Medyk zręcznie zaczął kombinować z palnikiem i oliwa i po krótkiej chwili opatrzył rannego. Dumny Nizoł patrzył się na wszystkich jak bohater.
Po chwili przybiegł jeden z rycerzy. Jego twarz oraz zbroja były wybrudzone krwią i tkanką orków. Widok był to nieciekawy, lecz wiadomo było że był to jeden z frontowych.
-Orkowie... wyparci... - wysapał, po czym oparłwszy się o swój miecz zaczął głośno oddychać.
Ludzi przejęła radość.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
-Trza przyznać, że jesteś przydatny -powiedział do niziołka. Widać było jaki jest z siebie dumny, aż żal byłoby go nie pochwalić.
Usłyszywszy słowa żołnierza uśmiechnął się, chociaż ta wieść była oczywista. Powstał na nogi, wciąż podpierając się o miecz. Powieki próbowały osunąć się na oczy, jednak musiał jeszcze trochę wytrzymać. Spojrzał jeszcze na chwilę w stronę rannego żołnierza, po czym wzrok skierował na grupę uradowanych ludzi. Powoli dał w ich stronę kilka kroków, po czym rozpoczął wydawanie rozkazów kilku najbliższym bojownikom, którzy mieli przekazać je dalej.
-Rannych -oczywiście- trzeba opatrzyć. Niech sprawni zaniosą ich do medyków. Ciała poległych towarzyszy... zbierzcie i zawieźcie do Cytadeli, gdy tylko ranni zostaną odprowadzeni. Rodziny z pewnością oczekują na wieści z frontu. Zwłoki orków... cywile sami sobie dadzą radę wtaszczyć je na stosy i spalić. My musimy już odpocząć.
Po słowach tych poczuł jeszcze większe wyczerpanie. Nie miał siły stać dalej z żołnierzami. Dalsze swe kroki skierował w kierunku Cytadeli, aby znaleźć jakieś legowisko. Najlepszym miejscem wydaje się być świątynia, gościny mu nie powinni odmówić. Przy okazji dorwie tego drania Galiana, który zostawił go z pustymi kieszeniami, bez ubrań oraz bez zapłaty za wykonane zadanie.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Hobbit, widząc, że kapitan odchodzi, potruchtał szybko za nim. Przebiegł koło niego, i stanął wyprostowany przed nim, mówiąc:
-Panie kapitanie, chciałbym służyć w pańskiej brygadzie. Jestem zawodowym kucharzem, i z pewnością potrafiłbym przyrządzać posiłki waszym żołnierzom. Proszę o przyjęcie mnie do waszych szeregów - po czym stanął wyprostowany. Niezależnie, co Carl powie, hobbit podrepcze za nim, gdyż czuł, że ten człowiek może przyciągnąć do niego kłopoty, których przecież tak bardzo potrzebują bohaterowie, by być epiccy.
Brew dowódcy uniosła się nieznacznie. Kucharz może był przydatny, ale raczej nie w wojskowym oddziale. Rzadko powstaje przecież tu możliwość wykazania się specjalnymi możliwościami. Skoro jednak tak mu zależy... ech... niech sobie zajmie posadkę. Łatwiej będzie wszystkie mordy wykarmić.
-Dobra. -skwitował prostym wyrazem. Przez chwilę milczał, jednak w końcu dodał parę słów widząc dreptającego dalej za nim hobbita.- Jednak raczej mój głos nie będzie miał wiele do powiedzenia. W czasie bitwy przejąłem pałeczkę dowódcy nad jeno jednym oddziałem, jednak normalnie takowym nie jestem więc raczej będziesz musiał znaleźć sobie inną kompaniję.
_________________ Ilość hejterów jest wyznacznikiem fejmu
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach