Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: zkajo
2012-12-23, 22:53
Jakieś no name
Autor Wiadomość
Vanilla 
Banish your fear

Dołączyła: 11 Kwi 2008
Posty: 2422
Wysłany: 2008-07-13, 00:35   Jakieś no name

Świat historyjki autorski, ostro wzorowany na wh40k. Zapewniam was, że mam do niego z 10 kartek A4 dokumentacji, więc staram się nie pisać w ciemno. Miłego czytania, proszę o szczere recenzje. Muszę podszlifować swój styl =)

Rozdział 1
Wszystko szło zgodnie z planem. Eyat wraz z swoją grupą uderzeniową właśnie wylatywali z statku kosmicznego. Była to dość standardowa siła, tylko 8 piechurów i 3 Zbroje –opancerzone kostiumy, na których zamontowano ciężkie uzbrojenie. Transporter miał ich zabrać na powierzchnię. Poprzedzać mieli główny atak sił Bitowców, mający na celu wyrwać planetę z rąk Imperium.
-W porządku panowie – odezwał się sierżant – plan jest następujący. Po lądowaniu zabezpieczyć miejscówkę, rozstawić się na wzgórzach, tylko porządnie. Na rozkaz wkroczą Zbroje i przykryją gości ogniem. Zrobi się kawał zamieszania, wtedy wy nawalacie w gości. Wtedy wbiega na scenę reszta ekip i zajmuje teren, a wy grzejecie tyłki na wzgórzach. Fajnie?
-Taak – chóralnie odezwała się ekipa. Statkiem zatrząsło, „Zapnijcie się” dało się słyszeć z głośników. Eyat odruchowo przypiął pasy. Było warto, gdyż po chwili dało się poczuć spadanie statku w atmosferę. Piloci małych, taktycznych zrzutowców byli już sławni wśród wojska z powodu takiego zachowania
-Do cholery, możesz przestać?! – ryknął sierżant. Statek dalej „porządnie” spadał.
W tym ponurym świecie głównym motywem była wojna. Kilkanaście międzyplanetarnych państw i innych organizacji ścierało się o władzę. Największymi wpływami poszczycić się mogło Imperium, posiadające biliony żołnierzy i miliony planet. Oczywiście nie mogło zaangażować wszystkich swoich sił w jednym miejscu, choć gdyby było to możliwe, z pewnością zgniotłoby wszelką opozycję. Jednak miało aż nadto wrogów aby to zrobić. Poza tym, podobnie jak wszyscy, prowadziło intensywną ekspansję. -Całe szczęście że ci imperialiści są gorzej wyposażeni od nas – pomyślał z ulgą Eyat. Faktycznie, żołnierze Bitowców mieli najlepsze wyposażenie dla pojedynczego żołnierza w galaktyce, a regularne oddziały Imperium miały problem w walkach ogniowych z Bitowcami. Państwo Bitowskie wyrosło na kanwie niesamowitego zamiłowania do technologii pewnego odłamu genetycznego ludzkości. Dość szybko zadeklarowało niepodległość, co spotkało się z ostrą odezwą Imperium, które skierowało tam kilka milionów żołnierzy. Jednak to nie przeszkodziło Hakerom, najbardziej utytułowanym spośród Bitowców w prowadzeniu ich rodaków do zwycięstwa - ich państwo kwitnęło i w niedługim czasie stało się najbardziej zinformatyzowanym państwem w galaktyce. Choć Bitowcy byli niżsi we wzroście, to zbroja bitewna negowała różnicę. To właśnie zbroja nadawała potęgę ich piechurom – była wyposażona w tarczę pochłaniającą część pocisków wroga oraz wzmacniającą cokolwiek wątłą w porównaniu do ludzi siłę noszącego.
Statkiem ponownie szarpnęło. Lądowali. Eyat odpiął pasy i chwycił karabin. Klapa się otworzyła, żołnierze wybiegli na zewnątrz. Po chwili ciężkie kroki zaczęły stawiać Zbroje. Kiedy ostatnia z nich opuściła statek, ten, w międzyczasie zamykając klapę ostro poderwał się do góry.
-W środku nie widać jak ten głupek lata – odezwał się jeden z żołnierzy.
-Jazda, jazda – ryknął sierżant, machając ręką. Żołnierze prędko ruszyli w kierunku zagajnika. Na jego granicy padli na ziemię i ustawili karabiny. Z górki było doskonale widać obóz przeciwnika.
-Wszyscy są. Dobra, Zbroje, ognia!
Zbroje podniosły ramiona z wyrzutniami rakiet. Po chwili strumień rakiet uderzył w obóz, który popadł w popłoch. Żołnierze otworzyli ognia, a z dolnych partii górki wyskoczyli wojownicy innych grup. Nie mieli co zajmować, imperialiści pochowali się w budynkach. Żołnierze przyczepili ładunki wybuchowe, po czym schowali się za ścianę. Ładunki wybuchły, posyłając mnóstwo kurzu w powietrze. Wśród kurzu dało się tylko słyszeć odgłosy strzałów, zarówno broni imperialnej jak i bitowskiej. Kilka minut później,, gdy kurz opadł, nie było widać nikogo, jedynie kilka trupów.
-Są w środku – powiedział z przekonaniem sierżant. Po chwili jednak głosem pełnym grozy rzekł – O cholera. Mamy głęboki zrzut na radarach.
Wszyscy wiedzieli co to znaczy. Na treningach teoretycznych uczono ich, że głębokie zrzuty w Imperium wykorzystywała tylko jedna, elitarna formacja – Rycerze. Faktycznie, po chwili zauważyli spadające z nieba kawałki metalu w kształcie stożków. Z zawrotną prędkością uderzyły w ziemię. Znowu w powietrze wzbiły się tumany kurzu.
-Strzelać! Odciągniemy ich uwagę – krzyknął dowódca. Eyat włączył filtr. Widział w zarysie olbrzymie sylwetki przeciwników, zaczął strzelać. Oni też otworzyli ogień. Żołnierz leżący bezpośrednio obok Eyata został przeszyty kilkoma pociskami. Z góry wiedzieli że całe to strzelanie jest bez sensu, zbroje Rycerzy były zbyt silne aby strzały plazmowe mogły je przebić. Za to ich ciężkie karabiny z łatwością przebijały nowoczesne, bitowskie zbroje. Co więcej, rakiety wystrzeliwane przez niektórych w krótkim czasie zniszczyły wszystkie Zbroje. W momenie kiedy z ośmiu wojowników zostało tylko trzech, sierżant zarządził odwrót.
-Słuchajcie, nasz statek został zaatakowany. W tej chwili nasi walczą z Rycerzami, którzy przypuścili desant. Nie dostaniemy zrzutowca. Poczekajmy tu, aż się to uspokoi, a potem sprawdzimy czy ktoś przeżył i spróbujemy zwinąć statek.
Nikt nawet nie myślał o tym żeby obserwować rozwój sytuacji. Uciekli szybko w stronę najbliższego lasu.

* * * *
Szli już dobre kilka godzin. Mieli małe nadzieje na ratunek, a baza orbitalna nie odpowiadała.
-Ej, to co robimy? – spytał towarzysz Eyata.
-Mówiłem – odpowiedział niechętnie dowódca – Próbujemy zwinąć im coś co lata i spadamy do swoich...
-Na przykład? Tu wszystko jest tak chronione, no i jeszcze ci Rycerze...
-Ej – przerwał Eyat – mam jakieś dziwne odczyty na skanerze. Sprawdźcie swoje, pewnie znowu mi się chrzani sprzęt...
-To się nie przejmuj, wyłącz dziada. Ciesz się że nie musisz nic nosić, mamy to sprytne gówienko w wizorach... Eee, zjadłbym coś. Nagle, daleko przed nimi coś wybuchło.
-Za drzewa! - krzyknął sierżant. Szybko skoczyli za drzewa, przygotowali karabiny. Eyat popatrzył się w kierunku wybuchu, ale szybko schował głowę, kula przeleciała tuż obok.
-Oni nie strzelają do nas... W takim razie do kogo? - zastanawiał się głośno dowódca. Jego podwładni nie zdziwili się, aparatura wyższych rangą była dużo lepsza.
Program wykrywania ruchu Eyata pokazał na wizorze kilkanaście zbliżających się kropek. Niektóre znikały, niektóre pojawiały się na nowo.
-Też to macie? Coś do nas idzie! - krzyknął sierżant.
Kropki zbliżyły się i... zniknęły. Po chwili jednak usłyszeli strzały, zarówno przed jak i za sobą.
-Na ziemię – krzyknął rozpaczliwie sierżant, jednak prawie natychmiast przeszyło go kilkanaście pocisków. Żołnierze padli. W tym momencie Eyat stracił przytomność.

* * * *
Eyat obudził się z straszliwym bólem głowy. Zaraz przypomniał sobie co się stało. Sięgnął ręką po broń, ciągle tam była. Powoli wstał, oglądając pole bitwy. Na około leżało mnóstwo istot okrytych niebieskawymi pelerynami. Popatrzył się tam, gdzie powinni leżeć jego towarzysze. Odczyty z komputera stwierdzały że są martwi.
-Świetnie, teraz jestem sam. - mruknął do siebie. Do oddziału został przydzielony dzień przed akcją, nie czuł wielkiego żalu po stracie przyjaciół. Zdjął hełm sierżanta, przetarł go i zamienił ze swoim.
-Ale bajer – powiedział, przeglądając funkcje hełmu. Nagle zauważył że jedna z peleryn się rusza. Odruchowo wycelował w nią karabin, a palec powędrował na spust. Z peleryny wynurzyła się twarz.
-Oj – powiedziała postać. Eyat szybko włączył głośniki.
-Zostań w miejscu!
-Nie jestem dla ciebie wrogiem, Bitowcu.
-Szkoda – mówiąc to, usiadł na ziemi, a karabin oparł o ramię.
Postać odwinęła się z peleryny i wstała. Teraz stała przed nim ciemnowłosa kobieta w długich, zdobionych szatach. Po chwili także usiadła.
-Masz coś do jedzenia? - zapytała.
-Mam sporo amunicji – odrzekł Eyat, otwierając wyciąnięty z plecaka mały kubek.
-Proszę, daj – powiedziała z błagalnym wyrazem twarzy.
-Jak mi powiesz po co, kiedy i skąd was tu licho nadało – rzucił obojętnie, zabierając się za jedzenie. Pośrednie metody 'wydobywania informacji' jak to ochrzcił były przez niego wyjątkowo lubiane.
-Dobra... Mieliśmy przygotować bazę pod główny atak... A dostaliśmy się tu przez teleportację..
-Świetnie – pomyślał Eyat – teraz już nic nie jest bezpieczne.
-Korzystamy z osłon, więc żadne skanery nam nie grożą.
-A wasz dowódca?
-Ee.. ja jestem dowódcą.
Pod hełmem Eyatowi opadła szczęka.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL


"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 13