Obrazki strony End of Days są hostowane na serwerze photobucket.com. Jeśli nie ładują się ona prawidłowo, najprawdopodobniej strona photobucket.com jest chwilowo niedostępna. Przepraszamy za utrudnienia.
SzukajUżytkownicyGrupyStatystykiRejestracjaZaloguj się

Poprzedni temat «» Następny temat
Jogurt
Autor Wiadomość
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-02-06, 10:06   Jogurt

Gracz: Jogurt

Imię: Marwyn Crane
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Wiek: 20 lat
Nierozdane punkty doświadczenia: 627
Stan: OK


Wygląd:Na oko ciężko ocenić wiek tego człowieka. Rysy typowo trójkątnej twarzy wydają się młodzieńcze, jednak cera jest blada, skóra zniszczona i popękana. Z głowy Marwyna spływają długie, gęste włosy o jasno-brązowej barwie, które zwykł on zaczesywać na bok, co niezbyt pasuje do malującej się wiecznie na twarzy powagi. Tuż pod grzywką da się dostrzec duże, niebieskie oczy o spokojnym wyrazie. Kolor tęczówek znacznie wybija się spośród lekko bladej cery pozbawionej zarostu. Na resztę jego aparycji składa się sporo za długi nos, wąskie usta oraz całkiem przeciętnego rozmiaru uszy. Jedno z nich jest w połowie urwane, zaś drugie przeszywa nieduży, dziwny kolczyk. Marwyn mierzy około 180cm wzrostu posiadając przy tym solidną budowę, jednak bez przesady w żadną stronę. Widać, że nie przedkłada siły nad zwinność. Na ciele widoczne jest kilka dawno zagojonych ran, niezbyt imponujących.


Umiejętności:
    Walka wręcz (miecz półtoraręczny) - Zaawansowany
    Ukrywanie się - Zaawansowany
    Szklarstwo - Adept


Cechy:
    Chłonny umysł
    Bystry wzrok
    Czuły słuch
    Wytrzymały organizm


Atuty:

Gospodarka odpadami - Postać posiada pomysłowość ponownego wykorzystania różnych odpadków, aby znowu służyły ludziom (tzn. jak jest taka możliwość, to MG powinien coś podpowiedzieć)

Postać:
    - Miecz półtoraręczny - Przede wszystkim jest to bardzo solidny miecz o dobrym wyważeniu mimo sporej wagi, bardzo prostej budowy. Broń a nie ozdoba. Jelec prosty, dość szeroki, głowica talaryczna. Powierzchnia metalu na głowicy i jelcu jest czerniona, by zapobiegać korozji i nie odbijać światła. Wygląd: http://szymonchlebowski.pl/zdjecia/IMG_1633.JPG
    - Przeszywanica warstwowa w formie ciemno-niebieskiej, długiej kurtki rozpinanej z przodu. Wykonana jest z ciężkiego, grubego materiału. Odróżniają ją ładne, białe obszycia na krawędziach wysokiego kołnierza i na mankietach oraz wzmocnienia z woskowanej skóry na łokciach. Oprócz tego długie, stalowe karwasze przywiązywane rzemieniami do rękawów. Powierzchnia metalu jest czerniona.
    - sztylet typu baselard w rogowej oprawie.
    - 25 sztuk złota w sakiewce
    - 1 sztab żelaza w sakiewce
    - szarozielony płaszcz maskujący idealny by ukryć się w krajobrazie górskim.
    - Ubranie: Głównym elementem stroju jest wcześniej wspomniana kurtka, pod nią lniana koszula. Biodra spina czarny pas mieczowy z metalową klamrą i pochwami do miecza i sztyletu. Do tego czarne, skórzane spodnie z grubą, woskowaną skórą przyszytą na kolanach. Resztę stroju stanowią solidne buty o lekko jaśniejszej barwie i wysokich cholewach. Obuwie jest sznurowane z przodu i spięte na klamrę, co zapewnia znaczną wygodę nawet przy długich wędrówkach, zaś metalowe ćwieki w podeszwach zapobiegają ślizganiu się na trawie. Ostatnim elementem ubioru jest nieduży, czarny kolczyk o kształcie zwężającej się tulei, wykonany z gładkiego, czarnego kamienia. Bez jakichkolwiek zaczepów, wkładany bezpośrednio w dziurę w uchu.
    - nomadowy płaszcz pustynny (biały, jedwab) Idealna ochrona przed dniem na pustyni


Ekwipunek:

    - zwijane posłanie
    - namiot
    - 3 pochodnie
    - saperka
    - bukłak (1 litr) z wodą
    - Torba kurierska ze skóry zakładana na ramię
    - Spory, lniany worek
    - Zestaw składający się z hubki, krzesiwa i krzemienia.
    - Drewniany grzebień.
    - Igła do skóry i tkaniny, szpula nici oraz szpula dratwy, naparstek
    - Osełka
    - drewniane sztućce (łyżka, widelec, szpikulec)
    - gliniane naczynia (kufel, kubek, miska)
    - kozik
    - 4 x dzienna racja żywnościowa z wodą
    - racje podróżne (suszone, solone mięso, suszone grzyby, orzechy, suszone jabłka, wędzona, sucha kiełbasa, czosnek) na 4 dni
[/list]
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




Ostatnio zmieniony przez Vanilla 2013-05-28, 21:05, w całości zmieniany 10 razy  
 
 
 
REKLAMA 
Namiestnik

Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Wysłany: 2013-02-06, 10:07   

_________________

Ostatnio zmieniony przez Vanilla 2013-05-28, 21:05, w całości zmieniany 10 razy  
 
 
 
Faust272 
Namiestnik


Wiek: 34
Dołączył: 11 Kwi 2008
Posty: 2598
Skąd: Słupsk
Wysłany: 2013-02-06, 10:07   

Historia postaci:

    Marwyn urodził się w spokojnej, kochającej rodzinie. Zamieszkiwał z rodzicami i dziadkiem mieszkanie w biednej dzielnicy niezbyt dużego miasta w Cesarstwie. Była to jedna z nędzniejszych ulic, która jednak samym swym wyglądem odwodziła przechodnia od takiej myśli. Ludzi tutaj mieszkających coś wyraźnie oddzielało od innych. Ani jeden kafelek nieobluzowany, szeregowe domy o ścianach ze spróchniałych desek oddzielone pięknie, co do centymetra najtańszą farbą. W słoneczne dni dzieci z nadmiaru energii biegały wokoło starej, metalowej latarni, która częściej podtrzymywała sznurek do suszenia ubrań niż świeciła. Dzieci głodne, lekko wystraszone. Jednak w przeciwieństwie do wielu ulic biedoty, na tej biegające urwisy nie były brudne. Zawsze wyszorowane tanim mydłem, a ich ubrania, choćby bardzo podarte, zawsze solidnie pozszywane i czyste. Jednym z takich dzieci był swego czasu mały Marwyn. Lata dzieciństwa spędził ganiając wśród rozkrzyczanej bandy wokół starej latarni, skacząc z trzepaka czy wyłudzając od pomocnika cukiernika połamane ciastka. Ojciec był prostym szklarzem, matka zaś zajmowała się tym, czym tylko się dało, czasem cerowaniem ubrań, czasem sprzedażą ryb, czy wyplataniem koszyków. Marwyn zaś był pomocnikiem ojca. Podczas sprzątania pracowni mógł zatrzymać dla siebie małe kawałki szkła, które do niczego się nie przydawały. Jakie było zdziwienie starego rzemieślnika, gdy wszedłszy do piwnicy zastał tam piękną, prawie ukończoną mozaikę. Ta historia, jak i całe życie w tej jakże osobliwej dzielnicy biedoty nauczyły go, że nawet na pierwszy rzut oka nieprzydatne okruchy można przemienić we wspaniałe dzieło. Oni, okruchy społeczeństwa trzymali się tego. Wiedzieli, że czas i możliwości, choćby najnędzniejsze trzeba układać w mozaikę życia, a okaże się to mistrzowskim dziełem. Chłopak uczył się wielu rzeczy. Najważniejszą jednak rzeczą jaką nauczył się w tym okresie był szacunek do samego siebie i do innych. Tak wśród licznych przygód mijały lata, a Marwyn rósł i uczył się.
    Po radosnym okresie zabaw, rozbijania nosów i łapaniu kotów po zaułkach jego rodzinę czekała przeprowadzka do bogatszej dzielnicy. Panowała tu inna atmosfera, ludzie byli z sobą mniej zżyci, a im trudno było się przystosować. Rzadziej byli już jednak głodni i stać ich było na wygodne ubrania, chłopak więc nie narzekał. Najlepszym co go jednak tutaj spotkało było to, że zaprzyjaźnił się ze starym bibliotekarzem, poczciwym panem Ronem. On nauczył go pisać i czytać, opowiadał o starych dziejach i tłumaczył przypowieści, a czasami dawał jeść. Wszystko to w zamian za brak samotności. Marwyn niezbyt dobrze dogadywał się z rówieśnikami, uciekał więc w książki, najczęściej stare dzieje mitycznych rycerzy i bohaterów. Po nocach marzył o wielkich bitwach, przygodach ramię w ramię z Theradem Szarym i poszukiwaniach Wież Burzy. Dorastał wśród starych zwojów, kart, map i zapachu korzennych ciastek. Tak mijało jego życie aż ukończył 16 lat. Wreszcie miłą sielankę jakby uderzeniem topora przerwało pewne wydarzenie. Gdyby nie zważać na jego konsekwencje można byłoby je określić jakże niewinnym mianem „niefortunne”.
    ***


    - Te, panienko nie słyszysz jak cię kurwa wołam?- wydarł się na całe gardło jakiś wyrostek. Podobnymi zarówno w treści jak i w formie tekstami zawtórowali mu jego kompani. Grupa ta, złożona z kilkunastu nastolatków podążała śladem jednego chłopaka, który nie odwracając się do tyłu szedł przyśpieszonym krokiem wzdłuż ulicy. Był późny wieczór, dość chłodny. Półmrok rozświetlały tylko otwarte okna kamienic, które zwartym murem ogradzały brukowaną uliczkę. Wieczorną ciszę przerywały tylko kolejne wrzaski nieprzyjemnej bandy, która zbliżyła się już do samotnego chłopaka na tyle, że ci idący z przodu mogli go już sięgać wymierzanymi jakby od niechcenia kopniakami.
    -Co nic nie mówisz? Boisz się, kurwa? To idź szybciej szmato!- rozległ się znowu krzyk i padł kolejny kopniak, tym razem mocniejszy. Wydawało się jakby nastolatek miał zaraz się przewrócić, jednak zachował równowagę i szedł dalej jeszcze szybciej.
    Kopiącym był najwyraźniej przywódca grupy, chudy i dość dobrze ubrany wyrostek. Kto by się spodziewał, że wypluwający najgorsze wyzwiska, pryszczaty bandzior może być synem zamożnego właściciela banku? Po dokładniejszym przyjrzeniu się zgrai można było jednak zauważyć że coś tu jest na rzeczy. Przecież taki chuderlak i to tak ubrany prowadzi bandę zbirów, w większości dużo większych od niego. Nerwowe śmiechy jego kompanów z niezbyt śmiesznych kpin i powtarzanie zachowań pokazywały, że dzieciak potrafił wykorzystywać swoje pochodzenie i ojcowskie pieniądze.
    - Czego tak leziesz cioto? Prawdziwy mężczyzna by się odwrócił i walczył. No ale ty przecież nie jesteś mężczyzną tylko jebaną ciotą!
    -Marwyn idący z przodu znów ostatkiem sił złapał równowagę. Bał się, bardzo. Nie wiedział co robić. Wytężał zesztywniałe ze strachu nogi i parł przed siebie modląc się tylko, żeby to wszystko się już skończyło.
    Padł kolejny kop okraszony lawiną przekleństw. -Patrzcie, pizda nawet się nie odwróci! No idź kurwa, szybciej! Pierdolony pedał! No co, myślisz że nie wiem? Wszyscy wiedzą, na pierwszy rzut oka widać! Przyznaj się, brałaś już w dupę paniusiu? Że też takie coś żyje, tfu!- wykrzyknął pryszczaty i z całą mocą plunął chłopakowi na plecy. Któryś z wyrostków poprawił uderzeniem pięścią w tył głowy. Z ręki nastolatka wypadła torba, a z niej posypały się na zabłocony bruk kupione na kolację bułki.
    Marwynowi zeszkliły się oczy. Wiedział, że tamten ma rację. Że nie zasługuje na to, by nazywać siebie mężczyzną. W takich momentach nienawidził siebie, że takim jest. Jest ciotą i do tego tchórzem.
    Bandziorom już najwyraźniej znudziła się obecna sytuacja. Wkurzało ich milczenie ofiary. Coraz śmielsze kopnięcia i uderzenia przybrały na sile do tego stopnia, że Marwyn przewrócił się. Banda otoczyła go, a kilku opryszków zaczęło kopać go w brzuch i głowę. Z rozbitych ust popłynęła krew, z nosa zresztą też.
    -Odsuńcie się!- krzyknął przywódca bandy. -Pamiętasz co ostatnio ci obiecałem? Że ci spalę te babskie kudły. Będziesz wiedział, że ja dotrzymuję słowa- powiedział i zaczął szukać w kieszeni zapałek.
    Umysł Marwyna słabo zarejestrował co się działo w ciągu kilku najbliższych sekund. Skumulowana złość i poczucie beznadziejności sytuacji doprowadziły do reakcji, której nigdy by się po sobie nie spodziewał. W jednej chwili wystrzelił do góry jak sprężyna i prawie że na oślep grzmotnął z całej siły pryszczatego. Chciał trafić w twarz. Pech chciał natomiast, że pięść trafiła czysto w krtań. Coś nieprzyjemnie chrupnęło. Przywódca bandy osunął się na kolana, zaczął charczeć. Parsknął krwią, przewrócił się i udusił. Bandyci w pierwszej chwili chcieli się rzucić na Marwyna, jednak kiedy spostrzegli, że z ich szefem jest coś nie tak stanęli jak wryci gapiąc się na umierającego. Po chwili jednak przypomnieli sobie o chłopaku i ogarnięci dziką żądzą zemsty rzucili się powrotem w jego kierunku. Marwyna już tam jednak nie było, uciekał ile sił w nogach klucząc w ciasnych uliczkach i mimo niezbyt dużej przewagi zaskoczenia jakimś cudem udało mu się uciec.
    Następne godziny przeleciały w jego historii z szybkością bełtu wystrzelonego z kuszy. Zabił syna jednego z najbardziej wpływowych ludzi w mieście, w dodatku na oczach jego brata ciotecznego. Bankier dowie się o tym jak nic. Oni wiedzą jak się nazywa i gdzie mieszka. Musiał uciekać z miasta. Więzienie było najgorszym miejscem jakie kiedykolwiek potrafił sobie wyobrazić, oczami wyobraźni już widział jakie piekło tam na niego czeka. Nie mógł wrócić do domu. Panu Ronowi powiedział wszystko co się wydarzyło i kazał to przekazać rodzicom. Zabrał od niego z domu parę rzeczy i uciekł najkrótszą drogą.
    ***


    Następne dni były bardzo trudne. Nocował po lasach i przymierał głodem idąc po prostu przed siebie, jak najdalej od miasta. Kiedy któryś raz próbował zasnąć zwinięty pod drzewem trzęsąc się z zimna, kompletnie zrezygnowany i przekonany, że przegrał życie postanowił wreszcie zrobić coś ze sobą. Obudziły się w nim dawne wartości i jakaś dziwna zaciekłość. Całe życie uczono go, że każdy człowiek ma wielką wartość i on zamierzał tą wartość teraz pokazać. Zamierzał teraz pokazać, że zasługuje na miano mężczyzny. Kiedyś wróci do domu, kiedy będzie gotowy ale teraz pokaże, że jako człowiek ma wielką wartość. Nie wiedział komu i po co ale pchało go to przez dalsze lata w wytrwałości i trudzie. Włóczył się po wielu miejscach, wsiach i miasteczkach parając się każdego możliwego zawodu. Musiał pracować żeby przeżyć. Nie kradł, kradną tylko słabi. Była to doskonała szkoła życia. Bolesna i nieprzyjemna ale skuteczna. Wreszcie osiadł na dłużej w okolicach gór na wschodzie, gdzie zajął się fachem zwiadowcy. Była to prościej mówiąc górska milicja. Zawód ten spotykany jest chyba wyłącznie w tych rejonach, uważany za najbardziej niewdzięczną i niebezpieczną pracę zaraz po prostytutce i piracie. Fach ten polegał na odbywaniu długich wypraw w odludne tereny i ostrzeganiu ludzkich osad przed zagrożeniem ze strony górskich klanów czy dzikich zwierząt. Czasem trzeba było szukać zaginionej karawany, czasem zlikwidować stado wilków albo po prostu załatwić jedzenie. Wielu zwiadowców nie wracało z takich marszów, tak więc by zwiększyć liczbę patroli często chodziło się w pojedynkę lub co najwyżej dwójkami. W tym właśnie okresie Marwyn naprawdę wydoroślał. Jego życie mijało wśród skalistych pustkowi, potężnych mroźnych lasów i górskich wąwozów. Ciągle jednak tęsknił za domem. Podczas, gdy jego znajomi z dzieciństwa przyuczali się do różnych rzemiosł, uczyli się w szkołach, bawili, czy żenili, on przemierzał dziesiątki kilometrów w świecie traw, śniegu, dzikich zwierząt i niebezpiecznych band. Noce zaś zamiast w ciepłym łóżku spędzał wśród gałęzi drzew lub czuwając przy ognisku. Przede wszystkim jednak rozmyślał. Była to jego jedyna stała przyjemność, a okoliczności sprzyjały, by oddać się jej bez reszty. Zdobywał mądrość jakby wprost z potężnych górskich masywów, zimnych potoków i prastarych drzew. Nie była to mądrość książkowa ale mądrość życia wyrażana w tym jak człowiek obserwuje gwieździste niebo w mroźną noc, co myśli kiedy jest sam jeden z toporem w ręku przeciwko niedźwiedziowi, co czuje widząc ciepły chleb. W tych okolicznościach jednak stawał się zgorzkniały, tracił przywiązanie i wyczucie do innych ludzi. Tak minęło kilka kolejnych, długich miesięcy, sam nawet nie wie ile.
    I tak pewnego dnia, a może nocy, stojąc samotnie pośrodku skalnego pustkowia zobaczył na zachodzie blask. Potężny, oślepiający i surrealistyczny. Wiedział o bliżej niesprecyzowanych niepokojach w tamtych rejonach ale nie spodziewał się, że przyjęło to takie rozmiary. Gdzieś tam przecież byli jego rodzice. Nie czekając udał się do najbliższego miasta dowiedzieć się czegoś więcej, wyruszył na południowy wschód.
_________________
Avenker: budze nimfę
Vanilla: Nimfa udaje przyjacielską.
Avenker: co to znaczy udaje?
Vanilla: Nimfa uwodzi cię i odbiea ci RZUT OSZCZEPEM
Avenker: a to szmata
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Wyciągasz drąga z torby
Vanilla: Nimfa za ten czas uwodzi cię i odbiera ci eliksir ślepoty
Avenker: wale ją drągiem
Vanilla: Nimfa teleportuje się.
Avenker: a to szmata




 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

| | Darmowe fora | Reklama


Głosując na stronę na poniższych toplistach wspomagasz jej rozwój ;)
Gry Wyobraźni - Strona o grach PBF Toplista-Gier Toplista gier rpg Głosuję na GRĘ !!! Ninja Gaiden PBF
© 2007-2009 for Artur "Władca Zła" Szpot
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 15