Baldwin był przygotowany do wędrówki. Za rzeką, na wysokości na której myśliwi polowali na zwierzynę przekazał im ostatnie pozdrowienia. Jeszcze raz zorientował mapę i ruszył w kierunku w którym sądził że zaznaczono jakieś siedliska. Czekało go przynajmniej półtora tygodnia podróży..
Tak czy inaczej, w ciągu pierwszego dnia nie zdążył dojść do górskich polan, na których przynajmniej trudniej o zasadzkę. W końcu zapadła noc. W pobliżu ani śladu driad. Poprzednia ścieżka pewnie została już zarośnięta. Niepokoiły jednak Baldwina odgłosy - czy to pohukiwanie puchaczy (no bo ktoś musi hukać) czy wycie wilków.
Głęboki, górski las to niebezpieczne miejsce.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin wolno jechał na swej klaczy, którą ochrzcił pięknym, starożytnym imieniem - Gorgoną. Trzeba przyznać, że jednak ojciec konia dobrego sobie zostawił. Może i nie był wspaniałym jeźdźcem, ale po służbie w wojsku wierzchem umiał jeździć każdy.
Szczerze powiedziawszy - czuł się dość nieprzyjemnie. Samotność jednak daje się we znaki - nerwowe zerkanie na boki bądź za siebie stawało się coraz częstsze. Widać było również oddalenie od cywilizacji - droga została zamieniona na pola traw.
Jeść dużo nie musiał - kawał swojego życia spędził na racjach głodowych. Przyzwyczajenie robi swoje.
Gdy zapadła noc po Baldwinie przeszła gęsia skórka. Do spania znalazł w miarę dogodne miejsce - lekkie wzgórze wśród drzew. Zszedł z konia i zdjął siodło, które ułożył tak, by służyło mu za podparcie głowy w trakcie snu. Zbroi nawet nie zdejmował, delikatnie tylko poluzował paski, by było mu wygodniej, lecz w razie walki nie powinno to w ogóle przeszkadzać. Konia przywiązał do pobliskiego drzewka. Tak, by mógł sobie polatać, ale jakby co nie ucieknie.
Ułożył się. Za okrycie służyły mu ciuchy. Przed snem zjadł sobie kawałek uwędzonego mięsa. Miecz miał cały czas przy boku. Zdjął hełm i zamknął oczy. Sen był dość kiepski - Baldwin budził się niemalże regularnie w krótkich odstępach czasu. W dodatku miał konia, więc tak bardzo się nie denerwował - gdyby nadeszły wilki bądź inne istoty to Gorgona narobiłaby hałasu i syn rodu Bordword by się zbudził.
Baldwin właściwie nie spał. W ciągu nocy wilki kilkukrotnie podchodziły do konia i musiał często wstawać, czy z ostrzem w ręku porywać się na kudłate pyski i żarzące się ślepia głodnych przedstawicieli canidae.
Rano, zmęczony i zły, zwlekł się i ruszył w stronę celu.
Stwierdził że ze swoim ekwipunkiem, koniem i zbroją byłby łatwym celem do wypatrzenia, zwłaszcza w starciu z mobilnym i skradającym się przeciwnikiem z którym przyjdzie mu walczyć.
W końcu osiągnął górskie równiny. Tutaj droga była dużo łatwiejsza, a i nie brakowało strumyków w których można było się orzeźwić. Słońce co prawda prażyło, ale niska temperatura powodowała że Baldwin mógł zachować - relatywny - komfort.
W końcu, gdy już pokonał niski pagórek, zauważył że w równince która rozpościerała się za nim szła grupa kilku osób. Nie mógł zaobserwować ich bliżej - po prostu wiedział że coś tam jest. Mógł ryzykować podejście bliżej, ale zamiary ich zupełnie nie były znane. Ryzykował też że sam zostanie wypatrzony..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Samotny jeździec, grupka osób.... Musiał do nich iść w sumie. Straciłby z pół dnia na ominięcie kolumny tak, by nie zostać zauważonym. A jeśli chodzi o driady to walczyć z nimi nie zamierzał - chciał rozmawiać.
Stępa ruszył w stronę grupy kilku osób, podnosząc prawą rękę do góry w geście pokoju i powitania:
- Witajcie! - rzekł głośno, zatrzymując się kilkanaście metrów od grupy - Skąd i dokąd? Wolne u was może miejsce w kolumnie?
To istotnie były driady, około dziesięcioosobowa grupa. Baldwin uniósł w górę rękę. Z tego co mógł zaobserwować na łuki zostały nałożone cięciwy.
W końcu widział je teraz wyraźnie - nałożone kamuflaże, wytłuszczone i ułożone byle jak przycięte włosy, sieci, bolasy, kołczany. W tej odległości każda z nich chwyciła po jednej strzale i wycelowała w Baldwina. Rycerz znajdował się teraz w odległości 50 metrów.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin stanął w pokoju i ponownie uniósł dłoń w geście pokoju. To, że nie szarżuje i nie wyjmuje swojej broni jasno pokazuje, że nie chce walczyć
- Chcę porozmawiać! - powiedział głośno tak, by go usłyszały ale nie aż tak, by uznały to za ryk. Jeśli nie zaczęły do niego strzelać - zsiadł z konia, chwycił go za uzdę i wolnym krokiem z uniesioną, otwartą dłonią szedł w ich kierunku
- Możemy porozmawiać? - poprosił i uśmiechnął się lekko - nie chcę walczyć i bitki nie szukam.
Driady nie odrzekły. Rzuciły między sobą tylko kilka słów jedynie im znanym języku, a następnie zaczęły okrążać rycerza. Ustawiły się w półkole, tak aby wzajemnie się nie wystrzelać, mając rycerza w odległości kilkunastu metrów.
Jedna z nich krzyknęła do niego coś w swoim języku, nie spuszczając ręki z łuku..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin popatrzył zdezorientowany. No cóż, walczyć nie było sensu, zabiłby z pięć i zginął sam. Stanął i podniósł również drugą rękę do góry nie puszczając wodzy, coby mu koń nie uciekł. Pokręcił również głową w smutnym geście mówiącym, że nic nie rozumie. W czasie kręcenia również poruszył bezradnie barkami.
Driada która poprzednio próbowała z nim "rozmawiać", powróciła do szyku. Inna, stojąca dwa oczka obok odezwała się teraz do niego:
-Szuć szielazo na trawe!
Sytuacja nie była bezpieczna, a już zwłaszcza nie dla trzymanych cały czas w napięciu łuków. Baldwin chyba wybrał źle - przeciwnicy nie byli w pokojowych, dyplomatycznych nastrojach.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Nie miał wyboru - odpiął pochwę i wolnym ruchem położył ją na ziemi przed sobą
- Chcę się widzieć z waszą przywódczynią! To ważne! Dotyczące stosunków obydwu ras! - rzekł Baldwin. On chce pokoju. I wspólnego przymierza przeciwko Portowi. - Nie chcę walczyć! Zaprowadźcie mnie, proszę, do waszej przywódczyni!
Driada nie zrozumiała górnolotnych słów Baldwina. Było to widoczne po jej wyrazie twarzy, po jej oczach. Nie próbowała tłumaczyć tego innym. Inna zrozumiała za to szybko polecenie wydane przez kobietę która próbowała rozkazywać mu jako pierwsza - najwyraźniej dowódczynię, odłożyła łuk i chwyciła w ręce zielonkawy, gruby sznur. Ruszyła, jedynie z kołczanem na plecach i drobnym kamiennym ostrzem przytroczonym do pasa w stronę rycerza.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Nie było sensu walczyć. Wchodził w ich władztwo. Zbliżył to się dłonie i wyprostował ręce, powoli podchodząc do dowodzącej oddziałem. Pozwalał się spętać. Trzeba zdobyć ich zaufanie i dostać się do Szefowej.
- Prowadźcie - powiedział powoli - Do wodza.
Ruch w kierunku dowódczyni nie był najlepszym rozwiązaniem. Łuczniki zrobiły parę kroków w tył, pokrzykując groźnie. W końcu Baldwin dał się spętać, z rękami na plecach.
Driady przejęły jego broń oraz wzięły konia, podchodząc do niego w sposób sygnalizujący Baldwinowi znajomość sztuki masztalerskiej.
Po krótkiej wymianie zdań ruszyły wraz z Baldwinem w kierunku... przeciwnym do zamierzonego, w kierunku z którego mężczyzna przyszedł!
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin był strasznie zdziwiony. Czyżby tamta driada zrobiła go w chuja? Nawet w obliczu śmierci go oszukała? Bardzo zastanawiające. I dające wiele do myślenia na temat ich społeczeństwa.
Rycerz odwrócił głowę do tej, która potrafiła cokolwiek mówić w języku wspólnym:
- Czy, ty, mnie, rozumiesz?
a) Jeśli driada rozumiała to spróbował wyperswadować jej, że jest posłem i nie chce walczyć, tylko pragnie porozmawiać z ich władczynią
b) Jeśli driada nie zrozumiała - podróżował w milczeniu, starając się być jak najbardziej grzecznym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach