te uczucia odruchowo ignorował, tak że niemal nie zauważał ich obecności. Lecz teraz sytuacja była inna, teraz dusza, do której się zbliżał była wrogiem, można, a nawet trzeba, ją zniszczyć, wyssać, usunąć z tego świata, zdeprawować, anihilować!
Thor lekko przestraszył się tego uczucia, lecz teraz było za późno na odwrót. Nie wiedział, czy był to wpływ Beliara, czy po prostu część jego duszy, ale posłuchał się. Oddał się woli zniszczenia, walki.

Pewnie będzie osłonięty przed takimi atakami, tak samo jak był osłonięty kapłan. Ale kilka lat temu sam wydał na siebie wyrok. Nawiązał połączenie. Teoretycznie ja jestem sługą, a on panem. Ale tylko teoretycznie. Połączenie jest i będzie ono drogą dla zemsty.

Tak jak myślał, bariera ochronna była. Ale była także "furtka" Więź z demonem otworzyła bramę bariery i pozwoliła Świadomemu przebić się bez kłopotu przez nią. Ruszył wgłąb, zaatakował z furią, całą swoją mocą. Dusza Tellana zaczęła przebłyskiwać innym kolorem niż do tej pory. Innym od wszystkiego, co widział do tej pory w tym planie.

**********

Thor stał w wielkim pomieszczeniu. Z otwartymi ustami patrzył dookoła siebie. Jeszcze przed chwilą, przed ułamkiem sekundy był gdzie indziej, toczył walkę z demonem, już miał przypuścić ostatni atak.
Posadzka była wykonana jakby z białego kamienia, ogromne kolumny z tego samego materiału sięgały w górę, niknąc jakby w chmurach. Rzędy kolumn sięgały poza zasięg jego wzroku. Z trzech stron nie wiedział ścian, za to za sobą zobaczył ogromną ścianę i wielkie wrota tuż przed sobą. Ściana była również biała, lecz drzwi były koloru błękitnego, jak jego nieskażona dusza, pokryte nieznanymi Thorowi runami.

Umarłem? Jednak demona zauważył mój atak i zabił mnie?

- Nie, nie umarłeś, mój uczniu. - Głos dobiegł elfa z tyłu, ze strony w którą przed chwilą był zwrócony.
Tellan stanął jak wryty, zaskoczony, nie raczej zszokowany tym głosem. Znał go, ten głos, tą barwę, tą charakterystyczną wymowę. Pełny trwogi odwrócił się i powiedział.
- Shanhaevel? To Ty? Jak? -
Stary iluzjonista, jedyny przyjaciel w niemal całym życiu elfa, gestem ręki uciszył młodzieńca. Ubrany był w szaty podobne do tych, jakie zwykł nosić za życia, lecz świeższe, jakby dopiero co uszyte. Jego twarz była przepełniona smutkiem, a oczy karciły ucznia.
- Nie czas na to. Tak, to ja. Poprosiłem, aby być Twoim przewodnikiem i mi pozwolono. -
Tellan nie wiedział co powiedzieć. Chciał powiedzieć cokolwiek, zadać jakieś pytanie, lecz stary mag, znanym i utęsknionym gestem powstrzymał młodszego od siebie przyjaciela.
- Rad jestem z tego spotkania, lecz Ty mnie zasmuciłeś. Nie tego Ciebie uczyłem, nie do tego miałeś wykorzystać otrzymaną moc. Lecz to co było, już zostało zapisane na kartach historii. Złe siły na Ciebie wpłynęły i wiele zła uczyniłeś. Choć także szukałeś dobra. Teraz masz szansę, aby się od Cienia. Posłuchaj. -
Thor usłyszał w oddali jakiś głos.
- ON NALEŻY DO MNIE! -
Odpowiedział mu drugi.
- Nie, Bracie. On tego nie podpisał, został do tego zmuszony. -
Znów pierwszy głos.
- Co z tego? Jest MÓJ! Jego krew upuszczona jego rękami znajduje się na cyrografie! -
Drugi głos.
- Jest wolny. -
Tym razem odezwał się trzeci głos.
- Niech zadecydują oni. Jeśli pan okaże się silniejszy, sługa pozostanie sługą. Jeśli sługa się wyzwoli, pan przestanie być panem. -
Drugi głos odpowiedział niemal natychmiast.
- Niech tak będzie! -
Pierwszy, z wyraźnym oporem, odpowiedział tak samo. Potem nastała cisza.
Shanhaevel zwrócił się do swego ucznia.
- Werdykt zapadł. Idź i uczyń co w Twojej mocy. -
Stary iluzjonista przytulił młodego elfa do siebie po czym wyszeptał do jego ucha.
- Znajdź swój kolor, mój uczniu. -
Świadomy znów stał sam. Drzwi się otworzyły.

Zawsze mówiłeś, że iluzjonista zawsze ma coś specjalnego na koniec pokazu. Proszę, patrz na mnie i daj mi siłę, żebym mógł sprostać Twoim oczekiwaniom.

Tellan spojrzał przed siebie, odwrócił się i przekroczył drzwi.

**********

Thor znów pojawił się w tym samym miejscu, w którym był przed pojawieniem się w świetlistej komnacie. Czas jakby się zatrzymał, ale powoli zaczął startować i przyśpieszał coraz szybciej. Sylwetka elfa przedarła się przez ostatnie osłony duszy i rzuciła się do ataku na przeciwnika. Płonęła kolorem, którego nigdy jeszcze ten świat nie zaznał. Szkarłatem krwi.

Tellan zebrał całą dostępną energię i skoncentrował ją w jednym ataku. Po jego wykonaniu zaczął od razu pochłaniać moc, która rozproszyła się w momencie uderzenia, aby zaspokoić nowe dziwne pragnienie, które pojawiło się wraz z ignorowanym do tej pory uczuciem.
_________________
"Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
 
 
 
REKLAMA 
Namiestnik


Dane w grze
Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo)
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Wysłany: 2013-05-26, 14:33   

_________________

 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 14:33   

Raven nie mogła kontrolować wroga. Po prostu nie mogła. To nie była jej tkanka, jej połączenia, jej ciało, jej gatunek. Sygnały wysyłane przez jej mózg nie były odczytywane poprawnie przez mutanta. Kobieta nie jest mutantem jak ten potwór, nie potrafi się z nim komunikować.

Wkurzona zaklęła szpetnie. Coś zachrypiało. Obejrzała się. Rozcięła tkankę pod którą się znajdowała by lepiej widzieć. Coś się działo z otworem gębowym, który pożarł jej nogę. Krztusił się, rzygał. Wypluł jej nogę. Znaczy to co z niej zostało. Dziwna, bezkształtna masa czarna jak heban. Mieszanina toksyn i martwych tkanek. Jej ciało jednak się broniło. Czy sygnał z mózgu jednak doszedł? Czy może samoistna reakcja?

Raven postanowiła spróbować. Skoro samo zadziałało, to pod wpływem rozkazu będzie potężniejsze.

Kobieta skupiła się a jej krew wnikająca z rany w tkanki mutanta zaczęła się zmieniać. Zaczęła błyskawicznie gnić i rozpadać się transformując się na jej oczach w jad i toksyny martwego ciała. Takie to proste. Pompowała toksyny wprost do węzła nerwowego potwora zwiększając jednocześnie produkcję krwi, by uzupełnić ilość wysłaną do nerwów stwora.

Nowa Cecha:
Toksyczne tkanki - Ciało postaci na życzenie może zamienić się w mieszaninę jadów i toksyn zdolnych do wielu negatywnych efektów. Postać poświęca własne ciało, krew, by potem w jakiś sposób przekazać efekt celowi. Postać jest wrażliwa na te toksyny, więc produkowanie ich we własnym ciele bez natychmiastowego pozbycia się ich spowoduje negatywne skutki. Zamianie w toksynę automatycznie podlega każda żywa komórka postaci oderwana od organizmu.


***

Kula ognista pękła zalewając czarta płynnym ogniem. Energia wydarła mu się spod kontroli. Dusza Thora przełamała blokady wykorzystując subtelną nić powiązania jego duszy z duszą czarta poprzez cyrograf. Świadomość diabła zgasła.

Pozbawiony kontroli zmutowany organizm zaczął z siebie wypluwać kaskady kwasów i toksyn. Setki macek wystrzeliło jednocześnie smagając wszystko na swoje drodze. Bezwładne ciało Świadomego jakby rzucone w sam środek sztormu było rozrzucane po całej sali. Zbroja pękła, kości również. Głodny krwi zmutowany pomiot zła rozrywał ciało Tellan na kawałki. I jak nagle się to zaczęło. Tak nagle się skończyło.

Toksyna Raven sparaliżowała układ nerwowy. Macki upadły bezwładnie, a wraz z nimi szczątki Thora. Głowa, ręce, nogi, korpus. Wszystko osobno upadło z cichym plaskiem na truchło wylewając z siebie zielonożółty, mętny płyn.

Raven była zdziwiona. Thor nie miał pulsu, płyn wyciekał swobodnie. I to nie była krew. Zielonożółta substancja z mętną zawiesiną.

Dusza Thora wisiała nad pobojowiskiem. Nie mogła już wrócić do swojego ciała.

Thor + 250 EXP
Raven + 100 EXP


Cytat:
Jeśli pan okaże się silniejszy, sługa pozostanie sługą. Jeśli sługa się wyzwoli, pan przestanie być panem.


Piętno na duszy wypaliło się. Kontrakt już nie obowiązuje.

Dusza Thora już nie jest we władaniu złych sił, została oczyszczona.

Wady
- Kontrakt Wypełniony - trzykrotne odwiedzenie piekieł dokonało się; teraz dusza należy do czartów a samo ciało do ziemi; jedynie niemożność znalezienia "zakontraktowanego" opóźnia to przeznaczenie
- Smród Biesów - demoniczne wymiary zostawiły swój ślad na duszy, cuchnie ona jak piekielny pomiot zła, może zmylić nawet diabły i kapłanów
zostały zlikwidowane.


Ciężar został zrzucony. Żadne zło teraz nie broni Thorowi walczyć w imię Świadomych. Ich błogosławieństwo i umiejętności wreszcie się w nim obudziły.

OFICJALNIE WITAJ W SZEREGACH ŚWIADOMYCH TELLANIE VARJO. Głos Lorda Karakasa był pełen ojcowskiej miłości.

Nowe Cechy:
- Wyczucie żywych
- Wola Świadomych
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-26, 15:49   

Więc... stało się. Uratowali Bolgorię od powolnej śmierci, a ona sama przeżyła w środku zamętu. Poznała kolejną tajemnicę swojego ciała- rozkład, który kończył cały cykl życia i rozpoczynał kolejny. Przyjęła z pokorą wiedzę o tej zdolności.

Cała jaskinia była wręcz w agonii. Pomiot demona umierał od jej nogi. Zabawne, jednym "kopnięciem" zdolna jest zabić coś o masie wszystkich ludzi se sporego miasteczka.

...Ommmm.... Już koniec. Nie czuję już żadnych macek próbujących cię zaatakować.

-Dziękuję za pomoc. Bez ciebie nie dałabym sobie rady. Kiedyś być może zdołam ci się odwdzięczyć.

-Odwdzięczyć? Hahahaha! Moja droga, jesteśmy rodziną. Jeśli przyjdzie ten moment to wiem, że ty pomożesz mi tak jak ja teraz tobie. Mam dziwne wrażenie, że ten czas nadejdzie szybciej niżbyśmy się spodziewały. Do zobaczenia lekarko, może kiedyś będziemy mogły porozmawiać twarzą w twarz.

-Zaczekaj! Mam jeszcze wiele pytań! Co wiesz o tym Bły...


Wizja się urwała. Niestety, nie kontrolowała ich długości ani intensywności. Być może jeszcze nie. Skarciła się w myślach. Tego potwora zgubiła pycha. Musi pamiętać jak wiele jest jeszcze przed nią. Jak wiele komnat jeszcze do zbadania w zamku wiedzy. Zwiedzi ten zamek i pozostawi mapy dla następnych pokoleń. Nic jej nie powstrzyma.

Będzie szukać odpowiedzi na pytania. które miała odwagę stawić tylko ona. Będzie tym podróżnikiem, który kreśli mapy i przeciera szlaki. Pozna arkana alchemii- tej niezwykłej dziedziny stojącej na pograniczu magii i nauki. Stworzy z medycyny prawdziwą sztukę. Może to właśnie skłoniło ojca do pierwszej sekcji? Do łamania tabu? Może. Pewnie nigdy się nie dowie..

Z prób przejęcia tkanki zrezygnowała już jakąś chwilę temu. Schowała skalpele do pochew- nie będą już jej potrzebne. Teraz wyczołgała się z dziury umierającego mięsa. Nie szło jej to łatwo. Tkanka była śliska i gładka, a ona nie miała połowy nogi. Doszło do tego, że w jednym momencie musiała użyć zwiększonej sił i uderzyć ręką w ciało z takim impetem, że zrobiła się dziura. Dzięki temu dalej wygrzebała się już bez większych problemów.

Rozejrzała się. Czerń demona już dogorywała, a nad nią unosił się duch elfa. Szkarłatny niczym gęsta krew. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Więc nie tylko ja odnalazłam w tej jaskini własną ścieżkę.

Potem zauważyła w jakim stanie znajduje się ciało wojownika. Kaleka doczołgała się bliżej resztek aby ocenić stan ciała. Cholera. Nie ma szans aby choć z grubsza to poskładać. Więc już być może nigdy już nie ujrzy słońca... Fala bezsilnych łez popłynęła jej z oczu. Te wszystkie marzenia o lepszym świecie, o tryumfie nauki nad ciemnotą, ba nwet to o nieśmiertelności. Wszystkie przepadły w tej jaskini.

Martwym wzrokiem przyjrzała się dokładniej ciału elfa. Zauważyła coś, co już znała. Z resztek ciała wyciekała zielonożółta breja, które dosyć napatrzyła się w domu. Teraz uśmiech był cholernie gorzki.
-Nie da się tego połączyć... Niestety, medycyna jeszcze nie jest zdolna odtwarzać tak zdewastowanych tkanek. Jeszcze. I być może nigdy. Ten płyn... Nieumarły, prawda? Jakież to Los ma poczucie humoru, że wy, żywi po śmierci, nie dajecie mi o sobie zapomnieć nawet całe tygodnie drogi od domu i jesteście nawet tutaj, w miejscu mającym być dla mnie grobem. Cóż... Choć znamy się krótko to przeżyliśmy razem wiele. Nadstawianie za siebie nawzajem karku czasem zwą braterstwem broni. Jeśli już mam tu umrzeć przynajmniej niech pamięć o tym co badałam zostanie nieco dłużej. Czas zatem, aby się przedstawić tak naprawdę. Raven van Pinkle, córka Alistara. Miło mi.

Może słyszał o słynnym chirurgu. Może nawet używał trucizn jego wytworu. A może nie.

Nawet sama sytuacja wyglądała groteskowo. Ona, kaleka z kikutem siłą woli powstrzymywanym przed krwawieniem i duch po raz drugi martwego elfa. Było jej wszystko jedno. Sama z tej jaskini nie wyjdzie. Być może to jest jej ostatni rozmówca. Jeśli tak, to przekaże mu tyle wiedzy ile tylko zdoła. Powstrzymała łzy. Bezradność zastąpił nowy cel.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 16:22   

- Oooooouuuu - rozległ się jęk.

Raven błyskawicznie odwróciła głowę. Wśród hałdy organicznych odpadków coś się poruszyło. Rogata głowa, korpus ucięty w połowie pod klatką piersiową, poparzona twarz. Tak. Czart żył i podnosił się. Był obolały i widać, że dochodzi do siebie. Ale żyje, i co zrobi gdy już się pozbiera?

Organiczna tkanka jaskini powoli ulegała degeneracji i odpadała ze ścian.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-26, 16:41   

O nie... Nie da mu tej satysfakcji. Stwór znajdował się może dwa metry po jej lewej. Prawą ręką zbliżyła się do odgryzionego kolana. Naczynia na moment się rozszerzyły i od razu zacisnęły z powrotem. W zwiniętej w łódkę dłoni miała garść krwi. chlusnęła nią w czarta i temu, co leciało prosto w jego stronę nakazała natychmiast się rozłożyć. Tylko temu. Nie będzie się przemieszczała po kwasie.

Od razu po rzucie zaczęła się czołgać w stronę potwora. W zasadzie tak szybko, że lepszym byłoby "skakać". Trzy skoki i była na miejscu. Podczas ostatniego z rozmachu wyrzuciła skalpel z pochwy i złapała go w rękę. Celowała w twarz. Prosto przez oko do mózgu. Ten skalpel ciął już organiczne pancerze o twardości czarnej stali. Czym dla niego może być zwykła kość?
-NIE DAM CI ŻADNEJ SZANSY MENDO! KIRO, RUSZ SIĘ TUTAJ I MI POMÓŻ!
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
kastyl 
Administrator
Kastyl EoD Police



Dane w grze
Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo)
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 34
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 735
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 17:09   

Thor ucieszył się słysząc głos Lorda Karakasa. W końcu uwolnił się od tego znamienia, ciężar, który ciążył na duszy odszedł, rozpłynął się. Był wolny, w końcu wolny.
Niestety przypłacił tą wolność zniszczeniem ciała. Ze smutkiem patrzył jak wspaniała zbroja rozpada się na kawałki, jak jego ciało było rozszarpywane, niszczone. Pomimo tego, że jego dusza znajdowała się poza ciałem, jakby czuła część z tych ciosów. Bolało.
Może mnie poskładają w Podmroku? Mam nadzieję. Tylko trzeba będzie się do niego wpierw dostać. A do tego potrzebuje innego ciała.
Thor rozejrzał się dookoła i dość szybko znalazł ciało, które jeszcze mogło jego przyjąć. Wprawdzie cuchnęło piekłem i było urwane w połowie, ale lepsze to niż nic.
Przed przejęciem ciała wysłał jeszcze do chowańca kilka słów.
- Kiro, już nic Tobie nie grozi. Pokonałem tego czarta, wyzwoliłem się z jego paskudnego kontraktu i jestem wolny. Oboje jesteśmy wolni. Teraz zamierzam przejąć jego ciało, gdyż moje, sam widzisz, nie wygląda najlepiej. Pomóż mi i powstrzymaj tą dziewczynę, żeby nie zrobiła niczego głupiego.
Tellan wszedł w ciało czarta, potrzebował chwilę czasu na przyzwyczajenie się do niego. Dawno tego nie robił, ciało było toporne, jakby odrętwiałe, ale reagowało szybko i nie stawiało zbyt wielkiego oporu. Gdy Świadomy w ciele demona otworzy oczy, zdążył zobaczyć jak Raven zamachiwała się czymś w jego stronę, ale jego chowaniec zdążył szarpnąć za jej ramię, dzięki czemu ta ciecz nie trafiła celu.
Tellan jednak dal bezpieczeństwa od turlał się i schował ja jakimiś odpadkami.
- Cholera Raven, to ja, Thor! Uspokój się na chwile, nie jestem tym czartem, tylko przejąłem jego ciało. POTRZEBUJE CZEGOŚ DO JASNEJ CHOLERY! -
_________________
"Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-26, 17:39   

Już miała rzucić w czarta krwią, kiedy w ostatniej chwili imp odciągnął jej rękę i cały "pocisk" trafił w ścianę obok. W kontakcie z fragmentem całkiem dobrze trzymającej się materii natychmiastowo sprawił, że ciało zaczęło obumierać, a czerń martwicy szybko rozszerzała się wzdłuż dróg naczyń. Reakcja była szybka. Potem usłyszała głos diabła, który przekonywał ją o byciu rozczłonkowanym elfem. Zerknęła okiem na miejsce, gdzie znajdowała się wcześniej dusza. Szkarłatny kontur powoli blaknął i stawał się przezroczysty. Więc mówiła do śladu duszy, który trwał znacznie dłużej jak sam duch.

Pokazała ręką na rozszerzającą się pajęczynę martwego ciała.
-Jak mówiłam, umiem i wiem więcej jak na to wyglądam. Gdyby nie szybka reakcja twojego chowańca, to prawdopodobnie byś się teraz radośnie rozpuszczał. Jeśli ktoś coś do ciebie mówi, to często należy to uwzględnić. I z łaski swojej powiedzieć co zamierza się czynić.

Przesunęła się bliżej demonicznego ciała.
-O ironio, beznogi przybywa na ratunek kalece. Widzę, że nasz potworek może się jeszcze przydać. Pomóż mi poszukać którejś jego nogi. Osobiście wolałabym prawą, ale w ostateczności lewa też ujdzie. To w końcu rozwiązanie tymczasowe.

Kiedy tak grzebała chwyciło ją obrzydzenie. Tyle śluzu i wstrętnej, demonicznej tkanki... Myśli poszły przeskokami w taki sposób, że przypomniała sobie naraz o kapłanie.
-NAREQ KURWA, JUŻ PO WSZYSTKIM! RUSZŻE W KOŃCU SWOJE DUPSKO I NAM NIECO POMÓŻ!

W tej jaskini wszystko co było niebezpieczne albo zostało zjedzone tygodnie temu, albo dosłownie przed chwilą zginęło śmiercią tragiczną od kopniaka w płynie. Będzie się drzeć. Straciła nogę, jest bohaterem cywilnym i ma swoje prawa do kurwy nędzy!
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 17:57   

Nareq wygramolił się z jakiegoś kąta. W ręku trzymał jakieś żyły, które prowadziły do ściany i sufitu.

- Ta istota była połączona z nasieniami zła w Kopalni. Dzięki tym - potrząsnął trzymanymi w ręku żyłkami - będziemy mogli je bezpośrednio wyśledzić.

- Więc poczekajcie trochę, muszę naznaczyć je zanim zgniją.

I kapłan zaczął inkantować jakis psalm do trzymanych w ręku witek nie zwracając uwagi na resztę.

Raven myślała, że mogłaby jednak pozszywać ciało Thora do kupy. Także te wszystkie tkanki... Mogłaby znaleźć coś ciekawego, jeśli wiedziałaby, co chce znaleźć.

Thor wyczuwał na zębach dziwny posmak. Jakby oprócz zębów było coś jeszcze.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
kastyl 
Administrator
Kastyl EoD Police



Dane w grze
Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo)
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 34
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 735
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 18:19   

Gdy tylko odeszło zagrożenie ze strony Raven, Thor skupił się na otaczającym go umierającym organizmie. To było nienaturalne, ale żyło, więc być może uda mu się uzyskać jakieś odłamki z niego. Skup[ił się i spróbował skrystalizować ulatującą dookoła niego energię.
Gdy skończył, skupił się z powrotem na tym, co się dookoła niego dzieje. Zwrócił uwagę na swoje rozczłonkowane ciało.
- Jak myślisz, możesz coś z moim ciałem zrobić? w tej chwili trochę ciężko będzie mi zrobić cokolwiek, a będę musiał zdać kilka raportów niedługo. -
Thor poczuł coś w zębach, jakby było tam coś dziwnego. Sięgnął ręką i spróbował namacać co to było.
Potem podczołgał się do swojego ciała sprawdzając co z ekwipunku się zachowało, a co było całe. Na szczęście sam plecak nie oberwał aż tak mocno, stworzenie skupiło się na ciele.
Kiedy kapłan skończył, Tellan zwrócił się do niego.
- Ej, mógłbyś coś zrobić z moim oryginalnym ciałem. Byłem do niego trochę przywiązany... -
Thor zrobił proszącą minę, co przy aktualnym stanie rzeczy musiało wyglądać wprost komicznie.
_________________
"Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
Ostatnio zmieniony przez kastyl 2013-05-26, 18:21, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-26, 18:20   

Oczywiście, że były połączone. Te nasiona były niczym korzenie dla drzewa. Wysysały ludzi aby tu, na dole mogło rozwijać się to coś. Okazuje się, że będzie musiała uzupełnić rodzinne zapiski o Nienarodzonych. Inkubatory dla istot z planu duchowego, kto by pomyślał...

-Dobra, ty poszukaj mi jakiejś nogi w tym wszystkim, a ja jeszcze raz się przyjrzę twoim kawałkom. Proszę państwa, oto przed wami czołga się kulawa lekarka! Cuda od ręki na niemożliwości czekacie godzinę!

-Kiro-znajdź mi wszystkie kawałki swojego pana. Nie będę popierdalać w tym śluzie po całej jaskini aby wszystko złożyć na jedno mijesce. Na co czekasz? Ruchy!

Sama prześlizgała sięw miejsce, gdzie spadli. Tak jak myślała- skrzynka z narzędziami pozostała w zasadzie tam, gdzie plasnęła. Solidne zapięcie na klamry na pewno nie pozwoliło zabrudzić się sprzętom w środku.

-Stosik składaj tutaj. Czekają nas ciekawe puzzle.
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 18:27   

Kiro posłusznie zabrał się do roboty. Po chwili powstał zgrabny stosik ociekający żółtozielonym płynem. Ciekawe czy jest on do czegoś potrzebny.

Raven mogła też zaryzykować przeszczepienie sobie któregoś z odnóży mutanta, których było tutaj od cholery. A może doczepić jeszcze jakiś organ?

Thor próbował wyrwać jeden z zębów. Wszystkie trzymały mocno, bez obcęgów się nie obejdzie. A nie. Jest jeden luźny. Wyrwał go.

Trzymał w ręku pojedynczego zęba, w którego koronę wtopiony czy wbity był kamień szlachetny wypełniony jakimś blaskiem. Korzeń natomiast był dziwnie uformowały. Ząb miał korzeń składający się z dwóch ramion tworzących okrąg. Całość z pewnością magiczna. Tellan wyczuwał więcej takich zębów.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
kastyl 
Administrator
Kastyl EoD Police



Dane w grze
Rasa: Nieumarły
Miano: Thor (Tellan Varjo)
Pełna KP

 
Osiągnięcia, przewinienia: *Stara Gwardia*
Wiek: 34
Dołączył: 10 Kwi 2008
Posty: 735
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-26, 18:42   

Thor przyjrzał się znalezisku. Biła od tego magia, jednak ni cholery nie wiedział po co ktoś umieszcza magiczne kryształy w zębach. Nie widział tego wcześniej, inaczej wiedziałby co to jest, ale może zbadać aurę tego znaleziska. Skupił się na nim, próbował wyczuć moc tego kryształu i zidentyfikować ją.

Jeśli nie dowiedział się niczego ciekawego na temat tego zęba zawołał kapłana i zapytał się go czy widział coś podobnego lub czy wie co to takiego.
_________________
"Ten, kto walczy z potworami, winien uważać, aby samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy patrzysz w otchłań, ona również patrzy na ciebie"
 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-26, 21:29   

Była zła. Straciła nogę i teraz będzie musiała znaleźć sobie nową Tajniki wykształcania tak wielkiego fragmentu ciała były dla niej nadal zagadką. Nie była nawet pewna, czy podołałaby zadaniu wyhodowania palca, a co dopiero mówić o nodze!

Przyjrzyjmy się... Ułożyła z części efla nieposkładane jeszcze ciało. Okazało się, że brakło jeszcze prawej dłoni i kawałka skóry na korpusie. Pierwsze wypatrzyła wiszące smętnie na zębie jednej z żuwaczek. Ofuknęła impa i miała bardzo szybko komplet podstawowych części. Zbroi w zasadzie nie było. Przynajmniej nie w kawałkach możliwych do zidentyfikowania. Wisiały tylko smętne paski, które musiała poprzecinać.

Dobra, zaczynamy zabawę.

Trzasnęły zamki pudełka na narzędzia, a w raz z nimi zamknął się cały świat zewnętrzny. Nie było już kapłana napieprzającego mantry do mięsnych nitek, nie było Thora latającego teraz na rękach po całej jaskini, nie było w ogóle żadnej jebanej jaskini. Spokój. Oczyszczenie. Siedziała teraz na klęczkach i była gotowa do działania.

Na początku zbadała stan "pacjenta". Prawy piszczel pęknięty wzdłuż, poza tym kończyny powyrywane ze stawów, kolejno z barku, łokcia uda i kolana... łącznie cztery miejsca. Do tego rany cięte na korpusie, ale szczęśliwie naruszające w zasadzie tylko skórę. W jednym tylko miejscu przyuważyła przebicie do jamy brzusznej. Zbroja jednak przed poddaniem się zrobiła swoje. Głowa zaś... głowa była radośnie odcięta. Zadziwiające, ale odcięta. Jakaś wyjątkowo ostra macka gładko oddzieliła ją od reszty ciała przebijając się między kręgami.

Zaczynamy od głowy. Cieknąca powolutku maź z mikrobami nie utrudniała pracy, bo po prostu było jej nieco za mało. Szybko się odtworzy, ale tymczasowo było tej mazi niewiele. Najpierw zabrała się za splatanie na powrót nerwów. Mozolna i wymagająca praca, ale kocie oko pomagało w dokładnym dojrzeniu tego, co zbyt małe dla wzroku zwykłego człowieka. Zresztą pozbawione drgań ręce też były ważne, Ta część trwała najdłużej. Później już było z górki. Nawet nie musiała używać dużo pajęczych nici- poszły tylko na łączenie opon chroniących rdzeń kręgowy. Potem już tylko pozostawało jej jedwabną nicią splatać żyły i tętnice. Chociaż... nie było sensu ich rozdzielać na te dwa typy.

W normalnym organizmie żyły klasyfikujemy według tego, z której strony serca się to znajdują. Praktyka pokazywała jednak, że wiele organów, w tym serce ulega u nieumarłych degeneracji i powolnemu zanikowi na rzecz rozwiniętego układu naczyń. Tak... ten był nieumarłym już od dłuższego czasu. Ilość dodatkowych naczyń świadczyła o prawdopodobnie zakończonym już procesie, jak go nazwała, martwienia. Połączyła zgrabnie naczynia, a potem zaszyła skórę. Co prawda szwy pewnie będą musiały pozostać na zawsze, ale wysoki kołnierz powinien być w stanie je zasłonić.

Teraz kończyny. Cztery punkty, gdzie nastąpiło zerwanie stawów, poza tym piszczel pęknięty wzdłuż sztuk jeden. Co robić...

Najpierw łokieć. Stan bardzo dobry, skóra nawet cała, tylko naciągnięta. Dobra.. łączymy. Torebka maziowa, tkanka chrzęstna, nerwy... to nieco dziwne, ale nieumarli torebki maziowe mają wypełnione tą samą masą, jak płynie w ich żyłach. Krócej mówiąc- nic się nie stało, że torebka pękła. Pierwotniaki momentalnie wypełnią wolną przestrzeń. Kilka prostych szwów powinno trzymać ją przez kolejne lata. Wstawiła kość, która trafiła na miejsce z satysfakcjonującym, głośnym chrupnięciem. Połączenie zaczepów mięśni i ścięgien było już drobnostką. Nerwy z kolei robiły za dopełnienie dzieła jakim było łączenie ręki. Złączone i na powrót osłonięte mieliną nerwy powinny działać całkowicie dobrze. Skóra z kolei była niejako na deser- w końcu nie ma problemu, aby ją pozszywać.

Następnie pozostałe kończyny. Bark był oderwany czysto i nie było problemu z jego naprawieniem. Przebiegało ono dokładnie tak samo jak łokcia. Kolano... nadkruszona rzepka. Musiała wyciągnąć odłamki ze środka i na powrót zaszyć całe ciało. Poza tym ta kończyna także przebiegała standardowo.

Ciekawie było w urwanym udem. Co zadziwiające- panewka biodrowa była cała. Nie wiadomo jakim cudem macka urwała nogę pod takim kątem, ale tym lepiej dla zszywanego. Tutaj musiała użyć znacznie więcej siły, aby wstawić kość do stawu. Wręcz trzeba było siły dwukrotnie większej, jak mogła mieć przeciętna dziewczyna jej postury. Głośny trzask wynagrodził za to wszystkie trudy. Potem znany już schemat- nerwy, ścięgna, mięśnie i skóra. Łączenie przebiegało sprawnie jak zawsze.

Pozostał piszczel i dłoń. Postanowiła najpierw zająć się tym drugim. Dłoń nieumarłego nie różniła się niesamowicie od tej zwykłego człowieka. Może miała jedno, dwa naczynia więcej, ale to wszystko. Tu nie było tkanek, które mogły degenerować- wszystko było przydatne i jej dokładnie znane. Zbyt wiele razy kroiła ręce, aby się pomylić. Naczynia nerwy i ścięgna łączyła z błyskawiczną prędkością. Dłoń w ciągu dosłownie chwili była połączona nerwami i ścięgnami z resztą ciała. Pozostał tylko pasek skóry, który musiała wyciąć. Jakby któraś macka była trująca i oplotła dokładnie to miejsce.

Wyszła ze swoistego transu. Kapłan nadal śpiewał kołysanki wydziałom zamiejscowym jaskini, a korpusik na łapkach latał wesoło dookoła plecaka. Przyuważyła leżący obok płat lśniącej tkanki - właśnie odnalazł się fragment skóry z korpusu. Wycięła z niego pasek i wszyła niczym swoistą bransoletę na odsłonięty fragment nadgarstka. Reszta po prostu została przyszyta z powrotem do boku elfa. Właśnie, zapomniałaby o korpusie. Dosłownie odrobiną pajęczej nici połączyła przecięty skrawek jelita, a potem zszyła wszystkie rany cięte. Sporo tego nie było na szczęście.

-Kiro, ram wiszą takie szerokie żuwaczki. Podaj mi je proszę. Nie kurwa, nie patrz tak na mnie. Nie ruszę się sama, bo nie mam nogi.

Kiedy już dostała rzeczony organ dokładnie go oczyściła z martwiczej materii. Miała teraz w ręku szczęki które w poprzek miały wewnętrzny przekrój wielkości nogi elfa, a na szerokość miały około osiemdziesięciu centymetrów. Przełożyła nogę tak, aby znajdowała się wewnątrz organu i pociągnęła za ścięgno. Uśmiechnęła się. Żuwaczki zareagowały i zacisnęły się woków nogi z siłą, jakiej od nich oczekiwała. Teraz noga była w kolanie unieruchomiona. Musi taką być, to inaczej kość się po prostu rozleci. Tak miała jakąkolwiek szansę na zrost.

Zabieg szycia trupa można uznać za zakończony.

Sama rozejrzała się po jaskini. Ech... tyle macek, tyle odnóży i tyle do zbadania... A ona potrzebowała jednej konkretnej rzeczy- nogi. Zwykłej nogi, takiej pasującej wyglądem do szesnastoletniej dziewczyny. Coś takiego ujrzała pod jedną ze ścian. Prawa noga, wystająca w tkanki pokrywającej tutaj wszystko. Pod nią ujrzała wykrzywioną w bólu twarz dziewczyny podobnej jej wiekiem biologicznym- miała koło dwudziestu lat. Martwa. Szkoda... żeby się zmarnowała. Ostrożnie odcięła nogę nieco ponad kolanem, tak aby mieć spory zapas. Zgodnie z odwiecznymi prawami wszechświata element przycięty na miarę zawsze okaże się za mały. Z odciętego kikuta popłynęła czerwonawa ciecz... nie była to krew, ale w porównaniu z zieloną breją nieumarłych- dostatecznie blisko.

A teraz zaczynamy kolejną operację. Przeturlała się z kończyną do puszki z narzędziami i ustawiła w pozycji siedzącej. Znowu zniknęło wszystko, co tylko dało się zauważyć poza ciałem. w szczególności kapłan, który powoli stawał się śpiewającym piosenki elementem krajobrazu. Pełna blokada wszystkich nerwów. Na stanowisku pozostają tylko te, które trzymają naczynia i sterujące mięśniami uda.

Oczyściła najpierw swoją ranę. Dobra, nie oczyściła. Usunęła skrzepy i możliwe do usunięcia zabrudzenia. Dokładnie przebadała stan swojego kikuta. Ta gęba była cholernie mocna. Odcięła jej nogę z kością, dobre dwa centymetry poniżej rzepki. Niestety, jej piszczel i strzałka były teraz ledwie ułamkiem dawnych siebie i należało je usunąć. i tak też zrobiła.

Potem świeża kandydatka na nogę roku. Pozbawiła ją całej góry i odsłoniła wszystko aż do kości. Jednak dobrze, ze tak skrupulatnie pakowała w domu puszkę na narzędzia. A kruk kłapał dziobem, że pęseta niepotrzebna, a że po co bierze sprzęt do łyżeczkowania... dziwne, ale się własnie przydały. Przyłożyła na próbę- nie dość, że ten sam wzrost, to nawet taki sam rozmiar buta. Co prawda noga była w widocznie ciemniejszym odcieniu, ale będzie działało.

Więc jedziemy. Położyła wszystko na płasko i pochyliła się nad swoim zadaniem. Nieco czasu zajęło jej rozwiązywanie łamigłówki który nerw połączyć z którym, ale w końcu dała radę. Tutaj już używała nici jedwabnych. To nie jest nieumarły, któremu w zasadzie wszystko jedno, a żywy organizm. Splotła nerwy i delikatnie okryła je przezornie zostawioną podczas łyżeczkowania osłonką mielinową. Ogólnie- starała się zostawić sobie spory margines bezpieczeństwa i w razie potrzeby po prostu wyciąć nadprogramowe części. Potem czas na zaczepienie naczyń, ścięgien, mięśni i przyłączenie kości.

Tkance chrzęstnej nakazała przyłączyć je w zasadzie od razu po ustawieniu w odpowiedniej pozycji. dzięki temu do końca operacji będzie miała już pełnowartościowy układ chrzęstno-szkieletowy. Ścięgna i mięśnie łączyła znowu jedwabną nicią i od razu po zszyciu zmusiła swoje ciało do zrastania przerwy między tkankami. Każdą z nich w miarę możliwości okrywała właściwą osłoną. To ważne, choć w wielu wypadkach banalne- nie musiała nawet szyć, bo tkanka po prostu się z miejsca zrastała.

Skóra z kolei była już podsumowaniem całej zabawy- ta dokładana była lekko odwodniona i cienka, ale szybko odzyska swój dawny blask. Nie trzeba było nawet nic naciągać. Jednak przydał się ten zapas na wszelki wypadek.

Dobrze. Noga była już połączona. Teraz próba generalna. Impuls nerwowy ruszył do nowej kończyny i sprawdzał, jak ona na niego reaguje.
-AAAAAAAAAAAAAAAAA O CHOLERA JAK TO BOLI

Że będzie boleć- to było pewne. Nie przewidziała jednak, że ten organ był pod władzą zupełnie innego gatunku i przez to różnił się znacznie od wszystkiego, co do tej pory widziała. Krwinki wpuszczone w krwioobieg starły się z obcymi i metodycznie zwalczały obcy gatunek krwi. Wątroba szybko przebadała jeńca i wysłała jej sygnał- to były niegroźne, a bardzo wydajne czarne komórki. Jakby krwinki czerwone, lecz ze znacznie gęstszym upakowaniem... jak to się zwało? Hemoglobiny. Momentalnie przerwała masakrę demonicznych ciałek i postanowiła je zaanektować. Kolejna fala bólu, kiedy musiała opanowywać protesty kolejnych części ciała... Nieco ją to kosztowało, ale właśnie zasymilowała sobie nowych poddanych. Układu odpornościowego z kolei w zasadzie nie uświadczyła, a to co było zostało zniszczone w pierwszym uderzeniu, zanim zdążyła nawet zareagować. Nerwy przejęły władzę nad ciałem. Żyły ponownie wypełniły się życiodajną esencją.

Niepewnie poruszyła palcami stopy. Ścięgna trzymały i to nieźle. Powoli i ostrożnie wstała na świeżo przyłączonej kości. Stopa miała teraz nową właścicielkę. Za godzinę będzie mogła biegać, a za dwie przenosić konkretniejsze ciężary. Za godzin sześć... wolała o tym nie myśleć. Alchemia była magią ciała. Za jej dobrodziejstwa płaciło się krwią i bólem.

Nie chciała już niczego z tej jaskini. Jej ciało miało jednak dosyć dziwactw, aby nie trzeba było dokładać do nich mackowatego ogona. choć perspektywa była kusząca... Nie po to jednak opuszczała laboratorium, aby teraz stać się chodzącym potworem. Ruszyła powoli do zdziwionych w zasadzie wszystkim mężczyzn.
-No panowie, którędy do wyjścia?
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-05-27, 11:27   

Nie posiadasz wiedzy o "mazi" wypełniającej dawne ciało Thora.

Raven + 220 EXP


Operacja przebiegła pomyślnie. Pomimo niewielkich komplikacji noga przyjęła się dobrze. No, prawie. Kobieta czuła, że zbliża się stan przed-gorączkowy. Walka, kiepska dieta, brak higieny, kontakt z obcym organizmem i mikrobami oraz nagminne naginanie funkcji własnego ciała spowodowała chorobę. Raven czuła, że choroba jeszcze nie wykwitła, ale jest to tylko kwestia maksymalnie godzin.

Thor natomiast wiedział, że jego ciało na razie nie nadaje się do zamieszkania. Bez płynu balsamicznego gdy tylko przejmie ciało, rozłoży się ono na kompost. Musi załatwić więcej osocza i pozwolić namnożyć się symbiotom.

Ząb tymczasem rzeczywiście pulsował magią. Nie była trudna do identyfikacji. Ktoś w klejnocie mieniącym się wieloma kolorami zamknął zaklęcie osobliwego zaklęcia: "Tęczy". Geneza tego zaklęcia sięga zapomnianej już bogini Persefony. Zaklęcie to tworzy widowiskową tęczę, która zaczynając od rzucającego przeskakuje po siedmiu osobach uleczając je. Najwyraźniej czart był przyszykowany na długą walkę, a jedynie ostatnie zagranie Thora było tak zaskakujące, że sam pomiot Beliara o tym zapomniał. A w zanadrzu był jeszcze inne zęby, ale do ich wyciągnięcia potrzebny jest jednak cyrulik.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Kalkstein 
Alchemik



Dane w grze
Rasa: Człowiek
Miano: Raven
Pełna KP

 
Wiek: 30
Dołączył: 24 Lut 2013
Posty: 205
Skąd: Obywatel Świata.
Wysłany: 2013-05-27, 17:01   

Elf nadal siedział w ciele demona i dłubał sobie w zębach. Czuła nawet tutaj, kilka metrów od niego, że ten nieszczęsny trzymany przez niego przedmiot jest silnie umagiczniony. W sumie na tym jej wiedza się kończyła. Choć umiała wyczuć magię jak początkujący adept tej sztuki, to jej identyfikacja była dla niej zamkniętą księgą. Cóż... szkoda.

Ta żółtozielona maź... Nie znała się dobrze na mechanice płynów, ale co do paru rzeczy miała pewność. Nawet, jeśli w tym ciele znajdowało się serce, to nie byłoby w stanie ruszyć tej kleistej mazi przez naczynia. Nie przez tak wielki system. Nawet wsparcie teorii o stymulowaniu krążenia pozwalało może na cyrkulację dość rzadkiego balsamu. To było za gęste na takie zabawy. Nie ma opcji, coś musiało tym poruszać od środka. To nie był zwykły środek balsamujący żywe trupy.

-Nie grzeb już w tych zębach. Jak chcesz, to odetnę oba łuki zębowe i się pobawisz w zestawie na wynos. Pomimo tego, że jesteśmy poskładania do kupy jesteśmy jednak w kropce. Ja w ciągu dosłownie godzin muszę znaleźć jakieś bezpieczne miejsce do umierania z bólu, a ty z bardzo konkretnego powodu nie chcesz jeszcze wracać do swojego ciała. To ten płyn balsamujący, mam rację?

-Nie przypomina czegokolwiek, co do tej pory widziałam, a uwierz mi, widziałam wiele. Jest zbyt gęsty. Postawiłabym na to, że w tej mazi coś siedzi, jakiś rodzaj mikroba wspierającego żywiciela. Teraz tej substancji, a tym samym i swoistego wsparcia znajduje się w całym ciele stosunkowo niewiele. Podejrzewam, ze to dlatego nie próbujesz wracać do ciała. Uzupełnisz i gdzieś mnie poprawisz, jeśli się mylę?

Nie chciała nawet próbować nadwerężać swoich sił. Nareq chyba jodłował na zakończenie rytuału. Może on coś poradzi?
_________________
Choć nie wiem jak się skryjesz, twoje wnętrze nie jest dla mnie zagadką.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 12