[Vanilla]

Z jednej strony było to zjawisko niespodziewane, a z drugiej strony oczekiwane. W końcu trwa wojna. Kilkaset metrów w odległości od najbliższych zabudowań baraków pojawił się oddział Straży. Około czterdziestu zbrojnych, kilka wozów, konie. Nie nadciągnęli znienacka, i drobny oddział straży Kopalni od kilku minut gdy ich spostrzeżono szykował mobilizację, przygotowując się na małą bitwę. Na szczęście stan wojsk pozwalał na Ilość wojskowych nie pozostawiała większych złudzeń.

Żołnierze szybko ustawili się w szyku z tarczami, choć tych nie wystarczyło na pokrycie całego czoła formacji. Tam, gdzie tarcz nie było znajdowali się za to łucznicy. Kilka metrów przed wyszedł mężczyzna, o szykownej tunice i machał szeroką białą chustą, krzycząc coś o poselstwie i chęci zjawienia się strażników kopalnianych. Niektórzy strażnicy zalewali się, widząc stan uzbrojenia Portu. Ich dużo mniejsze, choć lepsze uzbrojenie stanowiło niewątpliwie powód do dumy.

Najwyraźniej domniemany poseł nie ufał mieszkańcom. A i mieszkańcy jemu..

[REKLAMA]

[Faust272]

Tak, to jest zagranie. Pokaz siły. Niech będzie. Kopalnia nie będzie gorsza.

Z kopalni wysypał się oddział zbrojnych. Na tyle jechały 3 balisty ustawione tak, by miały czysty strzał idealny by dosłownie z karnego szyku zrobić piękny szaszłyk. Dwudziestu tarczowników krasnoludzkich ze stalowymi pawężami wielkimi jak drzwi z niewielkim wizjerem. Za nimi jako wsparcie 20 włóczników gotowych do godzenia wojowników znad tarcz pierwszego szeregu. Trzecim szeregiem było 5 elfickich łuczników w wykwintnych strojach. Za tą pokazówką zbierało się drugie tyle chłopa w postaci pospolitego ruszenia z Baraków. Coś błyskało też na górze, we wnękach góry, gdzie była Kopalnia. To soczewki i celowniki odbijały światło słoneczne, można powiedzieć że specjalnie raziły oczy, by wykrzyczeć swoją obecność.

Armie mierzyły się. Kopalnia wygrałaby to starcie bez problemu. Wszyscy z Bolgorii byli tego pewni. Lecz to co odróżniało plebs od władzy było przewidywanie dalekosiężnych konsekwencji.

W obliczu takiej sytuacji został wybrany poseł.

Potężny krasnolud w pełnej, dopasowanej w najmniejszym szczególe płytówce wyszedł przed szereg. Szedł prosto i dumnie. Zatrzymał się w połowie drogi między obiema armiami czekając na posła z Portu.

Obaj posłowie byli zdziwieni. Krasnolud nie wierzył w fakt, że Port mógł posiadać tak karną i dobrze uzbrojoną armię pełną dyscypliny, a Portowiec do tej pory był przekonany, że Kopalnia ma znacznie mniejszą siłę militarną i w postaci ludzi i w postaci uzbrojenia.

[Vanilla]

Poseł starał się zmyć z twarzy wyraz zaniepokojenia. Czy mu się to udało - rozstrzygnięcie tej kwestii pozostawimy obserwatorom. Podszedł, na tyle pewnym krokiem na ile się dało, wciąż zaskoczony do krasnoluda.

-Jestem posłem Miasta Port. Chcę rozmawiać z cesarzową! - rzucił do krasnoluda, gdy oboje już zatrzymali się między armiami.

[Faust272]

- Z Cesarzową Bolgorii. Jeśli już tytułujesz, rób to w pełni, jak na posła przystało. Ja jestem Garnus, syn Rafusa, ambasador reprezentujący Granitowych Braci i pełnomocnik Cesarzowej Bolgorii. Wszystko co ja widzę, widzi i Ona, wszystko co słyszę, słyszy i Ona. Wysłucham więc wszystkiego, co masz mi do powiedzenia.

Granitowi Braci są ludem, którzy zamieszkiwali te rejony od początku. Zadziwiające, że Cesarzowa ich sobie zjednała. Chociaż... Ambasador. To znaczy, że zachowali jakąś autonomie, ale przecież krasnoludy nie dają sobą tak rządzić, i to przez kobietę. Czyżby niedoceniani Cesarzowej Bolgorii?

Z drugiej strony. Miasto Port? Uważają się za wyzwolonych? Zawsze istniało delikatne powiązanie, taka koegzystencja między Portem i Kopalnią. Co się zmieniło?

[Vanilla]

-Jestem Adolf, posłaniec Rady Portu do Cesarzowej Bolgorii - poprawił się poseł, teraz już nieco uspokojony i ochłonięty - Jestem tu z woli Rady Miasta Port, życzącej sobie zminimalizowania strat spowodowanych przez bandytyzm który tu zaszedł. Proponujemy zawieszenie broni, pod dwoma warunkami.
Pierwszym z nich będzie przystąpienie Bolgorii do negocjacji mających na celu pokojowe zjednoczenie, zamiast szkodliwej dla obu stron wojny, wojny w której nie będzie zwycięzców. Drugim warunkiem jest wydanie bandytów, którzy sprowokowali te nieszczęśliwe wydarzenia, celem ich osądzenia.
Słucham waszej odpowiedzi.

[Faust272]

- Zgadzam się. Efekty bandytyzmu trzeba minimalizować, ale przede wszystkim trzeba znaleźć winnych. Od dziesięcioleci Port i Bolgoria żyły w harmonii a jedynymi sprzeczkami były spory kupieckie, tak zdrowe dla handlu i zamożności. Wszystkich obowiązywała zasada nieagresji i zakaz zbliżania się sił militarnych w liczbie powyżej 20 do miast. Wasza "Rada Portu" postanowiła złamać ten delikatny układ i wkroczyła bezprawnie do Baraków pustosząc domy oraz niepokojąc ludzi zasłaniając się poszukiwaniem ważnego zbiega. O dziwo zainteresowanie nim oraz altruizm "Rady Portu" wyparował tak szybko, jak wyniosły się jej wojska po tym, jak mieszkańcy postanowili bronić swojego dobytku.

- Tak jestem przekonany, że Cesarzowa Bolgorii zgodzi się na zawieszenie broni akceptując wasze warunki, czyli uczestnictwo w negocjacjach pokojowych oraz wydanie ludzi odpowiedzialnych za ten haniebny i podstępny atak na Bolgorię.

[Vanilla]

-Ustalenia, o których szanowny pan mówisz, nie są obowiązujące przynajmniej od czasu Błysku. Nie chcę jednak wdawać się tutaj w technikalia - odpowiedź jest satysfakcjonująca, a teraz winienem zanieść ją moim mocodawcom. Dziękuję za poświęcony czas, a oby zawitał do nas niebawem pokój.

Mówiąc to poseł skłonił się nisko, i po chwili czekania na reakcję krasnoluda ruszył w stronę swoich szeregów.

[Faust272]

Wojskom Bolgorii została tylko odprowadzić wzrokiem i lufami wojsko Portu.

Krasnolud był pewien, że to nie koniec. Możliwe też, że nie sprawdził się w roli posła.