Znalezionych wyników: 1607

- Doprawdy, ciężko się z tym nie zgodzić. - rzucił Sharin. - Ale czy nie lepiej walczyć z maszkarami niż latać po karczmach i zamęczać biednych ludzi takimi strasznymi historiami?

- Czyli co, jak wszyscy ludzie w niego uwierzą, to zstąpi na świat i wszelkie zło zniknie? - zaśmiał się Sharin.

Sharin ziewnął i wziął łyk piwa.
- Dobra, panie. Opowiadaj. - mag poprawił swoją pozycję na krześle. - Ale za 2 piwa. Inaczej nie da rady.

- Skoro jego wola jest taka, to z pewnością musi tak być. - rzucił mag. - Nie chciałbym się jego woli sprzeciwiać...

Sharin pociągnał łyk piwa, przyglądając się siadającemu mężczyźnie.
- A kim ty jesteś? Kapłanem jakimś? - zapytał.

- Szczerze, myślałem, że jest tu coś ciekawszego od ataków driad. Ale cóż, najwidoczniej nie. - zaśmiał się Sharin. - No to poproszę jeszcze jedno piwo.

Sharin postanowił posiedzieć parę godzin w karczmie, a jak nadejdzie wieczór stawić się u kapitana straży.

- Hmm, chyba wszyscy mieszkańcy tutaj bywają. - zagadnął Sharin. Uśmiechnął się, płacąc kelnerce za jedzenie z większym napiwkiem. - Na pewno wiesz, co ciekawego dzieje się tutaj... Jak tutaj tak naprawdę jest?

Po wizycie u kapitana straży mag postanowił trochę odpocząć przed patrolem. Swoje kroki skierował od razu do karczmy. Po przekroczeniu progu omiótl wszystkich gości spojrzeniem i wybrawszy pusty stolik z boku usiadł tam. Po chwili podeszła do niego kelnerka.
- Witam. - przywitał się. - Poproszę kufel piwa i jakiś może ciepły posiłek. Co byści mi polecili?

- Świetnie. - odparł mag zadowolony ze znalezionej pracy. - To ide trochę odpocząć. Podróż tutaj była dość długa. Gdzie tylko mam się wieczorem zgłosić?

Otrzymawszy odpowiedź Sharin pożegnał się i wyszedł z namiotu.

Sharin już chciał odmówić, gdy naszła go pewna myśl. A niech mu pokaże. Pierwsze dobre wrażenie można zrobić tylko raz. Półelf zamknął oczy i momentalnie zebrał w sobie trochę magicznej energii po czym wypowiedział słowa, napełniając je mocą i nadając kształt zaklęciu. Nagle, gdy tylko magia zaczęła działać, Sharin zniknął. Okryty płaszczem magii niewidzialny dla kapitana straży cichym krokiem zaszedł go z tyłu i uwolnił czar, pojawiając się.
- Innych nie pokażę, bo mogę coś zniszczyć. - rzucił.

- A co potrzebujecię?. - zaśmiał się Sharin. - Moge ciskać piorunami, kulami ognia, unosić się w powietrzu i jeszcze pare innych sztuczek.

Sharin wędrując po Wescie trafił w końcu do namiotu kapitana straży. Otchylił płachtę zasłaniającą wejście i wszedł do namiotu.
- Witam. - rzucił na przywitanie widząc siedzącego za biurkiem mężczyznę. - Nazywam się Sharin, jestem magiem. Właśnie przybyłem do kopalni z Portu. Skierowano mnie do pracy w kopalnii, ale myślę, i to nie tylko ja, że nie jest to odpowiednie miejsce dla mnie. Zdecydowanie bardziej przydałbym się na przykład w oddziałach straży.

- Spróbuje załapać się do straży. - odparł Sharin. - Ale miło było spróbować sił tutaj. W razie jakichś problemów czy coś to zawsze mogę pomóc, o ile będę w stanie. Tymczasem żegnam panów. Do widzenia.

- No i sam pan widzi, trochę szkoda mi, nie obrażając nikogo, marnować czas w kopalni. Zresztą trochę to potrwa, zanim korytarz zostanie oczyszczony. - odparł półelf patrząc w kierunki, gdzie odszedł strażnik.

Sharin spojrzał na krasnoluda.
- Pracujemy tutaj. Jak chcesz, możesz zostać i popatrzeć. - odparł mag. - Aktualnie robotnicy będą przez kilka godzin usuwać rozkruszone skały.