-Do twoich ziomków?! Chyba kpisz! Spójrz na nich! To bezwartościowe resztki gnoju! Zostaliście pobici! To wy się poddajcie, nie macie żadnych szans. Złóżcie broń i przysięgę na swój honor, że nigdy nie wrócicie do tego kraju, a pozwolę wam odejść. Żaden ork nie zginie. Dasz swemu ludowi szansę przeżycia, jeśli będziecie walczyć, zginiecie.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Carl uśmiechnął się na pokaz, mimo tego, że w sercu odczuwał potworny strach. Ustawił się w pozycji bojowej i powiedział do orka.
-Ależ proszę, ty zaczynaj.
Nigdy nie lubiał w pojedynku być pierwszym atakującym. Czuł się wtedy bardzo odsłoniętym.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Ork zaszarżował na Carla. Bestia uniosła swój miecz i wyprowadziła cios z góry. Carl nie mógł odskoczyć, jako że broń jego przeciwnika była zdecydowanie za duża. Zablokował go więc. Ku jego zdziwieniu, napór był tak ciężki, że przygniótł carla do ziemi. Ork miał już wyprowadzić kolejny cios wymierzony w głowę leżącego wojownika...
Carl szybko zwinął się do pozycji "kołyski", która umożliwiła mu po podrzuceniu nóg szybki obrót i zmianę pozycji głowy z nogami. Będąc już tak ustawionym spróbował wyprowadzić cięcie mające przeciąć dolną kończynę orka.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Carl szybko obrócił się, i miecz orkowego herszta wbił się w ziemię tuż obok głowy wojownika. Ten wyprowadził cios w nogę besti, lecz ta uniknęła ostrza. Carl był lekko zdezorientowany, i ork jak najszybciej kontratakował. Młodzian poczuł potworny ból oraz tryskającą krew kiedy but herszta spotkał się z jego nosem. Mężczyznę odrzuciło na jakiś metr, poczym był bliski nieprzytomności... Ork szedł w stronę swej ofiary...
Carl podniósł się mając ku temu okazję. Zacisnął dłoń mocniej na mieczu, po czym ruszył w stronę przeciwnika. Tym razem nie da się zaskoczyć. Wie na co go stać. Spojrzał na błyszczący kamień wkuty w miecz. Piękna robota. Aż szkoda, by pozostał głodny.
-Trzeba cię nakarmić -rzekł cicho urzeczony nim młodzik.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Ork podbiegł do Carla, wykonując kolejny zamach. Tym razem wojownik miał więcej trudu by uchylić się przed jego ciosem. Udało mu się jednak, i wyprowadził kontratak w brzuch orka. Ten uderzył go jednak wolną łapą zanim miecz dotkną torsu herszta.
Carl ponownie padł na ziemię, tym razem nie mógł się tak łatwo podnieść. Właściwe to nie mógł się w ogóle podnieść. Herszt zbliżał się do niego z potwornym śmiechem.
-Dowódca... Tak z ciebie dowódca...-
-Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy -odpowiedział mu na to. Nie mógł wstać, ork nie da się drugi raz nabrać na manewr z uderzeniem w nogę. Czekał aż ork spróbuje go uderzyć swą bronią. Wówczas spróbuje trafić go w rękę trzymającą oręż.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Ork podszedł do swej ofiary wolnymi krokami.
-Żegnaj- powiedział, unosząc swój miecz w górę. Kiedy już wykonywał zamach, mężczyzna uniósł swoją broń, po czym szybko podpierając się na łokciu chciał odrąbać hersztowi rękę. Miecz jednak nie dosięgnął tak daleko. Pociął on jednak gardło orka, a ten padł na ziemię wijąc się na ziemi, dusząc się...
Ponownie życie uratowało mu szczęście głupiego. Przypadkowo zabił orkowego dowódcę. Cóż, raczej tego nie żałował. Powstał szybko, po czym wbił leżącemu przeciwnikowi miecz w plecy, aby skrócić jego męki. Najgorszemu wrogowi nie życzył śmierci spowodowane rozciętym gardłem. Uczucie zalewanych krwią płuc nie było przecież aż takie przyjemne.
-Ostrzegałem, "dowódco".
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Człowiek był wykończony, by wstać musiał podeprzeć się swym mieczem. Młodzian skrócił męki orkowego przywódcy, i wyprostował się ledwo dysząc. Obrócił się w stronę pikinierów. Stali tam, bez ruchu. Nagle orkowie przygotowali się do szarży. Dwoje ludzi wybiegło z szeregu i zabrało Carla na tyły, jako że nie był zdolny do walki. Rycerze wypchnęli 'dowódcę' na pierwszą linię...
-No ładnie, kiegoś to zrobił?- powiedział pikinier odprowadzający Carla.
-Niewielu, koszary są już nasze. - powiedział po czym spojrzał się w stronę baszt. -Jak ten głupiec zginie, pewnie przejmiesz kontrolę- powiedział rycerz. -Pokaż mi to, co ci jest- rzekł po czym przyjrzał się rannemu młodzieńcowi.
-Ładnie, nieźle poobijany jesteś. Nic nie jest połamane, na szczęście, ale dziś sobie za dużo nie powalczysz...
-Powalczyć może nie, ale leźć z wami dalej mogę. I to właśnie uczynię.
Po słowach tych spojrzał ponad odziałem na dowódcę. Wypchnięty w pierwszy szereg pewnie szybko padnie. Plan odnosił skutek. Dobrze zrobił ryzykując własne życie.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach