John patrząc przez wizjer, zobaczył postać, lecz nie mógł określić czy był to zdechlak, czy raczej ucekinier. Osoba ta była kulawa. Wyglądała na dziewczynę, młodą dziewczynę. Miała na sobie owinięty koc i drżała. Podeszła do drzwi, patrząc w wizjer. Wyszeptała coś pod nosem po czym zapukała w drzwi, bardzo, ale to bardzo cicho...
John, widząc zachowanie dziewczynki, zaczął sądzić, że ona jest żywa. Wyjął pistolet, i zaczął otwierać drzwi. Gdy otworzył je, odsunął się z przygotowanym pistoletem, i powiedział tak, by ona tylko usłyszała:
- Powiedz coś i wchodź - wiedział, że zombie nie mówią, dlatego chciał to wykorzystać.
Czytaj dokładnie. Napisałem o wiele wcześniej niż ty.
Już dobra, nie będę się kłócił w każdym razie napisałeś potem, że idziesz przeszukiwać mieszkanie, więc to było równoznaczne dla mnie z twoim odejściem od drzwi.
Jeszcze jednak przed tobą napisał zkajo, że gdy tylko podszedłem do drzwi, coś sie stało - ktoś wchodził do góry. Czyli innymi słowy on przerwał moją akcję. A wiadomo, jakbym zobaczył stado zombie to nie poszedł bym dalej. Ale dobra, koniec, nie kłóćmy sie o głupoty
-Nie strzelaj, proszę...- wyszeptała dziewczynka po czym weszła do mieszkania. Mężczyzna natychmiastowo zamknął za sobą drzwi, na wszystkie zamki. -Jestem Maria,- powiedziała nieśmiało dziewczyna. Jej włosy były czarne jak noc, wyglądała na mniej więcej 14 lat. Była wstrząśnięta i wystraszona...
John szybko zaprowadził dziewczynkę do pokoju. Przyniósł jej jeszcze parę rzeczy, by się okryła. Poszedł do kuchni, po czym wyciągnął jakieś ciastka czy coś, by dać dziewczynce.
- Masz dziecko, zjedz, pewnie jesteś godna. Skąd jesteś, gdzie mieszkasz, i jak tu trafiłaś? Po za tym skąd wiedziałaś, że ktoś tu jest? -
Dziewczynka wzeiła ciastka z zapałem po czym zatopiła w nich zęby.
-Dziękuję. Uciekałam razem z moimi rodzicami przez różne piwnice. Zgubiłam ich, nie mam pojęcia gdzie są. Ojciec mówił mi że jeśli się rozdzielimy, powinnam szukać schronienia w dużych budynkach jak ten. Byłam pewna że kogoś tu znajdę, sama nie wiem czemu. Z tego co wiem te potwory nie wchodzą do mieszkań o ile nie czują w nich ludzi. Drzwi były zamknięte, więc pomyślałam że jeśli nikogo tutaj nie ma, to na pewno mieszkanie jest puste bezpieczne...
- A co Ci się stało w nogę. Kulejesz, może coś poradzimy, do jutra powinnaś wypocząć. Długo tutaj miejsca nie zagrzejemy. Pamiętasz może dokąd uciekałaś z rodzicami?
*Powiedział spokojnie Marek, myśląc, gdzie mogli się podziać rodzice dziewczyny.*
-To tylko zadrapanie. Kiedy byłam w jednej z piwnic był tam jakiś metalowy słup, kiedy biegłam zahaczyłam o niego nogą.- Kiedy tylko jednak jej rana została odsłonięta przez koc, widzieliście spore szarpnięcie które ciągle krwawiło. Była to dośc głęboka rana. Dziewczyna mogła chodzić, lecz wyglądało na to że przyprawiało to jej głęboki ból...
- Cóż, nie znam się na medycynie, czy takich tam sprawach, ale tyle wiem. To trzeba opatrzyć.
*Wziął apteczkę(pisałeś, że coś mamy), a następnie podszedł do dziewczyny.*
- Zna się ktoś na tym?
husarz [Usunięty]
Wysłany: 2008-08-12, 10:52
- Myślicie że zombi umieją pływać? - mruknął Marek nadal patrząc na okno.
Myślałem że ktoś ją opatrzy ale skoro nie...Pogadajcie sobie na temat tej ucieczki. Zdecydujcie co robicie. Ale ty, husarz. Mówisz o wodzie, jeśli myślisz o tym co ja, to brawo! Teraz jest noc, więc nie wiem, zdecydujcie się. A, radzę popatrzeć na mapę polski by wybrać trasę Pamiętajcie, musiscie mieć zaopatrzenie, żarcie, a jak jedziecie samochodem to i paliwo.
John, widząc, że nikt się nie pali do opatrzenia rany dziewczynce, sam chwycił za bandaże. Wiedział mniej więcej, co trzeba zrobić, gdyż lata w zawodzie policjanta były obfite w podobne sytuację.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach