Hobbit ugasił rękaw uderzając nim kilkakrotnie o ścianę, poczym energicznym ruchem rąk przycisnął plecak do swojej klatki piersiowej i tulącgo zbiegł po schodach.
Dobra powiedzmy że ugasiłeś rękaw, dzień dobroci dla dzikich hobbitów
Imruf złapał ciągle palący się plecak po czym zbiegł po schodach. Trochę złota zaczęło sypac się przez jedną z dziur w plecaku. Hobbit dyszał a jego pulchne policzki nabierały tak dużo powietrza jak tylko mogły. Nagle niedoszły bogacz spadł ze schodów turlając się i koziołkując. Plecak wypadł z jego rąk, a on sam znalazł się na dole, nieźle poobijany.
Niziołek szybko wstał i zaczął szukać plecaka. Sił dodawała mu szansa wzbogacenia się. Gdy go znalazł, wysypał jego zawartośc i schował sakwę z diamentami do kieszeni, a do drugiej włożył tyle monet ile się zmieściło poczym wyjrzał za drzwi...
Plecak znalazł. Wszystko co zmieściło się do jego marnych kieszeni to dwadzieścia sztuk złota oraz sakwa z diamentami...
Hobbit wyjrzał za drewniane drzwi kuźni. Jego oczom ukazał się zgiełk walki. Chłopi wygrywali jednak z orkami...
Mały hobbit z lekko przypalonym rękawem wybiegł przez drzwi, i odrazu znalazł się na lini frontu pomiędzy ludźmi, a orkami. Nagle rzucił się na kolana i zaczął czołgać pod nogami tych wszystkich bydlaków. Nagle jeden z orków stanął na ręce Imrufa.
-AuUU! Ty bydle niemyte!- wrzasnął i dźgną orka prosto w męskie gentalia, po czym jak najszybciej odpełzną. Nagle, tuż przed nim pojawiły się drzwi. Wszedł więc, i był pełen zdumienia... Pracownia jubilerska...
Powiedziałem już że straciłeś większość EQ oraz swój plecak? Nie wiem na co ci się teraz zdadzą diamenty xD
Imruf znalazł jakiś worek który walał się nieopodal. Był wielkości hobbita i dużo można by w nim zmieścić. Hobbit zaczął więc plądrować. To był raj dla wszelkich złodzeji. Pełno diamentów oraz kosztowności. Szmaragdy, rubiny, złoto, srebro, wszystko co było drogie i błyszczało. Sielanka nie trwała jednak długo. Do magazynu wbiegł pewien starszy mężczyzna ubrany w fartuch, i druciane okulary.
-Moja pracownia! Moja pracownia!- wrzeszczał ubolewając nad tym całym bałaganem. -Co ty tu cholera robisz!- wrzaszną patrząc na niziołka. -Moje kosztowności!
-Panie to pańska pracownia? ja tu próbuję uratować wszystko przed tymi chłopmi, bom słyszał, że wielu z nich zabiera se różne pamiątki z pola walki. Jak pan już tu jest, to może by mipan pomógł co? No chyba, że chce pan im to dać.
Niziołek szybko chwycił swoj mecz i tarcze, po czym skoczył w kierunku człowieka i osłaniając się tarczą wymierzył cios swym miezem w okolice brzucha, lub trozkę niżej...
Niziołek wykorzystując otoczenie, odbijając się od stołu skoczył na rozwścieczonego jubilera. Kiedy hobbit oddał skok, jubiler potknął się i wywrócił uderzając głową w deskę i tracąc przytomność. Imruf miał więc zapewnione miękkie lądowanie, spadł prosto na jubilera. Kiedy już miał wstać, ktoś wdarł się przez drzwi. Byli to chłopi którzy postanowili splądrować pozostałości po pracowni... Tratując hobbita na swej drodze...
Hobbit, kiedy tylko się podniósł, dostał butem w twarz. Jeden z chłopów zabrał mu sakwę z diamentami z jednej z kieszeni.
-Ty *****!- chciał już wrzasnąć hobbit, kiedy zdał sobie sprawę że coraz więcej chłopów wbiega przez drzwi. Tak oto, po raz kolejny, mały niziołek został stratowany.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach