Deska wylądowała na łbie jednych z besti, i rozbiła się na kawałki. Orkowie gapili się na wierzę. Elf zauważył jak jeden z orków biegł pozabramę w ogromnym pośpiechu. Wypatrywał orka swym bystrym wzrokiem. Po chwili, ujrzał coś czego nie chciał widzieć... Katapulty, przygotowane do wystrzału, a przy nich, palące się stosy...
Elf szybko wbiegł na wieżę, po drodze postanowił znaleźć jakieś deski. Gdy był już na szczycie zaczął zrzucać je po kolei w miejsca, gdzie najwięcej było orków, miał nadzieję że chociaż kilku zabije.
- Equita - krzyknął Eirik celując ręką w największe zbiorowisko wrogów gdy deski się skończyły.
Kilka desek spadło na dół, lecz żadna nie trafiła. Orkowie byli na tyle ostrożni, że omijali je. Kiedy mężczyzna wypuścił kulę ognia, trafiła ona kilku orków którzy stanęli w płomieniach.
Za takie coś expa nie dam Ale uważaj, chcesz ich sprowokować by 'zkatapultowali' wierzę?
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Tygrysica Pełna KP
Pochwały: 7
Wiek: 32 Dołączyła: 14 Sie 2008 Posty: 493
Wysłany: 2008-08-19, 18:37
Tygrysica miała dość. Wlazła na tą wieżę tylko dlatego, że nigdzie indziej nie było już dla niej miejsca. Kiedy tylko weszła do jakiegoś pomieszczenia, natychmiast zeń wychodziła, gdyż zdawało jej się, że ściany kurczą się wokół niej.
Rano odbyła trening, nie umiała jednak dostatecznie skupić się na wykonywanych czynnościach (aby nie narazić się na ponowne wyśmianie przez MG) i tylko nabiła sobie parę siniaków. Mistrz byłby bardzo niezadowolony, widząc stan, w którym się znalazła.
Siłą powstrzymywała się od podchodzenia choćby w pobliże bramy Cytadeli, zdając sobie sprawę, że widząc ją, najpewniej straciłaby resztkę opanowania i wyważyła ja od wewnątrz.
Zbyt późno zdała sobie sprawę, że w Wieży znajduje się wejście do kanałów. Wyglądało na to, że ostatnio wprost nadużywane. Zatrzasnęła otwartą klapę, aby odciąć się od smrodu, chciała też wyładować na niej swą złość. Nie wyszło. Weszła więc na górę, z braku innych perspektyw.
Przyglądała się panoramie miasta. Ogromowi zniszczeń. Wrzało w niej na myśl o znajdujących się tam Zielonych.
Nie potrafiła się powstrzymać, klęła w myślach, na czym świat stoi. To spowodowało jej dalsze osłabienie.
Zbliżał się wieczór, nie była jednak w stanie zmusić się do zejścia na dół. Zdawała sobie sprawę, że to zbędny wysiłek, skoro nie byłaby w stanie przełknąć czegokolwiek. A co dopiero wysiedzieć na tej przeklętej sali...
Siadła pod murkiem, otaczającym szczyt Wieży i, nie wiedząc nawet kiedy, zasnęła. Nie był to jednak dobry sen. Roiło się w nim od demonów przeszłości, strachów i tym podobnych. Nie odnawiał on sił, pogłębiał jedynie zmęczenie. Mimo to uparcie nie chciał się skończyć...
Chwila. Dosłownie wydarzenia która przed chwilą się wydarzyły trwały jedną chwilę.
Miasto Telding było zniszczone. Jedyną budowlą, która się uchowała, była Gildia Magów, ale i ten kompleks miał niedługo paść. Ochronna tarcza iluzji stworzona przez najbardziej utalentowanych magów została pozbawiona swojego źródła energii. Żaden z mieszkańców. Ba! Nawet sam namiestnik nie wiedzieli, gdzie są magowie. Na razie Gildia Magów dzięki iluzji wydawała się jakby nie istnieć dla orków, ale czy na długo.
***
Miasto Telding było zniszczone. Dzielnice były teraz plądrowane przez orków. Nagle ogromny rumor przetoczył się po polach. Na opuszczonych farmach i polanach przemieszczały się olbrzymie machiny. Wyglądały to jak olbrzymie wozy poruszające się na walcowatych i kolczastych kołach. Z przodu wszystkie te mechanizmy miały zamontowane olbrzymie pazury, topory, łańcuchy i wiele innych broni. Na początku nie wiadomo było o co chodzi, ale potem wszyscy już wiedzieli. Olbrzymie pazury zaczepiały się o blanki murów, długie i grube łańcuchy były przerzucane na drugą stronę i zaczepiały się o fundamenty. Olbrzymie topory, kolce i buławy wbijały się z ogromną siłą w mury. Następnie te wielkie machiny cofnęły się. Łańcuchy zostały naprężone, pazury wbiły się w kamień murów na jakieś 10 centymetrów, a wbite w mur topory i buławy razem ciągnęły fortyfikacje.
W efekcie cały mur otaczający Telding runął do fosy i zasypał ją oraz zniszczył palisadę. Teraz cały obszar w promieniu 20 metrów od miejsca gdzie był mury wyglądał jak wielkie gruzowisko. To stworzyło teren możliwy do przekroczenia dla wież, katapult, balist i trebuszy orków. Cała armia machin oblężniczych zmierzała w kierunku Cytadeli.
Tymczasem niebo nad miastem i otaczającymi je obszarami zostało zasnute jakimś czarnym dymem powodując, że cały czas panował półmrok. Powietrze zostało wypełnione potępieńczym śmiechem orków, albo nawet stworzeń jeszcze gorszych. Jaka piekielna siłą jest w stanie dokonać takich zniszczeń?
***
Ktoś w oddali krzyknął:
- Biegiem! Kto zdrowy niech biegnie strzec wewnętrznego muru!
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Dane w grze Rasa: Człowiek
Miano: Tygrysica Pełna KP
Pochwały: 7
Wiek: 32 Dołączyła: 14 Sie 2008 Posty: 493
Wysłany: 2008-08-19, 19:31
Niespokojny sen skończył się z pierwszą wykrzyczaną spółgłoską. Tygrysica spojrzała na miasto w dole. O ile poprzedni widok był przerażający, ten mógł wyssać z człowieka resztki nadziei.
Po chwili dotarł do niej sens usłyszanych słów. Poczuła, jak zaczynają wracać jej siły. Pędem puściła się po schodach w dół wieży i w stronę murów.
Argon [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-29, 21:34
Argon spokojnym krokiem podszedł do schodów wieży. Miał czekać tam na jakiegoś kapłana.Naglę, zbiegła z nich szybko jakaś kobieta. Nie zdążył jej nawet powiedzieć "Dzień dobry". No cóż. Nie tym razem.
Człowiek czekał kilka minut jednak nikt nie przychodził. W końcu wszedł do środka.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
- Zawsze i wszędzie, czcigodny magu. Podobno mamy wyruszyć z misją ratunkową? W takim raize przydadzą się nam te runy...
Człowiek wyjął jeden kamień, by pokazać towarzyszowi.
- Słyszałem, ze umie się pan nimi posługiwać?
- Nie jestem magiem. Jestem arcykapłanem boga Angrogha. Moje umiejętności nie mają nic wspólnego z magią. Potrafię posługiwać się runami, ale tylko dzięki dużej wiedzy i wierze w mego boga. i jeszcze jedno. Na misję idziesz sam, ja nie będę CI towarzyszył.
- To jesteś gotowy? Pamiętaj, że nie wiem co tam możesz zastać. Dobrze byłoby, gdybyś przygotował się na każdą ewentualność.
_________________ Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach