Na Baldwina tuż przy wyjściu kopalni oczekiwała jego kompania, wraz z uradowanymi Teemo i Bogusławem. Blisko znajdowało się także siedmiu objuczonych ludzi z drewnianym wózkiem, wyładowanym wszelkiej maści narzędziami i workami. Znajdowały się tam także dwie kobiety, najpewniej żony tychże i jeden młody chłopiec, koło 10 lat.
-Witaj! - rzucił Bogusław gdy zauważył Baldwina, choć po chwili spochmurniał widząc opatrunki.
-Słyszeliśmy co się stało. Chłopcy niemalże biegli tutaj by cię wspomóc, choć nie zdążyliśmy. Z tego co powiedzieli nam ci chłopi zamierasz powrócić do fortu.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin w pełnym rynsztunku wyszedł do swoich towarzyszy. Rozpromienił się na ich widok i każdego po rycersku wyściskał. Można rzec, byli to jego przyjaciele. Przez wiele lat toczyli główne kampanie wojenne:
- Musiałem sam położyć wszystkich Portowców bo się wam dupy kurwa ruszyć nie chciało, lenie pierdolone! - wrzasnął na nich z udawaną złością - A tak dobra bitka była, panowie.
Ale dobra, do rzeczy. Wezwałem was byście pomogli w walce, ale niestety sprawy potoczyły się tak, tak jak się potoczyły.
Macie dwie drogi do wyboru:
A) Meldujecie się u mojego towarzysza broni i jednocześnie dowódcy, Albrechta. Jeśli chodzi o wojsko on tym wszystkim rządzi. Mówicie mu, że jesteście od dawnej setki Baldwina Bordword. On łatwi wam przydział, wikt i żołd i służycie Bolgorii.
B) Wracacie ze mną do fortu. Pomagacie mi w odbudowie rodzinnego gniazdka i czekamy na rozkazy od Jej Cesarskiej Mości. Wkrótce ruszy kampania wojenna przeciw Portowi... bądź oni przeciw nam.
Nie ważne, którą opcję wybierzecie - i tak i tak się spotkamy, gwarantuję to wam.
Dał im chwilę na myślenie. W tym czasie przywitał się z chłopami i przedstawił im, jak chwilowo nędznie wygląda Bordword, jednakże w razie szybko da się je odbudować i zyski będą płynąć same. Opowiedział im również trochę o sobie i zaznajomił z ich nowym suwerenem - Rhaegarem Bordword, jego ojcem.
-Robiliśmy co się dało - rzucił obrończo Bogusław. Teemowi nic nie było w stanie zdjąć z twarzy uśmiechu. Poza tym nic już nie mówili, milczeli.
Jego kompania wahała się. Widać było że z jednej strony żażyłość nie pozwala im się rozdzielić, a nie byli w tej sprawie jednomyślni. Póki co milczeli. Przyzwyczajeni byli do słuchania rozkazów, nie decydowania o własnym losie..
Z oddali ktoś szedł w jego stronę, trzech mężczyzn i jedna kobieta. Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w Baldwina, a on w nich. Wojownikowi wydało się że już wie kto to, jednak tego samego nie można było powiedzieć o nich..
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin wpatrywał się z szeroko otwartymi oczyma w swoje rodzeństwo. Lisenna, Viserys, Dwalin i Trojden. Zapamiętał ich takich jakimi byli.
Lisenna - nie była piękna. Nie tak, jak sobie mogliby wyobrazić młodzi chłopcy. Lecz była kobieca i pewna siebie. Była wysoka, hojnie obdarzona przez bogów piersią i miała pewny krok. Ona i jej bliźniak, pan V byli blodnynami.
Viserys był za to strasznie przystojny. Nie był tak umięśniony i wysoki jak Baldwin, jednakże nadrabiał to na prawdę piękną twarzą i zawiadackim uśmiechem. Nie było po nim śladu ciężkiej pracy, tak samo jak po jego siostrze.
Trojden i Dwalin... kolejni bliźniacy, aczkolwiek najmłodsi. Jeden miał kuszę, drugi topór. Poza tym byli identyczni. Zawsze kończyli za siebie zdania. Śmiali się z tego samego. Ruchali te same panienki. Byli niemalże tak samo dobrze zbudowano jak ich najstarszy brat. Widać po nich było, że nie stronili od ciężkiej pracy. Zapewne kowale.
- Wy... - Baldwin podszedł do nich wolnym krokiem - Bracia! Siostro! - uśmiechnął się od ucha do ucha i wszystkich wyściskał.
Jego żołnierze mieli chociaż czas na zastanowienie się.
Istotnie, jego żołnierze mieli czas na zastanowienie się. Baldwin miał w tym czasie chwilę na wyściskanie się ze swoim rodzeństwem, które na gwałt chciało wiedzieć co się z nim właściwie stało przez ten cały czas.
Wszystkie oczy - zarówno jego kompanów jak i chłopów - były zwrócone właśnie na niego. Jego szczęście udzielało im się, uśmiechali się.
Kompani Baldwina jakby zamiast zastanawiać się wpatrywali się w swojego dowódce i jego rodzeństwo, czekając na decyzję.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin spojrzał na swych żołnierzy, chłopów i rodzeństwo. Wszyscy stali przed nim
- Pakować się. Wyruszamy za pół godziny panowie i panie. Czeka nas gród Bordword. Odbudujemy go własnymi siłami. Będziemy mieli nasz własny dom.
Następnie podszedł do swego rodzeństwa. Opowiedział im o walkach z potworami na trakcie, zaciągnięcie się do armii dawnego Królestwa. O Kampaniach wojennych. O narodzinach kultu beliara. O wojnie z tym prastarym bogiem. O okropieństwach. O marszu z setką przez pustynię pełną magii, demonów i mutantów. O stracie 85% składu ludzkiego. O dotarciu do Bolgorii. Walce z Driadami i postoju w grodzie. O wydarzeniach w Mircie. O walce z Portowymi. O ranie. O Cesarzowej.
I następnie zapytał się - co u nich.
Po półgodzinie wyruszyli do Bordword. Pełni nadziei na lepszą przyszłość.
Ci, którzy chcieli zostać - zostali. Baldwin przygotował dla nich pismo potwierdzające, że są jego żołnierzami i listy polecające do Albrechta. A jeśli wszyscy poszli z nim... No cóż, tym lepiej.
Z jego kompanii nie pozostał nikt. Gdy Baldwin dał im aż tyle czasu do namyślenia, w końcu namyślili się. Starali się formułować swoje wypowiedzi tak, żeby Baldwin mógł im przyznać rację, choć przebijało z nich jedno - niespecjalnie wierzyli w możliwość odbudowy fortu, zwłaszcza że co dopiero wybuchła wojna.
Trojen i Dwalin pracowali przy drobnej inżynierce, pomagając krasnoludom. Nabyli trochę wiedzy z zakresu kowalstwa i budowy, co powinno dramatycznie pomóc w odbudowie. Viserys z początku próbował sił w kopaniu żelaza, jednak jego dobre wykształcenie pozwoliło załapać mu się do administracji Kopalni - mniej brudu i tylko nieco więcej myślenia. Bracia dbali o siostrę, której do wykonywania pozostały tylko, na skalę kopalni, typowo damskie prace. Łatanie ubrań harcujących braci-kowali zwłaszcza działało jej na nerwy, choć wspominała je z życzliwością i wyrozumiałością, ku cichemu chichotowi braci.
Chłopi w zasadzie gotowi byli do wymarszu od razu, tak więc wiele im to nie zajęło. Na sugestię Viserysa pobrali tylko nieco więcej jedzenia na drogę.
Byli gotowi.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin pożegnał się miło z żołnierzami i rzekł im tylko, by poszli do Albrechta razem najlepiej, jeśli chcą dalej zostać przy wojaczce i by powiedzieli, że są z setki Baldwina Bordword. Prosił ich również, by wysyłali mu wiadomości co tam u nich słychać.
Po pożegnaniach wyruszyli...
<Mógłbym w ogóle dostać nową lokację - Gród Bordword?>
Baldwin w końcu dotarł do grodu. Już z oddali zauważył, że w jego stronę biegnie kobieta, jedna ze służek.
-Panie, panie! - krzyczała, biorąc głębokie wdechy w biegu - nieszczęście! nieszczęście!
Jego bracia spojrzeli po sobie. Chłopi - oni po prostu szli z Baldwinem, czekając na jego reakcję.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Baldwin wziął podniósł kobietę i popatrzył jej prosto w oczy
- Walczyłem w Bolgorii. Zawiązałem korzystne sojusze by żyło nam się lepiej. Uspokój się. Kto napadł? Opowiedz mi wszystko i prowadź do ojca.
-Kobiety z łukami. Zakradły się w nocy, cicho.. - wzięła tu głęboki oddech - związała mojego męża, Andrzeja i Bartłomieja, nas wzięły pod ścianę.. Kilka zaatakowało zamek, nie wiem ile ich było, chyba z 10...
Na twarzach chłopów rysowała się prosta myśl - "chyba trafiliśmy źle".
-Zabrały ze sobą tą którą tu zabrałeś, czarodzieja, mojego męża, Andrzeja i Bartka... Lucjan, Łukasz i twój ojciec wzięli broń i próbowali je zaatakować. Obaj zginęli, a twój ojciec leży na zamku, jest ciężko ranny, a nie mamy lekarza..
Rodzeństwo Baldwina było równie przerażone jak i on. Jednak nie mógł tak po prostu pójść - jego chłopi zrobiliby "w tył zwrot". Wiedział to. Musiał coś wymyślić...
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
- Dobra najpierw musimy zobaczyć, co z naszym ojcem. Następnie podejmiemy decyzję - co dalej.
- Nie martwcie się - odrzekł do chłopów - Niebezpiecznie będzie tylko przez chwilę. Cesarzowa jest niczym nasza Matka, ona nie zostawia swoich dzieci w potrzebie - uśmiechnął się do nich ciepło - Wkrótce przybędą następni ludzie, którzy zasiedlą ten gród. Na razie rozgośćcie się, zajmijcie sale w samym Grodzie. Odpocznijcie po podróży. Wkrótce czeka nas dużo pracy. W końcu kto nie pracuje ten nic nie osiągnie, prawda?
- Nie martw się o swojego męża - rzekł do niej Baldwin - lud Kobiet z Łukami zwany jest Driadami. Nie zabijają one porwanych mężczyzn, nie masz się o co martwić. Znajdę sposób by uratować porwanych - położył jej dłoń na barku - Obiecuję. A teraz prowadź mnie i moje rodzeństwo do ojca.
Chłopi niechętnie ruszyli zająć swoje miejsca w grodzie. Baldwin i rodzeństwo ruszyli do ojca.
Po drodze napotkali na dwa, jeszcze nie pogrzebane ciała z których wystawało po strzale. Jeden trafiony w serce, drugi kilka centymetrów niżej. Głęboko wbite. Widać strzały oddawane były z bliskiej odległości..
To teraz nieistotne. Po drodze matka Baldwina rozpłakała się, widząc jego i rodzeństwo. Biegiem tym razem ruszyli do ojca.
Leżał na łóżku, z opatrunkiem na brzuchu. Zdążył już nasiąknąć niego krwią.
-Synowie i córko, cieszę się że chociaż przed śmiercią mogę was zobaczyć - wyrzekł cicho, odwracając w ich stronę głowę. Baldwin zauważył że matka, która stała w kącie pokoju, płakała bezgłośnie.
_________________
Cały tworzony przeze mnie kontent jest na licencji WTFPL
"What a strange world we live in where porn sites are suspect, but defense contracting for gun wielding robots is a plum assignment."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach