Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Religie Eredanu
Autor Wiadomość
zkajo 
Administrator
Pan i Władca


Wiek: 30
Dołączył: 03 Lut 2008
Posty: 1245
Wysłany: 2008-09-12, 21:43   Religie Eredanu

Religie Eredanu
sir Roland Emicry


W dzisiejszym mętliku, jaki tworzą wszystkie istniejące i ubzdurane religie, sekty, kasty i tym podobne herezje, wielu z nas zadaje sobie pytanie: jaka wiara jest rzeczywiście prawdziwa? Kto ma rację? I czemu to religie są zarzewiem tak wielu problemów? W dziele tym postaram się odpowiedzieć na niektóre z tych pytań...



Rozdział 1
Różnice w religiach ludzi i elfów



    "Powiadają, że dawnymi dniami, gdy nie istniał jeszcze świat, w nicości bytowały trzy istoty. Są to obecnie najczęściej wyznawani bogowie: Angrogh, Denagogh i Beliar. (...) Nic nie wiadomo o tym, co robili lub myśleli, gdyż umysły nasze spaczone są przez istnienie w naszym świecie czasu, który dla Wielkich jest czymś śmiesznym, nasze krótkie życie to czas potrzebny na oddech, na mrugnięcie okiem... Dlatego tak ciężko nam powiedzieć, dlaczego w pewnym momencie Angrogh postanowił z nicości utworzyć ląd, tak jednak się stało. Denagogh, jego spokojny brat, widząc to przedsięwzięcie, postanowił przyłożyć doń rękę, tworząc otaczający Eredan ocean, a ląd zasiedlając roślinami, zraszanymi przez wodę, spływającą z wypiętrzonych w tym celu gór. W ten sposób z płaskiego placka ziemi ukształtowały się znane nam dziś góry, rzeki, lasy i pustynie. Beliar, trzeci z bogów, patrzył na to w milczeniu..."
    ....................................................................................................................................................................Księga Stworzenia, fragmenty


Każdy z nas słyszał ten fragment przynajmniej raz w życiu, każdy też ma jakieś wątpliwości z nim związane... Najczęściej zadawane pytanie brzmi: Skąd, do cholery, mamy wiedzieć, co bogowie robili przed naszym stworzeniem? Przecież nie było nas na świecie, nie jesteśmy też obdarzeni darem widzenia przeszłości...

Na pytanie to odpowiedzi udziela Sanctuarante, święta księga elfów, spisana podobno pod natchnieniem boskim, pogardzana niesłusznie przez większość duchowieństwa, a za ich przykładem i ludzi świeckich. To błąd! Wiara elfów nie różni się wcale tak znacznie od naszej, używają jedynie innych imion na określenie bogów, przy porównaniu nie zgadzają się również rozliczne pomniejsze fakty, jednak ogółem rzecz biorąc, jest to dzieło tak podobne do naszych ksiąg, że każdy, kto zadałby sobie trud przeczytaniu obu, zauważyłby to od razu. W tym przypadku niesłuszne napiętnowanie wynika więc z ignorancji - a jest to ważny wniosek, który jeszcze przywołam...

Powróćmy jednak do pytania, od którego odbiegłem: Skoro o takim porządku rzeczy mówią tylko elfie księgi, skąd wzmianki o tym i u nas, ludzi? Odpowiedź sama pcha się w ręce, jeśli zadamy sobie trud przeczytania Sanctuarante i porównania pewnych fragmentów...


    "Tak tedy grupa Lakuna, jednego z badaczy kontynentu, napotkała plemię dzikie, brudne i nieokrzesane, podobne do nich jednak pod wielu względami. Podróżnicy zlitowali się nad nimi, ucząc ich wielu przydatnych umiejętności, w tym rozpalania ognia, różnych zaawansowanych form polowań, budowy bardziej skomplikowanej broni... Ludzie, tak bowiem nazwali oni odkrytą rasę, byli wdzięczni, dukali coś niezrozumiale w swojej namiastce języka. Odkrywcy powrócili na Wyspę z poczuciem spełnionego obowiązku, szybko też otoczyła ich cześć. (...) Napływające wieści były jak najgorsze. Ludzie, odnalezieni, jak się okazało, przez wiele innych grup, byli od dawna wysoce agresywni, zbierali się w grupach po dziesięć osobników, atakowali i mordowali wzajem... Wszyscy przewidzieli skutki dobroci Lakuna jeszcze zanim zaczęły napływać wieści z kontynentu: oto ludzie, uzbrojeni w siekiery, miecze, łuki i ogień zaczęli mordować się z jeszcze większą zaciekłością, niszcząc też coraz większe połacie lasów..."

    ...........................................................................................................................................................Sanctuarante, rozdział 3, fragmenty


    "Wypędzeni z raju ludzie nie przestali jednak być obdarzani łaską Angrogha: oto zesłał im kilku swych światłych sług, którzy ukoili ich smutek i pomogli przystosować się do życia w okrutnym świecie, jaki na nich czekał..."
    ......................................................................................................................................................................Księga Stworzenia, fragment


Jest wysoce prawdopodobne, że właśnie w tym momencie elfowie nauczyli nas, ludzi, swojej wiary, tego, co wiedzieli o stworzeniu świata i tym podobnych. Że jednak u nas historię piszą zwycięzcy, któryś z pomniejszych władyków ludzi z tamtych czasów pozmieniał imiona bogów, zmienił nieznacznie historię i tak oto powstała ludzka religia, wyznawana od tamtego czasu po dziś dzień...



Rozdział 2
Nietolerancja religijna i jej skutki



    "Angrogh stworzył wpierw człowieka. (...) Ludzie jednak byli słabi, nadmiernie skłonni do rozlewu krwi i nie umieli współpracować ze sobą. (...) Następnym dziełem boga ognia były więc krasnoludy, którym przekazał ogromne zasoby górskich surowców, obdarzył je też znaczną siłą i odpornością, lecz pozbawił ludzkiego wzrostu, aby łatwiej im było przeciskać się przez tunele w kopalniach. Jakże zawiódł się już w pierwszych dniach ich istnienia, gdy krasnoludy odkryły ludzki wynalazek - piwo - i zakochały się w nim bez reszty, pod jego wpływem zaś rzuciły się w wir wojen toczonych na kontynencie... (...) Wtedy wkroczył Denagogh i stworzył własną istotę, która była smuklejsza i wyższa od dzieł jego brata. Zabrał jej zgubną siłę, będącą głównym atutem wojujących ras, obdarzył ją za to wielką mądrością, szacunkiem dla roślin - również jego dzieł - i rozsądkiem. Tak na świecie pojawili się elfowie, wprowadzając weń kulturę, rozwój i ład. (...) Beliar, zazdrosny o dzieła swych braci, postanowił zrobić własną istotę (...) zdolną do podboju Eredanu. W ten sposób na świecie pojawili się orkowie.
    (...)
    Nikt nie wie, skąd wzięli się hobbici, przypuszcza się jednak, że jest to jakiś psikus Denagogha, który nieznacznie zmodyfikował kilku ludzi, dając w ten sposób początek nowej, wyjątkowo pokojowej rasie..."


    ...........................................................................................................................................................Sanctuarante, rozdział 1, fragmenty


Nieprzypadkowo cytuję tu elfią księgę, choć bowiem sam wychowywany byłem na Księdze Stworzenia, ta wersja wydaje się bardziej wiarygodna niż ciągnięta przez kapłanów teoria "wielkich i potężnych, światłych sług Angrogha", które po zejściu na ziemię zeźliły się i stały się elfami...

Ważniejszy jednak dla nas jest fakt, że niemal od samego początku nie było między różnymi rasami zgody na polu religii. To jednak nie byłoby niczym złym - ostatecznie nasza filozofia też różni się dość dramatycznie - jednak religia od zawsze była powodem do wojen.

Prawda, niewiele było wojen religijnych wśród elfów, ale oni nadrabiają to swoją wojną domową. Po prawdzie, w tym względzie, jak zwykle wśród negatywnych rekordów, dominują ludzie - znajdują się wśród nas przecież wyznawcy każdego z Trzech Bogów, a nie brakuje i tych wyznających pomniejsze demony i bogów własnego pomysłu... A każdy z nich chce nawrócić na swoją wiarę resztę świata.

Krasnoludy i niziołki to rasy wciągnięte w ludzkie wojny niemal przemocą... Rzadko zresztą biorą w nich udział, jeśli już, to zwykle tylko dlatego, że podchodzi ona do ich terytoriów lub iż są wynajęci jako najemnicy...

Do czego jednak doprowadziły wojny między ludźmi? Najlepszym przykładem będzie Kościół Torenth - powstały jako połączenie wielu odrębnych wyznań, kulturowe arcydzieło wielu kapłanów poświęconych naprawdę szczerze swojej religii i niesieniu światu pokoju. Trwał on w Eredanie przez długie wieki, ograniczając na ten czas wojny religijne do pomniejszych potyczek, niemalże przekonując wszystkich, iż na świecie może panować pokój.

Głównym ośrodkiem boskiego kultu była Gorcja - państwo zaliczane dziś do starożytnych. Siły kościelne utrzymywały tam świętych rycerzy, zwanych paladynami, walczącymi z orkami - wiecznymi wrogami ludzkości - oraz wszelkimi innymi objawami nadmiernej aktywności zła. Najlepiej wyjaśnieniu tego, co stało się w Gorcji po kilkuset latach pokoju, wyjaśnią nam fragmenty pamiętników jednego z tych wielkich wojowników właśnie.


    "Niech będzie pochwalone imię Angrogha, stwórcy ziemi! Po raz kolejny obdarzył nas zwycięstwem nad plugawym pomiotem Beliara, pozwalając zmiażdżyć ostatni, miejmy nadzieję, ich przyczółek na wschodzie naszego państwa. Nawet zwolennicy pacyfizmu, wyznawcy Denagogha, świętują to zwycięstwo, wszak brak wrogów gwarantuje pokój...
    (...)
    Nasz dobry król wydaje się chory. Na audiencji, której jak zwykle chętnie nam udzielił, bliski był omdlenia, nieustannie też wdychał jakieś dziwne dymy, wydobywające się z przyniesionych przez świętych mężów mis... Lękam się, czy pożyje dość długo, aby wyznaczyć sobie godnego następcę, sam król jest bowiem bezdzietny.
    (...)
    Otrzymałem zaszczyt trzymania warty przy pokojach Jego Królewskiej Mości. Jest jeszcze wczesny wieczór, król nie udał się jeszcze na spoczynek... Niespodziewanie nadszedł Drakan. Jest to jeden z nielicznych doradców króla, wydaje mi się jednak człowiekiem nie do końca zgodnym z duchem Gorcji. Wieczne knowania i intrygi źle działają na człowieka... Wpuściłem go do środka, gdyż chciał porozmawiać z królem.
    (...)
    Jakże dawno nie miałem czasu nic tu zapisać! Czemuż się jednak dziwić, gdy cały świat oszalał? Korzystając z chwili spokoju opiszę to jednak najdokładniej jak potrafię...
    Zaraz po tym, jak Drakan wszedł do pokoju króla, dał się stamtąd słyszeć krzyk władcy. Wtargnąwszy z obnażonym mieczem do wewnątrz, zobaczyłem straszliwą scenę: oto jego doradca przebił mu serce długim sztyletem... Nie dane mi było dokonać zemsty, bowiem nie wiedzieć skąd pojawili się pałacowi gwardziści, krótkim krzykiem przekonani przez Drakana, iż nakrył MNIE na morderstwie... Do dziś nie wiem, w jaki sposób ukrył ten sztylet tak szybko. Zmuszony zostałem do ucieczki, do której nie zniżyłbym się, gdyby nie waga posiadanych przeze mnie informacji. Przed zapadnięciem absolutnych ciemności zdążyłem poinformować o prawdziwej wersji zdarzeń Mistrza Zakonu oraz co ważniejszych kapłanów znajdujących się w mieście. Przybyli do nich posłańcy, rozkazujący wydanie mnie w ręce króla Drakana, zostali odesłani z niczym, zaś jeszcze tej samej nocy wszystkie siły Paladynów stacjonujące w mieście wdarły się na zamek, żądając widzenia z władcą.
    To była najgorsza parodia audiencji, jakiej w życiu byłem świadkiem. Drakan, w zbyt dużych na niego szatach i przekrzywionej koronie, przyjął nas tak jak staliśmy - na środku korytarza, od dwudziestu Bożych Wojowników w pełnych zbrojach, uzbrojonych po zęby oddzielając się kilkoma szeregami gwardzistów i stojąc na szczycie schodów... Nie słuchał żadnych pytań, najwyraźniej wszyscy wokół byli też przekonani o mej winie, gdyż nie zareagowali, gdy padły te znamienne słowa: "Każdy z Paladynów, który natychmiast nie złoży boni i nie pokłoni się nowemu królowi, zostanie uznany winnym zdrady wobec królestwa i herezji wobec religii, sankcjonującej boską łaskę spoczywając na władcy."
    Nikt z nas nie poniżył się przed tym mordercą. Tych kilkudziesięciu durni z Gwardii Pałacowej, którzy posłuchali rozkazu ataku, zginęło szybko, musieliśmy się jednak wycofać, gdy wielki oddział wojska, dotąd pozostającego pod naszą komendą, wkroczył do akcji.
    Wszystkie te wydarzenia prowadzą nas do obecnej sytuacji: oto niemal wszyscy znaczący coś dla Torenth duchowni zostali wyrżnięci na rozkaz uzurpatora, a my, oblężeni w naszym Ekhagdur, najwspanialszej twierdzy współczesnego świata, w dwadzieścia osób oczekujemy wielkiego ataku wojsk Drakana. Nie docierają do nas wieści od pozostałych Paladynów, najpewniej już nie żyją... Słyszę huki, najprawdopodobniej nasi żołnierze przytoczyli katapulty i zabrali się za niszczenie najwspanialszego dzieła architektury naszych czasów. W imię Angrogha, Mistrz wzywa nas do ostatniego boju za świętość i honor! Do boju!"


    ..............................................................................................................................Pamiętniki Ostatniego Prawego Paladyna, fragmenty


Zamek został rzeczywiście zdobyty, do dziś nie wiadomo, jakim cudem powyższe dzieło przetrwało zagładę, jaka spotkała niemal wszystko, co znalazło się wewnątrz Ekhagdur... Dość jednak rzec, iż wkrótce pamiętniki te zostały wydane na szeroką skalę i rozprowadzone po całej Gorcji, a nawet poza jej granice.

Drakan tymczasem natychmiast po swym zwycięstwie stworzył nowe organizacje kościelne, zwane Inkwizycją, zreformował też i odrodził Zakon Paladynów, teraz jednak wszystkie orany kościelne były już tylko kolejną formą utrzymywania władzy. Pod formalną wiarą w Angrogha i Denagogha kryła się żądza władzy... Paladynami zwani byli barbarzyńcy, kroczący na przedzie oddziałów Inkwizycji, niosący w świat zagładę, zwąc to krucjatą w imię Angrogha...

Nowy kościół nazwany został Ementh, zaś rządzony był przez Radę, składającą się z trzech kapłanów, tak ambitnych i pożądających władzy, że zmieniali się niemal co miesiąc na skutek zgonów. W całej wierze zapanował chaos, utrzymywany w jakim takim ładzie jedynie przez Drakana, który pomimo wszystkich swych wad był władcą silnym i zdecydowanym. Taki był początek końca Gorcji, o tym jednak traktują już inne książki, powróćmy więc do tematu religii.

Przedstawiłem już pochodzenie poszczególnych religii oraz skutki głupoty ich wyznawców - celowo pomijając tu orków, w ich przypadku bowiem nigdy nie wiadomo, o co się biją, walcząc niemal na okrągło - w ostatnim rozdziale zajmiemy się więc samą częścią teoretyczną, to jest ogólnym opisem wierzeń i praktyk poszczególnych wyznań...



Rozdział 3
Wyznania i praktyki religijne



    "Od wieków więc trwa wojna między Beliarem a Angroghiem, w której wszyscy jesteśmy pionkami, jedynie Denagogh pozostaje neutralnym negocjatorem pokoju między swymi braćmi, co jednak nigdy nie udaje mu się ze względu na fakt, iż jego twory - elfowie - szkodziły obu stronom konfliktu..."
    ...........................................................................................................................................................................Księga Zagłady, fragmenty


Zasadniczo cały świat podzielony jest na wyznawców każdego z Trzech Bogów - Angrogha, Denagogha i Beliara, poza nimi funkcjonują też liczne grupy, wyznające wszelkie inne istoty, w większości nieistniejące lub niegodne takiej czci - są jednak tak słabe, że nie warte wspominania czy opisywania.


Wystarczyło słowo, a świat zaistniał,
Wystarczyła myśl, a góry się wzniosły,
Wystarczyło, że bratu to wyznał,
A na ziemi rośliny wyrosły.

Nastąpiło i stworzenie człowieka,
Którego z woli Przenajwyższego
Wszelkie dobro świata miało czekać,
Ochrona wieczna od wszystkiego złego.

On bogiem ognia, on bogiem płomieni!
Strażnikiem ładu, serca, dobroci!
Jego twarz tęczą kolorów się mieni,

On świat wielki radością ozłocił...

......................................................................................................................................................................Hymn do Angrogha, przekład autora


Do wyznawców Angrogha zaliczyć należy przede wszystkim znaczną większość ludzi, czczą go również elfowie - choć w mniejszym stopniu niż Denaghoga. Angrogh jest też bogiem niziołków i krasnoludów, choć ci ostatni zwykle mają dość luźny stosunek do praktyk religijnych...

Najpopularniejszym ludzkim obrzędem oddawania czci swemu bogowi jest wspólna modlitwa w poświęconej mu świątyni, w zdecydowanej większości ludzkich miast stoją więc kaplice poświęcone temu bóstwu...


Zobaczył świat słabym, stworzył więc wody i rośliny,
Dopełniając dzieła, posłał elfów, niosących wiedzę,
Pilnuje porządku, pokoju w najwyższych sferach świata,
Bez jego udziału dawno już brat zabiłby brata,
Niszcząc ład niebios, zsyłając chaos na całą ziemię
Chwalmy więc tego, który dźwiga takie wielkie brzemię!

...................................................................................................................................................................Hymn do Denagogha, przekład autora


Denagogh, jako stwórca elfów, jest czczony przede wszystkim właśnie przez nich (choć również nie przez wszystkich), poza tym wyznaje go też wielu ludzi, nierzadko w ich miastach świątynie Denagogha i Angrogha stoją naprzeciwko siebie...

Elfowie, w przeciwieństwie do ludzi, swe obrzędy odprawiają raczej rzadko - czasem nawet tylko raz w miesiącu, mają ona jednak zupełnie odmienny charakter - miast bowiem cichych modłów, elfowie zasiadają za suto zastawionymi stołami, cieszą się, piją, bawią i śpiewają pieśni ku czci Boga Natury.


Beeeeeeeeeeliar!

............................................................................................................................................................Najpopularniejszy okrzyk bojowy orków,
...................................................................................................................................................................ulubiona wyliczanka orkowych dzieci,
......................................................................................................................................................jedyne znane ludziom słowo w języku orków.



Beliar, stwórca orków, Bóg Śmierci i Zniszczenia, jest czczony pod taką czy inną postacią przez niemal wszystkie uznawane za "złe" istoty w Eredanie. Nie brakuje jednak wśród jego wyznawców również ludzi, a nawet elfów - zwanych mrocznymi. Dla większości świata wyznawanie Beliara jest jednak herezją, godną najwyższej kary...

Ludzcy wyznawcy Beliara odprawiają rytuały podobne do tych, odprawianych ku czci Angrogha, dodatkowo jednak zwykli składać swemu bogu krwawe ofiary. Mroczni elfowie nie odprawiają żadnych rytuałów, miast tego każdą zadaną i otrzymaną ranę poświęcają temu bóstwu... O życiu religijnym orków nie wiemy póki co nic.


Art By: Tygrysica. Dziękujemy pani za ten piękny kawałek roboty :mrgreen:
_________________
 
 
 
REKLAMA

Wysłany: 2008-09-12, 21:44   

 
 
Chomik_Zaglady
[Usunięty]

Wysłany: 2008-09-12, 21:44   

Niedobry zkajo! :D
Nie wiesz że teraz za arty daje się nagrody :p ??
Zwłaszcza jeśli to jej pierwszy.

EDIT:
Bardzo dobry artykuł. Całość jest bardzo estetyczna przez co miło się czyta. Szkoda że temat jest taki trochę nijaki. ( zkajo, w kwestii bogów się nie wysiliłeś :/ )
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 12