Wejście do kanałów znajdowało się w pobliżu wewnętrznego muru Cytadeli. Zablokowane było stalową kratą i ciężką kłódką. Stał przy nim strażnik, na wypadek, gdyby "coś" chciało wypełznąć z podziemia.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
-Nie. Żadnych pytań -odpowiedział Carl.
Chwycił "darowiznę", po czym zdecydowanym krokiem opuścił kaplicę. Będąc już nieopodal zejścia na dół oprzytomniał i zorientował się, że ma jedno zasadnicze pytanie: gdzie się potem umyje?
Westchnąwszy lekko ruszył dalej przed siebie. Gdy tylko zauważył strażnika, jego zęby zacisnęły się na wardze. Odrobina delikatnego, czerwonego napoju ściekła na język pozostawiąc po sobie wręcz... pyszny smak. Bardzo lubił krew. Dziwna cecha, ale prawdziwa. Nie widział w tym nic nienormalnego. W każdym razie odruch nie wydobył się z tego powodu. Do teraz pamięta włamanie do jednego z domów bogaczy. Aby szybko nie wydała się zbrodnia ukradł jedynie kilka łachów. Niestety pedantyczna ofiara szybko zauważyła braki, a Carl musiał błyskawicznie zniknąć z tamtej okolicy. Cóż... widzanko takowe zbyt tanim nie jest. Na przyszłość się przydać może. Kiedy to już stanął naprzeciw człeka, natychmiast wydął pierś i odezwał się głosem aktorsko brzmiącym przepełnionym dumą, wyższością i zarazem wdziękiem.
-Zołnierzu, otwórzcie przejscie i przepuście mą jakże skromną osobę, abym mógł stoczyć bohaterski bój na śmierć i życie z tymi potworami straszliwymi. Być może będzie to ma ostatnia walka. Jeśli chcesz, zezwolę ci na to, abyś się jej przyglądał! A być może czego innego ty zechcesz? Doznać chwały walcząc u mego słynnego boku? Tak! Pozwolę ci na to! To będzie najwspanialsze zdarzenie w twoim życiu! Pamiętaj jednak, ja nie wyruszam z byle tchórzami! Wpierw musisz przysiąc na swój miecz, swą głowę i swoich potomków, że będziesz godnym i wiernym rycerzem w boju o jestestwo obywateli miasta tego jakże zacnego! Cóż ty na to, szlachetny panie?
Czuł, że tym razem mógł przesadzić. Jeśli jednak trafi na szeregowego wojaka, możliwe, iż tamten zechce mu pomóc w walce. Krasomóstwo jest niezwykle przydatną sztuką.
"Cholera, powinienem zostawić ten fach i zostać bardem. Wino, tańce i śpew. Po co ja więc tyłek narażam?"
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Strażnik spojrzał na przybysza ze zdziwieniem, jednak z błyskiem w oku wysłuchał opowieści. Strażnik wygląda na około 25 lat. Pewnie był niedawno mianowany. Mowa Carla poruszyła coś w żołnierzu.
- Do-dobrze. Ja też chcę przysłużyć się ludziom. Ale zyskami dzielimy się po połowie?
+ 25 EXP
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
-Zyskami? Zyskami za ratowanie ludzkich żyć? -zdumiał się "szlachetny rycerz".-Cóż... oczywiście, że młodość musi mieć coś z życia i owa młodość to coś dostanie. Jakżebym mógł przecież nie zaoferować... złota za pomoc, prawda? Oczywiście, że otrzymasz nagrodę dla siebie odpowiednią -jak zwykle w takim momencie rozgadał się i przytakiwał. Dzięki temu, iż mowa była dwuznaczna i przy tym trudna do zrozumienia, słuchający rozumiał w niej tylko to co chciał usłyszeć. Ludzki nawyk. Szkoda, że elfy (tym bardziej elfki) nie są tak proste.
-No to ruszamy, towarzyszu. Przygotuj się do boju i otwieraj przejście. Czas się spotkać z naszym przeznaczeniem!
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Na ustach strażnika pojawił się uśmiech. Carl rozbudził wyobraźnie młodzika. Tak jak się spodziewał, młody strażnik spodziewał się sporych zysków i wielkiej chwały. Aż żal jest mu mówić prawdę. Prawdopodobnie na dużo się nie przyda, ale może spełni funkcję mięsa armatniego...
- Ja - ja dziękuje, że Pan mnie weźmie ze sobą. Tutaj jest tak nudno, a żołd jest taki niski, że o kant dupy można roztrzaskać - Carl zastanawiał się, co to ma wspólnego z resztą, ale mniejsza, ważne, że rozochocony młodzieniec będzie go słuchał prawie we wszystkim, przynajmniej do czasu...
- Już otwieram.
Strażnik miał na sobie zwykły pancerz skórzany, a w ręku trzymał halabardę. Miał jakieś 170 centymetrów wzrostu, czarne włosy, piwne oczy i kilkudniowy zarost.
Żołnierz otworzył właz do kanałów. Wewnątrz było ciemno... Ale już teraz strażnik okazał swoją przydatność. Miał przy sobie kilka pochodni. Dwie z nich zapalił i jedną podał Carlowi. Teraz obydwoje zeszli do kanałów, zamykając je za sobą. "obowiązek służbowy", jak to określił strażnik.
Znajdowali się w długim korytarzu. Wejście wychodziło z sufitu idealnie na środku korytarza nad prowizoryczną, drewnianą kładką. Kanał miał szerokość 3 i pół metra. Środkiem biegło koryto i szerokości metra i było wypełnione szlamem. Pozostały obszar zajmowały posadzki przy ścianach. Co jakiś czas były łączone ze sobą przerzuconymi nad korytem deskami.
Teraz trzeba zdecydować. Czy podróżnicy idą na północ, czy na południe (strażnik miał kompas).
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Przyglądając niepozornemu młodzikowi Carl zastanwiał się, czy będzie w stanie wykorzystać tego idiotę. Może był chytrym złodziejem, ale nigdy nie posunął się do morderstwa-jak inaczej można nazwać zaciągnięcie w to paskudne miejsce osobnika doświadczonego w walce mniej niż on sam. Trzeba potraktować to jak interes. Interes, w którym załatwił sobie plecy i ewentualny zysk uzyskany z jeszcze żywego wojaka. Jeśli jednak ten przeżyje, nie wie czy byłby w stanie "zakazać" mu stąd wyjść. Pieniądze pieniędzmi. Czlowiek to czło... nie. To interes. Z rozmyślania w tej chaotycznej głowie wybawił go dylemat. W którą stronę pójść? Nie zastanawiał się długo, wybrał drogę na południe.
Czas w tych ponurych ścianach ciągnął się niemiłosiernie, dlatego też postanowił zacząć jakiś temat.
-Wielmożny rycerzu, jako członek zacnej kompanii jaką jest straż powinieneś znać dobrze cytadelę, prawda? Czy mógłbyś powiedzieć coś jakimś miejscu, w którym sprzedają instrumenty muzyczne, jeśli w tych ciężkich czasach takowe są?
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
-Chce pan instrument?- podrapał się po głowie rycerz -Ja tam bym wolał poszukać sobie zbroi ale... Powinny być jakieś w składzie cytadeli. Nie ma zapotrzebowania teraz to na co to komu? Jak nie oddadzą za darmo to na pewno sprzedadzą po niskiej cenie... Chcecie iśc na południe?- głos żołnierza był trochę zatroskany. - Osobiście wolałbym oczyścić kanały najpierw z północy. Południe prowadzi do centrum miasta, a północ to ślepy zaułek. Jak wybiejmy te wszystkie cholerstwa na północy, to nie zaskoczą nas w drodze powrotnej...
Oczywiście, nikomu niepotrzebne, więc tanie. Hm... trzeba zapamiętać. A informacja ta mu się znacznie przyda. W każdym razie zarobił aktualnie kolejną szansę od życia-ślepy zaułek. Jeśli strażnik padnie, nikt tam go nie znajdzie przez długi czas.
-Masz rację. Chodźmy na północ. Skoro tak dobrze znasz miasto... móglbyś opowiedzieć coś o fortyfikacjach cytadeli? Mają może jakieś słabe strony?
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
-Słabe strony?- powiedział na głos mężczyzna. -Raczej nie, ba! Na pewno nie! Nie wydaje mi się by Telding było kiedykolwiek zdobyte, chociaż nie wiem. Nie znam się na historii. Tak czy inaczej, jestem Elrich - powiedział chłopak szczerząc zęby i uśmiechając się -Chyba pora iść- powiedział po czym ruszył przed siebię...
-Carl
Podał rękę przedstawiając się i uśmiechając się, choć wbrew pozorom imię niezbyt go obchodziło. Kiedy Elrich wyruszył przed siebie, jego towarzysz ponownie rozpoczął temat cytadeli.
-Czy wiesz może kto zna historię tego miasta? -w tym momencie dopiero zorientował się jak mogło to zabrzmieć i natychmiast dodał:
-Ekhem... sam rozumiesz. Bez tej wiedzy może być ciężko zapewnić ludności cywilnej bezpieczeństwo.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
-Na pewno znają ją kapłani i uczeni na uniwersytecie. Odbudowa uczelni trochę jednak potrwa... Hej, słyszałeś to?- powiedział cicho Elrich. -Ktoś chyba tu idzie... słyszę człapanie...
Carl sięgnął szybko dłonią ku rękojeści, której ostrze, ciągnąc zań, wydobył.
-W takim razie wyciągnij broń! Trzeba być przygotowanym! -wrzasnął.
Jeśli strażnik usłyszał bestię, to bestia zapewne i tak ich usłyszała. Krzyk więc jej nie sprowadzi, a jedynie zdezorientuje potwora.
-Chodź tu, chodź, stworaku! Elrich, stań do mnie plecami, aby ten kmiotek nie obszedł nas od tyłu!
Po słowach tych Carl uniósł wyoko pochodnię, aby światło jej odsłoniło większy kawał terenu. Na granicy promienia wydawało się młodzikom, iż coś ujrzeli. Jednak czy rzeczywiście owe coś tam było? Jeśli tak: to jakie?
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
-I jak? Widzisz coś?!- zapytał lekko zdenerwowany młodzik. -Cholera, już mi się to nie podoba!-
Gdzieś w oddali, Carl zauważył poruszającą się postać. Była ona w miarę niska, miała może metr wzrostu i oruszała się na czterech łapach. Kierowała się prosto na dwóch kompanów. Szła powoli. Pysk poczwary był dość długi, a na grzbiecie bestia miała kolce.
(jest około 20 metrów od was)
Elrich obrócił się i powiedział:
-Topielec!
Carl natychmiast puścił plecy strażnika, po czym ustawił się obok jego ramienia przybierając postawę bojową. Pochylił lekko głowę, prawą rękę zgiął w łokciu. O jej dłoń znajdującą się przy prawym uchu oparł walcowo zakończoną rękojeść żelaznego miecza, zaś podparł ją dłonią lewą. Skupił się na równym oddechu, po czym chwilę odczekując próbował wyrównać oddech. Czekał w miejscu przez moment, nie śpiesząc się na spotkanie z bestią-po co męczyć organizm przed walką?
Gdy kreatura zbliżyła się wystarczająco, młody mężczyzna natychmiast na nią ruszył. Tuż przed zbliżeniem wydawał się odsłaniać prawie całe ciało, jednak wykonał szybki obrót oraz następnie wykorzystując siłę impetu uderzył z góry atakując stwora. Nie czekając mógł jeszcze wyprowadzić tym samym kolejny ruch od dołu-tym razem jednak słabszy, gdyż uczestniczyła w nim jeno jedna ręka. Kiedy tylko ostrze ponownie się uniosło, rękojeść ponownie została uchwycona przez dwie dłonie. Carl mając szansę trafić zamroczonego przeciwnika już trzeci raz przymierzył się do ataku-zarazem silnym, jak i niestety dość wolnym kolejnym uderzeniem z góry.
Jeśli się udało:
Poszukiwacz przygód do roboty wszelakiej trafił silnie topielca. Nie miał teraz w walce ani jednego atutu-ni impetu, ni pozycji dobrej do ataku. Sprawnie wykonał więc zapobiegliwy krok do tyłu równocześnie wracając ostrzem do należytego miejsca przy nowej pozycji, w której stał do oponenta bokiem z bronią uniesioną i rękojeścią na poziomie pasa. Końcówka broni powoli schyliła się momentalnie i zarazem szyderczo wręcz prowokując do ataku.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Bestia powoli zbliżała się do wojowników. Kiedy już Carl miał zaatakować, ta go wyprzedziła, stanęła na dwóch łapach, i uderzyła go w klatkę piersiową. Ten padł na ziemię lekko zdruzgotany. Topielec natychmiastowo rzucił się na strażnika, zostawiając Carla za sobą. Ten nie zdążył odskoczyć. Pazury besti musnęły wojaka po twarzy. Ten zaczął krwawić i padł na ziemię wrzeszcząc...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach